Suwałki: po 65 latach książka wróciła do biblioteki
Książka wypożyczona ponad 65 lat temu wróciła do biblioteki. Niedawno podczas porządków w domu nadającym się do rozbiórki pewien suwalczanin znalazł III tom „Potopu” Henryka Sienkiewicza. Wypożyczono go z Powiatowej Biblioteki Publicznej w Suwałkach, którą zlikwidowano w związku z przekształceniami pod koniec 1956 r. To zaś oznacza, że pozycję wypożyczono co najmniej 65 lat temu.
Jak ujawniła w wypowiedzi dla Radia 5 Suwałki dyrektorka Biblioteki Publicznej im. Marii Konopnickiej w Suwałkach Maria Kołodziejska, skruszony i przerażony znalazca bał się naliczenia kary za przetrzymanie książki. Bibliotekarze odstąpili od tego, zaznaczając, że minęło tyle lat, że zwyczajnie cieszą się z powrotu książki do zbiorów. W końcu nawet najstarsi pracownicy nie pamiętają już tamtych czasów...
Pani Kołodziejska dodaje jednak, że nie wszyscy czytelnicy mogą liczyć na takie ulgi. Obecnie biblioteka wysyła upomnienia, także internetowo, i nie można się tłumaczyć, że nie miało się pojęcia o upływie terminu zwrotu.
Oddany po latach tom III „Potopu” trafi prawdopodobnie do zbiorów specjalnych i będzie prezentowany jako swego rodzaju ciekawostka. Mówi się o dołączeniu książki do dokumentów historycznych, które pokazują, co działo się w suwalskiej placówce na przestrzeni lat. Ona zostanie już w bibliotece, nie będziemy jej nikomu wypożyczać i nikt nie będzie mógł tak długo jej przetrzymać - powiedziała PAP-owi pani dyrektor.
Książkę wydano w 1949 r. Zachowała się oryginalna oprawa, ale dodatkowo została ona oprawiona przez introligatora.
Komentarze (3)
thikim, 21 stycznia 2022, 23:09
Tak, to jest ciekawostka psychologiczna:
Znalazca - najpewniej nie ten co wypożyczył - bał się kary za przetrzymanie. Mimo iż minęło conajmniej 65 lat...
Przy czym podmiot będący właścicielem nie istniał już od tych 65 lat...
Że też nikt nie bada takich przypadków od strony psychologicznej. Jakże zastraszony człowiek. Nie, złe słowo, przerażony.
Na szczęście - wszystko dobrze się skończyło - potraktowano go z ulgą, może tylko mikrozawał był.
Na szczęście, było jak w dowcipie o Stalinie. Powiedział: "Spier...." a mógł zabić.
Kurde, w jakim państwie ja żyję? To jakieś Chiny? Tzn. wiem że wielu kolegów tutaj ma takie zapędy ale jeszcze im i władzy troche brakuje.
nantaniel, 22 stycznia 2022, 01:28
A najlepsze jest to, że pewnie większość takich "starodruków" z tej zlikwidowanej biblioteki poszło na przemiał i wyprodukowano z nich papier toaletowy.
thikim, 22 stycznia 2022, 10:16
Całkiem możliwe. PRL to były czasy zbierania makulatury na potęgę. Wręcz dzieci były obligowane przez nauczycieli na dostawę paru kg makulatury. Więc szło wszystko.
Sam spotkałem się z czymś takim że ktoś z makulatury wyniósł kronikę wąchockiej straży przedwojennej, którą miałem okazję sfotografować.
Kurde, gdyby dało się cofnąć czas to bym poszedł na jakiegoś pracownika punktu zbiórki makulatury... albo na listonosza. Z takich zbiórek makulatury to niejedną bibliotekę by można było utworzyć.