Marihuana zabija
Uzyskano pierwsze medyczne dowody, że samo używanie marihuany może prowadzić do śmierci. Dotychczas wiadomo było, że marihuana w połączeniu z innymi substancjami może doprowadzić do śmiertelnych zaburzeń pracy serca lub też spowodować rozwój nowotworów układu oddechowego. Jeszcze w 2011 roku brytyjski Wydział Zdrowia oświadczył, że nie jest znany żaden przypadek śmiertelnego przedawkowania marihuany.
Jednak w lutym bieżącego roku w Wielkiej Brytanii jeden z patologów sądowych napisał raport, w którym uznał, że przyczyną śmierci 31-letniej kobiety było przedawkowanie marihuany. Pojedyncze badanie nie jest jeszcze jednoznacznym dowodem, ale wyniki uzyskane w Niemczech dowodzą, że marihuana nie jest aż tak bezpieczna, jak się powszechnie uważa.
Zespół Benno Hartunga przeprowadził w Szpitalu Uniwersyteckim w Düsseldorfie sekcje zwłok 15 osób, których śmierć była powiązana z używaniem konopii indyjskich. Naukowcy postanowili wykluczyć wszelkie inne czynniki, które mogły zabić badanych. Przeprowadzili szczegółowe testy toksykologiczne, badania genetyczne oraz testy histopatologiczne wszystkich organów. To diagnoza wykluczająca, zatem musimy wykluczyć wszelkie inne przyczyny śmierci - mówi Hartung.
Badania wykazały, że w dwóch przypadkach śmierć można przypisać tylko i wyłącznie użyciu konopii. Obaj mężczyźni zmarli z powodu arytmii. Zdaniem naukowców została ona wywołana tylko i wyłącznie przez marihuanę. We krwi zmarłych znaleziono taki poziom THC, który wskazywał, że na kilka godzin przed śmiercią przyjmowali marihuany. Żaden z nich nie chorował na serce, ani nie cierpiał na żadną kanałopatię, czyli chorobę wywołaną zaburzeniem funkcji kanałów jonowych lub regulujących je białek. Przeprowadziliśmy wszelkie możliwe testy - zapewnia Hartung.
Obecnie nie wiadomo, w jaki sposób marihuana może prowadzić do arytmii. Niemieccy naukowcy nie wykluczają, że być może mieliśmy do czynienia z nieznanym rodzajem kanałopatii, która została uruchomiona przez użycie narkotyku.
Obecnie wszystko wskazuje na to, że ryzyko śmierci z powodu użycia marihuany jest minimalne, a największym zagrożeniem stwarzanym przez ten narkotyk jest jego negatywny wpływ na mózg.
Komentarze (30)
pwgdrk, 21 lutego 2014, 15:04
Co z tego wynika? Niewiele. Alkohol i papierosy są ZNACZNIE bardziej szkodliwe, a ich nadużycie bezspornie prowadzi do śmierci.
Przedawkowanie soli kuchennej też zresztą może doprowadzić do zgonu...
gooostaw, 21 lutego 2014, 15:11
Czy mi się wydaje czy pewni redaktorzy Kopalni stale zdradzają swoją "lekką" stronniczość w sprawi Marihuany?
Nawiasem mówiąc myślę że więcej osób zginęło podczas powikłań spowodowanych połknięciem gumy do żucia. Jeden lub dwa potencjalne przypadki śmierci w porównaniu do milionów skrętów wypalonych każdego dnia to zbyt mały pretekst dla nadania artykułowi takiego tytułu. Po pierwsze mowa o PRZEDAWKOWANIU po drugie mogły do tego dojść czynniki, które nie zostały wykryte przez śledczych. Równie dobrze mona napisać artykuły o tytułach: "Woda zabija","Powietrze zabija", "Żucie gumy do życia prowadzi do śmierci".
Semyazza, 21 lutego 2014, 18:26
A może w końcu wszyscy przestaniecie w ciemno i, jak stado owiec na 2 nogach, powtarzać sentencję że marycha nie szkodzi. Bo dziwi mnie tylko jak w powszechnej opini uznaje się że jak ktoś "jara trawę" to tak jak by pił wodę czy jadł chleb - to przecież takie normalne, naturalne. A wszyscy ci co nie korzystają z tego to dziwolągi i smutasy z sztylem miotły zamiast kręgosłupa. To też się robi irytuuące
pipon, 21 lutego 2014, 18:48
Doktor Marysia mówi, że największym zagrożeniem stwarzanym
przez tą używkę jest jej negatywny wpływ na wacka! bo kiedy
ona chce to wacek leży, a kiedy nie chce to stoi.
gooostaw, 22 lutego 2014, 03:21
Jasne. Tak samo irytujące jak mówienie że palenie trawki to śmierć. Pod wpływem marihuany mózg działa nienaturalnie. To fakt. Faktem jest też że nienaturalnie działa pod wpływem dozwolonych środków. Najbardziej irytujący jest jednak fakt że ktoś na portalu "naukowy" stara się przekazać swoją ideę naginając metodologie naukową. Zrozumiem apele: "nie zażywajcie heroiny", "nie palnie cracku" ale dlaczego ktoś miałby zabraniać spróbowania trawki?
antykwant, 22 lutego 2014, 10:02
Ty tak na serio czy trollujesz? Po pierwsze to jest portal popularnonaukowy a nie stricte naukowy. Po drugie wolność słowa w kraju umożliwia wypowiadanie się ze stronniczością. Potrzecie oburzasz się jakby ktoś chciał ci coś wcisnąć a przecież każdy ma własny rozum i nikt ci bujdy nie wciśnie więc miło by było nie starać się myśleć za innych.
Prawdą jest też to że emocje przysłaniają rozsądek gdy poruszany jest temat mocno związany z własnymi przekonaniami. Dlatego w chwili gdy czyta się coś na ważny dla siebie temat warto odetchnąć poczekać i dopiero potem pisać. Ale nie mówię ci co masz robić. Sam zdecydujesz, wszak każdy myśli za siebie.
I też chciałbym aby nikt za mnie nie myślał i nie mówił jak mam myśleć. Tak więc, pozdrowienia
Astroboy, 22 lutego 2014, 16:54
Uff, od trzeciego nie zacznę, bo jestem właśnie po otwarciu drugiej paczki dozwolonych przez Państwo papierosów, z których zdecydowana część kosztów to haracz. Już oficjalnie odpalam sobie drugiego... I wiesz wyciągam trzeciego. I wiesz, nikt tak w tym kraju nie płaci na zdrowie, jak ja. I wiesz, wyciągnę czwartego, za twoje zdrowie. Dodam tylko (jeśli chcesz, daj znać, podam źródła), że palenie grasu jest zdecydowanie mniej szkodliwe od palenia papierosów. O piciu alkoholu już nie wspomnę. Ale widzę tu chyba przedstawiciela jakieś parti chyba...
Edit: ciekaw jestem, kto inteligentny na podstawie jednego przypadku chce wyciągać jakieś wnioski statystyczne? Redakcja?
galen, 22 lutego 2014, 20:34
AstroBoy, Twoje pytanie nie jest tendi (trędi?). Przecież w artykule jest wyraźnie napisane, że ginie od 13% (2/15) do 100%(odosobniony przypadek) osób zażywających konopie.
Ciekawe jest to, że równolegle trwają badania nad zastosowaniem składników cannabis w terapii nowotworów, szczególnie ich roli przeciwwymiotnej. W Kanadzie był (jest?) stosowany dronabinol. A w Kalifornii był popyt na leki na jaskrę
Astroboy, 22 lutego 2014, 20:45
Czytam jeszcze raz... Ale to ciekawa statystyka, bo jeśli chodzi o tych, co nie zażywają, to ginie od 100% do 100% populacji. Pewnie większość śmiercią naturalną, ale jednak. Czyżby wśród zażywających byli nieśmiertelni?
Arlic, 23 lutego 2014, 00:41
Wiele toksyn można stosować w celach leczniczych, ale to odrazu nie znaczy że są zdrowe.
Gdy wejdziesz do jakiejś medycznej bazydanych zobaczysz że w każdym przypadku są za i przeciw, jest tego wiele bardzo wiele.
Pozatym z własnego punktu widzenia widze że wszyscy używający dopaminergików są impulsywni, nieprzemślają decyzji która wybiega poza ich wyuczone schematy.
Pozatym osoby te często bronią dopaminergików których zażywają, mimo że wiedzą że jest więcej argumentów negatywnych niż pozytywnych.
galen, 23 lutego 2014, 12:44
@AstroBoy: Cóż, statystyka jest nieubłagana
@Arlic: To nie jest aż tak wielkie odkrycie. Jak mawiał Paracelsus: Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, bo tylko dawka czyni truciznę. A z tymi dopaminergikami to sprecyzuj, jakie leki/używki masz na myśli, albo doczytaj. Ani nikotyna, ani kannabinoidy nie działają na receptory dopaminergiczne - mają swoje własne. Podobieństwo ogranicza się do białka G, z którym są sprzężone, ale takich jest kilka grup (choćby opioidowe, adrenergiczne, 5-HT). Poza tym, nie dotyczy to receptorów nikotynowych, które należą do grupy cholinergicznych.
Sławko, 23 lutego 2014, 13:34
Do czasu aż nabawisz się raka, rozedmy płuc, zawału itp.
Wtedy koszt twojego leczenia przekroczy kilkakrotnie, to co wpłaciłeś, chyba że wspaniałomyślnie zrezygnujesz z leczenia.
Na zdrowie!
gooostaw, 23 lutego 2014, 14:11
Wcale się nie oburzam. Po prostu stwierdzam stronniczość artykułu. Ktoś może napisać taki artykuł, a ja mogę napisać że uważam go za mało merytoryczny i naginający fakty.
Przecież ten artykuł jest właśnie tym co zarzucasz mi. To już nie pierwszy tak stronniczy tekst tego samego autora. Mówisz o wolności słowa, a nie podoba Ci się że mam inne zdanie? Nie podchodzę do sprawy osobiście, staram się unikać wszelkich używek. Nie sugeruję też że palenie marihuany jest jak picie wody, ale nie demonizujmy.
wilk, 23 lutego 2014, 16:03
To mogłoby mieć sens tylko gdyby redaktorzy KW byli autorami owych badań. Choć przyznaję, że w tytule przydałoby się może "może", obecne (wielokrotnie) w treści artykułu.
wright, 23 lutego 2014, 16:47
Jeśli przeprowadzę badania na 15 denatach, którzy przed śmiercią mieli styczność z facebookiem i dla przynajmniej dwóch nie będę potrafił określić przyczyny ich śmierci poza bezpośrednią, to będę mógł napisać, że FACEBOOK ZABIJA?
wilk, 23 lutego 2014, 22:51
Jeśli na obu miejscach zbrodni znaleziono by odciski Zuckerberga (THC), to mogłoby coś być na rzeczy.
Astroboy, 24 lutego 2014, 08:42
Wilk, a kto powiedział o miejscu zbrodni? Było tylko o denatach.
A po co odciski Zukenberga? Jeśli w ciele denata znajdę pociski wystrzelone z broni X, to chyba nie będę podejrzewał o zabójstwo twórcy broni X. Ale mogę śmiało wysnuć tezę, że broń X zabija.
pogo, 24 lutego 2014, 09:47
@AstroBoy, chciałbym aby koszty leczenia były jedynymi kosztami palenia tytoniu, szczególnie jeśli chodzi o koszty społeczne.
Ale to tym było pisane w komentarzach do innego artykułu. Nie będę powtarzać.
A konopie są mniej szkodliwe niż alkohol czy papierosy, ale zbyt wielu uważa, że są całkiem nieszkodliwe (w dawkach jakie przyjmują).
Konopie zawierają podobno 3 razy więcej substancji smolistych niż papierosy, a przez sposób palenia jeszcze więcej tego zostaje w płucach. Jedynie różnica w ilości jaką się wypala sprawia, że nie jest tak źle.
Nie mam nic do tego, że ludzie jarają trawę, ale niech przynajmniej będą świadomi, że to bardziej szkodliwe niż picie wody mineralnej.
Astroboy, 24 lutego 2014, 10:12
Drogi Pogo, już pisałem o tym (chyba). Moje L4 (już nie pamiętam, 2 lub 3) dotyczyły złamań (tego jestem pewien (kochane góry! ). I mówimy o okresie składkowym ponad ćwierćwiecznym. Nie choruję na grypy (najwyżej je przenoszę ); polecam przeręble, sauny i codzienne mycie głowy w zimę przed wyjazdem do pracy. Dodam (znane Ci) głodówki. I trochę hardcoru na codzień.
Do drogiego @Sławko: po skutecznym zawale chyba nie będę musiał dobrowolnie rezygnować z leczenia. Martwy już nie rezygnuje.
Co do reszty: jeśli przyjdzie mi być warzywem (co możliwe), to bardzo proszę, aby system nie zmuszał mnie do wykorzystywania publicznych środków. I pozwolił godnie odejść na MOJE własne życzenie.
Jak widzicie, jestem SPOŁECZNYM ideałem.
Nie przyjmuję, bo trzymam się litery prawa. Serio.
P.S. Sawko, większość to nie wpłacam, WIĘKSZOŚĆ to mi ZABIERAJĄ!
Edit: Pogo. Żle mi życzysz jednak. Ja Tobie życzę lepiej.
Edit2: coby nie było wątpliwości co do mej pamięci w kwestii złamań, to kilka "drobnych" przenosiłem bez zwolnienia lekarskiego. W tym dwa idiotyzmy drogowe (nigdy nie byłem sprawcą). Ale żebra pojechane przez pas bezpieczeństwa bolą dużo bardziej niż złamanie długiej kości.
pogo, 24 lutego 2014, 10:39
@AstroBoy, zapomniałem jak dobrym zdrowiem się cieszysz i jak dbasz o siebie Po tym jak zmieniłeś awatara wciąż nie mogę się przyzwyczaić i nie kojarzę Cię najlepiej z poprzednimi Twoimi wypowiedziami
A w palaczach najbardziej mi przeszkadza smród. Minięcie na ulicy kogoś kto pali (szczególnie jak ma jakieś tanie papierosy) jest dla mnie bardziej nieprzyjemne niż minięcie śmierdzącego żula.
Ja po intensywniejszym chlaniu staram się siedzieć cały dzień w domu, bo wiem, że śmierdzę żulem (i mimo godzinnego odmaczania wciąż mam to uczucie, które przechodzi mi dopiero po kolejnej dobie i kolejnym odmaczaniu). Szkoda, że palacze nie starają się tak samo unikać smrodzenia na ulicy.
Astroboy, 24 lutego 2014, 10:48
A właśnie walczę o wolność wypowiedzi i zmiany twarzy na codzień. Dobrego Pogo.
Mi osobiście też. Higiena Panie, higiena. Trochę szczotkowania zębów, częstej zmiany bielizny i częstszych ablucji. OSOBIŚCIE stosuję.
Pogo, wybierasz złe kluby. Dziś w większości KOMPLETNIE nie capi papierosem. Capi czymś INNYM.
I przoszę, nie utożsamiaj INTELIGENTNEGO palacza z ŻULEM.
Edit: może wrócę do poprzedniego awatara. Lekko zmienionego pewnie, ale dzięki za sugestię.
Edit2: Pogo: dla Ciebie mój stary awatar (dzieło syna sprzed prawie dwudziestu lat - nich żyje GIMP ).
pogo, 24 lutego 2014, 11:14
Nie przeszkadzał mi Twój nowy awatar, zwyczajnie potrzebuję czasu na przyzwyczajenie.
A jeśli chodzi o smród to miałem na myśli wyłączenie smród aktualnie odpalonego papierosa, bezpośredniego dymu, który się z niego unosi.
Mój węch nie jest szczególnie wrażliwy i po ok 5-10 minutach od zakończenia palenia już mi nie przeszkadza zapach z ust. A nawet przez te 10 minut zachowanie odległości 1 - 1,5m całkowicie mnie zadowala. Wkurzające jest szczególnie gdy trzeba iść ulicą za kimś, kto właśnie pali i nie ma jak go wyprzedzić.
Nie odnoś tego do siebie. Uogólniam.
Astroboy, 24 lutego 2014, 11:36
A widzisz, świeży, odpalony świeżo tytoń nie śmierdzi. CZYSTA NATURA. Osobiście dbam o jakość tego, co spożywam. Może mylisz "woń" potu zmieszaną z cholera wie jakim "tytoniem".
Nie odnoszę, ale wiem, jak upierdliwi w większości są "palący". Mam tak, że nawet w swoim samochodzie pytam się autostopowicza, czy mogę zapalić.
Zwykle staram się powstrzymać, skoro kogoś zabrałem. Ale uogólniasz prawidłowo. Ja się niestety w to nie wpisuję.
A poczułeś kiedy "dobre" cygaro?
P.S. Liczę na to, że kiedyś wypijemy razem, ale nie licz na zbliżenie mniejsze niż 1m.
pogo, 24 lutego 2014, 13:45
Zbliżenia mniejsze niż 1m najczęściej się zdarzają gdy kilka osób patrzy w ten sam monitor pokazując coś w necie
Pisałem wcześniej, że szczególnie mi przeszkadza jak są to tanie papierosy. A zapach dobrego cygara czułem (prawdziwe kubańskie)... ba, sam je paliłem.
Świeży naturalny tytoń bez dodatków typowych dla papierosów lubię (czasem nawet smakowy).
Zapach palonego tytoniu lubię (też bez przesady w ilościach), nienawidzę smrodu papierosów.