Nie ma to jak w mieście?
Australijskie badanie wykazało, że w przeliczeniu na jednostkę powierzchni średnio miasta wspierają większą liczbę zagrożonych gatunków niż rejony poza nimi.
Autorzy publikacji z pisma Global Ecology and Biogeography przyglądali się rozkładowi 1643 chronionych australijskich gatunków. Analizowali, ile z nich występuje w jednostkach o powierzchni kilometra kwadratowego. Zestawiając ze sobą komórki zlokalizowane w mieście i poza nim, naukowcy oceniali relatywne znaczenie obszarów zurbanizowanych dla ich ochrony.
Zespół ustalił, że gatunki chronione można spotkać we wszystkich australijskich miastach (pod uwagę wzięto 99 miast z liczbą mieszkańców powyżej 10 tys.). W środowiskach miejskich występowało aż 30% gatunków chronionych tego kontynentu. Co więcej, miasta stale wspierały większą liczbę gatunków chronionych niż inne obszary.
Zaobserwowano różnice dotyczące roślin i zwierząt. Poszczególne gatunki zagrożonych roślin występowały co prawda w mniejszej liczbie miast niż zagrożone gatunki zwierząt, ale w przypadku roślin częściej zdarzało się, że większa część rozmieszczenia gatunku przypadała właśnie na obszary miejskie. Poszczególne miasta obejmowały unikatowe zestawy gatunków chronionych, zwłaszcza roślin.
Nasze wyniki pokazują, że by poradzić sobie z wymieraniem, nie można nadal ignorować miejsc, gdzie większość z nas żyje i pracuje - podsumowuje dr Christopher Ives.
Komentarze (1)
Ortolan, 9 grudnia 2015, 08:52
Szkoda, że nie podano chociaż o jakie gromady zwierząt czy roślin chodzi, a nie mogę dotrzeć do źródłowej publikacji. Jak ktoś znajdzie to będę wdzięczny:)
Zresztą tego typu trend obserwuje się już od jakiegoś czasu. W przypadku owadów jak i roślin na przykład miasta korzystne są ze względu na tzw. "wyspy cieplne", czyli fakt, że na terenach zurbanizowanych często jest cieplej co ułatwia przetrwanie. Ogólnie też dla zwierząt miasta stanowią doskonałe źródło pokarmu, tu główną rolę stanowią odpadki pozostawiane przez ludzi.
Poza tym, gdzieś kiedyś czytałem pracę gdzie stwierdzono, że życie w miastach sprzyja "szybszej ewolucji" gatunków tam żyjących. Dostępność składników diety ludzkiej (witaminy, sztucznie tworzone jedzenie) prowadzi do czasami pozytywnych skutków wśród zwierzęcych mieszkańców miast. Na przykład dostępność witamin (niedostępnych w naturze) prowadzi do tego, że krukowate (kawki, gawrony, wrony) mają lepszy wzrok i ich zdolności poznawcze coraz bardziej się zwiększają.
Drugą istotną sprawą jest: Jak długo trend zwiększania się ilości gatunków w miastach będzie się utrzymywać. W końcu nisza się zapełni, zacznie się spora konkurencja międzygatunkowa co może prowadzić do wymierania tych słabszych. Trzeba to bardzo intensywnie monitorować