Odchody kakapo pozwolą ocalić inny zagrożony gatunek?
Analiza koprolitów, czyli skamieniałych ekskrementów krytycznie zagrożonej wyginięciem nowozelandzkiej papugi kakapo ujawniła, że wiele lat temu była ona głównym zapylaczem również zagrożonego wyginięciem pasożyta korzeni Dactylanthus taylorii.
D. taylorii występuje na korzeniach ok. 30 rodzajów drzew w Nowej Zelandii. Ponieważ rośnie pod ziemią, zawsze trudno było oszacować wielkość populacji. Ostatnio jednak rozmieszczenie i liczebność zmalały wskutek odbierania habitatów przez ludzkie osadnictwo i działalności gatunków inwazyjnych, np. oposów. Sytuacji nie ułatwia też fakt, że jedynym zapylaczem dwupiennej rośliny jest współcześnie wąsal pazurzasty (Mystacina tuberculata), który sam stracił aż 70% pierwotnego zasięgu.
Naukowcy z Australian Center for Ancient DNA przy Uniwersytecie w Adelajdzie, Landcare Research i New Zealand Department of Conservation (DOC) badali grudki kałowe z Wyspy Południowej, gdzie kiedyś współwystępowały oba interesujące ich gatunki. Analiza wykazała, że pyłek D. taylorii stanowił aż 8,5% ogółu pyłków i zarodników. Sugeruje to, że w przeszłości ptaki i inne małe zwierzęta żywiły się dzięki zagrożonej roślinie, przy okazji ją zapylając. Jeśli przypuszczenie to się potwierdzi, będzie można odpowiednio zaplanować działania konserwacyjne. Autorzy artykułu opublikowanego na łamach Conservation Biology podpowiadają np., by "przeprowadzić" D. taylorii na wolne od drapieżników tereny, gdzie co prawda nie ma nietoperzy, ale występują za to świetnie prosperujące populacje endemicznych nektarożernych ptaków.
Teorię zaczęto już testować, ponieważ 8 kakapo trafiło na Little Barrier Island, gdzie nadal występuje drewniana róża (w odpowiedzi na obecność pasożyta korzenie gospodarza układają się w różę, stąd zwyczajowa nazwa). Dzięki kamerom naukowcy z DOC mają nadzieję sprawdzić, czy papugi zapylają D. taylorii. Słodko pachnący nektar jest uwalniany podczas krótkiej fazy kwitnienia między lutym a kwietniem. Na swoje nieszczęście wystające nad ściółkę kwiaty wabią m.in. szczury i oposy, które najadają się do syta, nie będąc przy tym, oczywiście, zapylaczami.
Komentarze (5)
TrzyGrosze, 9 października 2012, 08:28
Nie rozumiem tego zmartwienia.
Mistrz Czasu i Przestrzeni, 9 października 2012, 10:02
Bo nie znamy niestety całej sieci troficznej (sam użyłem tego słowa 1. raz) tego organizmu (i nie poznamy pewnie nigdy całej wszystkich organizmów), toteż zmniejszanie populacji pewnego organizmu wpływa na liczebność innej populacji niezależnie, czy jaką funkcje pełni w przyrodzie.
TrzyGrosze, 9 października 2012, 18:22
Bez zarodżca malarycznego, krętka bladego, pchły szachrajki świat byłby jednak szczęśliwszy.
adamly, 9 października 2012, 22:02
A "efekt motyla"? Może by i nas już nie było, albo coś jeszcze gorszego...
antykwant, 11 października 2012, 09:43
Ziemianie są gatunkiem tak mocno trzymającym się przetrwania a jednocześnie posiadającym coraz bardziej wyszukane narzędzia, że niszczą własne środowisko bytowania.
PS "Efekt motyla" to nazwa filmu. Rozumiem, że chodziło o powołanie się na Teorię chaosu. Spokojnie, ludzi nie jest tak łatwo eksterminować.