Czas na implanty zasilane bezprzewodowo
Inżynierowie z Uniwersytetu Stanforda zaprezentowali miniaturowe urządzenie, dzięki któremu z rozruszników serca będzie można wyeliminować duże i niewygodne w użyciu baterie. Zasilające rozruszniki baterie stanowią ich największą część, a że działają tylko przez określony czas, chory musi być poddawany kolejnym zabiegom chirurgicznym mającym na celu wymianę baterii.
Uczeni ze Stanforda zademonstrowali niezwykle małe urządzenie, które umożliwia zasilanie rozrusznika nie z baterii, ale z niewielkiego źródła fal radiowych umieszczonych na ciele pacjenta. Wspomniane urządzenie, które wszczepia się wraz z rozrusznikiem, mieści się w sześcianie wielkości główki szpilki. Jego boki mają zaledwie 0,8 mm długości. Eksperymenty wykazały, że po umieszczeniu tego urządzenia na głębokości 5 centymetrów w klatce piersiowej, zapewnia ono zasilanie rozrusznikowi. Dotychczas sądzono, iż na taką odległość nie można przekazać bezprzewodowo zasilania.
Prace uczonych ze Stanforda pozwolą nie tylko na łatwiejsze zasilanie rozruszników. Będzie można dzięki nim zapewnić energię kamerom w pigułce badającym przewód pokarmowy czy stymulatorom mózgu. Przydadzą się praktycznie wszędzie tam, gdzie potrzebne jest niewielkie, bezprzewodowe źródło zasilania.
Obecnie na całym świecie żyją prawdopodobnie miliony osób, które wewnątrz ciała noszą jakieś implanty. Rozruszniki serca, implanty ślimaka, pompy dostarczające lekarstwa umożliwiają normalne życie. Jednak ich wykorzystanie wiąże się często z poważnymi wyzwaniami. Są zasilane z baterii, które są duże oraz wymagają wymiany.
Zasilanie bezprzewodowe rozwiązuje oba te problemy - mówi profesor Ada Poon, która kierowała pracami doktorantów Sanghoeka Kima i Johna Ho. O pracy profesor Poon informowaliśmy już w lutym, gdy obaliła liczące sobie kilkadziesiąt lat przekonanie, że bezprzewodowe zasilanie nie sprawdzi się ze względu na właściwości ludzkiej tkanki, wykazała, iż posługiwano się złymi modelami matematycznymi i skonstruowała miniaturowy implant poruszający się w krwioobiegu.
Teraz wykorzystała swoje wcześniejsze osiągnięcia do zbudowania urządzenia, które w przyszłości poprawi jakość życia milionów ludzi.
Komentarze (4)
Procik, 5 września 2012, 16:05
Ale z zasady implant miał być schowany wewnątrz ciała, a tak będzie trzeba nosić baterie na zewnątrz, równie dobrze można by było wypuścić przewody na zewnątrz ciała i tak zasilać implant. Lepszym rozwiązaniem było by zrobienie ogniwa na glukozę zasilanego z krwiobiegu.
romero, 5 września 2012, 17:12
Baterie są jak piszą w artykule duże i to już jest ich wada, do tego elektrody nie powinny się zużywać, bo nawet jeśli będą zasilane cukrem pobieranym z krwi, a będą się zużywały to pacjenta w końcu czeka operacja. Trzeba by też zobaczyć czy takie ogniwo wytworzy odpowiedni prąd. Poza tym te wszystkie urządzenia, rozruszniki, stymulatory, połykane kamery, będą dzięki temu naprawdę miniaturowe - umożliwia to nawet sterowaną podróż wewnątrz żył pacjenta, a to otwiera nowe horyzonty w medycynie.
Mariusz Błoński, 5 września 2012, 17:19
Co do sterowanej podróży wewnątrz żył, to kliknij na link wewnątrz tekstu. Ta Poon właśnie to umożliwiła przed kilkoma miesiącami.
patrykus, 5 września 2012, 17:48
Na pewno jeśli chodzi o monitoring takie rozwiązanie znajdzie szereg zastosowań, jednak jeśli chodzi o aktywne podtrzymywanie życia (jak wspomniany rozrusznik serca) to jednak kompletnie odpada. Wystarczy że ktoś ci zabierze baterie, albo nawet przypadkiem sam jej zapomnisz i po tobie. Rozruszniki z baterią imo może zastąpić tylko urządzenie pobierające energię bezpośrednio z ciała (temperatura itp).