
To jakiś kosmos! Przygodonauci i Układ Słoneczny.
Przyznam, że gdy należące do Heliona Wydawnictwo CzytaLisek zwróciło się do mnie z propozycją zrecenzowania książki Kuby Hajkusia „To jakiś kosmos! Przygodonauci i Układ Słoneczny”, byłem sceptycznie nastawiony. O Kubie wcześniej nie słyszałem, nie znałem żadnego z jego kilku kanałów w mediach społecznościowych. Od Wydawnictwa dowiedziałem się, że prowadzi kanał na YouTubie. Ot, kolejny bloger, który zaczyna pisać książki. Ale... skoro CzytaLisek chce recenzji, to dostanie taką, na jaką Hajkuś sobie zasłużył. I powiem Wam, że pomyliłem się, jak nigdy. Ale o tym za chwilę.
„To jakiś kosmos!” jest książką dla dzieci (chociaż przyznam, że wciągnęła też dorosłego). Nie mogło więc zabraknąć wspaniałych ilustracji. Ich autorka, Wiktoria Sabina Rożko, świetnie się spisała. Książkę równie dobrze się ogląda, jak i czyta.
Opowiada ona o spotkaniu dwóch uczniów – Adama i pochodzącego z przyszłości Karola, który przypadkowo wraz ze szkolnym astrobusem został przeniesiony w nasze czasy. Chłopcy ruszają w podróż po Układzie Słonecznym, poznając ciała niebieskie, ich historię i budowę. Jak wiadomo, podróże kształcą, więc i przy okazji wspaniałej przygody uczą się niejednego, a wraz z nimi uczy się i czytelnik. Z książki dziecko dowie się więc, czym są planety karłowate i gazowe olbrzymy, pozna księżyce Jowisza i sondy wysłane na nasz Księżyc, grawitację i atmosferę Wenus. Kuba Hajkuś wspomina i o tym, że dźwięk się w kosmosie na rozchodzi i o tym, że na innych planetach rok wcale nie trwa tyle samo czasu, co na Ziemi.
Książeczka jest pełna wiedzy, podanej w taki sposób, że dziecko nawet nie zauważy, jak wiele się nauczyło w czasie niezwykle przyjemnej lektury. Co więcej, Kuba zachęca do przeprowadzenia kilku eksperymentów, w czasie których uświadamia czytelnikowi skalę Układu Słonecznego, zachęca do wypróbowania stanu nieważkości czy wytworzenia grawitacji. To nie tylko samotna lektura, ale też okazja do ruchu i zabawy z rówieśnikami czy rodzicami.
Mamy więc tutaj wszystko, co powinno znaleźć się w mądrej książce dla dzieci – wciągającą historię, sporą dawkę wiedzy i wspaniałe ilustracje. Oraz to, co przełamało mój opór, gdy tylko otworzyłem książkę. Język. W czasach coraz bardziej upraszczającego się języka, Kuba Hajkuś napisał książkę dla dzieci, która przy okazji, mimochodem, wprowadza bogaty zasób słownictwa. Współpraca z Wiktorią S. Rożko zaowocowała wzorcową książką dla dzieci: interesującą, wciągającą, zapewniającą i wiedzę, i rozrywkę.
Po kolejną książkę Hajkusia – jeśli jakaś jeszcze powstanie – sięgnę więc bez najmniejszych oporów.
Komentarze (0)