Miłorząb japoński: co za dużo, to niezdrowo
Dobrze znamy stare przysłowie mówiące, że "co za dużo, to niezdrowo". Najnowsze badania dowodzą, że prawda ta sprawdza się także w odniesieniu do przyjmowania miłorzębu japońskiego (Ginkgo biloba). Okazuje się bowiem, że zioło to, przyjmowane przez miliony ludzi na całym świecie m.in. w nadziei poprawienia ich zdolności umysłowych oraz jako afrodyzjak, może również szkodzić, gdy jest przyjmowane nierozważnie.
Preparaty miłorzębu są uzyskiwane z jego liści o charakterystycznym kształcie (od kształtu tego wzięła się łacińska nazwa rośliny, "biloba" znaczy bowiem "dwuklapowy"). Specyfik ten stosuje się od ponad 5000 lat, a pionierami jego wykorzystania byli Chińczycy. Wierzyli oni, że ekstrakt z tej rośliny poprawia stan umysłu u osób starszych. Nowsze badania sugerują także, że może on także zmniejszać ryzyko wystąpienia choroby Alzheimera oraz poprawiać krążenie, jednak wszystko to odbywa się kosztem wzrostu ryzyka chorób związanych z niekontrolowanym krwawieniem.
Opinie środowiska naukowego na temat tego zioła są niezwykle podzielone. Coraz więcej prac sugeruje bowiem, że roślina ta albo nie przynosi żadnych korzyści, albo poprawia stan zdrowia jedynie minimalnie. Najnowsze badania wspomnianego zioła przeprowadzono na Uniwersytecie Stanu Oregon.
W celu przeprowadzenia badań, naukowcy zaprosili do nich 10 700 osób w wieku 84 lat i starszych. W kolejnych etapach selekcji wybierano osoby, które nie wykazywały objawów demencji starczej ani zmian w budowie i funkcjonowaniu mózgu. Osoby zakwalifikowane do testów nie prezentowały także objawów chorób takich, jak np. cukrzyca typu II, niewydolność serca czy angina. Ostatecznie do badań przyjęto 134 osoby, które podzielono na dwie grupy. W pierwszej z nich badani przyjmowali preparat Ginkgo biloba, w drugiej zaś - placebo. Stan zdrowia osób badanych monitorowano co 12 miesięcy, a całkowity czas badania wyniósł 42 miesiące.
Należy zaznaczyć, że zasadniczym celem badań było sprawdzenie wpływu preparatów miłorzębu na rozwój upośledzenia funkcji poznawczych u osób starszych, a nie ocena ryzyka wystąpienia zawału serca. Mimo to wykazano, że w grupie przyjmującej ekstrakt z miłorzębu wystąpiło siedem przypadków zawału serca lub stanów przedzawałowych, które nie pojawiły się wśród osób przyjmujących placebo. W związku z dużym odsetkiem komplikacji,testów nie dokończono, gdyż narażanie pacjentów na zawał serca uznano za nieetyczne. Autorzy publikacji na ten temat zastrzegają jednak, że potrzeba dalszych badań, zanim będzie można uznać te wyniki za całkowicie wiarygodne. Ich zdaniem, do uzyskania wiarygodnych danych potrzeba przede wszystkim znacznie większej grupy badanej.
Na pocieszenie warto dodać, że udało się wykazać nieznacznie pozytywny wpływ Ginkgo biloba w stosunku do mózgu. Sami naukowcy postulują jednak, że w związku z prawdopodobnym wzrostem ryzyka zawału serca należy dobrze przemyśleć decyzję o przyjmowaniu preparatów tej rośliny.
Szczegółowe wyniki badań zostały opublikowane w czasopiśmie Neurology.
Komentarze (2)
inhet, 4 marca 2008, 22:09
Jak to zwykle w życiu. "Nie ma róży bez kolców" jak stwierdził facet, któremu umarła teściowa i dostał rachunek za pogrzeb.
mikroos, 4 marca 2008, 22:23
Taa... z dwojga złego już chyba lepszy miłorząb - zawał da się przeważnie skutecznie wyleczyć, demencji starczej już nie za bardzo ;P