Legalizacja marihuany prowadzi do zmniejszenia zużycia opioidów?
Zauważono korelację pomiędzy zalegalizowaniem użycia medycznej marihuany a ilością opioidów przepisywanych przez lekarzy. Autorzy dwóch studiów opublikowanych w JAMA International Medicine przeanalizowali dane z ponad 5 lat i stwierdzili, że w stanach, gdzie zalegalizowano medyczną marihuanę zmniejszyła się zarówno liczba recept na opioidy jak i dzienne zużycie opioidów. Nie można więc wykluczyć, że część osób zamiast zażywać dostępne na receptę opioidy korzysta z marihuany. Podobną korelację zauważono już w 2014 roku. Wówczas donoszono, że w stanach, gdzie można legalnie kupić marihuanę, liczba przypadków zgonów z powodu przedawkowania opioidów zmniejszyła się niemal o 25%. Najnowsze badania są pierwszymi, w których widać korelację pomiędzy zalegalizowaniem marihuany a zmniejszeniem liczby recept na przeciwbólowe opioidy.
W pierwszym z badań zauważono, że pacjenci objęci ubezpieczeniem Medicare otrzymują o 14% mniej recept na opioidy po zalegalizowaniu marihuany. W drugich badaniach stwierdzono, że tam, gdzie zalegalizowano ten środek, liczba recept na opioidy zmniejszyła się o 40 rocznie na 1000 pacjentów Medicaid. Największe spadki zanotowano tam, gdzie zalegalizowano zarówno medyczną jak i rekreacyjną marihuanę.
Związek taki, jeśli rzeczywiście istnieje, to dobra wiadomość z punktu widzenia zdrowia publicznego. Opioidy silniej uzależniają niż marihuana, mają też nieprzyjemne skutki uboczne. Na przykład bardzo źle wpływają na układ pokarmowy. Oczywiście marihuana również ma skutki uboczne, jednak wszystko wskazuje na to, że nie są one tak groźne.
Na razie jednak brak jest jednoznacznych mocnych dowodów na przeciwbólowe działania marihuany. Przyczyną tego stanu rzeczy jest fakt, że badania nad tą jej właściwością prowadzone są od mniej niż 10 lat. Wcześniej nikt nie chciał finansować takich badań. Opioidy są za to znanym środkami przeciwbólowymi, chociaż niedawno pojawiły się badania sugerujące, że w przypadku osób cierpiących na chroniczne zapalenie stawów nie są one bardziej skuteczne niż znacznie bezpieczniejsze środki dostępne bez recepty.
W USA jest coraz większe przyzwolenie na legalizację marihuany. Już 61% Amerykanów opowiada się za takim rozwiązaniem. Obecnie w 9 stanach i w Dystrykcie Kolumbii marihuana jest całkowicie legalna, a w ponad 20 kolejnych stanach zalegalizowano medyczną marihuanę. Wspomniane powyżej badania wykazały też, że im łatwiejszy dostęp do legalnej marihuany, tym mniej opioidów używają pacjenci. Najniższy spadek użycia opioidów zanotowano tam, gdzie medyczna marihuana jest dostępna wyłącznie w aptekach. Największy zaś tam, gdzie środek całkowicie zalegalizowano, włącznie z prawem do samodzielnego uprawiania konopi.
O ile wśród obywateli rośnie przyzwolenie dla legalizacji marihuany, to znacznie trudniej przekonać prawodawców. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest wciąż mała liczba twardych dowodów pokazujących korzyści z jej zalegalizowania. Powyższe badania mogą być jednymi z takich dowodów.
Komentarze (5)
rahl, 3 kwietnia 2018, 15:27
Temat rzeka, ale fachowcy medycyny paliatywnej są raczej zgodni - działanie przeciwbólowe jest. Poza tym ma jeszcze parę innych zastosowań jak ograniczanie nudności po chemioterapii itd. Ale trzeba pamiętać, że poza efektem "placebo" nie ma jak na razie żadnych potwierdzonych efektów leczniczych.
W przypadku chorych na nowotwory to całkiem inna para kaloszy, człowiek na krawędzi zrobi wszystko aby się ratować - tak więc pomimo braku dowodów na miejscu lekarza bym na ten temat milczał, czasem jedyne co człowieka trzyma przy życiu to nadzieja.
tempik, 4 kwietnia 2018, 09:09
Wszystko zależy od indywidualnego podejścia. Zamiast zamartwiać się ze umiera się 20 lat wcześniej niż zapisane jest w DNA, można wrzucić na luz, zapalić zioło, zrelaksować i wyrwać z życia w jeden miesiąc więcej niż niektórzy ludzie przez całe swoje długie ostrożne czekanie na śmierć. Mniej hormonów stresu to dłuższe życie, wcale nie musi być bezpośredniego wpływu leku na chorobę.
juzer, 4 kwietnia 2018, 17:47
W przypadku mojej panny bezdyskusyjna jest skuteczność w łagodzeniu napięć i bólów menstruacyjnych.
Póki co pomogłaby dostępność w PL opakowań po medycznej MJ z innych krajów Unii, a może nawet i jakichkolwiek bo dzięki lenistwu posłów mamy lukę prawną dopuszczającą legalne posiadanie medycznej, uzyskanie recepty na nią od każdego lekarza, ale bez dalszych wytycznych jaka to jest ta medyczna i skąd - więc wychodzi mi że noszenie suszu z dowolnego źródła (oczywiście własny growbox wygrywa) w dowolnym opakowaniu po medycznej w opcji optymistycznej spowoduje że w razie przeszukania przez panów pożytecznych nie zechce im się angażować w dociekania czy skład się zgadza z opisem (czego zmierzenie tak jest mało miarodajne bo producenci mają swoja tajemnicza metodykę no i to jednak roślina, każdy krzak inny) a w pesymistycznej, jeśli skierują sprawę dalej to wystarczy uzyskać receptę na opakowanie takie jak się posiada, wszak lekarza i tak nie interesuje kwestia dostępności skoro nie reguluje jej ustawa.
juzer, 23 grudnia 2018, 10:55
Wybaczcie że wbijam z rozwiązaniem a nie z problemem
Nie wyrzucajcie pustych opakowań po medycznej - po zużyciu oddajcie palącym znajomym albo wystawcie na jakiejś aukcji, niech ludzie nie noszą suszu w ordynarnych dilpakach bo to proszenie się o szykany ze str mundurów
(podaj dalej)
Jarkus, 26 grudnia 2018, 10:26
Znamienne. Sposób myślenia polityków i wielu urzędników:
- My decydujemy, co wam (obywatelom) wolno, a co nie (oczywiście dla waszego dobra, więc bądźcie wdzięczni). Jeżeli chcecie uodzyskać odrobinę swobody w jakimś obszarze waszego życia, to dajcie nam twarde dowody, że będzie z tego jakaś korzyść (nb. dla kogo?). My (politycy) natomiast, żeby czegoś zabronić nie musimy niczego udowadniać. Wystarczy nam: "powszechnie wiadomo", "dla dobra ogółu", "w obronie moralności i dobrych obyczajów" czy jakiś inny frazes.
I śmieszna sprawa - przeciętny obywatel to kupuje.
Urzędnicy nie wybieralni tylko mianowani mają jeszcze jeden mocny argument w zanadrzu: "bo tak".