Wysysanie metali z dna morskiego sposobem na uniknięcie kryzysu?
W nadchodzących dekadach przewidywany jest gwałtowny wzrost zapotrzebowania na akumulatory dla samochodów elektrycznych. Tymczasem już teraz są problemy z dostawami miedzi, kobaltu, litu czy niklu. Możemy więc spodziewać się problemów z realizacją zamówień na metale i wzrostu cen. Niektóre firmy chcą więc wydobywać metale z dna morskiego. Może nie tyle wydobywać, co wysysać, gdyż pomiędzy Meksykiem a Hawajami na dnie spoczywają grudki zawierające więcej kobaltu i niklu niż wszystkie złoża lądowe. Jednak planom takim sprzeciwia się część naukowców, a w ich ślady idą wielkie światowe koncerny.
Wydobycie metali znajdujących się na lądach wiąże się z olbrzymim zanieczyszczeniem i zniszczeniem środowiska, łamaniem praw człowieka i emisją gazów cieplarnianych. Dość wspomnieć, że większość światowych zasobów niklu znajduje się pod lasami deszczowymi Indonezji, Demokratyczna Republika Kongo dostarcza 70% kobaltu, a Chiny chętnie używają swojej pozycji na rynku metali ziem rzadkich oraz przetwórcy surowych materiałów w grze politycznej. Im bardziej wyczerpujemy złoża wysokiej jakości, tym bardziej sięgamy po te niższej jakości, z czym wiąże się coraz większe zanieczyszczenie środowiska.
Pole konkrecjonośne Clarion-Clipperton (CCZ) rozciąga się pomiędzy Meksykiem a Hawajami. To tam na dnie oceanu, na głębokości kilku tysięcy metrów, spoczywają polimetaliczne konkrecje, grudki zawierające duże ilości różnych metali. Kanadyjska firma Metals Company chce być pierwszą, która dostarczy na rynek metale z tych konkrecji. Ma to się stać w 2024 roku.
Jako, że konkrecje leżą na dnie, nie są potrzebne żadne wiercenia czy kopanie. Metals Company chce wysłać statek, który za pomocą specjalnego urządzenia będzie zasysał grudki. Następnie zostaną one przewiezione do zakładu, który pozyska z nich kobalt, nikiel, miedź czy mangan. Zakład taki będzie prawdopodobnie znajdował się w Teksasie, gdyż jest tam łatwy dostęp do portów oraz tania energia ze źródeł odnawialnych. Kanadyjczycy twierdzą, że chcą pozyskiwać metale wyłącznie za pomocą energii odnawialnej i nie produkując przy tym żadnych odpadów stałych. Nie chcemy, by z rynkiem samochodów elektrycznych stało się to, co z rynkiem półprzewodników, który w tym roku ucierpiał z powodu braku surowców. Pytanie brzmi, gdzie będziemy wydobywać metale. Zróbmy to na podmorskich pustyniach, na równinach abisalnych, miejscach, w których życie występuje bardzo rzadko, w przeciwieństwie do życia w lasach deszczowych. Tam na 1 m2 powierzchni występuje 1500 razy mniej życia niż w lasach deszczowych, mówi Craig Shesky, prezes ds. finansowych Metal Company.
Jednak sytuacja nie jest taka oczywista. Profesor oceanografii Craig Smith z Uniwersytetu Hawajskiego, który prowadził kilka ekspedycji badawczych w CCZ mówi, że równiny abisalne to bardzo wrażliwy, dziewiczy ekosystem, nietknięty ręką człowieka. I trudno jest w tej chwili ocenić jego wartość. Co prawda ilość biomasy jest tam znacznie mniejsza niż w lasach deszczowych, ale bioróżnorodność jest zadziwiająco duża. Większość gatunków, na które natknęliśmy się podczas naszych badań była wcześniej nieznana nauce. Sądzimy, że to centrum bioróżnorodności, mówi uczony. Jego zdaniem, działania wydobywcze na równinach abisalnych mogą poważnie zaszkodzić, a może nawet całkowicie wytępić wiele gatunków, których jeszcze nie znamy, a osady morskie, wzniesione podczas wydobywania konkrecji, mogą przemieszczać się przez setki kilometrów, zagrażając różnym organizmom na swojej trasie. Poza tym same konkrecje to habitaty tysięcy mikroorganizmów.
Shesky odpowiada, że 70% organizmów żywych w tamtych regionach to bakterie, a niedawno prowadzone badania wykazały, że wzruszone podczas prac wydobywczych osady opadają szybciej niż dotychczas sądzono. Powołuje się też na badania, które mówią, że wytwarzanie metali z konkrecji będzie powodowało 10-krotnie mniejszą emisję gazów cieplarnianych, niż pozyskiwanie tych samych metali z rud w złożach lądowych.
Problemem dla Metals Company może być nie tylko postawa naukowców, ale niektórych wielkich koncernów. BMW, Google, Samsung i Volvo oświadczyły, że nie będą kupowały metali pozyskanych z konkrecji, dopóki lepiej nie będziemy rozumieli wpływu ich wydobycia na środowisko naturalne.
W ubiegłym roku Metals Company przyznała grant w wysokości 2,9 milionów dolarów na zbadanie wpływu działalności wydobywczej w CCZ na środowisko naturalne. Badania mają objąć całą kolumnę wodną, od dna do powierzchni oceanu. Będą je prowadzili naukowcy z Uniwersytetu Hawajskiego, Texas A&M University oraz Japan Agency for Marine-Earth Science and Technology.
Komentarze (10)
cyjanobakteria, 15 września 2021, 20:57
Przypomniało mi się, że w konkrecjach nie takie rzeczy się znajduje Na YT można zerknąć, jak entuzjaści wyszukują konkrecje ze skamielinami.
Jakby co, byłem przeciw., 25 września 2021, 20:25
W roku 1974 wydobywanie konkrecji z dna oceanu rozpoczęli amerykanie przez firmę Global Marine Development Inc. Dziwnym zbiegiem okoliczności, jedyne co wydobyto to radziecki okręt podwodny K-129 z prawdopodobnie dwiema torpedami z głowicami atomowymi. Ciekawe co teraz i komu zatonęło?
cyjanobakteria, 25 września 2021, 21:40
Słyszałem o tym kiedyś, ale nie pamiętam szczegółów. Podnieśli cały okręt czy się przełamał odzyskali tylko część? Ciekawa operacja, która była zakrojona na tak szeroką skalę, że powodowało to trudności natury bezpieczeństwa, bo wszystko było utrzymane w najwyższej tajemnicy.
Jakby co, byłem przeciw., 25 września 2021, 22:08
Jeśli jesteś zainteresowany poczytaj na temat projektu "Azorian". Podczas podnoszenia okrętu K-129 doszło do jego przełamania i wg jednych źródeł odzyskano jedynie ok. 12 m części rufowej z 2 torpedami atomowymi. Inne źródła twierdzą, że odzyskano cały okręt z rakietami balistycznymi R-21 oraz książki kodowe. Jedyne co jest pewne, to że wykorzystano wydobycie konkrecji jako idealną przykrywkę dla tajnej operacji.
peceed, 26 września 2021, 04:10
Mam obawy że mogą zanieczyścić dno oceanu które może zawierać jakieś ciekawe informacje co doprowadzi do ich bezpowrotnej utraty.
cyjanobakteria, 26 września 2021, 09:44
To na pewno, bo przetasują całe dno. Z tego, co widziałem kątem oka na Google, to statek zasysa materiał z dna, odsiewa i pobiera konkrecje, a resztę wypłukuje z powrotem. Więc zniszczą strukturę dna, warstwy, etc. Aczkolwiek, każda działalność człowiek jest szkodliwa. Kiedyś czytałem artykuł o rabunkowej wycince w Amazonii pod węgiel drzewny do obróbki stali, która potem służyła do wyrobu sprzętu AGD. Więc nie wiem co jest gorsze.
Jeszcze znalazłem diagram przedstawiający więcej zagrożeń.
peceed, 26 września 2021, 14:58
Jako korzystny efekt uboczny może wystąpić nawożenie oceanu pierwiastkami metalicznymi i być może uda wchłonąć gigantyczną ilość CO2 z atmosfery.
Jako minus - wzrost koncentracji metali ciężkich w wodzie i zredukowanie tlenu rozpuszczonego w wodzie.
cyjanobakteria, 30 września 2021, 14:01
Śmieci na pustyniach abisalnych, wszędzie śmieci.
Jajcenty, 30 września 2021, 14:56
No to bardzo konkretna konkrecja. Jak już będziemy postapokaliptyczną dystopią, to taka konkrecja uczyni znalazcę bogaczem
cyjanobakteria, 30 września 2021, 15:28
Jest krzesło do wzięcia, które stoi na dnie, co widać w 03:00 minucie. Swoją drogą, wygląda dosyć upiornie. Każdy kilometr głębokości to 1000 ton na m2.