Mleko klonowanych krów w sklepach?
Instytucje rządowe Wielkiej Brytanii odpowiadające za jakość żywności badają doniesienia, jakoby mleko pochodzące od klonowanych krów było sprzedawane w sklepach. Spór, czy mleko i mięso od klonów i ich potomstwa jest bezpieczne, rozgorzał na dobre.
Sprawa zaczęła się, gdy prasa brytyjska ujawniła, że mleko pochodzące od potomstwa klonowanego bydła znalazło się w powszechnej sprzedaży. Piątkowy numer dziennika International Herald Tribune cytował brytyjskiego farmera, który przyznał, że mleko krowy urodzonej przez klona szło do sklepów razem z całym udojem. Rolnik ten nie zgodził się na ujawnienie swojej tożsamości, obawiając się, że uprzedzenia względem klonowania spowodują bojkot mleka z jego farmy,
Sądząc po dyskusjach, jakie rozgorzały, jego obawy były słuszne. Podczas kiedy przedstawiciele przemysłu mleczarskiego zapewniają o absolutnej nieszkodliwości mleka „od klonów" Brytyjska agencja zajmująca się kontrolą standardów żywności (Food Standards Agency, FSA) wszczęła dziś w tej sprawie dochodzenie.
FSA stoi na stanowisku, że mięso i produktu pochodzące od klonowanych zwierząt oraz ich potomstwa są „nową żywnością" i jako taka muszą zostać przez nią oficjalnie dopuszczone do spożycia. Tymczasem nikt o taką autoryzację nie wnosił, zatem sprzedaż jest naruszeniem przepisów o bezpieczeństwie żywności.
Oburzona jest również broniąca praw zwierząt hodowlanych organizacja Compassion in World Farming. Jej przedstawiciel, Peter Stevenson, zaapelował o całkowity zakaz obrotu produktami pochodzącymi od klonowanych zwierząt oraz natychmiastowe wycofanie wzbudzającego kontrowersje mleka ze sklepów. Uważa on, że klonowanie zwierząt hodowlanych to przysparzanie im cierpienia. Swoje dorzuca też Soil Association - kampania na rzecz żywności organicznej. Jej rzeczniczka, Emma Hockridge argumentuje, że istnieje wiele wątpliwości co do bezpieczeństwa takiej żywności. Ponadto klonowanie jej zdaniem zmniejsza genetyczną różnorodność.
Przedstawiciele Dairy UK, organizacji reprezentującej brytyjski przemysł mleczarski stoją na stanowisku, że ani mięso, ani przetwory mleczne od klonowanych zwierząt i ich potomstwa nie stwarzają najmniejszego ryzyka. Takie samo jest zdanie European Food Safety Authority (EFSA), odpowiedzialnej za regulacje na szczeblu unijnym. Oficjalne stanowisko EFSA podkreśla, że nie ma absolutnie żadnej różnicy pomiędzy produktami pochodzącymi od zwierząt klonowanych i hodowanych tradycyjnie.
Spór zapewne będzie trwał długo, zarówno na poziomie argumentów prawnych, jak i na poziomie naukowym i etycznym.
Komentarze (16)
sylkis, 2 sierpnia 2010, 20:24
a co do ew szkodliwosci - nie rozumiem, jak idealna kopia czegos nieszkodliwego moze byc szkodliwa...
oraz jeszcze wieksza bzdura - w jaki sposob klonowanie przysparza cierpien? ???
Jurgi, 2 sierpnia 2010, 21:37
Dzięki za czujność, poprawiłem ten kawałek. Przeoczenie przy zmianie konstrukcji zdań.
Co do meritum – no ja się w pełni zgadzam, że szkodliwość mleka czy mięsa klonowanych zwierząt to bzdura. Ale ludzie też boją się GMO, „bo ma geny”. I weź tłumacz…
Co do przysparzania cierpień to też nie brzmi to dla mnie sensownie. No chyba że chodzi o to, że klonowane zwierzęta żyją krócej i szybciej się starzeją (przynajmniej chyba na początku tak było, czy jest nadal, nie mam pojęcia). Ale ich potomstwa to i tak już chyba nie dotyczy.
nemway, 2 sierpnia 2010, 22:55
A ja rozumiem dlaczego ludzie się boją. Wbrew pozorom żywność modyfikowana może mieć jakieś oddziaływanie na ludzi. A klony właśnie są taką żywnością modyfikowaną. Podkreślam, że może, ale nie znaczy to, że musi. Rzecz w tym, że nikt tego nie wie, bo widoczne skutki mogą się pojawić dopiero w przyszłych pokoleniach. Dlatego zanim wprowadzi się taką żywność do obrotu powinna ona przejść szereg badań i testów.
Wg mnie strach - tutaj akurat wynikający z ludzkiej niewiedzy - w tym konkretnym przypadku jest całkiem uzasadniony.
Nauki biologiczne na obecnym etapie nie są w stanie jednoznacznie odpowiedzieć czy GMO jest bezpieczna, czy nie. Zdania naukowców są podzielone, a przekonywających dowodów jak do tej pory brak.
Mylisz się. Klonowanie ma to do siebie, że kopia nigdy nie jest idealnie taka jak oryginał. W teorii oczywiście klon ma być taki sam, ale praktyka pokazuje, że w trakcie klonowania materiał genetyczny właściwie zawsze ulega pewnym uszkodzeniom, w dodatku całkiem sporym. Dlatego nie jesteśmy w stanie sklonować zwierzęcia w 100% idealnie. Wynikiem tych uszkodzeń jest błędna ekspresja białek. Większość takich uszkodzonych genów może być nawet niezauważona, bo mimo, że białka, które powstają w wyniku ekspresji tych uszkodzonych genów są zbudowane z nieco innych aminokwasów, to istnieją w komórce białka, które "pilnują" aby takie błędne białko posiadało odpowiednią konformację przestrzenną i mogło pełnić nadal swoją rolę. To naturalny mechanizm dzięki któremu nie wszystkie mutacje są od razu letalne.
Rzecz w tym, że w organizmach klonów takich uszkodzeń jest znacznie więcej niż u przeciętnych przedstawicieli tego samego gatunku, powstałych na drodze "tradycyjnej". Część tych uszkodzeń ujawnia się w postaci chorób i wad genetycznych, powodujących niejednokrotnie cierpienia zwierząt. W dodatku potomstwo takich klonów z dużym prawdopodobieństwem odziedziczy wady swoich rodziców i będzie również obarczone chorobami.
mikroos, 3 sierpnia 2010, 07:12
Chciałbym je poznać, bo jak dotąd nie ma na to dowodów. Poza tym w ten sposób możemy się też bronić przed elektrycznością, samochodami i komputerami - nigdy nie wiadomo, więc na wszelki wypadek nie rozwijajmy się!
Ok, od tego momentu możesz skończyć i wrócić do książek, skoro nie rozróżniasz inżynierii genetycznej i klonowania.
Pół miliarda euro w samej UE i zero dowodów. Ile jeszcze potrzeba? Czyżby tak długo, aż w końcu znajdzie się choćby pojedynczy dowód na poparcie ustalonej z góry tezy, że jednak szkodzą? Poza tym ponawiam moje pytanie: skąd w ogóle pomysł na mieszanie inżynierii genetycznej i klonowania?!
Wygląda na to, że także Twojej własnej.
Błagam Cię, przestań, bo to jest szukanie na siłę dowodu na poparcie ustalonej z góry tezy. Jak dotąd najsilniejsze "dowody" na szkodliwość GMO pochodzą z badań prowadzonych przez ludzi pokroju Pusztaia, który zmodyfikował genom ziemniaka poprzez dodanie do niego genu dla znanej toksyny, a potem ogłosił światu, że GMO szkodzą...
Sciagacz, 3 sierpnia 2010, 09:45
Tu macie argument dlaczego klonowanie przysparza cierpień.
Jeśli przyjąć, że zmiana genomu może być niebezpieczna (pewnie może choć z piekielnie niskim prawdopodobieństwem, choćby wytworzenie toksycznego białka) to powinniśmy badać każde zwierze hodowlane czy aby nie zmutowało w niebezpieczny sposób. Jeśli zagrożenie zmianą/uszkodzeniem genomu ma być argumentem w tej dyskusji to raczej jest to argument na korzyść klonowania. Dopracowanie technologi pozwoli na jedzenie jednorodnego genetycznie pokarmu.
Jeśli posługujemy się argumentem ilości zmian w genomie to GMO GMO-u nie równe, a ilości spożywanych trucizn może się kumulować, co przy spontanicznych mutacjach jest zminimalizowane.
nemway, 3 sierpnia 2010, 13:42
Mnie nie chodzi o to, żeby wstrzymać całkowicie rozwój badań nad GMO. Chodzi o kontrolę tego co trafia na rynek. Napisałam wyraźnie, że GMO MOŻE mieć wpływ, ale nie musi. Tego nikt nie wie. A obecny rozwój technologiczny nie pozwala na uzyskanie jednoznacznych odpowiedzi. Może za kilka lat to się zmieni. Ja mam jak na razie więcej pytań niż odpowiedzi.
Przyznaję - mój błąd. Przepraszam.
Wiesz, gdyby znalazł się taki dowód, to byłoby to całkiem niezłe uzasadnienie:D Trochę sobie żartuję, bo nie o to chodzi, ale o to, że obecnie nie jesteśmy w stanie określić takiego wpływu, o czym już pisałam wcześniej. Widoczne skutki mogą (i znowu: NIE MUSZĄ) ujawnić się chociażby za kilkadziesiąt lat. Nikt tego nie wie. A dlaczego nie wie? Bo obecna nauka nie pozwala wyciągnąć w tej kwestii ostatecznych wniosków. Dlatego należy prowadzić badania.
Oczywiście możesz znowu pytać po co dalej badać GMO, skoro nie widać żeby była szkodliwa? Albo inaczej: jeśli nie widzimy biegunki po GMO to mamy spocząć na laurach i zaprzestać badań?
Nie wiem jak dla Ciebie, ale dla mnie byłoby to zatrzymanie rozwoju GMO.
A co do mieszania - odpowiadałam na posta Jurgi, który o GMO wspomniał. Ile jeszcze mam się kajać za swój błąd?
To nie jest ustalona z góry teza. Nie twierdzę, że GMO są szkodliwe. Twierdzę jedynie, że nie możemy tego jednoznacznie powiedzieć na obecnym poziomie rozwoju nauki i techniki. Każdego dnia niemal są odkrywane nowe fakty i stawiane nowe hipotezy, a ja opisałam jedynie swoje wątpliwości, które - mam taką nadzieję - pewnego dnia nauka rozwieje. Ale błaganie mnie teraz, żebym przestała (mieć wątpliwości!?), to jakby zaprzeczać samej idei nauki.
Trochę oczywiście prowokuję
Pozdrawiam i miłego dnia życzę!
mikroos, 3 sierpnia 2010, 14:00
I jak najbardziej ta kontrola jest, a badania są ciągle prowadzone. Natomiast Ty cały czas tworzysz taką atmosferę, jakby badań nie prowadzono, a zły żydomasoński spisek zastawiał na nas pułapkę i wykorzystywał naszą niewiedzę.
No więc jeszcze raz, specjalnie dla główek opornych na informację: sama tylko Unia Europejska wydała na badania nad bezpieczeństwem GMO ponad pół miliarda euro i nie wykryła żadnego szkodliwego wpływu na ludzi. Czy teraz jest dostatecznie jasno? Bo ja mam wrażenie, że uparcie mimo wszystko stawiasz z góry tezę i pomimo fortuny wydanej na badania zakładasz z góry, że popełniono błąd.
Jednocześnie przypominam, że w UE mamy aktualnie (i nic nie zapowiada zmiany tej sytuacji) obowiązek znakowania wszystkich produktów spożywczych zawierających białka lub kwasy nukleinowe pochodzące od GMO. Masz więc prawo wyboru, a do tego prowadzone są dalsze badania, więc nie marudź!
W takim razie powtarzam jeszcze raz: nie rozwijajmy technologii komputerowych, bo nigdy nie wiadomo, czy ktoś czegoś nie przeoczył!
Tu nie ma co przepraszać, tylko trzeba trochę się douczyć, zanim się zabiera głos w sprawie.
W takim razie jeszcze raz odpowiadam: zatrzymajmy rozwój technologii, GMO i medycyny, a tak w ogóle to odejdź już od komputera, bo nigdy nie wiesz, czy nie wyparuje Ci zaraz mózg! Przecież nigdy nie wiadomo, akurat mija kilkadziesiąt lat od pojawienia się pierwszych komputerów i możesz być pierwszą ofiarą... Ja bym uważał!
Wskaż mi chociaż jedno słowo, w którym mówię o przerwaniu badań. Cały czas mówię jedynie o tym, żeby nie histeryzować, skoro wydano gigantyczne pieniądze i wykazano nic, null, zero!
KONTO USUNIĘTE, 3 sierpnia 2010, 15:09
Dołączam się do życzeń nemway miłego dnia dla mikroosa, który dziś bojowo piszący.
nemway, 3 sierpnia 2010, 15:27
Odsyłam do głównego artykułu. Jak widać nie wszystko jest takie jednoznaczne, a konsument niekoniecznie na opakowaniu ma wypisane z jakiego źródła co pochodzi, nawet jeśli istnieją odpowiednie przepisy
Znaczy teraz już nie mogę mieć nawet wątpliwości? To po co w takim razie to forum, skoro wszelkie wątpliwości są wyśmiewane albo uważane za tworzenie atmosfery spisku? Nigdzie nie napisałam o żadnych błędach w badaniach ani tym bardziej o żadnym spisku itp. To są Twoje słowa, nie moje. Napisałam jedynie o braku wiedzy na ten temat i związaną z tym ostrożnością w wysuwaniu pochopnych wniosków. I tyle. Reszta to już Twoje implikacje. To również Twoje słowa mogą sugerować, że pół miliarda euro to dość. W poprzednim poście pytasz: "Ile jeszcze?" To nie moja wypowiedź
W takim razie powtarzam jeszcze raz: nie rozwijajmy technologii komputerowych, bo nigdy nie wiadomo, czy ktoś czegoś nie przeoczył!
A czy ja mówię żeby coś wstrzymywać??? W którym miejscu??? Jak dotąd wyraziłam JEDYNIE swoje wątpliwości, co powtarzam i powtarzam...
Palnęłam głupstwo. Przyznałam się do tego i przeprosiłam. Co w tym złego?
Znowu mam się powtarzać? Mam wrażenie, że usilnie starasz się wtłoczyć do moich wypowiedzi coś, czego tam nie ma. Próbujesz mi też przypisać poglądy, których nie podzielam.
Nie jestem entuzjastką GMO, to prawda, ale też nie jestem przeciwniczką. Czy to źle, że nie przyjmuję GMO bezkrytycznie, tylko staram się zadawać pytania i chciałabym aby chociaż kilka osób też się nad nimi zastanowiło? Albo spróbowało znaleźć odpowiedzi? Dla mnie to nie jest wyraz paranoi ani histerii, ale raczej zdrowego rozsądku. No ale w końcu to ja jestem ta niedouczona.
mikroos, 3 sierpnia 2010, 15:40
Chyba przesadziłem z formą wypowiedzi, za co przepraszam. Prawdopodobnie miało to związek z pojawieniem się równocześnie dwóch wątków nt. GMO, z których jeden był bardziej racjonalny, a drugi nie, i Tobie - jako osobie IMHO w tym momencie bardziej racjonalnej - dostało się rykoszetem.
Nie zmienia to jednak faktu, że potwornie irytuje mnie rozsiewanie atmosfery strachu, który - jak wskazują dostępne dane - jest bezpodstawny. Oczywiście, że należy badać, ale z drugiej strony naprawdę nie pojmuję, w jaki sposób GMO mają szkodzić ludziom wbrew ich woli, skoro istnieje obowiązek jasnego znakowania żywności. Podobnie nie rozumiem, dlaczego straszy się nas na każdym kroku GMO i klonami, a nie rozsiewa się paniki choćby wokół komputerów. Moim zdaniem ta selektywność śmierdzi na odległość grubymi pieniędzmi i manipulacją, ale oczywiście jest to tylko moje przypuszczenie.
Co do znakowania - zwróć uwagę, że Twoje słowa dotyczyły GMO, a odsyłając mnie do artykułu odsyłasz mnie do wątku klonowania, który z GMO ma tyle wspólnego, że jedno i drugie robi się w laboratorium i "coś tam się robi z DNA".
Chciałbym jeszcze nieśmiało zauważyć, że klonowanie wcale nie jest bardziej groźne od chowu wsobnego (a przynajmniej nic na to nie wskazuje), a chów wsobny jest przecież podstawową techniką stosowaną z powodzeniem w rolnictwie. W zasadzie powiem nawet więcej - większa częstotliwość mutacji może w tym przypadku być bardzo korzystna, bo prowadzi do różnorodności genetycznej, która w przypadku chowu wsobnego szybko zanika (i w tym właśnie momencie argument o zanikającej różnorodności, propagowany przez rolników wolących zamiast tego stosować chów wsobny, jest wręcz idiotyczny). Nie widzę więc najmniejszego powodu, dla którego żywność pochodząca od zwierząt klonowanych miałaby być oznakowana.
nemway, 3 sierpnia 2010, 16:35
Nie ma sprawy. Nawiasem mówiąc to jedyne chyba forum na którym można wypracować porozumienie z dyskutantami, nawet jeśli zdania są różne
Co do rozsiewania atmosfery strachu to zgadzam się jak najbardziej, ale można to poniekąd zrozumieć. Podejrzewam, że bardzo niewielki odsetek społeczeństwa jest na bieżąco z nowymi odkryciami naukowymi, a jeszcze mniejszy je rozumie. Chcę przez to powiedzieć, że współczesna nauka stała się bardzo skomplikowana dla przeciętnego Kowalskiego, stała się czymś bardzo odległym i niezrozumiałym. A skoro coś jest nieznane, to rodzi się przed tym obawa. A potem robi się z igły widły i powstaje jakieś pseudonaukowe s-f.
Fakt, ale chodziło mi o to, że z tym podawaniem na opakowaniach to różnie bywa po prostu
To bardzo mocny argument
Jurgi, 3 sierpnia 2010, 23:39
Tak samo, jak i żywność niemodyfikowana. Cokolwiek zjesz, ma na ciebie oddziaływanie…
Podobnie jak podczas rozmnażania. Na tym generalnie opiera się ewolucja…
O ile dyskusja nie dotyczy religii, bo wtedy to już gorzej.
mikroos, 4 sierpnia 2010, 07:15
Otóż to! Czy to nie jest uroczy paradoks, że niemal każda religia głosi dążenie do pokoju i jednocześnie religia jest przyczyną większości wojen? To tylko pokazuje, jak wiele jest w religii hipokryzji i jak niebezpieczne skutki może mieć głoszenie światu czegoś, czego natury nie można jasno ustalić, z fanatycznym wręcz przekonaniem o własnej racji.
KONTO USUNIĘTE, 4 sierpnia 2010, 09:26
Ooo, czyżby prowokacja do rozpoczęcia kolejnej dyskusji o religii, na której jak zawsze:
Miłego dnia wszystkim.Trza się szykować do pokojowej krucjaty z niewiernymi (to jest żart).
Jurgi, 4 sierpnia 2010, 13:02
Szkopuł właśnie w fanatyzmie, który może wyrosnąć z każdej ideologii.
Znam osoby głęboko wierzące, stuprocentowych katolików, którzy potrafią dyskutować rzeczowo i mają szacunek dla innych, nawet skrajnie dla nich niewygodnych poglądów. Ale to na palcach można policzyć. Jedną z nich był ksiądz, z którym miałem zajęcia z filozofii na studiach. Nigdy nawet jednym słowem czy grymasem nie okazał dezaprobaty dla osób, które w dyskusjach prezentowały postawy antyklerykalne, ateistyczne, opowiadały się za dowolnością aborcji czy eutanazją. Nigdy też nawet jednym słowem czy aluzją nie próbował nikogo nawracać ani przekonywać, nigdy nie okazywał wyższości.
Przyznam, że mi wręcz tym zaimponował. Również tym, że filozofię skończył na Sorbonie. A poza tym można było z nim inteligentnie porozmawiać na każdy temat.
mikroos, 4 sierpnia 2010, 13:56
Leciutki offtopic - z tego, co słyszałem, Sorbona wcale nie stoi tak dobrze w rankingach Poza renomą - z tego co mówił mi kolega, który rozglądał się za ofertami studiowania w ramach Erasmusa m.in. właśnie tam - uczelnia ta ma w dzisiejszych czasah niewiele do zaoferowania. Chociaż kto wie, może filozofię faktycznie prowadzą wspaniale, w każdym razie z ekonomią i nauka ścisłymi radzą sobie dość kiepsko.