Mózg bez ojca
Badania prowadzone nad wpływem nieobecności ojca ujawniły, że dziewczynki z niepełnych rodzin wcześniej dojrzewają, prędzej stają się aktywne seksualnie i z większym prawdopodobieństwem zachodzą w ciążę jako nastolatki. Chłopcy mają z kolei niższą samoocenę i unikają intymności. Zespół z Centrum Medycznego Mc Gill University postanowił odnaleźć biologiczne podstawy zaobserwowanych różnic.
Gabriella Gobbi i inni skupili się na myszakach kalifornijskich (Peromyscus californicus), które podobnie jak ludzie, są monogamiczne i wspólnie wychowują potomstwo. Kanadyjczycy odseparowali od części młodych ojców, ale nie matki. Samce zniknęły z otoczenia swojego potomstwa 3 dni po narodzinach i pojawiły się ponownie w okresie odstawiania od piersi w wieku 30-40 dni. Naukowcy przyglądali się aktywności kory przedczołowej, czyli rejonu związanego z kontaktami społecznymi i wyrażaniem osobowości, w odpowiedzi na oksytocynę i inne neuroprzekaźniki, np. serotoninę, dopaminę i NMDA (kwas metyloasparginowy).
Okazało się, że neurony młodych pozbawionych ojców słabiej reagowały na oksytocynę (hormon przywiązania), odpowiadały za to silniej na NMDA, substancję zaangażowaną w funkcjonowanie pamięci. Myszaki, które nie znały swoich ojców, były też mniej zainteresowane spotkaniami z innymi gryzoniami. Zwykle kiedy w klatce umieści się dwa osobniki, zaczynają się badać i wzajemnie dotykać. Gdy jednak "padało" na okazy wychowane bez ojca, kompletnie się ignorowały – opowiada Gobbi.
Na razie nie wiadomo, czy istnieją jakieś biochemiczne różnice w funkcjonowaniu mózgów dzieci wychowujących się bez ojców. Michael Meaney, również z McGill University, zastrzega, że u myszaków kalifornijskich to głównie samiec zajmuje się wylizywaniem młodych, a ponieważ tego typu zabiegi wpływają na rozwój, to ich wyeliminowanie, a nie sam brak ojca, powoduje zmiany w działaniu mózgu.
Komentarze (66)
lucky_one, 23 lipca 2009, 15:51
Prosiłbym o sprostowanie - ludzie biologicznie nie są monogamiczni. Biologicznie są nastawieni na wielopartnerstwo. Monogamia jest jedynie wymysłem cywilizacyjnym. Nie będę tu wnikał w jej słuszność, bo znajdą się zarówno argumenty za jak i przeciw, niemniej stwierdzenie że człowiek z natury jest monogamiczny jest tak samo prawdziwe jak stwierdzenie że człowiek z natury wierzy w Boga (tego czy innego).
w46, 24 lipca 2009, 09:54
Czy mózgi ludzi się nie różnią od myszy skoro badania na myszach służą do formułowania teorii dotyczących zachowań ludzi?
mikroos, 24 lipca 2009, 09:57
Teoretycznie różnią się, ale zdecydowana większość badań znajduje potem potwierdzenie w testach na ludziach. Poza tym robienie badań z udziałem człowieka byłoby jednak trochę nieetyczne.
lililea, 24 lipca 2009, 10:23
# lucky_one
Jesteś biologiem, że stwierdzasz jacy ludzi są biologicznie ?
# mikroos
Według mnie badania na zwierzętach są równie nieetyczne.
mikroos, 24 lipca 2009, 10:29
Skoro są równie nieetyczne, to zgodzisz się testować na sobie nowe leki, których bezpieczeństwa nigdy wcześniej nie sprawdzano? Jeśli nie, jaką widzisz alternatywę?
Bo widzisz, ja sam nie jestem entuzjastą poświęcania myszy, ale moim zdaniem jest to najmniejsze możliwe zło. Jeśli widzisz skuteczną alternatywę, świat nauki z pewnością będzie Tobie bardzo wdzięczny za podsunięcie dobrego pomysłu.
lililea, 24 lipca 2009, 10:38
Ależ proszę:
1. Sztuczne tkanki.
2. Więźniowie skazani na karę śmierci, myślę że oni też by to woleli o ile nie testuje się na nich trucizn, a możliwie najbardziej przeanalizowane leki.
W tej chwili się mało analizuje, bo poco, przecież można od razu na zwierzętach.
A z tego co wiem, to mimo że małe ssaki genetycznie się mało różnią od ludzi, to jednak większość leków działa na nie inaczej i te badania są i tak o ścianę rozbij.
macintosh, 24 lipca 2009, 11:18
lililea, 24 lipca 2009, 11:35
Po prostu wolałabym żeby testowano na mnie leki, niż umrzeć.
Prosta sprawa.
lucky_one, 24 lipca 2009, 12:40
@lililea
1. Nie jestem biologiem, ale na studiach miałem między innymi biologię oraz kilka powiązanych z nią przedmiotów, prowadzonych przez pewnego wszechstronnie obeznanego doktora od którego dowiedziałem się, że skłonność gatunku do mono/poligamii można między innymi rozpoznać po wielkości penisa u samców. To znaczy - szympans oraz człowiek mają proporcjonalnie do ciała większe penisy niż taki np goryl - znacznie od nich przecież potężniejszy. Szympansy żyją w luźnych związkach, goryle łączą są monogamiczne.. Wniosek jest zatem dość oczywisty. Dodam, że gdzieś, byćmoże nawet tutaj, przeczytałem również o tej informacji.
2. Miałem styk z toksykologią na studiach i widzę że nie masz zbytnio pojęcia o czym mówisz pisząc tu o skazańcach czy sztucznych tkankach. Tak się składa że leki/trucizny nie są testowane na pierwszych lepszych myszach z targowiska, tylko osobnikach specjalnie do tego celu hodowanych, o możliwie jak najbardziej ujednoliconym DNA, w sterylnych warunkach - w ten sposób, aby wyeliminować wszelkie wpływy środowiska mogące wpływać na działanie leku/trucizny. Chodzi mi zarówno o podatność jak i oporność, ewentualnie działania niepożądane. Jedna taka mysz kosztuje kilkadziesiąt-kilkaset dolarów. Do badań stosuje się z reguły 100, żeby była reprezentatywność statystyczna i względnie niski koszt (lepsza dokładność byłaby dla 500 lub 1000 myszy, ale koszta nieadekwatne do zwiększenia dokładności).
Nie mów mi zatem, że można testować leki na skazańcach, bo każdy z nich jest zupełnie inny genetycznie, i był pod wpływem innych czynników środowiskowych. Owszem, to było by fajne, takie dwa w jednym - ale nie myśl że ktoś przed Tobą już na to nie wpadł.. Wpadł niejeden, ale po prostu wniosek zawsze był ten sam - nie da się.
No chyba że chciałbyś przywrócić czasy hitlerowskie i eksperymenty na populacjach równych ludności małych miasteczek.. Dodam że później wiele narodów z wyników tych badań korzystało, bo po prostu nie można etycznie czegoś takiego powtórzyć. Zaś wśród totalnie irracjonalnych eksperymentów znalazło się wiele takich, które były naukowo cenne..
Co do sztucznych tkanek - po pierwsze nie zachowają się one jak cały organizm, po drugie podejrzewam że są droższe od tych myszy..
Również współczuję myszom, ale tak jak powiedział mikroos - nikt nic lepszego na razie nie wymyślił. Poza tym tak jest skonstruowany ten świat - żeby jedni żyli, inni muszą umierać.. krąg życia. Lepiej żeby zginęło 100 myszy, specjalnie do tego wyhodowanych, niż podobna lub nieporównywanlnie większa ilość (wskutek wprowadzenia nieprzetestowanego leku) ludzi - w większości nieprzeznaczonych do celów badawczych.
Poza tym, testy na ludziach też się prowadzi - jeśli zgłoszą się ochotnicy. Ponadto testy są prowadzone na pacjentach szpitali klinicznych - może nie na taką skalę, zazwyczaj są to leki już wstępnie przetestowane, ale ostatnim etapem są badania kliniczne. Po to żeby później jakiś Kowalski czy Smith mógł sobie np łyknąć taką aspirynkę jak ma kaca i nie musiał się bać że nie dożyje następnego dnia..
macintosh, 24 lipca 2009, 13:10
Jaką gwarancje mamy, gdy morderca dzieci wyjdzie na wolność, że nie stanie się więcej nieszczęścia przez tego człeka? Mógłby jedynie kare śmierci zamienić na inną formę odgrodzenia od ludzi - stworzyć komuny pracy mordercom. To byłoby ciekawe czy wtedy by się zmienili? po ok 20 latach. Jeśli to nie psychopata to coś powinno z tego wyjść(pogląd na życie lecz nie wyjście na wolność)
mikroos, 24 lipca 2009, 13:17
Bardzo często te testy nijak się mają do testów na organizmach żywych. Jak sprawdzisz np. skutki uboczne działania leku albo tempo jego metabolizmu, uwalniania itp., kiedy w naczyniu hodowlanym masz tylko komórki jednego typu?
W UE mamy moratorium na KŚ.
A ja myślę, że chętnie zrzekłabyś się swojego majątku na rzecz mnie Łatwo jest decydować o czyimś losie, prawda?
A skąd wziąć najbardziej przeanalizowane leki, skoro nie ma innych metod analizy?
Proszę Cię, zanim coś napiszesz, upewnij się, czy piszesz prawdę. Tym razem akurat kompletnie się z prawdą minęłaś (świadomie lub celowo bądź nie, tego nie wiem, ale na pewno Twoje słowa nijak się mają do rzeczywistości).
Tak? A to ci dopiero!
A oprócz tego podpisuję się pod słowami lucky_one'a (+6 ode mnie ), bo nie chce mi się powielać tego, co on napisał.
lililea, 24 lipca 2009, 13:36
Ależ ja mam podobne wrażenie.
Wy wierzycie że to się robi mądrze, a ja że głupio.
Ani wy ani macie, ani ja nie mam rzetelnego źródła danych na ten temat.
Chyba że któreś z was pracuje w takiej instytucji ?
A mój wniosek że ktoś by coś wolał opiera się akurat na prostej zasadzie, instynktu przeżycia. Człowiek bez skłonności samobójczych woli "cokolwiek" niż umrzeć.
A ja nigdzie nie napisałam żeby ich wypuszczać.
mikroos, 24 lipca 2009, 13:44
Ja nie powiedziałem, że mądrze. Powiedziałem jedynie, że jest to rozwiązanie niedoskonałe, ale najlepsze z dostępnych.
Na temat czego dokładnie? Bo jeśli mówimy o procedurach i wymaganiach co do przeprowadzania badań (przed)klinicznych, to śmiem twierdzić, że znam je dość dobrze.
lililea, 24 lipca 2009, 13:48
Mi się wydaje że jest to raczej rozwiązanie najłatwiejsze, a nie najlepsze z dostępnych.
lililea, 24 lipca 2009, 13:50
No i dla ilu gatunków zachodzi taka zależność?
mikroos, 24 lipca 2009, 13:51
W takim razie może odpowiedz na nasze zarzuty wobec innych metod? Bo argumentów podanych przez lucky_one'a nie zakwestionowałaś jeszcze w żaden sposób.
lililea, 24 lipca 2009, 14:10
1. Atak na mnie nie jest dyskusją. Chcecie podyskutować czy sobie pokrzyczeć.
2. Jak każdy skazaniec byłby inny genetycznie od ludzi, to mysz się jeszcze więcej różni.
3. Nie rozumiem dlaczego badania miałby być przeprowadzane na identycznych genetycznie osobnikach, skoro lek ma służyć dowolnym genetycznie ludziom. Przecież dowiemy się tylko jak lek działa na identyczne genetycznie myszy.
4. To samo z wpływem środowiska, w realnym świecie ono istnieje. Jest to jakieś zawężenie zakresu badań, aby znaleźć dokładniejszą zależność, ale wnioski mogą być mało przydatne praktyczne.
5. Na temat konstrukcji świata też nie uważam że wiecie dostatecznie dużo żeby się wypowiadać, na takiej podstawie można usprawiedliwić każde niehumanitarne zachowanie.
6. Z tego co się słyszy nie zawsze łatwo zostać ochotnikiem do takich testów, nawet jeśli jest to ostatnia nadzieje na pokonanie choroby.
Generalnie argumenty mnie nie przekonały
mikroos, 24 lipca 2009, 14:19
A gdzie którykolwiek z nas jest agresywny?
Nieprawda. Myszy stosowane do testów są selekcjonowane, a następnie przez wiele pokoleń hodowane wsobnie. Ich poziom jednorodności genetycznej oscyluje wokół 99,9%
Przed chwilą twierdziłaś, że myszy są bardziej różnorodne od ludzi? No, ale odpowiadając na Twoje słowa: zgodnie z najnowszymi wymogami, testy robi się nie tylko na kilku odmianach myszy, ale nawet na kilku gatunkach zwierząt, to po pierwsze. Po drugie, wstępne testy robi się na jednorodnej populacji, żeby mieć pewność, że obserwowane zjawiska są efektem działania leku, a nie konsekwencją różnorodności. Właśnie na tym polegają badania na modelach, ze z założenia są nieco uproszczone, ale pozwalają na uzyskanie cennych informacji.Zwróć uwagę, że nic nie jest przypadkowe: kiedy już potwierdzi się skutecznośc i bezpieczeństwo na zwierzętach, przychodzi test na ludziach, który jest niejako ostatecznym sprawdzianem. To wtedy sprawdza się, czy dany lek działa na wszystkich, a jeśli nie, to jakie różnice decydują o powodzeniu terapii lub jego braku.
Oczywiście, że jest to zawężenie, ale jest ono jak najbardziej celowe. Znów: chodzi o upewnienie się, czy badane zjawisko jest efektem działania leku. Gdyby badania prowadzone w warunkach rzeczywistych, nigdy nie byłoby pewności, czy powodzenie terapii u danej osoby jest efektem działania nowego leku, czy też mieszkania w lepszym klimacie.
To jest argument czysto emocjonalny - każdy ma swoją opinię i każda jest równie dobra, więc polemizował nie będę.
Tutaj akurat się zgadzam - w takich sytuacjach dostęp do terapii eksperymentalnych powinien być łatwiejszy.
I wzajemnie, co widzisz po mojej odpowiedzi
lililea, 24 lipca 2009, 14:31
Chodzi mi o to ile różnią się od ludzi!!! Nie od siebie nawzajem!!!
Skoro te myszy są tak do siebie podobne, to po co ich aż tyle mordować. Po co badania powtarza się w każdym kraju do którego lek jest wprowadzany, skoro w innym lek przeszedł badania na ludziach.
Co z tego ze zabijesz wiele różnych takich samych myszy, a potem takich samych zwierząt innych gatunków, hodowanych w sterylnych warunkach. Ludzie nie żyją w sterylnych warunkach.
A skąd wiadomo że leku, a nie tego konkretnie starannie przygotowanego środowiska
w46, 24 lipca 2009, 15:37
Można to wyjaśnić matematycznie
a = x * y * lek / z + n
a = x * lek
w którym równaniu łatwiej oszacować wynik ?
Oczywiste że w tym w którym mniej jest zmiennych - dlatego właśnie w testowane są leki we wzrocowym zawsze stałym środowisku.
Dlaczego tak wiele zwierząt jest poświęcanych? Dlatego że ich identyczność to 99% czyli trzeba wyeliminować 1% niepewności za pomocą eliminacji odchyleń
Od razu przyznaje że moja wiedza na temat opisywanych tu badań jest żadna
lililea, 24 lipca 2009, 15:48
Acha to już praktyczne zastosowanie tego leku nie jest istotne.
Chcemy po prostu oszacować wynik równania.
w46, 24 lipca 2009, 15:53
Wynik musi być znany przed eksperymentami gdyby było inaczej tworzenie leków było by jak gra w totolotka.
lililea, 24 lipca 2009, 15:56
#w46
Nie no to już jest jakaś bzdura.
Jak się stawia jakąś tezę to się nie mówi że jest prawdziwa póki nie jest udowodniona.
mikroos, 24 lipca 2009, 17:58
Dla trafnej statystyki. Gdyby zabijać jedną, wyniki byłyby absurdalne, bo wystarczyłaby jedna mysz, która umiera z niewyjaśnionych powodów, żeby całkowicie zawalić całe testy leku.
Mam propozycję: zanim się bierzesz za dyskusję, sprawdź dane. Testów nie trzeba przeprowadzać wszędzie. W każdym z trzech najwazniejszych obszarów rejestracyjnych (USA, Europa, Japonia) trzeba jedynie powtórzyć procedurę rejestracji, a nie przetestować lek od nowa. Już kilka razy z rzędu mam wrażenie, że wypowiadasz się na temat, na który masz średnie pojęcie :-\
Ale skądś musisz mieć wstępne wyniki, żeby w ogóle wiedziec, czy warto ten lek badać dalej. A może jesteś taka pewna siebie, że łykałabyś każdy lek, który przyniesie Tobie jakiś lekarz, który z uśmiechem na twarzy oświadczy "nie wiemy, czy to działa, ale pani będzie pierwsza, żeby to sprawdzić"?
Stąd wiadomo, że prowadzi się też grupę kontrolną hodowaną w takich samych warunkach, ale nieleczoną niczym albo leczoną placebo.
Tyle tylko, że to równanie jest akurat bardzo bezpośrednio związane z zastosowaniem leku. Dzięki niemu wiemy np. o ile dłużej przeżywa zwierzę albo jaki odsetek zwierząt w danej grupie udaje sie wyleczyć.