Sfotografowali kota Schrodingera
W Wiedniu przeprowadzono eksperyment, podczas którego wykorzystano zjawiska kwantowe do uzyskania obrazu w sposób sprzeczny z intuicją. Uczeni z Instytutu Kwantowej Optyki i Kwantowej Informaji, Wiedeńskiego Centrum Nauki Kwantowej i Technologii oraz Uniwersytetu Wiedeńskiego opracowali system, w którym obraz uzyskano bez potrzeby wykrywania światła, jakie padało na obrazowany obiekt, a światło, dzięki któremu obraz został stworzony, nigdy nie miało kontaktu z obiektem.
Zwykle do zarejestrowania obrazu jakiegoś obiektu, musimy go oświetlić, a następnie zarejestrować odbite światło. Często jednak odpowiednie oświetlenie nie jest możliwe lub też najlepszy obraz można uzyskać oświetlając obiekt w tak specyficzny sposób, iż nie istnieje sprzęt potrzebny do zarejestrowania obrazu.
Wiedeńscy naukowcy opisali w Nature eksperyment, podczas którego wykorzystali splątane fotony. Zwykle pary takich fotonów uzyskuje się oświetlając laserem nieliniowy kryształ. Austriaccy naukowcy wykorzystali laser do oświetlania dwóch kryształów, dzięki czemu stworzyli pary splątanych fotonów w obu kryształach. Jeden z fotonów był fotonem podczerwonym, a drugi fotonem czerwonym. Obrazowany obiekt umieszczono pomiędzy kryształami. Cały eksperyment zaprojektowano tak, by jedynie foton podczerwony przechodził przez obrazowany obiekt. Foton ten trafia do drugiego kryształu, gdzie łączy się z jakimkolwiek utworzonym tam fotonem podczerwonym. Z punktu widzenia fizyki nie jest możliwe stwierdzenie, w którym krysztale powstała para fotonów. Ponadto podczerwony foton nie zawiera informacji o obiekcie, z którym się zetknął. Jednak, dzięki temu, że fotony są splątane, informacja o obiekcie znajduje się w czerwonym fotonie, który jednak nigdy nie miał kontaktu z obiektem. Z połączenia czerwonych fotonów z pierwszego i drugiego kryształu uzyskano wzorzec ciemnych i jasnych punktów, które stworzyły dokładny obraz obiektu. Co ciekawe, rozproszeniu uległy tylko fotony podczerwone, te, które miały kontakt z obiektem. Obraz tworzony jest wyłącznie przez fotony, które z obiektem się nie zetknęły.
Naukowcy z Wiednia sądzą, że ich technika przyda się tam, gdzie musimy obrazować bardzo słabo oświetlone obiekty, a zatem w medycynie i naukach biologicznych.
Komentarze (58)
Michał D, 29 sierpnia 2014, 18:26
Skoro tak, to proponuję następującą procedurę. Tworzymy pary splątanych fotonów. Jeden zbiór par zabiera rakieta, a drugi zostaje na ziemi. Rakieta leci daleko i w umówionym czasie astronauci prześwietlają kartkę papieru na której zapisano komunikat. Odbiorcy na ziemi odczytują obraz kartki ze swojej splątanej bazy fotonów (oczywiście o tym samym czasie. Mamy przekazanie informacji szybciej niż światło.
Einstein by się zdenerwował...
Sorry - modyfikacja do mojej poprzedniej wiadomości Oczywiście chodzi o to, że nie zbiór par jest zabierany na rakietę (i odpowiednio na ziemię), ale każda grupa ma po jednym fotonie z pary.
Z tego co mi wiadomo z innych doniesień, fotony daje się już "zamrażać" na długi okres czasu, zachowując ich stan kwantowy. Dlatego przypadkowy kolaps kwantowy da się wykluczyć z tej procedury.
Astroboy, 29 sierpnia 2014, 18:40
Jeśli już wiem, że jeden jest podczerwony, a drugi czerwony, to gdzie splątanie kwantowe?
"Stan splątany – [...] Ma on niemożliwą w fizyce klasycznej cechę polegającą na tym, że stan całego układu jest lepiej określony niż stan jego części." (http://pl.wikipedia.org/wiki/Stan_spl%C4%85tany).
No to czekać tylko aparatu fotograficznego, który robiąc zdjęcie żony fotografa na tle gór, pokaże ją w innej scenie (z kochankiem).
iMeme, 29 sierpnia 2014, 22:45
Teorii Einsteina to nie przeczy, gdyż ta informacja nie ma masy/energii więc prędkość światła nie jest dla niej ograniczeniem
thikim, 30 sierpnia 2014, 10:17
Cały problem z przesyłaniem w taki sposób informacji sprowadza się do niemożności nadania jakiegoś stanu kwantowego cząsteczce. Stanu nie nadawano - stan mierzono.
Ciężko coś mierząc przekazać informację w tym wypadku.
W tym eksperymencie zrobiono coś innego.
Nie do końca rozumiem opis, np. czemu jeden splątany foton jest czerwony a drugi podczerwony.
Natomiast podkreślam fakt że interakcja jednego z fotonu z materią np. kartki papieru jest pomiarem, ale fotonu - nie kartki papieru.
Następnie trzeba by te fotony zebrać (lokalność) i uzyskać obraz.
Tyle i aż tyle. Nie można w ten sposób przesłać informacji za pomocą splątania szybciej niż światło.
To nie jest po prostu informacja, a nie że to jest informacja ale bez masy/energii.
tomak, 30 sierpnia 2014, 10:26
Już od dłuższego czasu próbuję zrozumieć mechanizm splątania kwantowego - jeżeli to tak działa jak tu opisano i w dodatku udaje się już przeprowadzać eksperymenty, to pomyślcie o niesamowitych zastosowaniach! Co tam obrazowanie medyczne! Wyobraźcie sobie komunikację kompletnie BEZ opóźnień, systemy zdalnie sterowane z drugiego końca świata a nawet... Wszechświata - tak jak napisał Michał D - możemy wysłać sondę wiele lat świetlnych od Ziemii zabierającą na pokład odpowiednią ilość splątanych cząstek (tzn. "połówek" z pary) i gdy sonda już tam dotrze (pewnie po wielu latach) będziemy mogli zobaczyć obraz z kamery sondy na żywo, a nawet na żywo, bez żadnych opóźnień sterować jej pracą. Zaraz.... Czy to czasem nie "transmisja podprzestrzenna" znana ze Star Trek'a ? Trudno mi w to wszystko uwierzyć...
Astroboy, 30 sierpnia 2014, 10:28
Słusznie Thikim, choć nie trzymałbym się pojęcia "cząsteczka", a raczej tego, co powinniśmy promować w tej kwestii: "CZĄSTKA".
Problem wynika z tego (jak sądzę), że w artykule nie ma niestety mowy o tym, na czym polega splątanie kwantowe w tym eksperymencie. Jeśli ktoś ma chwilę, to może warto zajrzeć do materiału źródłowego? Jak znajdę czas, to też postaram się, ale trochę biegam obecnie przy innych sprawach.
thikim, 30 sierpnia 2014, 11:32
Ok, cząstka.
Dla tych co słabiej rozumieją splątanie kwantowe.
Wyobraźcie sobie maszynę która generuje sobie w środku jakąś wiadomość, tylko na jednej stronie jest napisane (poza wiadomością): TAK a na drugiej NIE o czym my wiemy że jedna kartka stanowi zaprzeczenie drugiej.
Np.
1 kartka - wypadła reszka
2 kartka - wypadł orzełek
Maszyna obie te kartki pakuje w koperty i jedną wysyła od razu na Pluton a drugą na Słońce.
Koperty otwieramy w tym samym czasie (światło potrzebuje z 8 godzin aby pokonać tę odległość).
Ponieważ wiemy że informacje tam są swoim zaprzeczeniem to otwierając kopertę na Plutonie w tej samej chwili dowiadujemy się że na Słońcu otwarto kopertę o przeciwnej treści.
Wcześniej tego nie wiedzieliśmy.
Ale to nie znaczy że przesłano informację między Słońcem a Plutonem.
Kiedyś nawet takimi teoriami próbowano tłumaczyć splątanie kwantowe. Okazało się że nie zachodzi to dokładnie tak samo.
Ale z punktu widzenia praktycznego sytuacja jest podobna.
Nie mamy możliwości generowania informacji tylko i wyłącznie jej odczytania.
Równie dobrze możemy wziąć ksero listu od mamy i odczytać je dopiero 100 km dalej, wtedy też dowiemy się co jest na kartce o 100 km dalej (natychmiastowo).
Żeby przesyłać informację trzeba mieć możliwość nadawania stanu kwantowego splątanej cząstce - a to powoduje rozplątanie, czego oczywiście druga cząstka nie wykaże.
Astroboy, 30 sierpnia 2014, 12:44
Szukałem "splątania kwantowego dla opornych", ale bezskutecznie. Tutaj, jak myślę, dobry punkt wyjścia:
http://www.polskieradio.pl/23/266/Artykul/183030,Kwantowe-splatanie-dla-poczatkujacych
Eksperyment EPR, jako inna, bardzo ciekawa bajka:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Paradoks_EPR
W kwestii splątania, to polska wiki trochę uboga:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Stan_spl%C4%85tany
acz wersja anlojęzyczna nieco bogatsza, choć niekoniecznie "dla opornych":
http://en.wikipedia.org/wiki/Quantum_entanglement
Wielka prośba: może ktoś zna ciekawe linki "dla opornych"? Chyba warto rozwinąć wątek…
ex nihilo, 30 sierpnia 2014, 23:16
Hmm... czy na pewno tak, jak to opisałeś. Bo to, co opisałeś, to wersja z ukrytymi parametrami, która w zasadzie została odrzucona. Mnie bardziej przekonuje wersja bez ukrytych parametrów itp. Splątane cząstki są w stanie superpozycji - same "nie wiedzą" czy są TAK, czy NIE, bo są jednocześnie TAK i NIE i dopiero w momencie pomiaru jednej z nich, druga będzie musiała swój stan dopasować do wyniku pomiaru tej pierwszej. Albo inaczej - mierząc stan jednej ze splątanych cząstek, w rzeczywistości mierzymy stany obu, przy czym "decyzja", która z cząstek będzie TAK, a która NIE, zapada dopiero w momencie pomiaru.
Próbując sobie toto wyobrazić, pod kopułą coś takiego widzę: splątanie powoduje, że cząstki połączone są czymś w rodzaju gumki od majtek, z tym, że dla nas ta gumka ma jakąś długość x, a dla nich długość ta zawsze jest równa 0. My widzimy osobne cząstki, one widzą siebie jako jedną cząstkę: "ona, ja i gumka" (bez skojarzeń proszę!... albo i ze skojarzeniami, bo w sumie to troche tak, tyle że nie wiadomo, kto "ona", a kto "ja" ). Pewnie ten obrazek jest do kitu, ale może nie tak do końca.
Do Astroboy'a: wczoraj zajrzałem do arxiv, da się to chyba jako tako zrozumieć, ale pewnie ze dwa-trzy razy trzeba będzie przeczytać i odczekać, żeby się w czerepie uklepało Na razie też nie miałem kiedy, mam to cały czas na otwartej karcie. A propos wiki - warto w przypadku matfiz zaglądać też do wersji rosyjskiej, jeśli kogoś krzesełka nie przerażają, sporo tematów mają nieźle zrobionych.
thikim, 30 sierpnia 2014, 23:27
ex nihilo a zauważyłeś takie zdanie które dodałem po tym opisie?
""""""Kiedyś nawet takimi teoriami próbowano tłumaczyć splątanie kwantowe. Okazało się że nie zachodzi to dokładnie tak samo."""""
Tak to wersja odrzucona, pisałem o tym. Niemniej dla tych co słabo rozumieją znakomicie tłumaczy podstawy bo jest zgodna z intuicją.
Jak chcesz wiedzieć to stawiałbym na to że sumowanie po historiach tłumaczy i splątanie kwantowe (bez ukrytych parametrów). W stanie niezmierzonym cały Wszechświat nie wie w jakim stanie są cząstki. Po zmierzeniu cały Wszechświat wie. O ile masa cząstek pozostaje zlokalizowana to tyle stan jako nie zmierzony jest wszędzie.
Jeśli byśmy mieli więcej cząstek splątanych razem to moglibyśmy w większej ilości miejsc przeprowadzić eksperyment z pomiarem. Czy to oznacza że więcej gumek się pojawiło??
Nie, gumki są wszędzie, pomiar możemy zrobić tylko tam gdzie jest masa/cząstka (w zasadzie to nie gumki, raczej wszystkie możliwe historie położenia cząstki i jej stanu).
Aczkolwiek na innym na razie nam niedostępnym poziomie badania mogą się pojawić te obecnie ukryte parametry, bo twierdzić że nie ma nic nieznanego jest dość "bucowate".
tomak, 30 sierpnia 2014, 23:30
Thikim, tak do tej pory rozumiałem splątanie kwantowe - nie ma tu żadnej specjalnej magii, nie ma przekraczania prędkości światła, nie ma "tunelów czasoprzestrzennych" pomiędzy splątanymi cząstkami (sorry Scotty - nici z "transmisji podprzestrzennej"), szkoda tylko, że pełno takich rewelacji (bredni) w sieci.
thikim, 30 sierpnia 2014, 23:50
Póki nie wyjaśnimy natury tego zjawiska to magia jest jak najbardziej
radar, 31 sierpnia 2014, 00:26
Odpowiedzcie mi jak to jest w praktyce z tym pomiarem.
Mamy dwie cząstki splątane, jedna jest u Eksperymentatora nr 1 (E1), a druga u E2.
Co się dzieje w momencie, gdy E1 dokonuje pomiaru:
a) E2 musi dokonać pomiaru dokładnie w tym samym momencie (jak dokładnie?), bo inaczej jedego wynik będzie błędny
b ) E2 może dokonać pomiaru w dowolnym momencie po E1 i jego wynik będzie poprawny (splątany)
c) aparatura E2 od razu wskazuje dokonanie pomiaru przez E1
?
ex nihilo, 31 sierpnia 2014, 00:34
Sorki thikim, fakt, przegapiłem to zdanie. Coś mi się dzisiaj Kopalnia paskudnie zacina, po kilka razy muszę odświeżać.
Z tym, że wersja z zapisanymi kartkami znakomicie tłumaczy podstawy, mocno się nie zgadzam. Uważam, że przeciwnie - utrwala łatwą do przyjęcia intuicję, która jest dosyć wątpliwa, a tym samym utrudnia przyjęcie intuicji innych, trudniejszych do przyjęcia. To coś jak z geometrią w szkole - wbijanie w głowę euklidesowej utrudnia przyjęcie, że jest to tylko jedna z możliwych geometrii. Podobnie jest z logiką klasyczną, mechaniką Newtona itp.
Co do sumowania po historiach - sam Feynman, jeśli się nie mylę, uważał to przede wszystkim za wygodne narzędzie, model przydatny przy opisie niektórych zjawisk, niekoniecznie zgodny z fizyczną rzeczywistością. Podoba mi się toto, oczywiście na ile jestem w stanie to zrozumieć, ale... no właśnie, "ale".
Gumki? To tylko obrazek, w którym przede wszystkim chodzi o "widzianą" odległość: dla nas jakaś tam, dla cząstek zerowa. Ile cząstek i ile gumek? Postawię na tyle cząstek ile się uda, i jedną gumkę wspólną dla wszystkich I na to, że pomiar dowolnej cząstki jest pomiarem (pośrednim) każdej cząstki układu. Bardzo możliwe, że po przeczytaniu artykułu dopiszę do poprzedniego zdania "to g. prawda!"
Co do istnienia poziomu "podkwantowego": jestem przekonany, że istnieje, i równie przekonany, że nie będzie tam ukrytych parametrów, raczej odwrotnie - tam dopiero będzie prawdziwy bajzel To oczywiście tylko moje fiu-bździu, jak i gumki, i inne takie durnoty, które gdzieś tam pod kopułą mi się pojawiają
Edycja po kilku godzinach:
1. to nie świat kwantowy jest "dziwaczny", on jest bardziej "normalny" niż nasz, klasyczny Każdy byt fizyczny można opisać w sposób kwantowy, natomiast w odwrotną stronę się nie da - byty w naszej skali są obiektami, dla których kwantowe poprawki są zaniedbywalnie małe, i nie przejawiają się w praktyce. Nasze mózgi, jako efekt ewolucji w naszej skali wielkości, nie musiały rozwinąć struktur umożliwiających intuicyjne zrozumienie efektów kwantowych. Podobnie jak np. efektów STW czy OTW. Do celnego rzucania kamieniami nie było potrzebne ani traktowanie tych kamieni jako obiektów, które mogą z sobą interferować, ani liczenie trajektorii kamieni względem zająca z uwzględnieniem zakrzywienia przestrzeni 3+1D. To, co dzieje się poza naszą skalą (ludź +/- kilka rzędów wielkości), zgodną z naszym i naszych przodków doświadczeniem, może być dla nas całkowicie niewyobrażalne w sposób intuicyjny. Czy można sobie wyobrazić np. odległość miliarda lat świetlnych? Tak naprawdę granicą wyobraźni jest horyzont + jeszcze kawałek do chałupy szwagra, a w drugą stroną ćwiartka grubości kłaka
2. różne opisy tej samej rzeczywistości fizycznej mogą być równie prawidłowe, o czym przekonano się już na początku zabawy z kwantami.
3. w sumie mamy trochę równań, które od nieźle do bardzo dobrze zgadzają się z doświadczeniami, ale co się pod tymi abstrakcjami kryje? Obawiam się, że tego możemy nigdy nie zrozumieć, nawet kiedy tych równań będzie już komplet.
4. idę spać... na kilka godzin pozwolę polom, falom i cząstkom pod kopułą robić co im się zechce. Ciekawe, co mi się przyśni... może jakaś ulepszona gumka do splątywania tych kwantowych poczwar?
ex nihilo, 31 sierpnia 2014, 00:42
Teoria przewiduje, że pierwszy pomiar niszczy splątanie, czyli "c". Próba pomiaru jednoczesnego? Podejrzewam, że się nie uda - przez "jak dokładnie"
thikim, 31 sierpnia 2014, 07:52
W chwili dokonania pomiaru jakiegokolwiek nie ma znaczenia kiedy zostanie dokonany drugi pomiar. Jego wynik jest już znany. Będzie przeciwny.
Nie ma takiej aparatury która by wykrywała dokonanie pomiaru na tym oddalonym obiekcie.
Gdybyśmy coś takiego mieli to i moglibyśmy przesyłać informację i wiedzielibyśmy więcej o naturze problemu.
Zresztą ciężko o aparaturę która oddziaływając z cząstką jednocześnie by nie oddziaływała.
No i podkreślmy że dokonanie pomiaru zgodnie z obecnym stanem wiedzy i badań - jednocześnie wymusza przyjęcie określonego stanu.
Stąd kiedy po pierwszym pomiarze zostanie dokonany drugi nie ma znaczenia. Splątania już nie ma. Stany są ustalone.
Mimo wszystko, wolę wrócić do swojego przykładu (podkreślając różnicę polegającą na tym że kartki mają od początku ustaloną treść a cząstki dopiero w chwili pomiaru).
Otóż nie ma znaczenia którą kartkę odczyta się jako pierwszą i w jakim odstępie czasowym to nastąpi - i tak będzie tam przeciwna wiadomość.
ex nihilo, owszem ma ten przykład wady ale ilustruje dobrze niemożność przekazanie informacji a o to chodzi dla osób które się z tym problemem nie zetknęły.
Gdzieś mi się obija o pamięć doświadczenie które dowiodło że nie ma "ukrytych parametrów". Poszukam.
Astroboy, 31 sierpnia 2014, 08:22
radar, 31 sierpnia 2014, 08:54
Przykłąd z gumkami OK, ale ja osobiście wolę podejść do tematu algorytmicznie, pod kątem "zaprojektowania" eksperymentu.
Dokładnie, to mi nie pasowało, natomiast
Pod warunkiem, że jesteśmy pewni, że cząstki są splątane, ale żeby to sprawdzić musimy jednak tego pomiaru dokonać i tu rozumiem, że otrzymujemy wynik przeciwny, czyli opcja b ), tak?
thikim, 31 sierpnia 2014, 20:53
Pomiar nam nic nie daje jeśli chodzi o określenie splątania czy jest czy nie. W zasadzie mamy pewność splątania dopóki pomiaru nie zrobimy.
Musimy mieć dużą pewność w chwili kreacji, pomiar nam później to statystycznie może potwierdzić, ale sam z siebie nie daje w zasadzie nic poza stwierdzeniem faktu który już znamy.
Owszem badając zjawisko, na wielu próbach potwierdzono splątanie kwantowe. Sam jeden pomiar czy kilka nie jest w stanie potwierdzić splątania.
Potwierdziliśmy zjawisko powstawania splatania poprzez wiele pomiarów.
Chyba niejasno to piszę
Astroboy , tak o te eksperymenty mi chodziło chociaż tu są tylko wzmiankowane.
ex nihilo, 1 września 2014, 01:08
Spróbuję zmontować klasyczną analogię (intuicję) splątania, bez użycia ukrytych parametrów. Może np. tak:
Zoom i Mooz są fotografami, współpracują z pismem "W bambus". Naczelny ich informuje: jest reportaż do zrobienia, robota dla jednego, standardowa, bez rewelacji, skontaktuję się z którymś z was za jakiś czas. Zoom i Mooz wychodzą z redakcji.
Załóżmy, że "będęrobiłfotki" (TAK) i "niebędęrobiłfotek" (NIE), to stany kwantowe, np. odpowiednik przeciwnych kierunków spinów.
Zoom i Mooz zostali splątani (zlecenie, które na razie jest "wspólne"). Każdy z nich jest też w stanie superpozycji ("będęrobił" i "niebędęrobił"), bo zlecenie jest bez rewelacji, każdemu z nich tak samo na nim zależy, jak i nie zależy, decyzja (wyjście z superpozycji) będzie dopiero w ostatnim momencie, kiedy ktoś z redakcji zadzwoni.
Za jakiś czas do Zooma jest telefon z redakcji. Połączenie działa tak, że Mooz słyszy rozmowę, ale nie może pyszczyć. "No i co Zoom, zrobisz te fotki?".
Odpowiedź Zooma (załóżmy, że powie TAK), zadecyduje o jego stanie kwantowym (TAK), a tym samym sprecyzuje też stan kwantowy Mooza (NIE) - bo zlecenie jest tylko dla jednego. W tym momencie zerwane zostaje też splątanie - szansa na zlecenie nie łączy już Zooma i Mooza, ich stany kwantowe przestają być wzajemnie zależne.
Chyba taki lub podobny model byłby lepszy niż zapisane kartki, czarne i białe kulki, których nie widzimy, itp. Są w nim wszystkie istotne elementy: splątanie cząstek, superpozycje obu, badanie jednej z nich, powodujące sprecyzowanie stanu kwantowego jednocześnie obu i zerwanie splątania. No i nie ma ukrytych parametrów.
Usher, 1 września 2014, 14:16
To jest zły model. Model kwantowy oznacza stan teraźniejszy, istniejący a nie przyszły, potencjalny. To nie cząstka podejmuje decyzję, tylko obserwator. W Twoim przykładzie powinny to być zatem stany "robięfotki" i "nierobięfotek", a redaktor nie dzwoni, tylko idzie do jednego z fotografów, aby sprawdzić, co robi.
thikim, 1 września 2014, 21:25
Usher a jaką decyzję podejmuje obserwator? Zmierzyć czy nie zmierzyć? Oto jest pytanie.
W zasadzie jest to zastosowanie praw logiki.
Dopóki znamy stan układu a nie cząstek to każda możliwość ze zbioru jest możliwa. Z chwilą poznania stanu jednej cząstki, druga cząstka redukuje swój stan aby zachować alternatywę prawdziwą. Czyżby świat unikał paradoksów?
To oczywiście tylko pozory. W rzeczywistości nie zmierzyliśmy stanu układu. Poznaliśmy go statystycznie na podstawie dużej ilości rozpatrzonych przypadków.
Tworząc splątane cząstki nie mamy sposobu zmierzenia że są splątane. Po prostu opieramy się na doświadczeniu.
Usher, 1 września 2014, 22:42
@thikim
Jeśli mamy na myśli obserwację zamierzoną, to decyzję "zmierzyć czy nie zmierzyć" podejmuje kandydat na obserwatora. Obserwator decyduje o tym, kiedy dokonać obserwacji, której istotną częścią może być pomiar jakiejś wielkości, ale może to być też zero-jedynkowe stwierdzenie (braku) występowania jakiegoś zjawiska.
Jeśli zaś chodzi o obserwację przypadkową, to należy pamiętać, że patrzeć nie znaczy widzieć. Obserwator widzi, czyli mniej lub bardziej świadomie decyduje o chwilowym skupieniu uwagi na obserwowanym zdarzeniu.
Dalsza część wypowiedzi wydaje mi się zbyt skrótowa i mocno niekompletna, więc nie będę komentował tego, czego nie rozumiem. Skąd np. początkowe założenie, że znamy stan układu? Co rozumiesz jako pomiar?
tomak, 2 września 2014, 11:34
Ja ciągle niestety niewiele z tego rozumiem :/ Pojawiło się tu kilka analogii, pozwolę sobie dodać swoją.
Parę splątanych cząstek przedstawiłbym jako parę słodko/kwaśnych jabłek. W ujęciu "bez magii" mamy 2 jabłka, jedno kwaśne a drugie słodkie, jedyny problem jest taki, że nie wiemy, które jest które dopóki nie spróbujemy przynajmniej jednego z nich (a więc dopóki nie dokonamy pomiaru). Kosztując jedno z jabłek, "niszczymy" je i jednocześnie otrzymujemy informację jakie jest to drugie. Wysłanie tego drugiego na Pluton oczywiście nie umożliwia nam przesyłu informacji szybciej niż światło. Co najwyżej ujawniamy ukrytą informację, ale prędkość światła jest tutaj przekraczana metaforycznie - tak jak przekraczamy ją myśląc o odległej galaktyce
Jak dotąd banalnie proste.
Teraz, o ile rozumiem Przedmówców, cała heca polega na tym, że dane jabłko przed skosztowaniem go nie jest ani słodkie ani kwaśne (jest słodko/kwaśne), dopiero gryząc nadajemy mu smak (i jednocześnie temu drugiemu z pary). To jest dla mnie magia, która wymaga obecności "gumki" (tunelu czasoprzestrzennego). Ciekawi mnie w jaki sposób naukowcy doszli do takich wniosków (byłbym wdzięczny za nakierowanie na odpowiednią literaturę). Z praktycznego punktu widzenia, wydaje (mi) się, że nie ma znaczenia, czy jabłko ma ustalony smak przed dokonaniem pomiaru czy też ustala się on w trakcie jego dokonywania, skoro wszystko co można zrobić to dokonać pomiaru i zapisać wynik. Z drugiej strony istnienie jakiegoś czasoprzestrzennego połączenia pomiędzy cząstkami daje nadzieję na jego wykorzystanie w przyszłości do zastosowań praktycznych... Mylę się ?