Pomogło im krzyżowanie z wilkami
Mastify tybetańskie mogą przeżyć powyżej 4 tys. metrów, bo dawno temu skrzyżowały się z wilkami szarymi, których areały sięgały na takie wysokości już ponad 20 tys. lat temu.
Naukowcy podkreślają, że Tybetańczycy zdobyli tę umiejętność na tej samej drodze - krzyżując się z denisowianami.
Zhen Wang, genetyk z Szanghajskiego Instytutu Nauk Biologicznych, uważa, że wczesne psy z chińskich nizin przybyły na Wyżynę Tybetańską z ludźmi, ok. 24 tys. lat temu. Podobnie jak ludzie, psy przystosowały się do nowych warunków w relatywnie krótkim czasie.
Wcześniejsze badania wykazały, że ponownie jak ludzie, mastify zaadaptowały się do niższej zawartości tlenu w powietrzu, produkując mniej hemoglobiny (przybywa jej tylko nieznacznie). Dzięki temu udaje im się uniknąć zakrzepów i udarów. Inni naukowcy stwierdzili zaś, że za przystosowaniem stoi wariant genu EPAS1. Tybetańczycy mają go od denisowian, skąd jednak wziął się u mastifów?
Zespół Wanga podejrzewał, że od wilków, które od dawna żyły na Wyżynie Tybetańskiej i również miały wspomniany wariant EPAS1. By się upewnić, specjaliści przeanalizowali segmenty DNA obejmujące ten gen. Pochodziły one od 29 psowatych, w tym od wyżynnych i nizinnych wilków szarych, mastifów tybetańskich, psów z chińskich nizin oraz szakali złocistych.
Okazało się, że mastify są o wiele bliżej spokrewnione z chińskimi psami niż z wilkami szarymi. Tylko u mastifów występowały jednak 2 regiony, które musiały zostać nabyte w wyniku krzyżowania z tybetańskimi wilkami. Obszary te obejmowały geny EPAS1 oraz HBB (ten 2. wykryto także u innych zwierząt przystosowanych do dużych wysokości).
Wyliczenia ujawniły, że do krzyżowania psów i wilków doszło ok. 24 tys. lat temu.
Komentarze (5)
AlexiaX, 7 grudnia 2016, 18:48
Zawsze myślałam, że mieszkańcy terenów wysokogórskich mają wyższy poziom hemoglobiny. Całe życie w błędzie...
Gość Astro, 7 grudnia 2016, 19:39
Miałem nadzieję, że artykuł pozostanie bez komentarza; cóż…
Chińczycy, podobnie jak chińscy naukowcy (parafrazując pewnego nadszyszkownika) doskonale wiedzą, że Tybetańczycy ich nie kochają. Chińczycy jednak tak długo będą kochać Tybetańczyków, aż ci ostatni nie pokochają Chińczyków.
Poważniej nieco, to każda teza która wspierać będzie "pochodzenie" Tybetańczyków od jedynie słusznej nacji (Chińczyków) jest "słuszne i po linii partii". Bardzo ładnie potwierdza to słuszność aneksji Tybetu (czytaj: ludobójstwa i gwałtu na narodzie).
thikim, 7 grudnia 2016, 20:00
No to masz dylemat
Co do kwestii pochodzenia to generalnie wystarczy przeprowadzić badanie DNA ludzi a nie psów żeby określić od kogo pochodzą jakieś większe grupy z jednej i drugiej strony.
Dziś to nie jest większy problem.
Gość Astro, 7 grudnia 2016, 20:20
Czyli od Chińczyków? Nie, ja nie mam takiego dylematu.
Polecam też uważniejsze wczytanie się w artykuł:
thikim, 7 grudnia 2016, 22:03
A skąd ten wniosek?
W czasach które geny wskazują na przodków tych czy tamtych - nie było narodowości. A grupy etniczne były zupełnie inne
Najbardziej prawdopodobną wersją nawet bez badania jest że mają przodka żyjącego gdzieś w Afryce (jedni i drudzy)
TrzyGrosze, 7 grudnia 2016, 23:01
Historię tworzą rządzący. Wtedy była narodowość chińska, a teraz Wałęsa znika z podręczników.