Słownictwo pokazuje, jak przystosowaliśmy się do przemian ery przemysłowej
Przeanalizowawszy słownictwo z ponad 1,5 mln amerykańskich i brytyjskich książek z lat 1800-2000, badaczka z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles ujawniła, jak bardzo zmieniły się wartości kulturowe.
Jak tłumaczy prof. Patricia Greenfield, wybrane 200-lecie cechuje się wzrostem urbanizacji i zależności od technologii, a także upowszechnieniem dostępu do edukacji. Wzrosty lub spadki częstości użycia konkretnych słów pokazują, w jaki sposób zjawiska te wpłynęły na ludzką psychologię.
Okazuje się, że w tym czasie częstotliwość posługiwania się słowami "dostać" (get) i "wybierać" (choose) znacząco wzrosła, zaś wyrazami "zobowiązany" (obliged) i "dawać" (give) znacząco spadła. Wg Greenfield, trend dotyczący wyrazów "dostać" i "wybrać" "wskazuje na indywidualizm i wartości materialistyczne, które są przystosowawcze w bogatszych warunkach miejskich", zaś słowa "zobligowany" i "dawać" "odzwierciedlają odpowiedzialność społeczną przystosowawczą w przypadku życia na wsi".
Amerykanka dodaje, że częstość użycia czasownika "dostać" spadła między rokiem 1940 a latami 60., by ponownie wzrosnąć w latach 70. Pani profesor uważa, że w ten sposób zamanifestowały się spadek zainteresowania sobą podczas II wojny światowej oraz wpływ ruchu na rzecz praw obywatelskich.
Greenfield zaobserwowała również stopniowy wzrost częstości użycia słowa "czuć" (feel) i spadek częstości użycia wyrazu "działać" (act). Badaczka zinterpretowała to jako zwrot ku psychice i życiu wewnętrznemu. Ponieważ w latach 1800-2000 coraz częściej posługiwano się słowami "dziecko", "unikatowy", "jednostka" i "ja", Greenfield uznała to za przejaw nasilającego się skoncentrowania na sobie. W tym samym czasie mniej istotne stawały się religia, związki społeczne i posłuszeństwo wobec autorytetu/władzy. Wniosek ten wysnuto w oparciu o spadek popularności wyrazów "posłuszeństwo", "autorytet/władza", "(przy)należeć" oraz "modlitwa".
Dyskutowany ostatnio wzrost indywidualizmu nie jest świeżym zjawiskiem, ale czymś, do czego dochodziliśmy na przestrzeni stuleci [...].
Podczas studium Greenfield skorzystała zarówno z bazy książek (Google Books), jak i narzędzia analitycznego Google'a (w ciągu sekund Ngram Viewer określa częstość wykorzystania słów w milionach książek). Autorka artykułu, który niebawem ukaże się w internetowym wydaniu Psychological Science, wzięła na tapet ok. 1160000 publikacji z USA i ok. 350 tys. książek z Wielkiej Brytanii. W literaturze obu krajów wyodrębniono takie same trendy (Greenfield zreplikowała wyniki, posługując się brytyjskim synonimami amerykańskich słów kluczowych).
Uzyskanie analogicznych rezultatów pokazuje, że "zmieniała się nie tyle częstość użycia wyrazów, co waga leżących u ich podłoża konceptów". W przyszłości Amerykanka zamierza się zabrać za hiszpańskie, francuskie, rosyjskie i chińskie książkowe bazy danych Google'a.
Komentarze (0)