Coraz mniej śniegu na lodzie
Uczeni z NASA i University of Washington donoszą, że wiosenna pokrywa śnieżna na pływającym lodzie arktycznym uległa znacznemu zmniejszeniu w ciągu ostatnich 50 lat. Na Zachodniej półkuli jest ona cieńsza o około 30%, a w okolicach Alaski – o około 50%.
Podczas studium, którego wyniki opublikowano w Journal of Geophysical Research, pod uwagę wzięto dane z prowadzonych przez NASA badań polowych BROMEX (Bromide, Ozone and Mercury Experiment), zwiadów lotniczych Operation IceBridge oraz z badań polowych prowadzonych przez radzieckich naukowców od lat 50. do 90. ubiegłego wieku.
Pokrywa śnieżna jest tarczą chroniącą pływający lód. Mieliśmy dane z tysięcy pomiarów dotyczących grubości śniegu - mówi Son Nghiem z Jet Propulsion Laboratory.
Badania wykazały, że w zachodniej Arktyce pokrywa śnieżna zmniejszyła się z 35 do 22 centymetrów, a na Morzach Beauforta, Czukockim oraz północy i zachodzie Alaski z 33 do 14,5 centymetra. Naukowcy wysunęli hipotezę, że zmniejszenie pokrywy śnieżnej jest spowodowane faktem, iż powierzchnia mórz coraz później zamarza. To z kolei powoduje, że w okresie najintensywniejszych opadów – we wrześniu i październiku – znaczna część śniegu opada na wodę. Uczeni nie są pewni, jakie konsekwencje dla pokrywy lodowej będzie miała cieńsza pokrywa śnieżna.
Komentarze (1)
pogo, 18 sierpnia 2014, 14:29
Raczej bym się nie dopatrywał cieńszej warstwy w większej powierzchni wody podczas opadów.
Fakt... objętość śniegu w takiej sytuacji powinna się zmniejszyć, ale grubość pozostać taka sama.
Raczej chodzi o to, że później tworzący się lód nie otrzymuje śniegu z okresu najsilniejszych opadów.
Drugim rozwiązaniem może być topienie się śniegu, który już nasypał, bo w dzień jest mu za ciepło - potem zamarza w nocy i w sumie i tak jest go mniej...