Lot na wodorze
Na jednym z hiszpańskich lotnisk położonych na południe od Madrytu, odbyła się ostatnio prezentacja niezwykłego samolotu. Wyprodukowana przez Boeinga maszyna to pierwszy pilotowany przez człowieka samolot zasilany wodorem. Korzysta on z ogniw paliwowych, a ubocznymi produktami spalania są woda i ciepło.
Dwumiejscowy samolot latał przez nieco ponad 20 minut, pomimo że już w chwili obecnej ogniwa pozwoliłyby mu na 45-minutowy lot. Odbyły się trzy tego typu próby.
Testy wypadły pomyślnie, ale Boeing twierdzi, że wielkie pasażerskie samoloty nigdy nie będą napędzane za pomocą ogniw paliwowych. Ogniwa mogą jednak stać się dodatkowym źródłem energii dla tego typu maszyn.
Nieves Lapena, która była odpowiedzialna za przeprowadzenie wspomnianych testów, mówi, że ogniwa paliwowe trafią na pokłady samolotów za około 20 lat.
Maszyny na wodór już wcześniej wznosiły się w powietrze, zawsze jednak były to samoloty bezzałogowe. Boeing jako pierwszy umieścił człowieka w takim pojeździe.
Do testów wykorzystano zmodyfikowany dwuosobowy samolot Dimona austriackiej firmy Diamond Aircraft Industries. Pojazd wzniósł się na wysokość 1000 metrów dzięki współpracy akumulatorów i ogniwa paliwowego. Następnie akumulatory zostały odłączone i Dimona przez 20 minut leciała z prędkością 100 kilometrów na godzinę.
Komentarze (5)
dirtymesucker, 7 kwietnia 2008, 14:43
a tam wodór
Kiedy pod koniec lat 60 zeszłego wieku Gene Roddenberry tworzył serial Star Trek wraz z kolegami wymyślił iż do rozpędzenie statku kosmicznego do prędkości bliskiej światła potrzeba 10cm3 antymaterii. Dziś naukowcy obliczyli, że pomylił się o połowę, wystarczy tylko 5cm3! Cały kłopot w tym iż . . . niestety współcześnie naukowcy nie dysponują nawet miligramem antymaterii w jednym momencie.
wilk, 8 kwietnia 2008, 22:37
Heh, koncerny samochodowe skutecznie blokują rozwój alternatywnych silników i upychają prototypy do lamusa, to może chociaż w końcu lotnictwo skorzysta z tego... Zaś co do tej antymaterii, to problem też w tym, że wytworzenie takiej ilości pochłonęło by nieopisanie więcej energii niż anihilacja by wytworzyła. Kłopot też z przechowywaniem antymaterii (jakieś klatki magnetyczne, może antyplazma?, ale to też pochłania energię), no i przede wszystkim w doprowadzeniu do reakcji i jej kontrolowaniu.
waldi888231200, 9 kwietnia 2008, 00:18
Szkoda że to tylko samolocik a nie samolot 8)
Na ziemi tak , ale w kosmosie to już byłoby taniej takie nadprzewodzace klatki utrzymać. 8)
wilk, 14 kwietnia 2008, 02:27
Wciąż pozostaje problem w tym, że obecnie koszty produkcji kosmicznie przekraczają efekty anihilacji, które równie dobrze moglibyśmy zainwestować w typowy napęd nuklearny, oparty na fuzji lub jonowy. Poza tym i tak nie potrafimy kontrolować takiej reakcji. Przy okazji Star Treka polecam książeczkę Lawrence'a M. Kraussa "Fizyka podróży międzygwiezdnych", w której to stara się wyjaśnić działanie podstawowych systemów Enterprise (pozycja ma już co prawda 13 lat, ale i tak warto się zaznajomić).
mikroos, 14 kwietnia 2008, 02:30
Od czegoś trzeba wyjść Teflon też był kiedyś absurdalnie drogim materiałem, a dziś pokrywa się nim przedmioty począwszy od patelni, a na krawatach skończywszy