E414 - samo zdrowie!
Zaledwie dziesięć gramów gumy arabskiej dziennie wystarcza, by znacząco pobudzić rozwój korzystnej flory bakteryjnej przewodu pokarmowego. O wynikach badań nad substancją donosi najnowszy numer czasopisma British Journal of Nutrition.
Autorami badania są naukowcy pracujący dla firmy Kerry, jednego z największych na świecie producentów suplementów diety i dodatków do żywności. Ich zdaniem wystarczą cztery tygodnie przyjmowania tego naturalnego składnika, by znaczaco podnieść poziom pożytecznych bakterii z rodzajów Bifidobacterium, Lactobacillus oraz Bacteroides.
Guma arabska jest popularnym dodatkiem do żywności, zarejestrowanym w Unii Europejskiej i oznaczonym symbolem E414. Jest to naturalny, zasuszony sok z niektórych gatunków akacji. Jest stosowana w celu zagęszczenia, stabilizacji i emulgacji (ułatwienia wzajemnego mieszania się związków, które normalnie nie łączą się ze sobą) wielu produktów spożywczych. Substancja ta należy do tzw. prebiotyków, czyli produktów nietrawionych przez organizm człowieka, lecz wykazujących pozytywny wpływ na korzystną florę bakteryjną organizmu człowieka.
W eksperymencie badaczy z firmy Kerry wzięło udział 54 zdrowych ochotników. Średni wiek uczestników testu wynosił 30,9 roku. Podzielono ich na cztery grupy, w których przyjmowano 5, 10, 20 lub 40 gramów gumy arabskiej zawieszonej w wodzie. Część badanych przyjmowała także samą wodę, która służyła jako "pusta" próba, czyli odpowiednik placebo stosowanego podczas testowania leków.
Eksperyment wykazał, że optymalną dawką E414, stymulującą rozwój "dobrych" bakterii i hamujacą wzrost szkodliwych mikroorganizmów z rodzaju Enterococcus, jest 10 gramów dziennie. Dwoma grupami, które reagowały na tę substancję wyjątkowo intensywnym wzrostem, były pożyteczne dla człowieka bifidobakterie oraz mikroorganizmy z rodzaju Lactobacillus. Uzyskane wyniki wykazują tym samym przewagę gumy arabskiej w stosunku do inuliny - suplementu używanego wcześniej jako jeden z podstawowych prebiotyków.
Autorzy badania dodają jeszcze jedną istotną informację związaną z odkryciem: biorąc pod uwagę jego właściwości jako składnika mas wchodzących w skład pożywienia, dodatek ten będzie atrakcyjnym składnikiem żywności funkcjonalnej. Ustalenie, do jakiego stopnia będzie prezentował inne właściwości istotne z punktu widzenia fizjologii, wciąż czeka na odpowiednie badania.
Komentarze (9)
googster, 22 listopada 2008, 09:12
no proszę a ja byłem przekonany, że wszystko co E... jest trucizną a tu się okazuje, że przydaje się jeszcze trochę wiedzy. Czy ktoś z czytelników zna jeszcze jakieś nieszkodliwe E...?
mikroos, 22 listopada 2008, 10:56
O rany, całe mnóstwo ich jest! Choćby kwas cytrynowy i praktycznie wszystkie dodatki pochodzenia roślinnego. "E" wcale nie oznacza, że jest to trucizna, tylko że jest to zarejestrowany w UE dodatek do żywności
mrpumpkin, 22 listopada 2008, 16:26
Chociażby E300 - witamina C
katastropha, 23 listopada 2008, 11:17
http://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_E
Tutaj masz listę - E<numer> to oznaczenie pewnej substancji; wysokość numeru zależy od rodzaju substancji (barwnik, konserwant itd.)
Oprócz tego infobot ma funkcję, która wyjaśnia, czym jest E, o które zapytasz
Pewna znajoma chemiczka mówiła mi, że sztuczny kwas cytrynowy (czyli najczęściej używany w produkcji żywności) nie jest dokładnie oczyszczony i zawiera śladowe ilości substancji rakotwórczych :
mikroos, 23 listopada 2008, 12:33
Wiesz co, z całym szacunkiem dla Twojej znajomej, ale nie ufam takim "znajomym komuś tam". Przeważnie zasłyszą gdzieś historię, upiększa, a potem rozsiewają dalej. Gdyby było tak źle, jak mówisz, żywność nie przechodziłaby testów na obecność takich substancji. A przechodzi.
katastropha, 23 listopada 2008, 13:05
Śladowe ilości szkodliwych substancji w produktach nie wykluczają ich z obiegu.
Zresztą - testy? A dlaczego aspartam jest dozwolony do spożycia, skoro uznanawany był przez wiele lat za truciznę?
Podobno kwasku cytrynowego nie da się inaczej uzyskać, a wątpię, by wszystkie firmy produkujące żywność wyciskały sok z prawdziwych cytryn, by dodawać do wszystkiego kwasek cytrynowy.
Już nie wspomnę o jakości żywności - przecież nie jest ona przygotowywana w sterylnych warunkach, często bez zachowania podstawowych zasad higieny.
Na pewno znasz osobę, która pracowała w jakiejś restauracji/firmie żywnościowej - co mówiła o warunkach przygotowywania jedzenia?
mikroos, 23 listopada 2008, 13:24
To ja zapytam inaczej.
Jaką widzisz alternatywę? Potrawy o nieprawidłowej kwasowości, które mogłyby błyskawicznie się rozkładać i gnić albo stanowić perfekcyjną pożywkę dla bakterii? Czy "prawdziwy" kwas cytrynowy (wbrew pozorom nie z cytryn, bo te nie zawierają go zbyt wiele ), który kosztowałby tak wiele, że szarego człowieka najprawdopodobniej nie byłoby stać na takie pożywienie?
Inna sprawa, że kwas cytrynowy obecnie uzyskuje się nie sztucznie, czyli metodami chemicznymi, tylko naturalnie, w hodowlach specjalnie dobranych do tego grzybów, które wytwarzają go bez porównania więcej od jakichkolwiek cytryn czy innych roślin. Na całe nasze szczęście dobierane są takie szczepy grzyba, które nie wytwarzają rakotwórczych toksyn.
btw. być może cała ta zadyma o kwas cytrynowy bierze się stąd? http://en.wikipedia.org/wiki/The_leaflet_of_Villejuif
I właśnie dlatego nie ufam takim przekazom, bo przeważnie zanim dotrą do szerszej świadomości, są już od dawna nieaktualne Nie twierdzę, że na pewno mam rację, ale wydaje mi się, że ogólny bilans jest mimo wszystko na korzyść dla nas.
katastropha, 23 listopada 2008, 13:49
Pisałam o tym już wcześniej - wiele osób chętnie wydawałoby więcej pieniędzy na jedzenie pod warunkiem, że dostawaliby to, co chcą - przygotowane w odpowiednich warunkach i z odpowiednich półproduktów.
Druga sprawa - w zamian za niepsujące się, niemalże wieczne jedzenie, jesteśmy faszerowani dziwnymi konserwantami. Czasem wolałabym kupić drugi produkt spożywczy, gdy jeden mi się zepsuje, niż jeść coś o wiecznym terminie przydatności do spożycia
Nie wiedziałam o tym. W takim razie te moje informacje są już nieaktualne.
Mam po prostu swego rodzaju obsesję na punkcie jedzenia - praktycznie nie kupuję gotowych produktów, produktów typu instant itd. - wszystko wolę sama przygotować (jednak z przykrą świadomością, że te kupione w supermarkecie pomidorki i tak są jakieś inne od tych, które jadałam wcześniej, z ogródka).
mikroos, 23 listopada 2008, 20:25
Najprawdopodobniej tak, ale tak jak pisałem - nie dam Ci na to gwarancji.
Oj, sam to skądś znam. Sam mam schizę na punkcie warzywek itp., ale co zrobić - nie zawsze da się obejść wszystkie niedogodności