Pionierki są bardziej płodne
Kobiety jako pierwsze osiedlające się na jakimś obszarze miały więcej dzieci i wnuków. Do takich wniosków doszli naukowcy z Kanady i Szwajcarii, analizując drzewa genealogiczne francuskich rodzin, które w XVII i XVIII w. zaczęły kolonizować prowincję Quebec.
Zespół, którego członkiem był m.in. Damian Labuda z Uniwersytetu Montrealskiego, przyjrzał się ponad milionowi osób z fali kolonizacyjnej obejmującej lata 1686-1960. Korzystając z doskonałej dokumentacji regionów Saguenay–Lac-Saint-Jean i Charlevoix, zrekonstruowano przestrzenną dynamikę kolonizacji.
Okazało się, że większość obecnej populacji Saguenay–Lac-Saint-Jean można sprowadzić do przodków, którzy żyli bezpośrednio lub w pobliżu czoła fali imigracji. Przodkowie z czoła fali przyczynili się do obecnej puli genowej w większym stopniu niż osoby z rdzenia fali. Najprawdopodobniej stało się tak w wyniku o 20% wyższej płodności kobiet z czoła fali. Co ważne, pionierki młodziej wychodziły za mąż i czerpały pełnymi garściami z najlepszych miejscowych zasobów.
Laurent Excoffier z Uniwersytetu w Bernie, szef ekipy akademików, podkreśla, że potomkinie kobiet z czoła fali kolonizacji odziedziczyły ich wyższą płodność. Ponieważ nie zauważono podobnego zjawiska u pań z rdzenia fali, czyli wśród pokoleń przybyłych 30 lat po pionierach, wygląda na to, że jest to cecha utrwalona przez ewolucję podczas licznych ekspansji terytorialnych naszego gatunku.
Dr Excoffier porównuje ludzi z czoła fali do ag z obrzeży obszaru występowania gatunku. Mają one większe kończyny przednie i silniejsze kończyny tylne, aby skuteczniej podbijać nowe tereny. Ich potomstwo dziedziczy takie kończyny. Dotąd podobnego efektu nie obserwowano u ludzi, francuscy imigranci po raz kolejny doprowadzili więc przełomu.
Komentarze (4)
mikroos, 7 listopada 2011, 11:03
Powiedziałbym raczej, że były bardziej dzietne, a nie bardziej płodne - płodność to zdolność do rozrodu, a nie liczba urodzonych dzieci.
Jeśli chodzi o samo odkrycie, jest co najmniej ciekawe. Wydawać by się mogło, że w sytuacji, kiedy sytuacja danej społeczności nie jest jeszcze ustabilizowana, płodzenie i rodzenie dzieci jest ryzykowne. Dziś mnóstwo ludzi zwleka z decyzją o urodzeniu dziecka właśnie ze względu na brak stabilności życiowej, a tu taka sytuacja...
Anna Błońska, 7 listopada 2011, 16:49
Masz rację, bo znalazłam w oryginalnym tekście sformułowanie "efektywna płodność". Wygląda więc na to, że chodziło o liczbę dzieci.
TrzyGrosze, 8 listopada 2011, 08:31
Ha, tak się kalkuluje w rozwiniętych społeczeństwach, gdzie dziecko = koszty. W prostrzych społecznościach, dzieci = darmowa siłą robocza
(pomijam czynnik uczuciowy).
Szaman, 8 listopada 2011, 16:08
dzieci = darmowa siła robocza
Slyszalem, że z takiego myślenia właśnie biorą się głodne dzieci w Afryce.