Chcą inwigilacji w polskim Internecie
Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita" policja i służby specjalne chcą, by witryny internetowe gromadziły i przechowywały dane o odwiedzających je osobach. Miałoby to pomagać w przyszłych śledztwach. Dane właściciel witryny gromadziłby na własny koszt, a służby miałyby do nich zdalny dostęp przez 24 godziny na dobę, bez wiedzy właściciela witryny i na jego koszt.
Pomysł taki pojawił się 8 czerwca na spotkaniu przedstawicieli służb mundurowych. Powołano też grupę roboczą, która ma zaproponować odpowiednie zmiany w ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną.
Właściciele witryn z forami dyskusyjnymi, komunikatorów czy blogów mieliby obowiązek przechowywania informacji przez 5 lat.
Przeciwko propozycjom protestują już przedstawiciele portali, prasy oraz prawnicy. Zauważają, że są one niezgodne z Konstytucją i zasadami demokratycznego państwa, narażą prasę na utratę wiarygodności, a portale na poważne koszty. W przypadku największych z nich może to być nawet kilkadziesiąt milionów złotych rocznie.
AKTUALIZACJA:
Pomysłodawcy opisanego wyżej pomysłu wycofali się z niego.
Komentarze (59)
Tomek, 20 sierpnia 2009, 12:51
A jak działa polska policja... lubią szukać na człowieka hak, oj i to bardzo.
VsMaX, 20 sierpnia 2009, 13:16
Chciałbym zeby ktoś w temacie wypowiedział się czy podobne pomysly zostaly wprowadzone w jakimkolwiek innym kraju UE.
Z tego co pamietam pare lat temu tylko byla afera w Niemczech, gdzie klient sieci lokalnej zażyczył sobie usunięcia jakichkolwiek logów ze swoim IP z danych dostawcy internetu. I z tego co pamietam, firma wykonała prośbę.
Mariusz Błoński, 20 sierpnia 2009, 13:33
We Francji mają podobne pomysły. Im bardziej zbiurokratyzowany kraj, tym bardziej biurokracja próbuje wtrącać się w życie.
Piotrek, 20 sierpnia 2009, 13:52
Nikłe szanse są na przeforsowanie tego bubla, społeczność zjadłaby ich żywcem, crakerzy rozpoczęliby ataki a programy typu TOR powstawałyby jak grzyby po deszczu.
Demokracji już od dawna nie ma a w Polsce jej nigdy nie było. Państwo jest w rękach garstki ludzi od których zależy jego przyszłość. Tyle, że oni sobie nic z tego nie robią ponieważ wprowadzając ustawę/poprawkę czy cokolwiek najpierw omawiane są korzyści typu stołek/kasa. To samo dotyczy suwerenności Kraju, poszła sobie na urlop na czas nieokreślony przy wejściu do UE.
Mariusz Błoński, 20 sierpnia 2009, 15:17
Jak to mówił Marks, aby wprowadzić socjalizm nie jest potrzebna rewolucja. Wystarczy wprowadzić system demokratyczny.
antoniossss, 20 sierpnia 2009, 15:45
A ciekawe czy któryś z pomysłodawców nie jest znajomym kogoś, albo w samej osobie kimś kto albo posiada udziały w profesjonalnych serwerowniach, albo zajmuje się dystrybucją serwerów do archiwizacji ^^
mikroos, 20 sierpnia 2009, 16:36
Potwierdzasz w ten sposób, że skrajny liberalizm nie jest dla ludzi postawą naturalną?
Mariusz Błoński, 20 sierpnia 2009, 18:49
Nie. Potwierdzam, że głupota jest dla tłumu postawą naturalną. Bo z jednej strony ludziom strasznie przeszkadza wtrącanie się państwa w ich sprawy i ograniczanie wolności, a potem głosują na PO, PiSy i inne takie, żeby im "państwo" fundowało "za darmo" różne rzeczy. Z jednej strony chcą być bogaci, a z drugiej popierają podwyższanie podatków i rozbudowywanie socjału.
Indywidualizm i wolność to są cechy, na których wyrosła nasza cywilizacja i to dzięki nim kraje ten cywilizacji są najbardziej znaczącymi krajami na świecie.
A najbardziej w tym wszystkim dziwię się młodym ludziom, którzy generalnie chcą więcej wolności niż mniej, ale tylko deklaratywnie. Nie potrafią zrozumieć podstawowej rzeczy - że liberalizm to nic więcej i nic mniej niż po prostu możliwość decydowania o swoim życiu i konieczność ponoszenia wszelkich konsekwencji swoich decyzji. Że jeśli w liberalizmie ktoś chce utrzymywać 5 meneli i 20 urzędników to ma do tego święte prawo, ale nie ma prawa zmuszać do tego innych. Że w liberalizmie jeśli chcesz mieć np. emeryturę, to ją masz, a jeśli nie chcesz - to jej nie masz. Że nikt nie ma prawa nikogo na siłę chronić przed konsekwencjami jego wyborów. Jednak młodzi, którzy tak niby pragną tej wolności, gdy przychodzi co do czego to są jej przeciwni i wybierają do władzy... widać kogo.
Bardzo podobał mi się przykład podany przez Friedmana bodajże. Mówił on mniej więcej tak - jeśli w starożytności Katon Starszy mógł siedzieć sobie na słońcu przed swoją willą, popijać piwo i pisać po łacinie, to było to możliwe dzięki temu, że miał niewolników, którzy pracowali na swoje i jego utrzymanie. A jesli obecnie Zenek Kowalski może sobie siedzieć przed swoją chałupą, popijać bełta i bluzgać łaciną to jest to możliwe tylko dzięki temu, że ma niewolników, którzy pracują na swoje i jego utrzymanie. Dziwi mnie to, że ludzie zgadzają się być niewolnikami Zenka.
mikroos, 20 sierpnia 2009, 19:59
Tak? To dlaczego dominacji nad światem nie mają np. tygrysy, z natury żyjące przez większość czasu w samotności i żyjące na własny rachunek? Bo widzisz, mnie się zawsze wydawało, że cechami, które wyniosły ludzi ponad inne gatunki pod względem rozwoju, była właśnie zdolność do tworzenia wspólnot, wspólnych osiedli i wspierania się.
Które? Chiny na przykład? Bo chwilowa potęga Twoich ukochanych Juesej ostatnio strasznie podupadła. Sto lat jeszcze nie minęło od I WŚ, kiedy faktycznie po raz pierwszy się pokazali jako potęga, a dziś już wszystko wskazuje na to, że bardzo szybko się staczają.
A wspomniany przez Ciebie Zenek jest przykładem na to, że jego próba bycia indywidualistą (a raczej egoistą, czyli osobą dość pokrewną z charakteru z liberałami) szkodzi społeczeństwu. Bo zapominasz chyba, że nawet najbardziej zatwardziały i głupi socjalizm zakłada, że obywatele powinni pracować, a pomoc otrzymywać tylko wtedy, kiedy jej potrzebują (a nie wtedy, kiedy sobie wymyślą, że im się nie chce nic robić). Tak więc Zenek wcale nie jest ucieleśnieniem socjalizmu, jak starasz się tutaj bez powodzenia insynuować
Mariusz Błoński, 20 sierpnia 2009, 21:24
Mówimy o ludziach czy zwierzętach? Bo chyba się pogubiłeś.
A skoro mówimy o ludziach i wspominamy o cywilizacjach, to jeszcze raz powtórzę - wolność i indywidualizm, czyli to, co odróżnia naszą cywilizację (a więc zachodnie chrześcijaństwo) dały nam przewagę nad cywilizacjami kolektywistycznymi.
Chiny to idealny przykład na poparcie stwierdzenia, że liberalizm powoduje wzrost bogactwa, znaczenia i potęgi. Bo jedyne, co musiał zmienić Xiaoping to system gospodarczy. Zastąpił komunizm liberalizmem gospodarczym, co od razu spowodowało gwałtowny rozwój. Chiny skopiowały więc rozwiązania z naszego kręgu cywilizacyjnego, co tylko wychodzi im na dobre.
Co do USA - jesteś kolejnym prorokiem, które spotykam w ciągu ostatnich ponad 20 lat, a który mówi mi, jak to USA się staczają O to, to się nie bój.
Oczywiste jest, że każde imperium kiedyś upadnie, i USA nie są wyjątkiem.
Względna potęga naszego kręgu cywilizacyjnego jest coraz mniejsza w porównaniu z innymi cywilizacjami. I proces ten widać właśnie mniej więcej od zakończenia I wojny. Jest to spowodowane z jednej strony coraz większą akceptacją dla rozwijązań antyrozwojowych w naszym kręgu cywilizacyjnym (upraszczając - dla rozwiazań socjalistycznych), a z drugiej - coraz większą akceptacją przez kraje spoza naszego kręgu (Chiny, Indie, Wietnam, Japonia) dla rozwiązań prorozwojowych (czyli liberalnych).
Co do liberalizmu. Wystarczy zrobić jedną drobną rzecz, by ludzie w ciągu kilku miesięcy zapragnęli w swoim kraju liberalizmu. Wystarczy pokazać im, jak bardzo są łupieni przez państwo i różnych cwaniaków. A zatem wystarczy... dać im możliwość samodzielnego płacenia podatków. Bez pośredników. Niech pracodawca wypłaca każdemu pracownikowi pełną pensję i niech ten pracownik samodzielnie opłaca wszystkie podatki. Wówczas po kilku miesiącach ten pracownik, obencnie miłośnik socjału, natychmiast zmieni zdanie.
Ale politycy i urzędnicy nigdy czegoś takiego nie zrobią. Za dużo mają do stracenia.
Sądzisz, Mikroos, że ludzie chcą żyć w systemie z natury niesprawiedliwym? A obecny system jest niesprawiedliwy do szpiku kości. W liberalizmie, jeśli chodzi o rzeczy najistotniejsze i najważniejsze do przeżycia, jak sobie na coś zapracujesz, to to masz, a jak sobie nie zapracujesz, to możesz to mieć (o ile ktoś Ci da). W obecnym systemie jak sobie zapracujesz, to może będziesz to miał, ale na pewno nie tyle, ile wypracowałeś, a jak nie zapracujesz, to raczej będziesz miał i często więcej, niż ten, który zapracował.
A tutaj właśnie udowadniasz, że nie masz pojęcia jak działa liberalizm i czym jest.
mikroos, 20 sierpnia 2009, 21:47
Wprost przeciwnie. Właśnie dzięki rozwiniętemu mózgowi i umiejętności wspólnego budowania ludzie stali się istotami wyższymi od zwierząt.
Tyle tylko, że własnie chrześcijaństwo zakłada wzajemne wspieranie się jednostek, a więc tak naprawdę socjalizm.
Zapominasz o jednym: gdyby tego społeczeństwa nie trzymano w ryzach, już dawno w kraju doszłoby do rewolucji pomimo teoretycznego liberalizmu. Pamiętaj, że ten chiński liberalizm powoduje bogactwo wyłącznie dla jednostek, a reszta żyje w skrajnej biedzie.Przecież po kryzysie (a może w jego trakcie? przekonamy się niedługo) widać to gołym okiem jak nigdy dotąd.
Tyle, że Twoje ukochane Jueseje zaczynają upadać po stu latach. Szybko dość.
Niesprawiedliwe jest co najwyżej postępowanie jednostek, których ten system nie eliminuje dostatecznie skutecznie.Ale jednocześnie społeczeństwo jako takie przestaje istnieć, a podstawowe więzi społeczne zanikają. To akurat widać wybitnie dobrze po USA, gdzie pozywa się do sądów własnych sąsiadów, a ludzie nie mają przyjaciół, tylko psychoterapeutów. Tak więc podstawowe relacje społeczne zanikają i jest to jeszcze gorsze, niż możliwa niesprawiedliwość wynikająca z wspierania słabszych w pewnym ograniczonym zakresie. I właśnie dlatego ani skrajny socjalizm, ani skrajny liberalizm nie jest rozwiązaniem dla świata.
To już nie jest wina samej solidarności społecznej, tylko tego, że jedni jej nadużywają, a inni nie kontrolują tego procesu.
Wprost przeciwnie To Ty starasz się za wszelką cenę udowadniać nieprawdziwą tezę, że społeczeństwo nie w pełni liberalne oznacza automatycznie system rozdawniczy i oszukańczy.Mariusz Błoński, 20 sierpnia 2009, 22:26
Ja mówię jedynie, że im więcej liberalizmu tym więcej potęgi i bogactwa, a Ty ciągle opowiadasz o błędach i wypaczeniach socjalizmu, który jest oki, tylko niektórzy nie dorośli
Opieraj się na faktach, nie na wyobrażeniach o błędach i wypaczeniach. USA i Wielka Brytania ostatnio przeżywały rozkwit gospodarczy za liberalnych Reagana i Thatcher. Im w państwie więcej liberalizmu, tym ludzie bogatsi. Im więcej socjalizmu - tym biedniejsi. I to są empiryczne fakty, nie bajania miłośników rozdawnictwa.
A propos rozdawnictwa... a pokaż mi przykład uczciwego rozdawnictwa?
PS. A co do Chin i rozwoju mówisz straszne bzdury... właściwie nie argumenty, a powtarzanie haseł za kolesiami pokroju polityków PiS czy SLD.
O tym, jak się odbywa bogacenie społeczeństwa proponuję von Misesa "Mentalność antykapitalistyczną" i "Interwencjonizm" (obie lekkie i łatwe), poprzez Friedmannów po "Wolność narodów" Smitha.
PS2. Widzę też, że mamy tu poważne problemy z definicjami, rozumieniem przyczyn, skutków, zachodzących procesów. Skoro twierdzisz, że kryzys w USA to efekt działania liberalizmu, a Zenek to typowy przykład liberalizmu, to oznacza, że mówimy zupełnie innymi językami. Nie ma sensu definiować tutaj podstawowych pojęć. Take rozmowa jest bez sensu, skoro raz uważasz, że liberalizm to jakiś skrajny egoizm i róbta co chceta, a za chwilę twierdzisz, że liberalizm to wtrącanie się państwa w rynek.
sig, 20 sierpnia 2009, 22:31
Mówmy może o realnych rozwiązaniach co? bo w założeniach to np komunizm miał zlikwidować państwo jako takie (a czym to się skończyło na pewno wiesz)
co zaś się tyczy Chin, to zasada tam jest prosta: masz władzę? masz kapitalizm, a co za tym idzie i bogactwo nie masz władzy? masz komunizm a co za tym idzie biedę.
ps osobiście jestem za państwem minimalistycznym, ciągle istniejacym ale ograniczającym swoją ingerencję w życie obywateli do niezbędnego minimum (zostały np służby mundurowe czyli policja/wojsko/cło, "wyleciało" by natomiast państwowe szkolnictwo (wraz z stosownym ministerstwem, nie ma potrzeby odgórnego narzucania czegokolwiek w tym zakresie)), służba zdrowia czy obowiązkowy system emerytalny). Co więcej ze względu na mały budrzet takiego państwa można by ograniczyć podatki do np vat-u (który sprawiedliwy jest, im więcej kupujesz tym więcej masz a więc i łożysz na państwo)
mikroos, 21 sierpnia 2009, 07:36
Tyle, że ja nigdzie nie napisałem, że popieram socjalizm Twierdzę jedynie, że zarówno fanatyczny liberalizm, jak i fanatyczny socjalizm, mają swoje wady i nie są rozwiązaniem.
I jednocześnie był to okres powstawania ogromnych różnic w społeczeństwie. Dodajmy, że różnic powstających nie tylko z własnej winy obywateli czy ich pracowitości.
Niektórzy.
A czy ja gdzieś napisałem, że popieram rozdawnictwo? Pomiędzy fanatycznym liberalizmem a rozdawnictwem jest jeszcze cała gigantyczna przestrzeń.
Przecież właśnie tak jest
O, a to gdzie?
lucky_one, 21 sierpnia 2009, 08:44
Właściwie stoję po stronie Mariusza, a dokładnie moje stanowisko przedstawił sig - faktycznie, powinno być tak, żeby ludzie decydowali za co płacą podatki to raz, a dwa - powinna być demokracja bezpośrednia, w której politycy byliby ciałem opiniotwórczym - przygotowawywaliby projekty ustaw, a przegłosowywało by je społeczeństwo. Można by nawet pokusić się o państwo federacyjne, żeby łatwiej było uprawiać tę demokrację bezpośrednią..
Tylko słusznie zostało powiedziane - politycy i urzędnicy nigdy do czegoś takiego nie dopuszczą, bo zbyt wiele by stracili..
Zgodzę się natomiast z mikroosem, że żadna skrajność nie jest dobra - nigdy. Niemniej to co postulował sig, nie jest skrajnym liberalizmem - bo przecież państwo zachowywało by swój minimalistyczny kształt - terytorium, wojsko, policję, wspólny język i wspólny interes, mianowicie by ludziom żyło się lepiej - do tego każdy (może poza emo i moherkami ) dąży naturalnie.
Aha - i dodam, że nasze niedorosłe do odpowiedzialności społeczeństwo na pewno na początku sparzyło by się takim liberalizmem, bo na przykład przestano by płacić na służbę zdrowia, ale nikt nie odłożyłby pieniędzy na wypadek utraty tegoż zdrowia, a później by był płacz że nikt mu nie chce pomóc.. I tym podobne przypadki. Ale po kilku pokoleniach do zakutych łbów by dotarło, że wolność nie znaczy tylko 'robię co chcę' ale również 'odpowiadam za to co robię'. Niemniej taki system byłby o tyle dobry, że przetrwaliby Ci, którzy są zaradni i zdeterminowani - nie byłoby miejsca dla użalających się nad sobą.
radar, 21 sierpnia 2009, 08:49
no szkolnictwo to nie za bardzo się zgodzę. IMHO szkolnictwo jest ważniejsze nawet niż wojsko. Oczywiście z punktu widzenia długofalowego bezpieczeństwa Państwa.
Zlikwidować obowiązkowy system emerytalny tak, każdy może sobie sam odkładać i decydować jak to robić, ale służba zdrowia? Co zrobisz jak ulegniesz wypadkowi? Przyjedzie do Ciebie karetka czy najpierw będziesz musiał zrobić przelew (podać nr ubezpieczenia) i jak okaże się, że masz za małe i jesteś za daleko to powiedzą, że im się nie opłaca do Ciebie jechać...
Mariusz, a co Ty byś proponował np. przy następnych wyborach? Co powinno się zmienić i jak?
mikroos, 21 sierpnia 2009, 08:58
@lucky_one
zawsze istnieją rozwiązania pośrednie, przejściowe. Prosty przykład: dwudziestoletni (liczba rzucona z sufitu, jak zawsze jestem gotowy negocjować ) okres przejściowy, w którym ubezpieczenie jest obowiązkowe, ale wybór prywatnego ubezpieczyciela należy do samego pacjenta. Przez ten czas całe pokolenie zdąży się nauczyć, że jakość opieki zależy od własnej decyzji pacjenta, ale jednocześnie nikt nie zostanie na lodzie, jak w skrajnym liberalizmie. Potem pomyśli się (a może nawet zadecyduje w referendum?), co dalej. W tak długim czasie spokojnie powstanie i zdąży się ustabilizować mechanizm wolnorynkowy, konkurencja i konieczność dbania o jak najlepszy stosunek ceny usługi do jej jakości. A o to przecież wszystkim chodzi.
Moim zdaniem właśnie takie rozwiązania są najlepsze. To nie jest tak, że jestem socjalistą (bo absolutnie nie jestem, jak notorycznie stara się insynuować Mariusz), tylko moim zdaniem skrajne formy zostawiania ludzi samym sobie to bardzo zły pomysł, który co prawda faktycznie promuje najlepszych (albo po prostu cwaniaków z szerokimi plecami), ale jednocześnie niszczy najsłabszych i jednocześnie prowadzi do degeneracji społeczeństwa, co jest chyba najgorszym, co może spotkać i państwo, i naród.
lucky_one, 21 sierpnia 2009, 09:02
Ze szkołą masz rację... Co do służby zdrowia, jeśli miałaby zostać państwowa, to dużo musiało by się zmienić - bo zbyt wiele pieniędzy ucieka.
Ale myślę że rozwiązanie odnośnie wspomnianego wypadku mogłoby być takie: udzielają Ci pomocy zgodnie z wszelkimi możliwościami i wiedzą jakie posiadają. Dopiero wtedy wystawiają rachunek i:
a) podajesz im swój numer ubezpieczenia
płacisz gotówką/przelewem czy w jakiejkolwiek innej formie
c) masz dług, który musisz oddać lub odpracować na ich rzecz (z odsetkami równymi inflacji, a nie lichwiarskie 20% jak teraz w bankach)
-----
o! i tu się z Tobą mikroos zgadzam - to by było chyba najlepsze rozwiązanie Aczkolwiek z tym okresem przejściowym postulowałbym okres może 10-ciu lat - gdyż przez 20 ludzie nie zauważyliby chyba różnicy - zmiany zachodziłyby zbyt wolno, więc obojętne by im było gdzie się ubezpieczają, czyli wszystko stało by w miejscu..
mikroos, 21 sierpnia 2009, 09:08
To znaczy: przy optymistycznym założeniu, że przeżyjesz? To jest najsłabszy punkt tej całej opowieści Bo w przeciwnym wypadku kogoś trzeba by było obciążyc kosztami. Tylko kogo? Innych świadczeniobiorców? Państwo? Klinikę? Rodzinę? Żadne z tych rozwiązań nie jest sprawiedliwe.
Poza tym wystawianie rachunku po fakcie i bez ustalenia szczegółów jest nieuczciwe samo w sobie, bo nie każdy ma np. ochotę przeżyć, jeżeli ceną za przeżycie ma być rachunek na kilkadziesiąt tysięcy złotych (dajmy na to, konieczne do wydania na rekonstrukcję kręgosłupa po wypadku), a niektórzy po przebudzeniu mogą uznać, że wydanie 50 tys. złotych za operację, po której jest się sparalizowanym do końca życia (a z czegoś trzeba przecież oddać!), w żaden sposób się nie kalkuluje. Właśnie z tego powodu uważam, że ubezpieczenie powinno być obowiązkowe, tak, by każdy był pewny, że otrzyma pomoc i ta pomoc nie zrujnuje mu reszty życia.
radar, 21 sierpnia 2009, 09:19
Kurcze EDIT mi się skończył podczas pisania posta:/
lucky_one
1) wspólnego języka to już nie będziesz miał jak zlikwidujesz szkolnictwo.
2) Co zrobisz z ludźmi 40+, 50+, 60+ ? Oni większość życia spędzili w innym systemie, nie musieli (i nie mogli przewidzieć!), że będą musieli odkładać sami, ba, państwo im zabierało haracz więc nie mieli z czego odkładać, to co im teraz powiesz, skoro pracy dla takich ludzi z reguły nie ma. Powiesz, musicie być zaradni? Czego sobie nie odłożyliście? To nie mój problem i jeśli sobie nie odłożycie kasy, nie będziecie "zaradni" (słowo klucz w liberaliźmie) to "zdychajcie moherki z głodu"?
Zgadzam się, że państwo powinno mieć minimalistyczny wpływ na życie człowieka, ale ten minimalizm rozumiem inaczej:
policja tak, wojsko zawodowe tak, publiczna służba zdrowia tak! (reforma jest potrzebna, ale mimo, że mnie na prywatną stać, zdaje sobie sprawę, że wielu ludzie nie stać, a nie chce żeby było jak w USA, gdzie ludzie stoja w kolejkach do namiotow lekarzy bez granic), ZUS nie!, szkolnictwo państwowe tak! (tu też potrzebna jest spora reforma, ale jestem przeciwnikiem zdania, że jak ktoś ma być inżynierem to nie potrzebuje polskiego czy biologii. Człowiek powinien być wszechstronnie wykształcony, przynajmniej do wieku "przedstudenckiego". Nie wyobrażam sobie 10-latków, który już w tym wieku decydują kim chcieliby zostać w przyszłości i czego mają się uczyć. Brak szkolnictwa jak zaproponował sig, wiąże się też z utratą tożsamości narodowej więc samo istnienie państwa staje się zagrożone - język, historia), gospodarka - możliwie wolny rynek, ale z ochroną konsumenta (patrz post wcześniej) itd. ale to wszystko jest już efektem finalnym reform. Pomiędzy powinien być jeszcze okres przejściowy zeby Ci, którzy nie mieli szansy się przystosować (czasu i pieniędzy) mogli przeżyć.
Powiem Wam jeszcze, dla podgrzania atmosfery, że jestem za zachowaniem przywilejów zawodowych dla tych, którzy je teraz mają. Mogę wyjaśnić dlaczego...
pozdr
mikroos, 21 sierpnia 2009, 09:40
O ile popieram postulat pozostawienia szkolnictwa do matury w rękach państwa i zgadzam się z tym, że wykształcenie zdobyte w tym czasie powinno być wszechstronne, trzeba mocno pomyśleć nad samymi programami nauczania. Zobaczcie, że na biologii więcej mówi się np. o rozmnażaniu grzybów, niż o nowotworach czy cukrzycy u człowieka razem wziętych. Podobnie z językiem polskim: po 12 latach nauki bardzo wielu uczniów pamięta treść lektur, a nie potrafi mówić w ojczystym języku, o poprawnym napisaniu listu formalnego nie wspominając. Przykłady można by zresztą mnożyć.
Tolo, 21 sierpnia 2009, 10:36
Jest niestety tak ze mogą być tylko 2 stany albo nierównego podziału bogactwa albo równego podziału biedy. Oba są niesprawiedliwe tylko ze ten drugi działa w dodatku de motywująco na tych którzy mogąc zrobić ale im się nie opłaca bo im więcej zarobią tym im więcej wezmą. Jest miedzy innymi przez to mniej wydany.
Co do szkolnictwa jak najbardziej nieobowiązkowe i nie darmowe (oczywiscie w połączeniu ze zmniejszeniem obciążeń). Jak coś jest za darmo to jest bezwartościowe. Po pierwsze obecny system marnuje niesamowite ilości pieniędzy jeden uczeń w szkole podstawowej kosztuje podatnika tysiące złotych rocznie. Po drugie pieniądze te są wydawane bezsensu na wszystkich miałem w klasie w podstawówce takiego "elementa" i już wtedy wiadomo było ze nic z niego nie będzie obecne przebywa na wczasach na koszt podatnika w zakładzie karnym mając już któryś z kolei wyrok. Tylko ze miał obowiązek szkolny i chodził do podstawówki ale po co? więcej szkody wyrządził niż dobrego jemu z "wykształcenia". Nieobowiązkowe szkolnictwo to idealny motywator. Patrz szkolnictwo podczas wojny wtedy wszyscy się uczyć chcieli. A tym co nie chcieli i tak to było niepotrzebne, ktoś musi kopać rowy a takie szkolnictwo idealnie pokazuje kto te rowy kopać będzie...
System w jakim żyjemy to idealna maszynka do marnotrawienia pieniędzy. Weźmy przetarg na stronę dla prezydenta 350 tyś a za coś dokładnie takiego samego firma x czy y jak dobrze poszuka zapłaci 15 tyś ze wszystkim z zakupem serwera włącznie (mówimy o podobnym poziomie świadczenia usług a nie hostingu za 50 pln albo serwerze za kilka euro za granicą) ale inaczej się wydaje swoje a inaczej czyjeś.
Służba zdrowia to kolejna pomyłka. Policzcie ile w skali roku i skali swojego życia jeden podatnik wydaje na to i co za to otrzymuje. ale reforma jest nie możliwa bo leczenie musi być "za darmo" w państwowej służbie zdrowia bo tak właśnie są przyzwyczajeni ci 50 i 60 cio latkowie a in obecni dojdą do tego wieku tez będą tak przyzwyczajeni i nigdy z g..a nie wyjdziemy. A jak się temu przyjrzeć to służba zdrowia to sposób na wyjmowanie pieniędzy z kieszeni podatników i transferowanie ich do firm farmaceutycznych. To jest system tak kulawy ze i tak się sam w końcu kiedyś przewróci tylko ze wtedy będzie z późno na cokolwiek. I tylko protesty bo to bo tamto a lekarz jest na 5 ciu etatach.
Co do samego tematu inwigilacji to jest tyko kolejna rzecz która wpisuje się w długofalową politykę naszego państwa w stosunku do obywateli. Z jednej strony walczy się z cyfrową alienacja a z drugiej chce się każdego w sieci szpiegować. Do tego chce się przymusić nawet emerytów do podśniadania kont w bankach. Znając te głupie zakusy za chwile do dowodu osobistego i na kartę kredytową będą chcieli włożyć nam rfid.
Pocztę już w pewnym sensie kontrolują:
http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article263749/Tajne_sluzby_sledza_nasze_listy.html
Co do internetu to już mają takie możliwości i powinno im starczyć! a chcieli by żeby mogli bez pytania i powodu ponieważ na razie jest pewna iluzoryczna nad tym kontrola i usługodawca może służby po prostu wyśmiać a przy takiej regulacji zrobią co będą chcieli i kiedy im się będzie podobać. Szczególnie ze znalezienie wszystkiego co związane z kowalskim będzie nietrywialne bo będzie trzeba sprawdzić teoretycznie wszystkie takie firmy raczej to może być wykorzystywane do łapania niewygodnych np autorów albo zdobywania "współpracowników" metodami ubeckimi na zasadzi ze wiemy ze masz kochanke a twoja zona nie i tak dalej CBA już się ćwiczy.
I dalej
http://new-arch.rp.pl/artykul/874831_Sluzby_specjalne__czy_totalne.html
i jeszcze raz
http://ppbw.pcss.pl/integracja.html
i tak dalej i z każdej strony.
mikroos, 21 sierpnia 2009, 10:44
http://technologie.gazeta.pl/technologie/1,82011,6948816,Sluzby_na_razie_nie_beda_swobodnie_buszowac_w_internecie.html
Wychodzi na to, że Rzepa szukała na siłę materiału na zapełnienie sezonu ogórkowego. Ktoś rzucił pomysł bez jakiejkolwiek konsultacji z prawnikami, a gazeta to podchwyciła i zrobiła z tego wielką akcję pt. "zła PO chce nam zaglądać do komputerów". Żałosne, jak większość poczynań Rzepy. I to chyba tyle w tym temacie.
---
Co do edukacji zaś, nie zgodzę się z Tobą, Tolo. Zobacz, że czasy są zupełnie inne. W dzisiejszym świecie, w przeciwieństwie do tego z połowy XX w., nie da się żyć choćby bez umiejętności pisania i czytania. A do tego, niestety, szkoły są konieczne.
Tomek, 21 sierpnia 2009, 11:21
Wojsko zdecydowane NIE. Jest zbędne.