Małpia ospa dotarła do Singapuru
W Singapurze odnotowano pierwszy przypadek małpiej ospy. Chory to Nigeryjczyk, który najprawdopodobniej zaraził się wirusem na weselu, jedząc mięso dzikich zwierząt.
Ospa małpia to choroba rzadko przenoszona na ludzi. Przez długi czas stwierdzano ją endemicznie w środkowej i zachodniej Afryce. W 2003 r. zdiagnozowano ją u mieszkańców środkowo-zachodnich stanów USA, a w zeszłym roku stwierdzono 1. przypadek w Wielkiej Brytanii.
Objawy przypominają ospę prawdziwą i wietrzną. Zazwyczaj transmisja następuje przez bliski kontakt z zainfekowanymi zwierzętami, takimi jak gryzonie czy małpy.
Jak poinformowało Ministerstwo Zdrowia, 38-letni mężczyzna, który zawlekł małpią ospę do Singapuru, przyleciał 28 kwietnia. Objawy rozwinęły się 2 dni później. Obecnie pacjent jest odizolowany w ośrodku chorób zakaźnych. Jego stan jest stabilny.
Ministerstwo dodaje, że chory wchodził w bliski kontakt z co najmniej z 23 osobami. Te, które przebywają w Singapurze, przejdą na wszelki wypadek 21-dniową kwarantannę.
Jedna z osób opuściła Singapur 5 maja, nim Nigeryjczyk został zdiagnozowany. Nawiązała jednak kontakt z odpowiednimi agendami, stąd wiadomo, że jest zdrowa.
Ryzyko rozprzestrzenienia ospy małpiej w Singapurze jest niskie - podkreśla Leo Yee Sin, dyrektor wykonawczy Narodowego Centrum Chorób Zakaźnych. Jak tłumaczy, przeciętnie pojedynczy człowiek transmituje zakażenie na mniej niż jedną osobę, co oznacza, że wirus ospy małpiej jest mniej zakaźny niż wirus grypy.
Komentarze (2)
h4r, 11 maja 2019, 07:06
Ciekawe dlaczego nie zastosowano tej samej diagnozy do pozostałych osób tylko poddano je kwarantannie.
marcin pasikonik, 20 listopada 2019, 11:07
o takiej nazwie choroby jeszcze nieslyszałem zeby małpy chorowały na odre