Kreacjonizm dozwolony w szkołach?
Stany Zjednoczone to chyba jedyny kraj Zachodu, w którym niektórzy uczniowie, studenci, szkoły i nauczyciele nie chcą słyszeć o teorii ewolucji i czasem daje się im do tego prawo. Teraz parlamentarzyści ze stanu Tennessee zaproponowali uchwalenie przepisów, które będą chroniły nauczycieli podważających teorię ewolucji czy teorię globalnego ocieplenia.
Tennessee ma szczególnie ciekawą historię podważania teorii ewolucji. W roku 1925 odbył się w nim proces The State of Tennessee kontra Scopes, zwany też Scopes Monkey Trial. Stan oskarżył w nim nauczyciela biologii Johna Scopesa o naruszenie stanowej Ustawy Butlera, która zakazywała nauczycielom szkół publicznych podważania biblijnych teorii o pochodzeniu człowieka. Scopes został uznany winnym, a Sąd Najwyższy stanu Tennessee podtrzymał ważność ustawy, na podstawie której sądzono Scopesa, jednak z przyczyn technicznych sam wyrok unieważniono. Do powtórki procesu nie doszło. Sprawa odbiła się jednak szerokim echem w całym kraju.
Sprawę Scopesa rozstrzygnął, de facto, Sąd Najwyższy USA, który w procesie Epperson kontra Arkansas (rok 1968) stwierdził, że stan nie ma prawa zabraniać nauczania teorii ewolucji w szkołach publicznych. Sąd uznał, że narusza to Pierwszą Poprawkę do Konstytucji USA, która mówi, że „Kongres nie może ustanowić żadnych praw wprowadzających religię". W związku z tym w niektórych stanach przyjęto zasadę, że szkoły publiczne nauczające teorii ewolucji muszą również nauczać kreacjonizmu. W roku 1987 Sąd Najwyższy USA orzekł, że takie przepisy są zakazane, gdyż ich celem jest preferowanie konkretnej religii.
Obecnie Zgromadzeniu Generalnym Tennessee zaproponowano przepisy, w których czytamy: Zabrania się stanowym radom edukacyjnym oraz jakimkolwiek ciałom zarządzającym publicznymi szkołami podstawowymi i ponadpodstawowymi, dyrektorom szkół, administratorom systemu szkolnictwa przeszkadzania nauczycielom szkół publicznych w pomaganiu uczniom w zrozumieniu, analizowaniu, krytykowaniu w sposób obiektywny silnych i słabych stron istniejących teorii naukowych dotyczących ewolucji i globalnego ocieplenia.
Zwolennicy ustawy mówią, że polepszy ona jakość nauczania. Senator Bo Watson, jeden z jej autorów, stwierdził w wywiadzie: „Kreacjonizm i teoria inteligentnego projektu mogą nie spełniać standardów naukowych, ale jeśli taki temat pojawi się na lekcji, a nie jest on wpisany w stanowym programie nauczania, to nauczycielom nie powinno się zabraniać o tym mówić. Nauczyciel powinien mieć prawo powiedzieć uczniom, że istnieją konkurencyjne teorie".
Nowa ustawa spotkała się z pewnym wsparciem wśród stanowych środowisk naukowych. Część nauczycieli zwraca uwagę, że może to poprawić jakość nauczania poprzez promocję krytycznego myślenia. Inni podkreślają, że nauczyciel nie powinien narzucać uczniom swoich poglądów.
Inni jednak krytykują proponowane rozwiązania prawne. Stwierdzają, że to próba ataku na dobrze zbadane teorie naukowe. Nauczyciel biologii Wesley Roberts, zeznając przed Zgromadzeniem Generalnym Tennessee stwierdził, że ustawa spowoduje, że mity i bajki będą traktowane również poważnie jak nauka. Podał tu przykład chińskiego mitu o stworzeniu człowieka, w którym pchły stają się ludźmi.
Częścią bogatej historii naszego stanu jest opozycja wobec teorii ewolucji. Ta ustawa to część tej tradycji. Ona nie mówi o zachęcaniu studentów o przedyskutowaniu kontrowersji dotyczących wojny w Wietnamie. Nie mówi o dyskusji na temat prawdziwej wartości liczby pi. Ona skupia się na ewolucji. Ta ustawa to nic innego, jak pozwolenie na pojawienie się w klasach dowolnej idei, niezależnie od tego, czy ma ona naukowe podstawy czy też ich nie ma.
Wspomniana ustawa zyskała już akceptację Komitetu Edukacji Zgromadzenia i wkrótce zostanie poddana pod głosowanie.
Komentarze (28)
wilk, 2 kwietnia 2011, 16:30
Wspaniale! Niech żyje Niewidzialny Różowy Jednorożec!
Tyle, że kreacjonizm ma tyle wspólnego z teorią naukową (i wręcz w ogóle z nauką) co koń z koniakiem.
MrVocabulary (WhizzKid), 2 kwietnia 2011, 19:12
Wkurtyzaniają mnie kreacjoniści i wyznawcy "Inteligentnego Projektu". Zresztą w ogóle negowanie ewolucji jest głupie straszliwie. Jedyny problem leży w tym, czym dokładnie jest i jak działa ewolucja, bo to wiemy tylko w przybliżeniu; ogólna, słownikowa definicja ewolucji się nie zmienia i wciąż jest prawdziwa...
waldi888231200, 2 kwietnia 2011, 21:28
Dlaczego nie napiszesz "wiem" przecież są tysiące rzeczy o których nie masz pojęcia, nie ma się czego wstydzić.
romero, 2 kwietnia 2011, 22:05
Wg mnie czepiasz się zupełnie bez sensu. Zdanie np: "Nie wiemy czy istnieje bozon Higgsa" jest prawidłowe, podkreśla stan wiedzy ludzkości, a nie moją czy Twoją osobistą wiedzę.
mnichv10, 2 kwietnia 2011, 22:38
romero nie przejmuj się, waldi już tak ma, trzeba się po prostu przyzwyczaić Co do tematu- inteligentny człowiek powinien być świadom różnych sposobów postrzegania świata, chociażby po to, by mieć szersze horyzonty myślowe, co nie oznacza, że musi wierzyć we wszystko co usłyszy. Prawda broni się sama, jeśli teoria jest logiczna i są dowody na jej potwierdzenie, nie trzeba jej usilnie bronić, bo broni się sama. Z drugiej strony- jak już wspomniał wilk- kwestią co najmniej dyskusyjną jest, czy teoria kreacjonistyczna ma coś wspólnego z nauką.
este perfil es muy tonto, 2 kwietnia 2011, 23:10
a ja to akurat lubię w stanach-nie boją się eksperymentować i wprowadzać wykoncypowanych projektów w życie-mieli niewolnictwo,prohibicję,legalizują zielsko,uczą kreacjonizmu,wprowadzają głosowania przez net, kombinują z samochodami elektrycznymi i wiele innych rzeczy. nie to co w strachliwej i konserwatywnej Europie
waldi888231200, 2 kwietnia 2011, 23:26
Pierdoły opowiadasz, przecież może być gdzieś fizyk lub grupa fizyków którzy to doskonale wiedzą a słowo MY obejmuje ich również ... no i co?? zawsze należ mówić za siebie " nie wiem czy istnieje bozon Higgsa " i to jest prawda , a gdybanie że wszyscy są na twoim poziomie umysłowym jest nadużyciem. Bez obrazy ja też nie wiem jak się np: teleportować. Co oczywiście nie znaczy że są tacy co to wiedzą i z tej wiedzy np: korzystają .
Jajcenty, 2 kwietnia 2011, 23:31
No tu jest pewien problem. Z jednej strony nieszkodliwa bajka z drugiej prawda naukowa. Pytanie czy nauczanie bajek szkodzi i jak bardzo. Fanatyzm z jakim racjonaliści z racjonalizm.pl i sam Dawkins zwalczają kreacjonizm i religie (l.m.) w ogóle jest dla mnie, racjonalisty, nieracjonalny.
Jajcenty, 2 kwietnia 2011, 23:38
Technicznie, to bardzo niewiele osób wie o istnieniu promieniowania, większość z nas musi zaledwie wierzyć, że istnieją dowody na istnienie promieniowania.
Waldi, zażyj trochę swojej ulubionej trucizny bo strasznie się irytujesz bez powodów.
Mariusz Błoński, 3 kwietnia 2011, 01:16
@Antyszwed: też mi się to bardzo u nich podoba. To, że o sprawach ważnych się tam dyskutuje. U nas tego nie ma. U nas mamy pewne poglądy, które są właściwe, a wszelka dyskusja na ten temat jest spychana na margines.
@Jajcenty: całkowita zgoda. Nauka też jest wiarą. Praktycznie wszystkim, którzy nie są naukowcami, pozostaje wiara w to, co mówią naukowcy. Także i w nauce istnieją dogmaty, podważenie wielu z nich jest niezwykle trudne, a próby podważenia mogą skończyć się niefajnie dla podważającego.
Jeśli uznajemy filozofię za naukę, to za naukę musimy też podać teologię. Pamiętajmy też, że nie we wszystkich działach nauki możliwe jest uzyskanie twardych dowodów. Być może nawet dotyczy to większości dziedzin. Swoją drogą, ciekawe czy ktoś kiedyś podjął się oszacowania, w ilu dziedzinach nauki można zdobyć twarde dowody.
MrVocabulary (WhizzKid), 3 kwietnia 2011, 01:34
Teoria ewolucji jest modyfikowana na okrągło, i pewnie będzie modyfikowana jeszcze przez długi czas. Oznacza to, że obecna teoria z uwzględnieniem całej wiedzy ludzkości prawie na pewno nie jest ostateczna. I nadal do końca nie wyjaśnia, skąd się pewne cechy biorą, jak działa sprzężenie, dlaczego brakuje form pośrednich, czy ewolucja zawsze idzie na łatwiznę etc.
Niestety, waldi, nie wiemY tego tak dobrze, a jeśli sądzisz, że Ty wiesz, to się stawiasz ponad każdym biologiem w tym momencie.
mnichv10, 3 kwietnia 2011, 01:34
Nie zgadzam się z Tobą Mariuszu. Moim zdaniem nauka stoi na dokładnie przeciwnym biegunie do wiary, a przynajmniej powinna. Przykład o wierze w to, że istnieje promieniowanie jest myślę chybiony, bo nauka z założenia ma to do siebie, że jest podważalna i tak naprawdę w bardzo niewielu kwestiach można być pewnym na 100%, nawet pomimo twardych dowodów. Można jedynie przyjmować coś z pewnym prawdopodobieństwem. Wiara z kolei, pomimo braku dowodów, z góry zakłada swego rodzaju niepodważalną pewność. Dlatego właśnie jest nie do obalenia, bo opiera się na swoistym sofizmacie. Jak mawiał mój wykładowca- w nauce jest tyle nauki, ile jest w niej matematyki.
Jajcenty, 3 kwietnia 2011, 08:26
Oczywiście! Większość z nas głęboko wierzy w słuszność metody naukowej. Co jest metodą a co nie, ustala rada kapłanów nauki. O tym, jak sądzę, pisał Mariusz.
Twój wykładowca pokłada głęboką wiarę w matematykę. Naukę, w której z jednej kuli można zrobić dwie inne dokładnie takie same a koło może być kwadratowe.
thikim, 3 kwietnia 2011, 08:48
Reszta ok ale tym to mnie zadziwiłeś.
Jestem pewien że miałeś dziadków, pradziadków i .... prapraprapra....dziadków. W całkiem bliskiej przeszłości, rzędu 500 lat. Myślę że nawet w to nie wątpisz.
Jeśli zaczniesz szukać ich kości to większości nie znajdziesz. Czy to oznacza że przez kilka pokoleń brakowało form pośrednich???
Szanse na to że ktokolwiek z nas skończy jako skamienielina są praktycznie zerowe (przyczynia się do tego nasz sposób traktowania zmarłych ).
Ale nie w tym rzecz. W przypadku zwierząt szanse są większe ale nadal mizerne.
Szacunkowo nie znamy nawet 1 % tego co żyło na tej planecie. Nawet z tego co żyje nie znamy wszystkiego, znamy nawet mniej niż nie znamy. Oczywiście co do wielkich zwierząt znamy je dużo lepiej niż małe. Ale i tak nei znamy wszystkiego.
Jeśli teraz nie znamy tego co żyje w pełni to jak mamy znać to co było. Gdzie wiele gatunków mogło nie zachować nawet jednego swojego przedstawiciela w postaci skamienieliny. A jeśli zachowało to czy przekopaliśmy całą planetę aby takie coś odnaleźć?
Brak skamienielin i pozostałości form pośrednich jest tak oczywisty, że dziwią mnie takie pytania. Gdyby były wszystkie formy pośrednie to wówczas prędzej bym uwierzył w inteligenty projekt niż jak ich brakuje. Bo KTOŚ musiałby zadbać aby one wszystkie musiały przetrwać. Albo nam je podłożyć.
Ale form pośrednich brakuje i to jest dowód za ewolucją a nie przeciw.
MrVocabulary (WhizzKid), 3 kwietnia 2011, 10:40
Ale widzisz, są dwie szkoły ewolucjonizmu: niektórzy uważają, że było 1000 pokoleń ptaków z niedorozwiniętymi skrzydłami, które się wydłużały o milimetr na pokolenie aż się zaczęły nadawać do latania. Zwolennicy punktualizmu natomiast sądzą, że ewolucja wykorzystuje śmieciowe DNA (w przypadku ludzi - większość DNA) jako notatnika na brudno, i co jakiś czas wykształca kilka cech sprzężonych, bądź zmienia ekspresję genów zgromadzonych "na później".
Ten spór też nie jest rozstrzygnięty, a co do form pośrednich, to są, ale nie wiemy, ile ich powinno być - dlatego nie wiemy JAK do końca działa ewolucja
thikim, 3 kwietnia 2011, 11:08
Ale przecież podejście na zasadzie:
"wydłużały się aż się zaczęły nadawać do latania" to jest argument niemalże kreacjonisty.
W każdym momencie uśredniony efekt mutacji musiał być przydatny "TERAZ" a nie za 1000 pokoleń.
Z kolei argument o śmieciowym DNA nie mówię że całkowicie ale w większej części jest także pozbawiony sensu. Obserwowalibyśmy to i obecnie, nagłe skokowe zmiany w obrębie gatunków i to nie w rodzaju Czarnobyla
Ewolucja nie działa na zasadzie A->A1->A2-> ... An
Ewolucja działa na zasadzie:
A2,1 - >A3,1...
A1 A2,2 - >A3,2
A2,3 - >A3,3...A - > An,3
Tylko że zamiast tych paru które byłem w stanie wypisać trzeba wypisać A1000,1000. Odpowiednio uwzględnić to że następuje krzyżowanie się. Na tak dużej puli procesy które dla paru pokoleń są nieistotne zaczynają odgrywać istotną rolę ponieważ następuje ich kumulacja.
Ba, w pewnym momencie dziesiątki tych przypadkowych kumulacji zajdzie w ślepe uliczki. Jest ich jednak tak dużo że część pójdzie właściwą drogą. I znowu nastąpi rozdzielenie na dziesiątki dróg z których część okaże się na zasadzie przypadku dobra.
Zatem oba podejścia uważam za błędne.
Skrzydła nie pojawiają się z nikąd. Jakby tak było to byłby to kreacjonizm.
Skrzydła też nie rosną po 1 mm to aby w pewnym momencie za 1000 pokoleń stworzenie zaczeło latać.
Może służyły do walk nie raniących w obrebie gatunku, a tym samym zwiekszających przeżywalność całego gatunku? W rozdzielonych koloniach lepsza przeżywalność była w tych gdzie do walki o samicę zaczęto używać przednich słabszych odnóży? Rosły (i traciły uzbrojenie) aby dany osobnik miał większą szansę na wygraną a tym samym rozmnożenie. Przeżycie gatunku to nie tylko przeżycie pojedynczego osobnika. Pojedyncze osobniki ulegają "wypadkom" i kończy się tak ich rola ewolucyjna. Liczy się całość.
MrVocabulary (WhizzKid), 3 kwietnia 2011, 11:10
Ale ludzkie oko nie powstało skokowo, tylko się kolejne cechy nakładały, stąd jego ułomność. Lem to dobrze opisał w "Summa technologiae" :-)
thikim, 3 kwietnia 2011, 11:57
Nie za bardzo rozumiem to zdanie: ale ludzkie oko nie powstało skokowo. To słowo "ale" sugeruje że pisałem coś przeciwnego.
Owszem nie powstało skokowo, ani nie powstało jako oko u człowieka. Człowiek je przejął od swoich przodków. Oczywiście zmieniało się i zmienia nadal.
MrVocabulary (WhizzKid), 3 kwietnia 2011, 11:59
Osobiście obstaję za teorią, że śmieciowe DNA to pamięć podręczna ewolucji, stąd to "ale".
romero, 3 kwietnia 2011, 15:04
Nie kupuje Twojej "logiki". Skoro ktoś mówi, że wie jak się teleportować, to znaczy, ze tylko tak mówi, dopóki tego nie udowodni teoretycznie lub lepiej praktycznie. Dopóki tego nie zrobi, to uważam jego słowa za bajdurzenie wariata. Na dobrą sprawę nie można powiedzieć "zatruwamy środowisko", bo są tacy, którzy tego nie robią. Z semantycznego punktu widzenia, jeżeli ja tego nie robię trzeba powiedzieć "oni zatruwają środowisko" i jest to prawidłowe póki, nie konkretyzujemy onych. Ale dziwnie jest mówić: oni nie wiedzą jak przebiegała ewolucja
MrVocabulary (WhizzKid), 3 kwietnia 2011, 16:11
Z semantycznego punktu widzenia to wszystko zależy od tego, jaki kolektyw bierzesz pod uwagę. W przypadku, gdy za kolektyw przyjmujemy "wszystkich", których z definicji częścią jesteśmy, to użycie 1. os. l. mn. jest jak najbardziej normalne. My, jako ludzie, zatruwamy środowisko. My, jako ludzie, nie wiemy, jak przebiega ewolucja (tak do końca) - chyba że Ty wiesz, wtedy sobie możesz mówić "oni nie wiedzą jak przebiega ewolucja" :-)
Belisariusz, 4 kwietnia 2011, 09:53
Według mnie obie teorie są słuszne i prawdziwe na stan wiedzy ludzkości w danej chwili. Jeżeli wiedza ludzkości będzie się dalej poszerzać to część teorii będzie ewoluować lub będzie zastępowana innymi teoriami.
Kreacjonizm odegrał swoją rolę w dziejach ludzkiej myśli i powinien odejść. Co najwyżej można o nim wspominać na lekcjach historii. Podejrzewam że gdyby nie Biblia to wszyscy dzisiejsi obrońcy kreacjonizmu w ogóle nie interesowali by się tą teorią.
Andrys, 6 kwietnia 2011, 08:35
A to ciekawe. Zdaniem Watsona kreacjonizm czy Inteligentny Projekt to teorie. Myślałem, że to po prostu określone poglądy lub hipotezy. Skoro jednak chodzi w tym wszystkim o "widzimisię", to ok.
trAAwiarz, 11 kwietnia 2011, 22:33
Nie do końca bym sie zgodził z tą teorią, gdyż jak wiemy ewolucja nigdy się nie cofa co za tym idzie - nie potrzebna nam jest jej pamięć, oczywiście jest to tylko jedna z teorii dotyczących DNA śmieciowego ale jest dosyć niekompletna - stąd moje wątpliwości