Ocalony gatunek zagrożony przez ołowianą amunicję
Los skrajnie zagrożonego kondora kalifornijskiego będzie niepewny dopóty, dopóki z użycia nie zostanie wycofana myśliwska amunicja zawierająca ołów. Walka o zachowanie kondora kalifornijskiego trwa od lat, a w pewnym momencie gatunek wymarł na wolności. Ten potężny ptak, którego rozpiętość skrzydeł może przekraczać 3 metry, znalazł się w poważnych tarapatach. Pod koniec lat 80. ubiegłego wieku żyły tylko 22 osobniki, z czego większość w niewoli. Postanowiono wówczas wyłapać żyjące ptaki i spróbować uratować gatunek. W Wielką Sobotę 1987 roku złapano AC-9, ostatniego wolno żyjącego kondora. Wdrożono najprawdopodobniej najdroższy w historii USA program uratowania gatunku. W 2007 roku roczny koszt jego prowadzenia wynosił 2 miliony USD rocznie. Zanotowano jednak spore sukcesy. W 2003 roku po raz pierwszy od 22 lat żyjące na wolności młode wzbiły się w powietrze. W 2006 roku po raz pierwszy od ponad 100 lat kondory założyły gniazdo na północy Kalifornii.
W maju bieżącego roku media doniosły, że na świecie żyje 405 kondorów kalifornijskich, z czego 226 na wolności. Wszystkie ptaki są oznakowane, a specjaliści starają się przeprowadzać u nich okresowe badania.
Niestety, z najnowszego numeru Proceedings of the National Academy of Sciences (PNAS) dowiadujemy się, że kondory nadal są zagrożone. Wiele ptaków cierpi z powodu zatrucia ołowiem. Naukowcy przeanalizowali wyniki 1100 próbek krwi pobranych w latach 1997-2010 od 150 kondorów. Przy określaniu poziomu alarmowego korzystają oni ze wskazań dotyczących dzieci. CDC zaleca, by dzieci, w których krwi koncentracja ołowiu przekroczyła 450 ng/ml przechodziły leczenie. Ten sam poziom u kondora uznaje się za kwalifikujący do leczenia. Wspomniana analiza danych wykazała, że każdego roku u około 20% populacji zanotowano przekroczoną normę ołowiu, a aż 48% dzikich ptaków miało zbyt wysoki poziom w ciągu swojego życia. W jednej z próbek poziom ołowiu wyniósł aż 6100 ng/ml.
Głównym zagrożeniem dla ptaków jest amunicja zawierająca ołów. Gdy myśliwy postrzeli zwierzę, ale go nie odnajdzie, padlinożerny kondor żywiąc się na takiej ofierze, pochłania znaczną ilość ołowiu. Analiza piór wykazała, że poziom powyżej 450 ng/ml utrzymuje się u ptaków przez ponad miesiąc. Jest on od 1,4 do 14,4 raza wyższy od normy.
Aby sprawdzić, jak bardzo ołów szkodzi ptakom naukowcy skupili się na zmierzeniu biomarkera działania ołowiu - kwasu delta-aminolewulinowego (ALAD), którego dehydrataza jest hamowana przez ołów. Odkryli, że przy poziomie 450 ng/ml aktywność ALAD jest aż o 90% niższa. Nawet przy stężeniu ołowiu wynoszącym 200 ng/ml aktywność wynosiła zaledwie 40% normy. O tym, że odpowiedzialna za zatrucia jest właśnie amunicja myśliwska świadczą znalezione w 79% próbek sygnatury izotopów ołowiu 207 i 206.
W 2008 roku w Kalifornii wydano zakaz używania ołowianej amunicji do polowań w wielu miejscach, w których występują kondory. Badania dowiodły jednak, że nie poprawiło to sytuacji. Wystarczy bowiem, że kilka osób nie przestrzega zakazu, a pozostawione przez nie szczątki zwierząt mogą przyczynić się do zatrucia dużej liczby ptaków.
Obecnie około 100 organizacji ekologicznych domaga się, by użycie ołowianej amunicji było regulowane na szczeblu ogólnokrajowym przez EPA. Agencja twierdzi, że nie ma takich uprawnień.
Komentarze (4)
Jajcenty, 26 czerwca 2012, 15:15
To jak tak nieśmiało, a może by tak wprowadzić zakaz polowań? Może by myśliwym zasponsorować Diablo III czy innego zjadacza czas i mieć ich grzywki. Opornymi, po zbadaniu poziomu ołowiu, dokarmiać ptaszyska
Robin_Otzi, 26 czerwca 2012, 17:01
Panie Mariuszu a nie powinno być "biomarkera"?
TrzyGrosze, 26 czerwca 2012, 17:57
Ja osobiście czekam, kiedy ten atawizm zostanie wpisany na listę zboczeń i psychopatii ( myśliwi -ci "nasi", nie z dżungli- czerpią przyjemność z zabijania ), a osoby ze zdiagnozowanymi objawami przymusowo leczone.
Mariusz Błoński, 26 czerwca 2012, 18:36
Powinno Poprawione.