Wróci stary model opłat za Internet?
Gdy Internet dopiero zdobywał popularność, jego dostawcy obciążali klientów w zależności od ilości pobieranych danych. Z czasem okazało się, że znacznie większą popularnością cieszą się usługi nieograniczonego dostępu i niemal wszyscy dostawcy zrezygnowali z uzależniania opłat od ilości danych.
Teraz przedstawiciele ACA (American Cable Association) mówią, że nie unikniemy powrotu do czasów, gdy opłaty były różne w zależności od tego, jak bardzo intensywnie wykorzystujemy łącza. Co prawda klienci i prawodawcy mocno się temu sprzeciwiają i ostatnio wymusili na Time Warner by tymczasowo zrezygnował z takiego rozwiązania, jednak ACA twierdzi, że wcześniej czy później i tak wrócimy do tego modelu.
Przyczyną takiego stanu rzeczy jest szybki rozwój technik multimedialnych. Osoby, które intensywnie będą chciały korzystać np. z usług typu VoD (Video on Demand), będą musiały zapłacić za dodatkowe pasmo. Patrick Knorr z ACA mówi, że jego firma Sunflower Broadband od lat różnicuje ofertę w zależności od ilości danych, których potrzebuje użytkownik. Możliwe jest zatem pojawienie się ofert, w których np. za 150 dolarów miesięcznie mamy nieograniczony dostęp do Internetu, a w abonamencie wartym 40 USD możemy pobrać w ciągu miesiąca ograniczoną liczbę danych i za każdy przekroczony gigabajt lub megabajt musimy dodatkowo zapłacić.
Matt Polka, prezes ACA, argumentuje, że w związku z rosnącym przepływem danych ISP nie będą w stanie zapewnić wszystkim nieograniczonego dostępu do Sieci po najniższych cenach, stąd konieczność zróżnicowania oferty. Porównuje to do innych rachunków (np. za ogrzewanie czy energię elektryczną), które są różne w zależności od tego, jak kształtuje się nasze zapotrzebowanie na dane usługi.
Komentarze (11)
lucky_one, 30 kwietnia 2009, 16:12
Hmm... no porównywanie z rachunkami trochę nie do końca jest chyba uzasadnione - bo jako kontrargument można by wysunąć płacenie czynszu czy podatku gruntowego (w przypadku domów) - nie ważne ile osób użytkuje dany lokal/teren - grunt że zapłaciło się za niego.
A z drugiej strony dość sensownym rozwiązaniem jest zróżnicowanie opłat za internet w zależności od aktywności użytkownika - bo niektórzy nie potrzebują ogromnych przepustowości czy limitu danych i dzięki temu mogliby płacić mniej - zaś Ci którzy mają 'zamulać' łącza, zapłacą więcej. Tak samo jak w przypadku telefonii.. Uważam że jeśli ceny nie będą tak zdzierskie jak w czasach gdy pojawiał się internet (rachunki po kilkaset złotych za modem..), ale będą dość sensownie ustanowione (jak np ceny połączeń komórkowych obecnie - kiedyś też było to zdzierstwo, ale teraz w zasadzie każdego stać na komórkę) to protesty ludzi szybko ucichną i nie będzie im takie rozwiązanie przeszkadzać - a może nawet przypadnie do gustu
Ja myślę że ludzie protestują, bo boją się zmian na gorsze - że internet zrobi się nagle droższy albo coś w tym stylu.. i fakt - jest ryzyko że ustalą zdzierskie stawki - wtedy będzie nieciekawie. Ale powtarzam - jeśli zostanie to zrobione z głową, każdy będzie zadowolony
wilk, 30 kwietnia 2009, 17:40
Z innej beczki - nie wiem czy wiecie, ale 5 maja br. parlament UE ma głosować nad nowelizacją ustawy telekomunikacyjnej, w ramach której (w wyniku zamieszania z poprawkami) dostęp do Internetu mógł stać się dobrem warunkowym (bez decyzji sądu) oraz mógł być sprzedawany przez operatorów w pakietach (jak kablówka) (kwestia interpretacji zapisów). Pakiety takie mogły być dzielone nie tylko w obecnym podziale na przepustowość (i ew. miesięczny limit transferu), ale i w pakietach dostępnych witryn. Pomimo wstępnego odrzucenia poprawki 138 po pierwszym czytaniu, która nadawała dostępowi do Internetowi fundamentalne prawa wolności - przyjęto jednak poprawkę 46 (mniej więcej) traktującą o tym samym, lecz wprowadzającą zapisy do preambuły, zamiast do treści dyrektywy. Niniejszym państwa członkowskie mimo iż są zobowiązane do integracji dyrektyw, to preambuły mają dobrowolny charakter...
Więdcej informacji:
http://www.blackouteurope.eu/
http://www.blackouteurope.pl/
http://en.wikipedia.org/wiki/Telecoms_Package
http://prawo.vagla.pl/node/8459
sig, 30 kwietnia 2009, 20:42
Porównanie niezbyt trafione, gaz jest kopaliną, i wydobycie jednostki masy/objętości kosztuje (i co gorsza kreml ma nas w garści). Produkcja kilowata prądu też, surowce trzeba zużyć. Natomiast ściągnięcie danych z internetu nie jest przekładalne na jakieś realne dobra.
wilk, 30 kwietnia 2009, 21:35
Nie będę się upierał przy tym konkretnym słowie, bo można tam równie dobrze innego zwrotu użyć, aczkolwiek za (SJP):
Do życia potrzebne nie jest, ale niewątpliwie przydatne do rozwoju. No i ograniczenie takiego dostępu jest niewątpliwym ograniczeniem wolności.
Krystus, 1 maja 2009, 21:28
Płacenie za ilość pobranych danych jest bardzo niesprawiedliwe, bo użytkownik/host nie ma wpływu na ilość pobieranych danych... obrazowo mówiąc, może jedynie poprosić innego hosta/serwer, by ten mu coś wysłał.
To tak jak byśmy mieli firmom pocztowym płacić za to, co wyciągamy ze skrzynek (włącznie z reklamami)
mikroos, 1 maja 2009, 22:17
Sprawiedliwa czy nie, dobrze żeby powstała taka możliwość płatności. Możliwość wyboru, nawet najgłupszego, jest zawsze korzystna dla rynku i dla konsumenta.
wilk, 1 maja 2009, 22:38
Jest to dość uciążliwe, ale przecież powszechne chociażby w dostępie przez komórkę. Poza tym od czasu połączeń modemowych znane są liczniki ściąganych danych. W przypadku poczty nie musisz przecież ściągać (przez POP3) całości maila - możesz same nagłówki lub określoną porcję, by przekonać się czy warto resztę. W przypadku stron www można przecież wyłączyć ściąganie flashy, a jeśli naprawdę mamy niski limit, to i obrazków. Dodatkowo teraz będzie funkcjonować usługa Opera Turbo, której zadaniem jest kompresowanie stron i obrazków na serwerach Opery, przed ściągnięciem do przeglądarki. A jeśli ktoś chce ściągać filmy czy słuchać radia, to przecież nie weźmie takiego pakietu.
lucky_one, 2 maja 2009, 12:23
Krystus, porównanie z pocztą było niezbyt trafne - de facto to co trafia do Twojej skrzynki jest opłacone - nie bezpośrednio przez Ciebie, ale przez nadawcę który chce Ci coś wysłać - chyba że zgadzasz się na opcję za pobraniem.. Ale to kwestia innego systemu - nie płacisz Ty, ale płaci ten kto chce przesłać dane. W wypadku internetu to adresat chce pobrać dane i dlatego on płaci.
Niemniej przyznam że problem robi się gdy mają do Ciebie przychodzić różne spamy, reklamy, setki migających na stronach banerów itd.. Bo jest to rzeczywiście treść niechciana, za którą musisz zapłacić. Na szczęście są odpowiednie filtry i programy pozwalające się bronić przed tą plagą XXI wieku.
Poza tym, może przy powrocie opłat za ilość danych w Ameryce zostanie wszczętych trochę procesów za okradanie użytkownika z jego pieniędzy poprzez właścicieli serwisów spamowych oraz reklamowych - 'bo on przecież nie chciał wcale pobierać tej treści, dotarła do niego wbrew jego woli i musiał za nią jeszcze zapłacić..'. Myślę że wtedy szybko spam by się skończył - a Ameryce tego typu procesy często wygrywa 'użytkownik' i zasądzane potrafią być spore odszkodowania.. Jeden proces wygrany, potem tysiące kolejnych pozwów i traktowanie pierwszego jako precedens - i spamerzy by się do końca życia nie wypłacili, a nowych by nie przybywało, bo nie bardzo mieliby chęć wypłacania odszkodowań
Krystus, 2 maja 2009, 15:50
Jako prawie inżynier administrator systemów i sieci komputerowych, muszę wyprowadzić Cię z błędu.
Otóż, jak wcześniej wspomniałem, klient może jedynie prosić serwer, aby ten mu coś wysłał i nie ma żadnego wpływu na to co serwer mu wyśle. ..I nie chodzi tu tylko o e-maile, czy strony internetowe, ale o ogólną zasadę działania sieci komputerowych.
Proponuję poczytać np. http://pl.wikipedia.org/wiki/Flood_(informatyka) albo http://pl.wikipedia.org/wiki/Ping_flood
lucky_one, 2 maja 2009, 18:26
Hmm.. na informatyce nie znam się zawodowo i w tej kwestii przyznaję Ci rację - że ogółem wysyłane są różne informacje na które klient nie ma wpływu. Ale przecież to nie one powodują wygenerowanie 20-200GB transferu danych u zwykłego użytkownika. Taki transfer osiąga się poprzez przede wszystkim ściąganie dużych plików oraz dodatkowo używanie serwisów typu youtube czy wrzuta (buforowanie danych na dysku użytkownika).
W kontekście o którym ja mówię nie jest to słuszne - przecież użytkownik wybiera czy ściągnie duży plik lub czy obejrzy film z youtube / przesłucha piosenkę na wrzucie..
Samo przeglądanie stron internetowych i ściąganie poczty bez załączników generuje transfer rzędu 5-10GB. A taki ruch zmieści się na pewno w najmniejszych z dostępnych pakietów jakie się pojawią..
wilk, 2 maja 2009, 18:43
No cóż, jak ktoś siedzi np. na IRC-u (choć to zupełnie niekonieczny warunek), narazi się nieodpowiedniej osobie i dostanie DDoS-a, to limicik wyczerpie w parę chwil (lub nabije astronomiczny). Ale kto przy zdrowych zmysłach tak siedzi. Jakkolwiek nie do końca można powiedzieć, że nie ma się wpływu na to co się ściąga - od tego jest protokół (warstwy aplikacji). Mówię naturalnie o standardowych usługach, bowiem są i takie, na które mamy znikomy wpływ (synchronizacja czasu, aktualizacje systemu i sygnatur wirusów itp.). Na wspomnianego chociażby pinga oczywiście mamy wpływ, o czym raczej zdajesz sobie sprawę. Bo przecież nie mówimy chyba o tym by ściągnąć mniejszego rara lub w mniejszej rozdzielczości obrazek, niż ktoś zamieścił. ;-)