Miejski kot - poważne zagrożenie dla ptaków
Brytyjscy naukowcy od dawna podejrzewali, że jedną z przyczyn spadku populacji wielu gatunków ptaków jest ich zabijanie przez trzymane w domach koty. Dotychczas jednak mieli niewiele dowodów na poparcie takiego twierdzenia.
Teraz doktor Rebecca Thomas opublikowała w PLoS ONE artykuł, w którym wykorzystała wyniki badań prowadzonych w ramach pracy doktorskiej. Thomas prowadziła ankiety wśród właścicieli kotów w Readking, sprawdzając, ile i jaką zdobycz przynoszą do domu.
Badania wykazały, że zwyczaje poszczególnych kotów znacznie się od siebie różnią. Tylko 20% tych zwierząt przynosiło w ciągu roku więcej niż 4 zabite przez siebie zwierzęta. Z kolei 22% nie przynosiło żadnych ofiar. Można zatem stwierdzić, że stosunkowo niewielka grupa kotów czyni największe spustoszenie wśród dzikiego ptactwa. W tej grupie najbardziej aktywnych myśliwych średnia roczna liczba przynoszonej do domu zdobyczy wynosi aż 18,3. Wcześniejsze badania wskazują, że koty przynoszą właścicielowi jedną na trzy swoje ofiary. Dane te pozwalają na oszacowanie liczby zwierząt zabijanych przez koty.
Największym problemem jest zagęszczenie kotów na terenach miejskich. W warunkach naturalnych nigdy do takiego zagęszczenia by nie doszło. To oznacza, że ptaki żyjące w miastach i ich okolicach są ciągle narażone na olbrzymie niebezpieczeństwo. Nawet jeśli poszczególne koty rzadko zabijają, to jest ich tak wiele na tak małej przestrzeni, że mają bardzo poważny wpływ. Właściciele myślą, że skoro ich kot przynosi 2-3 ptaki w roku, to nie ma to znaczenia, jednak muszą zrozumieć, że dzika przyroda jest też poddana innym niekorzystnym zmianom, takim jak utrata habitatów czy zmiana klimatu - mówi Thomas.
Doktor Thomas badała też gotowość ludzi do walki z tym problemem. O ile, co może być zrozumiałe, 46% osób nieposiadających kotów uznało, że są one uciążliwe, to podobnego zdania było aż 19% właścicieli kotów. Właściciele najczęściej nie zdają sobie sprawy, z wpływu kotów na środowisko. Szesnaście procent z nich uważa, że koty nie mają żadnego wpływu na populację ptaków, a 51% - że wpływ ten jest niewielki.
Właścicieli i osoby nieposiadające kotów, pytano też o sposoby ochrony populacji ptaków przed tymi zwierzętami. Wśród proponowanych metody były zakazy posiadania kotów na ekologicznie ważnych terenach lub też nawet w całych miastach, wprowadzenie obowiązku zakładania kotom dzwoneczków lub innych urządzeń ostrzegających potencjalną ofiarę o zbliżaniu się drapieżnika, trzymanie kotów wyłącznie w mieszkania, obowiązek rejestrowania ich, sterylizowania czy nawet pozbawiania pazurów.
Najwięcej, bo 65% badanych opowiedziało się za obowiązkowymi dzwoneczkami, a nieco ponad 60% za obowiązkową sterylizacją. Ponad połowa uznała, że dobrym pomysłem byłaby obowiązkowa rejestracja. Inne rozwiązania były niepopularne, szczególnie wśród właścicieli kotów.
Jednym z niewielu realnych rozwiązań jest wyposażanie kotów w dzwonki. Co prawda okazało się, że zwierzęta te uczą się kompensować problem hałasu wynikający z obecności dzwonka, jednak liczba zabitych przez nie zwierząt wyraźne spada.
Doktor Thomas mówi, że innym sposobem mogłoby być przekonanie właścicieli kotów, by niewypuszczali ich o świcie i o zmierzchu. Wtedy właśnie ptaki są najłatwiejszą zdobyczą.
Komentarze (1)
pogo, 14 stycznia 2013, 11:52
18,3 zdobyczy rocznie wśród najzdolniejszych kotów... słaby wynik...
Kotka mojej koleżanki potrafiła swego czasu przynosić po 2-3 zdobycze dziennie. I to w Warszawie... głównie przynosiła myszy.
Szkoda, ze moja kotka nie jest tak łowna, bo dałbym jej zapolować na plagę gołębi na moim osiedlu