Naukowiec pozywa amerykańską Akademię Nauk do sądu
Naukowy spór o przyszłość alternatywnej energetyki trafił do sądu. Mark Jacobson, ze Uniwersytetu Stanforda złożył pozew cywilny przeciwko amerykańskiej Narodowej Akademii Nauk (NAS) oraz naukowcowi, który skrytykował jego pracę.
Jacobson domaga się 10 milionów dolarów odszkodowania, chce również by prestiżowe pismo PNAS (Proceeding of the National Academy of Sciences) wycofało artykuł opublikowany w nim przez matematyka Christopera Clacka w 2017 roku. Clack i NAS muszą do końca listopada ustosunkować się do zarzutów. Część ekspertów uważa, że przeniesienie sporu naukowego do sądu – co zdarza się niezwykle rzadko – zaszkodzi badaniom. Inny twierdzą jednak, że naukowcy powinni mieć możliwość obrony swojej pracy naukowej w każdy legalny sposób.
W grudniu 2015 roku Jacobson opublikował w PNAS szeroko cytowany artykuł, w którym stwierdzał, że już w roku 2050 kontynentalne Stany Zjednoczone mogłyby niemal 100% swojego zapotrzebowania energetycznego zaspokajać ze źródeł odnawialnych. Wówczas Clack i 10 innych specjalistów napisało artykuł, opublikowany w PNAS z czerwcu bieżącego roku, w którym zakwestionowali metodologię Jacobsona. Stwierdzali oni, między innymi, że Jacobson przeszacował ilość energii produkowanej z hydroelektrowni oraz możliwości USA w zakresie przechowywania energii ze źródeł odnawialnych.
W złożonym przez Jacobsona pozwie czytamy, że naukowiec – jeszcze przed publikacją artykułu Clacka – informował PNAS o 30 błędach i 5 fałszywych stwierdzeniach, które się w nim znajdują. Mimo to artykuł trafił do publikacji w niemal niezmienionej formie. Publikacja artykułu, jak stwierdza Jacobson, miała poważne konsekwencje dla jego reputacji i kariery. Jacobson i trójka współautorów stwierdza w liście, opublikowanym wraz z artykułem Clacka, że zawarta w artykule krytyka jest fałszywa, gdyż, na przykład, produkcja energii hydroelektrycznej została oszacowana na podstawie spodziewanego wzrostu liczby turbin, a nie jest – jak twierdzi Clack – „błędem w modelowaniu”.
Środowisko naukowe podzieliło się co do sposobu prowadzenia sporu. Niektórzy specjaliści uważają, że wniesienie sprawy do sądu zaszkodzi nauce. Inni jednak zauważają, że artykuł Clacka był napisany w sposób agresywny oraz osobisty i odbiegał od norm prowadzenia dialogu naukowego.
Komentarze (5)
Jajcenty, 6 listopada 2017, 15:21
Ciekawe. Autorytet Nauki uważam za nadrzędny. Nie wydaje mi się by ktokolwiek spoza nauki był w stanie rozstrzygać spory naukowe.
To być może da się rozstrzygnąć przed sądem w kategoriach dotknięcia w ego. I zastanawiam się dlaczego domniemane buractwo Clacka mu nie zaszkodziło?
Grey55, 21 listopada 2017, 14:16
Jajcenty, jak zwykle złapałeś wszystko na opak.
A jeśli środowisko naukowe jest przejęte np. przez kościół, jakim prawem możesz z góry osądzać, że ktokolwiek z poza 'uznanego' środowiska naukowego nie może mówić prawdy, która nawet zaprzecza w niektórych miejscach tamtej wersji?
Clark nie jest burakiem, tylko robi to, co powinien, aby nagłośnić temat i nie zostac kolejnym zdeptanym przez to hermetyczne 'środowisko naukowe' które w rzeczywistości blokuje postęp naukowy od dekad.
Osoby, które uważają, że gościu chce zaspokoić swoje ego, chyba same maja problem ze swoim ego.
Jajcenty, 21 listopada 2017, 14:31
Dla ustalenia uwagi:
Jacobson skarży się na brak rzetelności Clacka. (nie Clarka).
Na podstawie:
można domniemywać, że Clack to burak.
thikim, 21 listopada 2017, 18:41
Mi się natomiast wydaje że tylko czas rozstrzyga spory naukowe.
Jajcenty, 22 listopada 2017, 07:39
To eksperyment rozstrzyga, a że na eksperymenty trzeba czasu więc w oczywisty sposób popełniłeś najczęściej zarzucany na KW błąd i pomyliłeś przyczynę z korelacją. Ale naści plusa za obserwację ;D
Certyfikowanie teorii naukowych przez sądy jest dość niebezpiecznym zjawiskiem, zwłaszcza tam gdzie obowiązują precedensy. Można uzyskać certyfikat prawdziwości na jakąś głupotę, a potem domagać się od innych wprowadzenia tego do szkół.