Wyrzucanie ogryzków... zagraża dzikiej jabłoni
Eksperci ostrzegają, że osoby wyrzucające ogryzki przez okna samochodów przyczyniają się do... zagłady ostatnich dzikich jabłoni w Wielkiej Brytanii. Naukowcy z Królewskich Ogrodów Botanicznych w Edynburgu mówią, że odkryli, iż wzdłuż wielu brytyjskich dróg znajdują się jabłonie, które wyrosły z wyrzucanych z samochodów ogryzków.
To gatunki jabłek sprzedawanych w supermarketach. Gdy uczeni przeanalizowali genom płonki (jabłoni dzikiej), okazało się, że w niektórych obszarach nawet połowa drzew to hybrydy powstałe w wyniku krzyżowania się dzikiego gatunku z udomowionymi jabłoniami rosnącymi przy drogach.
Nie chcę zniechęcać ludzi do sadzenia drzew w swoich ogrodach. Ale chciałbym zniechęcić ich do przypadkowego rozsiewania jabłoni na dzikich obszarach, mówi biolog molekularny doktor Markus Rusham, który badał genom płonki.
Chcielibyśmy zachować czystość dzikich jabłoni. By nadal były one dzikie. Problemem jest wyrzucanie ogryzków przez okno samochodu. Nagle zdałem sobie sprawę, jak wiele jabłoni rośnie przy drogach. I to wszystko są udomowione odmiany. Też się do tego przyczyniłem, dodaje uczony.
Jabłoń dzika, płonka, to przodek tysięcy hodowlanych odmian. Drzewo może żyć nawet 100 lat, ma rozłożyste, splątane gałęzie. W miejscowej kulturze stały się one symbolem płodności, są kojarzone z miłością i małżeństwem. Drewno płonki było palone przez Celtów podczas obrzędów związanych z płodnością, o jego owocach wspomina Shakespeare.
W czasach elżbietańskich płonka była popularną chętnie jedzoną odmianą. Obecni konsumenci uznają ją za zbyt gorzką. Gatunek jest wykorzystywany do robienia dżemów, galaretek czy sosów. Jabłoń dzika jest też bardzo ważnym źródłem pożywienia dla dzikich zwierząt. Jest też schronieniem dla wielu gatunków owadów, ptaków i ssaków.
Jednak przez ludzką nierozwagę jabłoń dzika zaczyna zanikać. Szczegółowe badania wykonane w Szkocji wykazały, że przy ruchliwych drogach nawet połowa to hybrydy. Aż 30% drzew, które wyglądają jak dzikie są hybrydami. Co gorsza, naukowcy nie znaleźli żadnego obszaru, w którym nie byłoby hybryd. Jedynie tam, gdzie rozpowszechnione są bardzo stare lasy przewaga czystej odmiany nad hybrydami wynosi 9:1. Tymi ostatnimi bastionami czystej odmiany płonki są południowe Highlands, szczególnie wokół Loch Lomond, The Lake District i Trossachs National Park.
Uczeni ostrzegają, że jeśli ludzie nie będą ostrożni i rozsądni, może dojść do zaniknięcia dzikiej jabłoni. Podobne zresztą zagrożenie wisi nad szkockim dzikim kotem, który coraz częściej krzyżuje się z kotami domowymi.
Komentarze (25)
Sławko, 7 stycznia 2020, 12:58
Ciekawe jak to u nas wygląda. Ale w rowach przy drogach znajduję przeważnie puszkowce, butelkowce, petowce i fastfudowce. Wszystkie należą do rodziny śmieciowców i jest to rodzina inwazyjna w naszym kraju. Rozprzestrzenia się u nas dzięki samochodowcom chamowatym, których również powinno się tępić.
Warai Otoko, 7 stycznia 2020, 15:33
Dokładnie, tylko jak? Śmieci sa dosłownie wszędzie. Strasznie nad tym ubolewam... Nie mogę się zrelaksować stając na brzegu jeziora i oglądając widok bo wszędzie sa śmieci! Okropne...
cyjanobakteria, 7 stycznia 2020, 19:53
Za granicą też tak jest, może nie do tego stopnia, ale po zimie na poboczach dróg widać sporo worków, nie wspominając o pojedynczych puszkach czy opakowaniach. Na wiosnę służby porządkowe zbierają śmieci i jest przez jakiś czas w miarę czysto.
cyjanobakteria, 7 stycznia 2020, 20:22
Widać mało chodziłeś po zagranicznych lasach.
Sławko, 7 stycznia 2020, 23:01
Dlatego od jakiegoś czasu (to już chyba ponad rok), na każdym spacerze i wycieczce rowerowej, zacząłem zbierać śmieci. Zbieram po lasach, łąkach itp. Pisałem o tym tu: https://forum.kopalniawiedzy.pl/topic/42343-plastik-zabija-miliony-krabów. Przecież nic mnie to nie kosztuje.
Rowy przy drogach, parkingi itp. na razie zostawiam służbom, bo nie jestem w stanie zebrać wszystkiego. Tam gdzie najczęściej chodzę, albo jeżdżę rowerem, ilość śmieci wyraźnie się zmniejszyła. Na początku wstydziłem się, ale to powinni wstydzić się ci, którzy te śmieci wyrzucają, a nie ja. Samym gadaniem nic się nie zrobi. Myślę sobie, że gdyby każdy spacerowicz zabrał choć jednego śmiecia z lasu, to szybko zniknęłyby one z naszego środowiska. Ale na to raczej nadziei nie ma. Ale gdyby choć kilka osób zaczęło mnie naśladować to już byłby sukces. To naprawdę nic nie kosztuje. Biorę z domu zrywkę, albo kilka i po napełnieniu wyrzucam do najbliższego kosza. Nadal trochę mi wstyd te śmieci nosić, więc zabieram też jakąś nieprzezroczystą torbę, w której to trzymam zanim doniosę do kosza.
Jajcenty, 7 stycznia 2020, 23:31
Aż ktoś opacznie zrozumie te siatki i torby i Cię o...krzyczy za wyrzucanie śmieci do lasu.
venator, 8 stycznia 2020, 00:07
To ja byłem w jakiś innych Niemczech - było czysto, ale bez przesady, nie brakowało, zwłaszcza przy autostradach, syfnych miejsc. Największy szok, pod względem ilości śmieci na ulicach, przeżyłem jednak w pewnej paryskiej dzielnicy - "nie wiem" czy miało to związek z miejscowym, dominującym typem lokalsa, o kolorze skóry wtapiającym się w czerń paryskiej nocy .
Odwrotny szok przeżyłem z kolei w Mińsku - czysto, że z chodników można było niemalże jeść. Być może było to związane to z konstruktywnym i wychowawczym pomysłem Batiuszki - każdy kto oddał dziecko do domu dziecka lub był z własnej winy pozbawiony praw rodzicielskich, lub był poprostu bezrobotnym, był zobowiązany do sprzątania mińskich ulic (na zasadzie - państwo wychowuje ci dziecko to przynajmniej sprzątaj ulice). Na czystość to działało. I to jak....
ex nihilo, 8 stycznia 2020, 00:47
Niestety by nie zniknęły, byłyby tylko mniej widoczne. Ogromna ilość śmieci jest już pod powierzchnią.
Też zwykle z lasów i innych takich trochę syfu wywlekam, ale to jak smarowanie raka maścią na pryszcze.
Sławko, 8 stycznia 2020, 20:13
Brałem też taki scenariusz pod uwagę. Nie wspomniałem o tym, ale dobrze, że to zauważyłeś. Dlatego ta druga torba nieprzezroczysta ma też i na to pomóc.
To prawda. Kilka razy wykopywałem z ziemi czy spod ściółki, bo ledwie było widać. Ile zniknęło już pod gruntem to sobie nawet nie wyobrażam. Puszek można by było szukać wykrywaczem metali, ale to bardzo ryzykowne, bo cię oskarżą o szukanie "skarbów"! Zbierzmy jednak chociaż to co widać i to co dranie wyrzucają na bieżąco, tego i tak jest na tony.
Gość kremien, 8 stycznia 2020, 20:54
Mam bardzo duży respekt dla takich ludzi jak Ty. Popieram i szanuję takie inicjatywy, bo inspirują i pobudzają we mnie również podobne zachowania. Dzięki Tobie mam zamiar zacząć robić podobnie. A razem zbierzemy 2x tyle. Ja bym jednak wyrzucił tą nieprzeźroczystą reklamówkę i się z tym bardziej afiszował. Właśnie, żeby zachęcać innych.
Rozumiem, że ktoś może się wstydzić, bo inni (mogą) pomyśleć, że śmiecisz. Ale prawda jest inna i Ty to wiesz, a opinia osoby błędnie oceniającej nie jest wiele warta. Przypadki, że ktoś kazałby za to karę zapłacić są skrajne, a zazwyczaj szybko udowodnisz, że to wyniesione z lasu. Problem jest w tym, że cały nasz system "obrony" bazuje na strachu przed karą i jest bardzo mało skuteczny, bo ciężko kogoś złapać i udowodnić.
Najlepsze, co moim zdaniem można zrobić to
1) edukacja (państwo)
2) wychowanie (rodzina)
3) Dawanie dobrego przykładu innym
Ten 3 punkt jest niełatwy (bo ktoś musi zacząć), ale najważniejszy, bo ludzie są jak:
dexx, 9 stycznia 2020, 07:50
Problemem są kary jakie grożą za śmiecenie. Nawet mając nagranie samochodu z którego ktoś wyrzuca śmieci, policja w większości przypadków się tym nie zajmie.
Jako kara powinien być mandat co najmniej 1000zł lub/i wysprzątanie jakiegoś odcinka drogi lub lasu, gwarantuję wam że od razu by się czyściej zrobiło.
Mariusz Błoński, 9 stycznia 2020, 11:42
+ możliwość pokazania nagrania/zdjęcia z takim syfiarzem w sieci. Obecnie są oni bezkarni, bo nie możesz ich pokazać. A wstyd przed znajomymi i rodziną mógłby lepiej załatwić sprawę niż mandat.
Sławko, 9 stycznia 2020, 16:04
Zastanawiałem się nad możliwością stawiania znaków przy drogach, zwłaszcza przechodzących przez lasy...
typu: "Wyrzucanie śmieci, surowo zabronione".
Tylko wobec braku kar, to czy to ma sens?
pogo, 9 stycznia 2020, 16:24
Bardziej niż wysokość kary odstrasza skuteczność łapania wykroczeń.
Przy czym podniesienie kwoty kary mogłoby sprawić, że szukanie sprawców stanie się bardziej opłacalne dla budżetu
Wrzucanie nagrań/zdjęć do sieci lub dowolne inne ich publikowanie powinno być dostępne tylko dla konkretnych organów. Za dużo fałszywych oskarżeń by się pojawiło, gdyby każdy, kto nagra, mógł to robić.
cyjanobakteria, 9 stycznia 2020, 17:15
Czy tu jeszcze biją? ;-) Ja tylko chciałem się odnieść do demotywatora, który wprowadza w błąd. Na zdjęciu jest płot, bo widać cienie słupków w równych odstępach. A jak są słupki, to prawdopodobnie jest i drut kolczasty, który wydaje mi się, że lekko widać.
venator, 9 stycznia 2020, 20:28
Skąd ten pomysł? Składając zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia wykroczenia, Policja (i inne uprawnione organy) ma ustawowy obowiązek wszcząc czynności wyjaśniające w zakresie kpow. Inna kwestią jest to, że policja jest dosłownie zalewana ilością spraw o wykroczenia, a wysokość grzywien w drodze mandatów karnych nie była zmieniana bodaj od 1997 r.
Jednak już sobie wyobrażam rwetest gdyby wysokośc mandatów miała wzrosnąć o te 100-200% mimo, że jednak pensje od 1997 r. poszły sporo w góre..
Jajcenty, 9 stycznia 2020, 21:17
Tak! Zdecydowanie bardziej od pieniędzy przemówi upokorzenie Obowiązek upublicznienia i odpracowania społecznie. Jak delikwent spędzi 10 weekendów na chodzeniu i sprzątaniu, to lasy będą czystsze, a i może polubi ruch i spacery i doceni czysty las. Problemem jest egzekwowanie i eskalacja: a co jeśli nie wykonuje postanowień sądu? Do więzienia? Drogo... lepiej zastrzelić. Pręgierz wydaje się najlepszym rozwiązaniem.
venator, 9 stycznia 2020, 21:24
Znam przypadek księdza proboszcza pewnej dużej, wiejskiej parafii, który nakazał swemu kościelnemu wywiezienie "w pole "w ciągu roku, z zarządzanego przez parafie cmentarza, ok. 70 przyczep traktorowych śmieci (dwu-osiowych, prod Autosan, 4 t. ładowności). Głównie odpadków roślinnych, ale nie tylko. Wybuchła na chwilę lokalna afera, ale tylko mała. Wieś wybaczyła, przecież to ksiądz, prawie "święty człowiek".
Edukacja, profilaktyka to podstawa. No i nieuchronność kar.
Mariusz Błoński, 9 stycznia 2020, 21:39
Ale jakich oskarżeń? Wrzucasz film bez żadnego komentarza. Nikogo nie oskarżasz. Pokazujesz zachowanie.
Czytałem kiedyś o sędzim w Teksasie, który młodego człowieka, złapanego na kradzieży w sklepie, skazał właśnie na infamię. Miał on przez dwa tygodnie o określonych godzinach chodzić przy tym sklepie z zawieszonym na szyi napisem informującym, że kradł w tym sklepie i że sędzia taki to a taki, skazał go na tę karę. Policja miała obowiązek sprawdzać, czy rzeczywiście kara jest wykonywana. Gdyby sędzia skazał go na więzienie, to możliwe, że z drobnego złodziejaszka zrobiłby pełnokrwistego kryminalistę. A tak dał mu szansę na poprawę
pogo, 9 stycznia 2020, 21:47
Obawiam się, że w Polsce taki wyrok okazałby się nielegalny...
Teraz zacząłem się zastanawiać jak to napisać w ustawie by przy kradzieży na kwoty, które kwalifikują się jako wykroczenia, stosować właśnie takie kary jako standard?!
Może jakiś projekt obywatelski?
Warai Otoko, 10 stycznia 2020, 09:46
Jak najbardziej się zgadzam. Prace społeczne to jest prawdziwa kara w takich sytuacjach, a to czy jest wykonywana powinni kontorlować policjanci, albo urzędnicy, albo kuratorzy etc. Odnośnie więzenia to bardzo zły pomysł nie tylko dlatego że drogo. Więzienie ma sens odstraszający oraz aby odseparować groźnych ludzi - agresywnych, psychopatów etc. Dla wszystkich innych więzienie jest tylko maszynką do produkcji jeszcze gorszych ludzi - nauka jasno to potwierdza. Pręgierz jest niezły aczkolwiek tak silne upokorzenie i agresja rodzi agresję i chęć zemsty na społeczeństwie - także chyba raczej też nie... Zaatakowany i wytknięty palcem człowiek rzadko kiedy okaże skruchę i się zmieni. Zamiast tego będzie walczył, stawał w obronie takich jak on, lub nawet jeśli inteligencja nie pozowli mu nie przyjać słusznej argumentacji to pozostanie zwykły gniew. Najlepiej by było gdyby incognito sprzatał las, np. nie ten w którym naśmiecił ale gdzieś nieco dalej, żeby nikt go nie poznał; wstydu i tak doświadczy od obcych, ale nie na tyle że odniesie to odwrotny do zamierzonego skutek + oczywiście edukacja (na pierwszym miejscu).
raweck, 10 stycznia 2020, 14:39
Śmieci to nie tylko problem lasów, gdzie ludzie śmiecą bez świadków. To w dużej mierze problem miast, gdzie nie mają problemu z tym, że wokół jest wiele osób. Dziwię się trochę "władzy", bo w moim mniemaniu można to dość prosto rozwiązać. Wysyłam w teren Straż miejską (lub jakiś odpowiednio umocowany odpowiednik) koniecznie po cywilnemu i wlepiam mandaty. Są miejsca, gdzie takie mandaty można wystawiać seryjnie (na przykład przystanki komunikacji miejskiej, gdzie co chwilę ktoś wyrzuci na ziemię peta, bulwary wieczorną porą zapełniają się pustymi butelkami, ... ). Śmiecących jest tylu, że te mandaty spokojnie sfinansują pensje osób je wystawiających, a może nawet starczyłoby na sprzątanie (tak wiem, mandaty idą do wspólnego worka, a nie na określone cele ). Po jakimś czasie (zapewne liczonym w latach) ilość śmiecących spadnie, ponieważ duża ilość wystawiających mandaty (podkreślam: ubranych po cywilnemu) spowoduje, że wyrzucenie śmiecia będzie wiązało się z dużym prawdopodobieństwem kary. Zmienią się wzorce społeczne i być może ludzie przestaną śmiecić nie ze względu na karę, tylko dlatego, że mało kto tak będzie robił. Jeśli nie będzie śmiecił w swoim mieście, to z dużym prawdopodobieństwem nie będzie śmiecił też i poza nim.
Gość kremien, 11 stycznia 2020, 18:40
Tak czytam te wasze wypowiedzi i się zastanawiam czy Wy naprawdę wierzycie, że karanie działa?
Jako przykład podam siebie. Lubię szybko jeździć autem, często przekraczam prędkość. Niejeden mandat już w życiu dostałem i cała ta skrucha, która temu towarzyszy trwa krótki czas i szybko się o tym zapomina. Natomiast od jakiegoś czasu sam zaczynam myśleć o potencjalnych konsekwencjach i z szacunku do innych + aspekty ekologiczne staram się kontrolować. Dobrowolnie, jako skutek wzrostu świadomości, a nie mandatu. Z obserwacji widzę, że inni mają podobnie. Dlaczego? Bo karanie powoduje jedynie STRACH przed ukaraniem, żadna lekcja nie zostanie wyniesiona. No chyba że będzie SZOKUJĄCO doktliwa np. wypadek samochodowy, gdzie człowiek widzi konsekwencje swoich działań, ale wtedy to zwykłe "mądry polak po szkodzie". Tak jest z wieloma sprawami na świecie właśnie.
Pierwsze pytanie brzmi - Dlaczego ludzie śmiecą? Oni nie robią tego, żeby zniszczyć las, albo ze złośliwości, raczej z wygodnictwa i złych nawyków. Takim ludziom często nie chce się myśleć o konsekwencjach bo tak prościej i wygodniej. Szybkie usprawiedliwienie "bo inni tak robią" wystarczy. De facto można to sprowadzić do NIEWIEDZY, a nie ZŁEJ WOLI. Jedyny przypadek złej woli jaki widzę w ludziach to właśnie karanie. Moim zdaniem skuteczniejszym sposobem na zmianę zachowań jest edukacja i uświadamianie sobie skutków swoich działań. Można to osiągnąć nie przez wywieranie presji, ale dawanie dobrego przykładu. Wtedy powoli, powoli coraz więcej ludzi zaczyna się zastanawiać nad swoim postępowaniem z WŁASNEJ WOLI.
Zastanówcie się proszę czego WY zazwyczaj oczekujecie przez ukaranie kogoś? Wierzycie, że po odbyciu kary więzienia ktoś stanie się lepszym człowiekiem, czy co? Ile policja mandatów dziennie wystawia, a i tak ludzie jeżdżą jak wariaci? To nie zmienia nawyków, jedynie STRACH narzuca ograniczenia tym bardziej bojaźliwym. Są jeszcze oportuniści, gdzie efekt karania jest wręcz odwrotny. Chcecie w ten sposób naprawić sytuację, czy tak naprawdę chodzi o zaspokojenie ego karających poprzez poczucie sprawiedliwości typu - a niech ma za swoje? Zastanówcie się, czy takie myślenie może realnie naprawić sytuację? nawet Hammurabiemu, Hitlerowi i innym twórcom porządku ostatecznego się to nie udało. Mieszkam w Niemczech w miejscu, gdzie śmieci na ulicy nie znajdziesz, choć nie ma nawet śmietników. I śmiem wątpić, żeby to był efekt strachu przed karą. Jak myślicie - dlaczego tak jest?
Nie twierdzę, że kary są niepotrzebne przy tej mentalności społeczeństwa ALE mam 3 niepokojące wnioski z tej dyskusji:
- Zwiększenie kar nie koniecznie rozwiąże problem, najwyżej wzrośnie poziom strachu u bardziej bojaźliwych (no chyba, że zwiększy się skuteczność karania, ale nikt jakoś nie proponuje metod jak to zrobić)
- Większość proponuje zaostrzenie kar jako słuszne rozwiązanie problemu, a inni to popierają co może być UKRYTYM przejawem złej woli, czyli chyba trochę niższy poziom, niż samo śmiecenie
- Karanie to prostackie rozwiązanie dla umysłów "żadnych krwi", którym nie chce się wysilać na zgłębienie problemu, a już szczególnie jak rozwiązanie jest trudniejsze w realizacji (np. globalne ocieplenie). Ot takie "polityckie" myślenie, które wszyscy dobrze znamy. Historia też.
O takie coś właśnie mi chodzi, no ale ktoś musi zacząć, a to nie łatwe, gdy "wszyscy tak robią" prawda? Łatwiej jest karać niż wykonać pracę i poczekać na efekt kuli śnieżnej. I to są dokładnie te same powody co u śmiecących - niewiedza, ignorancja i lenistwo
Szkoda też, że nikt nie pochwalił kolegi Slawko za inicjatywę, co moogłby jeszcze bardziej go zachęcić do wykonywania tegoż szlachetnego czynu...
ex nihilo, 11 stycznia 2020, 23:41
W Singapurze za wyrzucony na ulicę niedopałek albo gumę do żucia, od kilkudziesięciu lat kary były i są na poziomie kilkuset dolarów. Podziałało i działa nadal. Może to i prymitywne, ale skuteczne. Oczywiście jako jedno z działań, a nie jedyne.