Mniej śmierci na drogach
W USA obserwuje się od pewnego czasu znaczący spadek liczby śmiertelnych wypadków na drogach. Zdaniem naukowców, to efekt nie tylko zmniejszenia liczby podróży, ale również zmian w proporcjach poszczególnych rodzajów podróży.
Jednym ze skutków trwającego kryzysu jest mniejsza liczba podróży samochodem, które odbywają Amerykanie. Już to spowodowało zmniejszenie liczby wypadków. Jednak akademicy z University of Michigan wskazują jeszcze inne przyczyny - zmniejszenie się liczby podróży poza miastem oraz mniejsza liczba wyjazdów rekreacyjnych.
Ludzie mieszkający poza dużymi miastami osiągają zwykle mniejsze dochody, a więc muszą bardziej oszczędzać. Jednocześnie jazda samochodem poza terenem zabudowanym jest bardziej ryzykowna, przede wszystkim z powodu większych prędkości. Zmniejszenie się liczby podróży poza miastami skutkuje zatem znaczącym zmniejszeniem się liczby ofiar śmiertelnych.
Amerykanie mniej jeżdżą też rekreacyjnie. To również wpływa na znaczny spadek liczby wypadków śmiertelnych, gdyż rekreacyjne podróże związane są z większymi prędkościami, spożywaniem alkoholu i długotrwałą jazdą w godzinach nocnych.
Profesor Michael Sivak, który badał te kwestie, posługując się statystykami z okresu od stycznia 2007 do grudnia 2008, informuje, że trzy czynniki - przebyty dystans, proporcja podróży poza miastem do tych w mieście oraz cena benzyny - odpowiadają za 81% różnic w liczbie śmiertelnych wypadków na drodze.
Komentarze (18)
lucky_one, 6 września 2009, 08:44
Ciekawe co trzeba by zrobić u nas? Bieda już jest, i to od iluś lat, rekreacyjnie też często się nie jeździ... Może wydanie prawa jazdy od testów IQ i psychologicznych uzależniać? I pozwalać na kupno samochodu jedynie przy okazaniu prawa jazdy lub wyników w/w testów?
mikroos, 6 września 2009, 11:09
A gdzie tam! Strzelać bez ostrzeżenia za przekroczenie Vmax o >10 km/h. Po miesiącu dostrzeglibyśmy skuteczną prewencję, a po roku - całkowitą eliminację osobników opornych na edukację. Przecież lepiej zabić n idiotów, niż pozwolić im zabić 2n Bogu ducha winnych użytkowników dróg
lucky_one, 6 września 2009, 13:19
W sumie też bym za tym był, ale chciałem zaproponować metody o większym prawdopodobieństwie wdrożenia
waldi888231200, 6 września 2009, 19:42
'' A gdzie tam! Strzelać bez ostrzeżenia za przekroczenie Vmax o >10 km/h. ''
[/size]Ponieważ znak ograniczenia prędkości jest stawiany z myślą o najgorszych warunkach atmosferycznych (zima, śliska nawierzchnia, długa droga hamowania) to powinien być przepis który pozwala w lecie przekroczyć ograniczenie o 20km/h znacznie zwiększy to przepustowość dróg , obniży stres związany z ciągłą kontrolą prędkości, obniży zużycie paliwa (wyższy bieg), pozwoli zaoszczędzić czas i pieniądze. Oczywistym jest że gminy zarabiają na foto-radarach więc głupawych znaków ograniczenia prędkości będzie tylko przybywać (na autostrady przyjdzie jeszcze zaczekać z 30 lat(a i tak będą w ciągłym remoncie)).
mikroos, 6 września 2009, 19:49
Pomysł dobry, ale zrealizowałbym go inaczej. Lepsze byłyby bardziej liberalne ograniczenia, ale z bardziej stanowczym karaniem za niedostosowanie prędkości do warunków na drodze (choć i tu kontrowersji byłoby mnóstwo, bo co zrobić np. latem w czasie ulewy? konflikt z policjantem gotowy). Innym rozwiązaniem byłoby stawianie aktywnych znaków, tzn. takich mogących zmieniać wyświetlane ograniczenia, a do tego nadanie istniejącym wyświetlaczom statusu znaku drogowego (obecnie z punktu widzenia prawa są one wyłącznie gadżetem, nie można w ten sposób niczego nakazywać ani zakazywać).
lucky_one, 6 września 2009, 21:29
Takie interaktywne znaki byłyby świetnym pomysłem, ale zanim Polacy do nich dojrzeją, to minie jeszcze z 50 lat - do tego czasu te znaki zaraz po postawieniu będą kradzione..
waldi888231200, 7 września 2009, 07:53
Prędkość należy dostosować do panujących warunków na drodze ale nie więcej niż na znaku ograniczenia prędkości (i o ten cholerny znak chodzi ,równo ze zmianą czasu na letni, powinno być dozwolone jego przekraczanie o 20km/h).
mikroos, 7 września 2009, 08:19
No więc jedyna różnica polega na tym, że ty byś wolał zostawienia znaków i zmiany w jego egzekucji, a ja bym wolał zmianę części znaków (ale na pewno nie wszystkich - nie zgodzę się np. na dopuszczenie jazdy 70 km/h wszędzie w mieście) przy zachowaniu sposobu egzekucji. To jedyna różnica, bo generalnie zgadzamy się w tej kwestii.
lucky_one, 7 września 2009, 08:26
Uważam, że pomysł mikroosa jest sensowniejszy, bo jak prawo nie jest przejrzyste, tylko daje możliwość interpretacji, to każdy sobie będzie inaczej interpretował - wariaci drogowi, że latem gdy jest burza i ulewa, z silnymi wiatrami, jakich 20lat temu (kiedy stawiali znak) nie było, będą przekraczać o 20kmh, no bo przecież jest lato.. A w praktyce zamiast przekraczać te 70-80kmh jeszcze o 20, powinni zredukować prędkość o 30-50.. Dlatego dobre byłyby interaktywne znaki - do których zależnie od warunków jazdy wysyłane byłoby odpowiednie ograniczenie.
Bo jak pokazują statystyki wypadków na drogach w Polsce - większość polskich kierowców nie umie (lub nie chce) dostosować prędkości do warunków jazdy (u mnie przed blokiem nagminnie jeżdżą przez przejście dla pieszych 60-100kmh i nikt się nie zatrzymuje na przykład..)
mikroos, 7 września 2009, 08:35
A jeszcze bardziej niepokojące jest to, że jeżeli poczyta się dowolną dyskusję na ten temat na większym portalu, to ludzie są święcie przekonani, że ograniczenia są jeszcze zbyt liberalne. To jest dopiero przerażające. Ta arogancja jest chyba jeszcze gorsza od braku umiejętności, który sam też jest nagminnym zjawiskiem.
DimmuR, 7 września 2009, 11:29
Założeniem znaków drogowych było informowanie kierowcy o warunkach na drodze ("zwolnij do max 50km/h bo tu często są wypadki") jednakże u nas znacznie się to przekształciło w rozwiązanie na uszkodzone drogi. Zamiast naprawić - postawimy znak i problem z głowy. Absurdalne są też niektóre zapisy w przepisach ruchu drogowego - po co zwiększać ograniczenie prędkości do 60k/h w nocy skoro i tak na większości dróg widzimy znaki 50km/h (a on obowiązuje całą dobę)?
Z drugiej strony zdecydowana większość wypadków powodowana jest przez nieumyślność kierowców - takim nie pomoże nawet najlepsza droga ani inteligentne znaki (pijany kierowca nawet go nie zauważy, dresik go oleje).
Wprowadzenie inteligentnych znaków przynajmniej (wg mnie) tylko teorii pomoże w rozwiązaniu problemów - część znaków zostanie zezłomowana przez złodziei, część zostanie skoszona przez "kierowców". I do tego nie ma wcale gwarancji że ludzie będą się do nich stosować.
Aby skutecznie walczyć z łamaniem przepisów należy przede wszystkim zmienić sposób karania - nie 500zł tylko 20% pensji, ale nie mniej niż 500zł. W ten sposób ktoś kto zarabia 15000/m-c również odczuje skutki. Gdy autem jedzie syn/córka - karać rodziców bo to oni odpowiadają za wychowanie dziecka. Do tego za 3cie przekroczenie prędkości - zabierać prawo jazdy np. na tydzień (pojeździ środkami komunikacji miejskiej to i państwo zarobi i delikwent(ka) może się opamięta).
Ponadto należałoby rzetelnie zweryfikować sensowność znaków na drogach - ograniczenie prędkości do najgorszych możliwych warunków, tam gdzie takie warunki pojawiają się 2x w roku jest bez sensu. Stawianie znaków ograniczenia prędkości do 70km/h a 30m dalej znaku 40km/h również.
Pamiętać też należy że przepisy ruchu drogowego narzucają na kierowcę dostosowanie prędkości do warunków na drodze - więc to że jest ograniczenie do 70km/h wcale nie oznacza że "przepisy pozwalają" w zimę przy oblodzonej nawierzchni jechać 70km/h (łatwo to zweryfikować starając się o odszkodowanie u ubezpieczyciela ).
waldi888231200, 7 września 2009, 16:19
Tyle że przepis zmienić to jest krótki zabieg (jak zmiana świateł ) beznakładowy ( w mieście powyzej 10tyś mieszkańców ma być po staremu (tu i tak są korki) w mniejszych miejscowościach przy szkołach dorzucić światła na przycisk.
Takim prostym zabiegiem zmniejszamy ilość CO2 o połowę (liczbę wyrzuconych c...ów pod adresem wójtów gmin o 90% (o 100% się nie da bo zawsze się taki znajdzie).
PS. Najekonomiczniejsza jazda to wg. producentów samochodów 90km/h (5-ty bieg).
mikroos, 7 września 2009, 17:59
Ale jego interpretacja będzie tak bardzo różna, że wzrosną koszty rozpatrywania odwołań przez sądy.
A skąd ludzie mają wiedzieć, jakiej wielkości jest miasto? Wymagałoby to ustawienia dodatkowych znaków.
I robi się tak przecież coraz częściej. Nie wszystko da się zrobić i robi się naraz, ale gminy coraz bardziej o to dbają.
czesiu, 7 września 2009, 22:13
Podoba mi się twój pomysł z "chwilówkami", tyle że kwestia odebrania prawka na tydzień-dwa powinna być bardziej uzależniona od stopnia zagrożenia stworzonego przez przekroczenie prędkości niż samej ilości wykroczeń, czy wysokości aktualnego przekroczenia.
Najprostszy i najgłupszy przykład - przekroczenie prędkości o 40km/h na drodze z ograniczeniem do 20km/h i na drodze z ograniczeniem 110km/h.
Swoją drogą ostatnio jechałem "8" pomiędzy Wrocławiem i Oleśnicą - super droga, w zasadzie ekspresowa - gładki asfalt, pasy ruchu oddzielone od siebie barierką, brak przejść dla pieszych/skrzyżowań i... ograniczenie do 70 km/h + ze 6 fotoradarów na 15km... Przynajmniej była informacja o radarach, więc miały na celu poprawienie bezpieczeństwa, a nie wyłudzenie kasy.
waldi888231200, 8 września 2009, 08:50
Co to za ekspresowa droga gdzie jest 70 i ty mówisz że te radary nie wyłudzały kasy?? jak ich było 6 to próbowały wyłudzić prawo jazdy.
czesiu, 8 września 2009, 13:54
Naucz się czytać "w zasadzie ekspresowa" znaczy, że tak powinna być sklasyfikowana, ale zamiast tego sklasyfikowano drogę jako "polną serpentynę"
lucky_one, 9 września 2009, 12:23
Nie ma to jak polskie realia Ciekaw jestem czy te wszystkie absurdy się kiedyś w naszym kraju skończą...
Chyba by musieli Niemcy nas podbić - może wtedy by został wprowadzony porządek..
waldi888231200, 9 września 2009, 17:52
Brak takiej możliwości ... możesz sam to zmienić , dążąc do sytuacji idealnej z całych dostępnych sił, nie szczędząc środków i czasu.