Park Narodowy Yosemite ostrzega
Zarząd Parku Narodowego Yosemite wysłał listy do 1700 osób, w których informuje, iż mogły mieć one kontakt z potencjalnie śmiertelną chorobą. Listy wysłano do turystów, którzy pomiędzy początkiem czerwca a końcem sierpnia przebywały w Curry Village. To namiotowe obozowisko jest bardzo popularne wśród rodzin chcących zwiedzać skarby przyrody Yosemite.
Władze zostały zaalarmowane, gdy jedna z osób, która wcześniej przebywała w Curry Village, zmarła na hantawirusowy zespół płucny. To przenoszona przez gryzonie choroba wirusowa, która nieleczona może prowadzić do śmierci. Rozpoznano ją dopiero w 1993 roku, jednak dowody wskazują, iż ludzie zapadali na nią wcześniej. W Curry Village przeprowadzono na wszelki wypadek dezynfekcję, jednak dopiero po drugim przypadku śmiertelnym Centrum Chorób Zakaźnych (CDC) w Atlancie potwierdziło, iż ofiary zaraziły się podczas wizyty w Yosemite. Dwie kolejne osoby zachorowały.
Martwimy się o naszych gości i pracowników. Podjęliśmy odpowiednie działania zarówno na miejscu, jak i działania edukacyjne. Całkowite uniknięcie ryzyka jest jednak niemożliwe - mówi Scott Gediman, rzecznik prasowy Parku.
Każdego roku Park Narodowy Yosemite odwiedza 4 miliony turystów. Wielu to goście z zagranicy i obecnie władze próbują stwierdzić, czy należy alert wysłać też za granicę.
Doktor David Wong, który odpowiada za wydział epidemiologii w National Park Service, mówi, że w Yosemite doszło do niezwykłego wydarzenia. Hantawirusowy zespół płucny występuje w USA rzadko i są to izolowane przypadki. Tutaj tymczasem mamy do czynienia z aż czterema zachorowaniami. Wiadomo już, że wszyscy chorzy przebywali w parku pomiędzy 10 a 20 czerwca i mieszkali w promieniu około 50 metrów od siebie.
Wyznaczono już dwóch epidemiologów, którzy będą badali gryzonie złapane na terenie Parku. Ponadto władze chcą się dowiedzieć, czy gryzoni nie jest zbyt dużo. Wyjątkowo gruba pokrywa śnieżna w 2011 roku zapewniła wiosną dużo wody, dzięki czemu bujnie kwitły trawy zapewniające pożywienie gryzoniom.
Od czasu zidentyfikowania hantawirusowego zespołu płucnego w USA zanotowano 587 przypadków tej choroby. Zmarło około 30% zarażonych. W Parkach Narodowych zmarły co najmniej 2 osoby. Jedną z nich był w 2004 roku pracownik Glacier National Park, drugą turysta, który w 2009 odwiedził Grand Canyon. Nie wiadomo, czy zaraziły się one na terenie parków.
Podczas wojny w Korei tysiące żołnierzy ONZ zapadło na tajemniczą „koreańską gorączkę krwotoczną“. Wtedy rozpoczęto poszukiwania jej przyczyny. Pojawiła się teoria mówiąca o nieznanym hantawirusie, który powodował chorobę znaną jeszcze sprzed bitwy pod Bosworth (22 sierpnia 1485). W 1993 roku na południowym zachodzie USA doszło do wzrostu przypadku zachorowań, co pozwoliło na szybkie zidentyfikowanie wirusa oraz odnalezienie jego nosiciela.
Z hantawirusowym zespołem płucnym związanych jest tylko kilka hantawirusów. Pomiędzy zarażeniem człowieka, a wystąpieniem pierwszych objawów może minąć kilka tygodni. Początkowe objawy przypominają grypę połączoną z objawami ze strony układu pokarmowego. Do zarażenia może dojść wskutek kontaktu z gryzoniem-nosicielem lub jego odchodami.
Komentarze (0)