Energia z grzyba
W dobie kończących się zasobów ropy naftowej każdy pomysł na poszukiwanie alternatywnych źródeł energii jest na wagę złota. Jednym z możliwych rozwiązań tego problemu jest pozyskiwanie energii z celulozy, wytwarzanej w przyrodzie w astronomicznych wręcz ilościach. Do tej pory największy problem z jej wykorzystaniem polegał jednak na tym, że nie znano dostatecznie dokładnie organizmów, które byłyby w stanie rozkładać ten cukier. Badania wykonane przez naukowców z Laboratorium w Los Alamos oraz Połączonego Instytutu Badania Genomu przy amerykańskim Departamencie Energii rzucają nowe światło na jednego z potencjalnych wytwórców energii.
Badania dotyczyły wyjątkowo "żarłocznego" grzyba z gatunku Tricoderma reesei. W naturze jednym z najważniejszych źródeł energii jest dla tego organizmu zawarta we włóknach roślinnych celuloza, która ulega strawieniu dzięki wydzielanemu do otoczenia enzymowi - celulazie. Badacze spekulują, że oprócz roślin możliwe byłoby wykorzystanie jako "paliwa" także niektórych rodzajów odpadów komunalnych, co pozwoliłoby na wydajne wytwarzanie energii przy jednoczesnym zmniejszeniu objętości składowanych śmieci. Skłoniło to naukowców do dokładniejszego zbadania fizjologii wspomnianego grzyba.
Okoliczności odkrycia T. reesei mają niewiele wspólnego z optymizmem, który dziś towarzyszy jego potencjalnemu zastosowaniu w gospodarce człowieka. Początkowo był uznawany za plagę, gdyż w czasie II wojny światowej powodował znacznie przyśpieszony rozkład tkanin, z których uszyte były m.in. mundury i namioty wojskowych. Dopiero po latach postanowiono zbadać możliwość jego wykorzystania do kontrolowanego rozkładu celulozy, by w ten sposób uzyskać energię.
Badacze postanowili określić czynniki, które zadecydowały o zdolności grzyba do wyjątkowo intensywnego rozkładu celulozy. Analizy genetyczne wykazały, ku zaskoczeniu samych naukowców, że T. reesei dysponuje znacznie mniejszą liczbą genów odpowiedzialnych za odżywianie się włóknami roślinnymi niż jego odżywiający się podobnie krewniacy. Z drugiej jednak strony zauważono, że organizm ten posiada wyjątkowo wydajny mechanizm sekrecji, czyli wydzielania enzymu do środowiska. Jest to bardzo ważne, gdyż z uwagi na ogromny rozmiar cząsteczek celulozy niemożliwe jest jej trawienie wewnątrz komórek - konieczne jest rozłożenie celulozy pozakomórkowo, a następnie pobranie powstających produktów rozpadu. Na dodatek geny odpowiedzialne za syntezę celulazy są najprawdopodobniej ułożone w tzw. kasetach, czyli sterowanych wspólnie grupach. Zapewnia to synchronizację związanych z określonym zadaniem procesów, dzięki czemu wydajność (oraz w konsekwencji przydatność w przemyśle) takiego systemu wzrasta.
Według wizji badaczy, proces wytwarzania energii z celulozy zachodziłby dwustopniowo. Na pierwszym etapie do roztworu zawierającego celulozę (a więc np. do odpadów rolniczych, komunalnych itp.) byłaby dodawana wyizolowana i oczyszczona z T. reesei celulaza. W efekcie po pewnym czasie doszłoby do rozkładu celulozy na znacznie bardziej przyswajalną glukozę. W tym momencie do komory dodawane byłyby znane doskonale drożdże piekarskie Saccharomyces cerevisiae. Dzięki ich aktywności możliwe byłoby wytworzenie etanolu z uwolnionej uprzednio glukozy. Alkohol byłby następnie oczyszczany przez prostą destylację, stając się bardzo wydajnym biopaliwem.
Odkrycie Amerykanów może stać się ważnym krokiem naprzód w realizacji idei wykorzystania glukozy do celów energetycznych. Pomysł użycia tego cukru nie jest nowy, lecz przez długi czas brakowało odpowiednio wydajnych metod pozyskiwania z niej użytecznej dla ludzi energii. Teraz, gdy poznano szczegóły fizjologii T. reesei, wzrasta szansa na ujarzmienie energii ukrytej w wiązaniach chemicznych wewnątrz cząsteczek celulozy. Zdobyta wiedza będzie też z pewnością pomocna przy próbach wyhodowania jeszcze wydajniejszych szczepów tego wyjątkowego grzyba.
Szczegółowe wyniki badań zostały opublikowane w najnowszym numerze czasopisma Nature Biotechnology.
Komentarze (29)
adinfinitum, 5 maja 2008, 12:07
I znowu półśrodki. Dlaczego by nie wykorzystywać jako paliwa wodoru, który pozyskiwany byłby w elektrowniach jądrowych (najczystsze źródło energii jakie znamy)?
Dobrze kojarzę Los Alamos z pierwszymi reaktorami właśnie i bombą jadrową?
Gość macintosh, 5 maja 2008, 14:18
tak, pod kierunkiem Oppenheimer'a zaprojektowali tam pierwszą atomice
mikroos, 5 maja 2008, 15:08
Dziś lab. w Los Alamos zajmuje się wieloma rzeczami, choć rzeczywiście zasłynęło badaniami nad A-bomb. Podobnie jest np. z Departamentem Energii, który był jednym z dwóch naczelnych sponsorów Human Genome Project, a Jet Propulsion Laboratory prowadzi np. badania nad wpływem prom. kosmicznego na zdrowie człowieka
inhet, 5 maja 2008, 15:33
Jak pozyskuje się tam ów wodór?
adinfinitum, 5 maja 2008, 17:33
Bynajmniej nie bezpośrednio, ale poprzez elektrolizę wody. Stosując sam wodór znowóż nie rozwiązujemy problemu, do jego 'produkcji' potrzeba sporej ilości energii. Dlatego dobrym rozwiązaniem jest wykorzystanie elektrowni jądrowych do produkcji potrzebnego prądu.
No ale które przedsiębiorstwo (np. Orlen, Shell, Lotos itd) poświęciłoby się dla ratowania świata?
BTW z 1 grama uranu możliwe jest wytworzenie porównywalnej energii jak z ok 2,5 t węgla...
waldi888231200, 5 maja 2008, 17:36
Wystarczy pole elektryczne , woda i uran (albo pluton albo rad). 8)
mikroos, 5 maja 2008, 17:37
Ale co to ma wspólnego z ratowaniem świata? Gdyby tylko była to opłacalna inwestycja, na pewno by w nią zainwestowano. Przecież elektrownie nie są prowadzone przez koncerny naftowe!
adinfinitum, 5 maja 2008, 17:51
Żyjemy w kapitalistycznym świecie- tu liczą się tylko pieniądze. Nie sądzisz, że gdyby poproszono naukowców o opracowanie w 100% czystego sposobu produkcji energii bez względu na koszty produkcji i wdrażania tejże technologii nie znalazł by się żaden sposób?
Tyle że ten sposób zniszczyłby cały biznes zarabiający petrodolary. Wyobraź sobie: Arabia Saudyjska, RPA, Rosja, Kuwejt, Stany itd... To kraje w większym lub mniejszym stopniu utrzymujące się z ropy lub handlu nią. Cały ten rynek upadłby. Kto się tak poświęci?
mikroos, 5 maja 2008, 18:08
Gdyby był lepszy pomysł, naukowcy pracujący dla firm (przecież tacy też są - nauka i innowacje to nie tylko uczelnie) już dawno by go odkryli. Rozumiem, że firmy typu koncernów naftowych bardzo chętnie by zablokowały wdrażanie takich pomysłów, ale już np. firmy energetyczne (tzn. zajmujące się produkcją prądu elektrycznego) na pewno bardzo chętnie stanęłyby w szranki z wydobywcami i przetwórcami ropy, aby odbić im część rynku. W końcu nie każde urządzenie musi być bezwarunkowo zasilane benzyną.
adinfinitum, 5 maja 2008, 18:19
Hmm...Tyle, że za wdrożeniem takich bezwęglowo/naftowych technologii jest przemysł energetyczny. A przeciw największe państwa tego świata i równie wielkie koncerny naftowe.
BTW Ropa i węgiel wykorzystywane jako paliwo to niewyobrażalne marnotrawstwo. Z czego wnuki naszych wnuków będą produkować chociażby plastik czy też lekarstwa?
Gość macintosh, 5 maja 2008, 18:37
i co? Bill Gates jest opłacany, żeby nie zaczął wdrażać żadnych innowacji? i nie prowadził badań dla samej satysfakcji: nie wiem kogo może na to stać/ chociaż US ma kilkanascie bilionów pkb, więc może jednak kogoś...
nie twierdze, że Bill cos robi lub czegos nie robi, ale tak na zdrowy rozsądek: to nie chciałbyś zrobić psikusa tym wszystkim korporacjom, gdybyś miał okazję?
mikroos, 5 maja 2008, 18:38
Naprawdę myslisz, że takie np. USA, uzależnione od transportu ropy z zewnątrz, są za tym, aby utrzymać ten stan rzeczy?!
adinfinitum, 5 maja 2008, 18:41
Przyznaje Wam racjęmacintosh i mikroos . Ale to dlaczego nie wykorzystuje się wodoru na większą skalę?
Gość macintosh, 5 maja 2008, 18:42
gdyby ropy nie było to niemiałby kto finansować terroryzmu, chyba, że (gwoli dzisiejszych teorii spiskowych) zależy na terroryźmie organizacjom wywiadowczym i korporacjom, żeby nakręcać konsumpcję...
http://kopalniawiedzy.pl/wiadomosc_6722.html
Gość macintosh, 5 maja 2008, 18:46
sprzedają się płyty Dody, ale juz informacje o nowych technologiach poprawijących świat to przeżytek lat 90 : Michael Jackson przestał sie sprzedawać
mikroos, 5 maja 2008, 19:19
Dlaczego nie korzysta się jeszcze z wodoru? Jest kilka powodów:
1. Koszt wprowadzenia technologii - bardzo ciężkie i astronomicznie drogie byłoby wprowadzenie naraz na masową skalę. Z kolei wprowadzanie "po kawałku" byłoby pozbawione większego sensu, bo z kolei do czasu upowszechnienia się technologii mało kto chciałby mieć wykorzystujące wodór urządzenie - przeciez nikt nie chciałby np. stanąć w szczerym polu samochodem, bo w okolicy nie było ani jednej stacji, która akurat miała wodór.
2. Transport. Każda ze znanych metod ma swoje wady: ciekły może wyciekać lub eksplodować, z kolei przechowywany pod postacią wodorków metali ma ogromną masę w przeliczeniu na ilość wodoru, podobnie biomasa.
3. Bezpieczeństwo, które ciągle może pozostawiać nieco do życzenia.
adinfinitum, 6 maja 2008, 11:34
1. Właśnie ten koszt. Gdyby bardzo chciano Ziemię ratować, koszty nie miałby znaczenia. Ale żyjemy w kapitalistycznym świecie (głównie) (by ubiec Wasze pytania: nie jestem komunistą i wiem, że to co wypisuję to idealny przykład utopii)
2. i 3. A transport produktów ropopochodnych jest niby bezpieczny? Co chwila słyszymy o kolejnym wycieku x ton ropy z tankowca wpływającego na mieliznę. Tak samo jest z bakami samochodów i zapłonu benzyny czy ropy w wyniku wypadku.
Gość macintosh, 6 maja 2008, 11:56
1 - wolisz wydać na dziewczynę czy na paliwo, ew. nowa technologię?
2 i 3 - siedziałeś kiedyś na bombie wodorowej?
mikroos, 6 maja 2008, 12:03
1. Zgadzam się, że koszt teoretycznie nie powinien mieć znaczenia. Ale z drugiej strony wybudowanie od zera tak ogromnej infrastruktury to naprawdę gigantyczny wydatek, a firmy niestety muszą utrzymać płynność finansową, by funkcjonować. Masz naprawdę piękny pomysł, ale rzeczywiście, chyba troszeczkę utopijny Szkoda
2. i 3. Ropa nie jest aż tak wybuchowa, jak wodór. Ryzyko masowego wycieku lepkiej i ciężkiej ropy jest też bez porównania mniejsze, niż dla gazu o najmniejszych w przyrodzie cząsteczkach. Ropa nie jest bezpieczna, ale na pewno jest bezpieczniejsza.
Gość macintosh, 6 maja 2008, 12:05
2 - można by zastosować jakąś przestrzeń superstatyczną i wodór w ryzach
mikroos, 6 maja 2008, 12:15
Ile by to kosztowało?
Gość macintosh, 6 maja 2008, 12:23
trochę silnych ferromagnetyków - niedużo, ale nie wiem czy na wodór by podziałało, no i wodór musiałby byc naładowany przeciwnym biegunem, więc coś stale musiałoby go ładować, niestety wodór nie jest żadnym ferro więc pomysł upadł;
ale gdyby wodór "dopływał" do granicy zbiornika, mógłby ulegać mikrowybuchom powstrzymujacym ciśnienie, czy konsekwencje grawitacji/siły ośrodkowej - jak na Słońcu(S to tyklo wodór, a nie rozsadziło nam układu słonecznego, bo zapda się pod swoja grawitacją- tak mi mówił nauczyciel fizyki w podstawówce)
adinfinitum, 6 maja 2008, 12:30
Ahh jaki świat były piękny, gdyby cywilizacja napotykając jakikolwiek problem zgłaszała się do naukowców zlecając im rozwiązanie go bez względu na koszty... Utopie są wspaniałe
mikroos, 6 maja 2008, 12:34
adinfinitum - takie rzeczy czasem się zdarzają. Niestety najczęściej wtedy, gdy chodzi o opracowanie nowej broni