Gdy jest sucho, grypa atakuje
Zdolność wirusa grypy do wywoływania zakażeń zależy od bezwzględnej wilgotności powietrza - donoszą naukowcy z Uniwersytetu Stanu Oregon. Ich zdaniem, istnieje ścisła zależność pomiędzy zawartością wody w powietrzu i łatwością transmisji choroby.
Liczne zespoły naukowców już wielokrotnie szukały podobnego powiązania. Wszystkie z nich interesowały się jednak tzw. wilgotnością względną, czyli ilością wody zawieszonej w powietrzu wyrażoną jako ułamek maksymalnej zawartości wody mogącej znajdować się w powietrzu przy określonej temperaturze. Tymczasem okazuje się, że kluczowym parametrem jest wilgotność bezwzględna, określana jako masa wody znajdującej się w jednostce objętości powietrza.
Korelacja jest zadziwiająco silna, twierdzi dr Jeffrey Shaman, główny autor studium. Badacz dodaje: kiedy wilgotność bezwzględna jest niska, trwałość [czyli brak podatności na rozpad i utratę zdolności do zakażania - przyp. red.] wirusa grypy jest wydłużona, a jego zdolność do zakażania rośnie.
Praca naukowców ze stanu Oregon jest kontynuacją badań przeprowadzonych przez badaczy z nowojorskiej Mt. Sinai School of Medicine. W serii testów na świnkach morskich sprawdzali oni wówczas, czy istnieje zależność pomiędzy wilgotnością względną pomieszczeń, w których trzymano zwierzęta, oraz infekcyjnością patogenu.
Zespół dr. Shamana przejrzał ponownie zebrane informacje i skupił się na wilgotności bezwzględnej, nie zaś na względnej, jak jego poprzednicy. Ta prosta modyfikacja obliczeń statystycznych sprawiła, że wyliczony związek pomiędzy badanymi parametrami diametralnie się umocnił.
Zgodnie z analizami przeprowadzonymi przez badaczy z Nowego Jorku wilgotność względna powietrza wpływała zaledwie w 12% na trwałość wirusa oraz w 36% na jego zdolność do infekowania kolejnych świnek morskich. Korekta naniesiona przez specjalistów z Oregonu sprawiła, że wartości te wynosiły odpowiednio 50% oraz 90%. Mówiąc najprościej, oznacza to, że związek pomiędzy badanymi parametrami stał się znacznie lepiej widoczny (wartość 100% oznacza wyłączny wpływ danego czynnika, zaś 0% - brak jakiejkolwiek zależności).
Przeprowadzone studium wyjaśnia dość skutecznie, dlaczego największe epidemie grypy zdarzają się zimą. Liczne wcześniejsze hipotezy podawały co najmniej kilka przyczyn takiego stanu rzeczy, wśród nich m.in.: mniejsze nasłonecznienie i wpływ światła zdolnego do neutralizacji wirusa, spędzanie większej ilości czasu w zamkniętych pomieszczeniach czy zmiany w odporności człowieka. Wygląda jednak na to, że dane statystyczne potwierdzają prawdziwość hipotezy zaproponowanej przez zespół dr. Shamana.
O odkryciu informuje czasopismo Proceedings of the National Academy of Sciences (PNAS).
Komentarze (7)
waldi888231200, 11 lutego 2009, 07:57
Proponuję moją metodę szybkiego nawilżania, bierzemy czajnik zalewamy wodą i bez zamykania pokrywki załączamy , para wodna po 15 min gotowania jest wszędzie podczas stygnięcia pochłania gazy z powietrza CO2, radon, wirusy też się przyklejają a następnie większość wilgoci jest kondensowana przy chłodnych ścianach skąd powtórnie paruje uzupełniajac wilgotność przez kilka następnych godzin. OBI sprzedaje taki Bioterm (termometr i higrometr w jednym) za 35zł warto kupić i wiedzieć kiedy płuca wysychają.
Gość Matsukawa, 11 lutego 2009, 08:30
O ile dobrze zrozumiałem przyjęta metodyka sprowadzała się do ekspozycji świnek morskich w różnych warunkach wilgotności powietrza. W takim razie przyczyną może być po prostu przesuszenie początkowych partii dróg oddechowych zwierząt, skutkiem czego drobiny kurzu zawierające wirusa nie są skutecznie usuwane, a jego ilość w powietrzu docierającym do gardła i dalej - większa. To właśnie powodowałoby zwiększenie ilości infekcji.
Wówczas, zamiast przebywania w zawilgoconym pomieszczeniu, lepiej kupić sobie rozpylacz do nosa z solą fizjologiczną.
mikroos, 11 lutego 2009, 14:07
Gdyby nie prowadzono innych badań na ten temat, miałbyś bez wątpienia rację. Tyle, że wiele wcześniejszych testów wskazywało wyraźnie, że wilgoć szkodzi chemicznej strukturze wirusa. Chociaż bez wątpienia jest to cenna uwaga.
figo, 19 lutego 2009, 20:42
mikroos, 19 lutego 2009, 21:36
Dlaczego dziwne? Nie od dziś wiadomo, że związki biologicznie czynne (a za takie możemy uznać składniki wirusa) są przeważnie bardziej stabilne w niskich temperaturach i przy niskiej wilgotności. Właśnie dlatego przeprowadza się np. liofilizację żywności, a szczepionki przechowuje się w lodówce. Poza tym pamiętajmy, że to konkretne doświadczenie dotyczyło wirusa grypy, więc warto uważać, żeby nie traktować tych danych jako oczywistych dla wszystkich wirusów.
figo, 19 lutego 2009, 21:57
mikroos, 19 lutego 2009, 22:21
Przebywanie w ciepłym pomieszczeniu może powodować "złapanie" grypy, ale w takiej sytuacji sprawą kluczową jest zmiana temperatury, a nie sama temperatura w pomieszczeniu. Jeżeli np. przychodzisz z mrozu i trafiasz do ciepłego pomieszczenia, organizm jest przez chwilę w szoku, co może ułatwić transmisję wirusa.
Pozdro