Jak mózg skrócił jelito
Skoro duży mózg sprawia, że jesteśmy najinteligentniejszymi z naczelnych, dlaczego dręczy nas plaga otyłości? George Armelagos, antropolog z Emory University, uważa, że przyczyny należy upatrywać w stosunkowo małym żołądku i krótkim jelicie grubym (Journal of Anthropological Research).
Historia ewolucyjna zaopatrzyła nas w mózg, który przez większość czasu koncentruje się na jedzeniu i w jelito niedopasowane do dzisiejszego zróżnicowania i objętości wysokokalorycznych pokarmów – przekonuje Amerykanin.
Dziennikarz Michael Pollan spopularyzował związane z tym zagadnieniem pojęcie "dylematu wszystkożercy", gdzie pragnieniu dietetycznej różnorodności towarzyszy ryzykowne poszukiwanie nowości. Pozostając w tym samym nurcie, Armelagos, specjalista od bioarcheologii i prehistorycznej diety, utrzymuje, że nasze współczesne wzorce odżywiania odzwierciedlają, w jaki sposób Homo sapiens ewoluował i rozwiązywał dylemat wszystkożercy. Nasza chętka na określone pokarmy nie datuje się na kilka lub nawet 10 tys. lat wstecz, lecz liczy sobie miliony lat.
Przez wieki nasi przodkowie funkcjonowali na obrzeżach środowiska, zbierając tam i polując. Rozwój kory nowej wspomógł pamięć i zdolności społeczne, co znacznie ułatwiło znajdowanie jadalnych roślin i ofiar w nieprzewidywalnym klimacie. Większy mózg oznaczał jednak wzrost zapotrzebowania na kalorie. Choć stanowi zaledwie 2% masy ciała, ludzki mózg zużywa aż 20% energii. Około 2 mln lat temu u przedstawicieli rodzaju Homo rozpoczęła się ewolucja mniejszych, w porównaniu do innych naczelnych, jelit.
Hipoteza kosztownej [w utrzymaniu] tkanki zakłada, że duży mózg jest zasilany energią zaoszczędzoną przez posiadanie mniejszego żołądka i krótszego jelita grubego. Bez względu na przyczynę zmian w obrębie układu pokarmowego, nie ulega wątpliwości, że wzmogły one zapotrzebowanie na wysokiej jakości pokarmy wysokokaloryczne. Potem pojawiło się rolnictwo, gotowanie, industrializacja pokarmu, a wreszcie fast foody.
Armelagos twierdzi, że prześledzenie naszej prymitywnej przeszłości pozwala bez problemu wytropić biologiczne podłoże epidemii otyłości. Rozwiązanie tego złożonego problemu biokulturowego nie jest już jednak takie proste.
Komentarze (85)
programista, 6 lipca 2010, 12:16
Odpowiedź jest prosta, kiedyś jedli tyle ile potrzebowali, teraz jedzą za dużo i w dodatku jakieś sztuczne produkty, którymi to się można najeść na 2h maks.
Jurgi, 6 lipca 2010, 13:31
To teraz rozumiem, moje kłopoty trawienne to przez nadmiar myślenia… )
deft, 6 lipca 2010, 13:51
MrVocabulary (WhizzKid), 6 lipca 2010, 15:07
Dlaczego? Przecież w kościołach często zachęcają do przemyśleń nad własną egzystencją i Słowem Bożym :-)
JakinBooz, 6 lipca 2010, 20:19
A i obżarstwo jest grzechem.
mikroos, 6 lipca 2010, 22:41
Tak, ale tylko takich, które skończą się z góry ustalonym wnioskiem. Każde inne to grzeszenie myślą.
MrVocabulary (WhizzKid), 6 lipca 2010, 22:43
Z góry ustalonym wnioskiem Twym jest to, że zawsze i wszędzie dają tylko jedną, uniwersalną odpowiedź, co trochę się mija z moim doświadczeniem :-) Ja tam widzę raczej ogólne wskazówki i czasem konkretne przykłady :-)
mikroos, 6 lipca 2010, 22:47
Ale jaką to róznicę robi, skoro w ostatecznym rozrachunku i tak musisz dojść do określonych wniosków i wytworzyć sobie określony system wartości? To się nijak ma do swobody myślenia i wolności w ogóle.
MrVocabulary (WhizzKid), 6 lipca 2010, 22:55
Określony system wartości to chyba lepiej, niż nieokreślony. Niemniej, czy można kłamać czy zabijać (np. na wojnie sprawiedliwej, kara śmierci itd.) to już indywidualne sumienie człowieka ma rozstrzygać, podobnie jak wiele innych problemów, ze wskazówki tylko właśnie. Ale że już zaznaczyłem, że można na to patrzeć dwojako, to umilknę na ten temat, bo i tak każdy wie swoje, hm? =]
mikroos, 6 lipca 2010, 23:22
Ale nie mieszajmy tego z wolnością ani ze stymulowaniem do myślenia, skoro efektem ma być sprowadzenie kogoś na jedynie słuszną ścieżkę.
EOT.
Jurgi, 7 lipca 2010, 09:20
MrVocabulary (WhizzKid), 7 lipca 2010, 10:04
Statki robi się ze stali, bo stal raczej nie pęka, tylko się pierwej odkształca, wygina. To nie zmienia jednak faktu, że nawet lekko wygięte statki można łatwo poznać po kształcie (te połamane też).
System wartości, który się nie adaptuje, szybko się psuje. Są jednak pewne zasady ramowe, które pozostają niezmienne. Fakt, że nauka KRK mówi, żeby absolutnie nie kraść nigdy i nigdzie, ale wspomniane zabijanie to już inna para butów. Pomijając chwilowe dewiacje świeckich papieży, zabijać wolno było tylko w przypadku, kiedy to przyniesie dobro (tak, wiem szerokie pole do popisu), nigdy z zemsty, zachcianki, czy egoizmu (tj. chcę żonę tego faceta). Nauka KRK to także nauka myślenia o swoim sumieniu, nawet wśród katolików są różne opinie na wiele tematów.
KONTO USUNIĘTE, 7 lipca 2010, 21:30
mikroos
wytknął WhizzKidowi,że w "kościele przemyślenia nad własną egzystencją" mają skończyć się "z góry ustalonym wnioskiem" bo inaczej to grzech.
Owszem,ale do wspólnot religijnych należą ludzie,którzy ŚWIADOMIE ZAAKCEPTOWALI pewne dogmaty i w ich ramach prowadzą przemyślenia.Religia to nie nauka,tu się nie robi wynalazków (powstaje wtedy sekta).
Jurgi
wytknął WhizzKidowi,że "lepiej mieć określony system wartości", to pojęcie zbyt szerokie,ogólnikowe.
Domyślam się,że chodzi o "chrześcijański system wartości...", a to już nie pseudoaksjomat,tylko (chcemy czy nie) podstawa humanizmu i prawodawstwa europejskiego.
mnichv10, 8 lipca 2010, 00:21
Ciężko powiedzieć o świadomej akceptacji, kiedy jest się wychowywanym w przekonaniu, że wszystko inne jest be.
czesiu, 8 lipca 2010, 03:48
Powiedz, kiedy *świadomie* zaakceptowałeś pewne dogmaty? w kolebce jak cie chrzcili, czy na lekcjach religii w przedszkolu, szkole, jak tak naprawdę nie wiedziałeś o co chodzi, ale pani katechetka była fajna?
Dlaczego się bierzmowałeś?
U mnie w sumie tylko o normy społeczne chodziło wszyscy się bierzmują, to czemu ja tez nie? Za to znajomy świadomie powiedział wprost księdzu - nie bierzmuję się, bo mi to do niczego nie jest potrzebne. Efekt? ksiądz w ramach bezwładności umysłu powiedział "ależ krzysiu, jak nie będziesz przychodził na zajęcia to nie będę mógł ciebie dopuścić do bierzmowania".
Tak więc gdzie jest ten świadomy wybór w populacji generalnej, skoro jedynie nieliczni i w dodatku nie zawsze są w stanie sprzeciwić się normom społecznym? Wychodzą wtedy na ekscentryków bądź dziwaków, a przecież nie o to chodzi.
Tak się składa że człowiek idąc do kościoła jest w stanie włączyć "autopilota" czytaj - podczas gdy ciało będzie mechanicznie wykonywało rutynowe czynności typu klękanie śpiewanie i co tam jeszcze myśli mogą sobie zupełnie swobodnie błądzić. <- jest to chyba jedyny sens odwiedzenia tego przybytku pychy i rozpusty pod przykładem pobożnych imprezowiczów którzy tam siedzą tylko dlatego, że "bo co rodzina/ludzie powiedzą".
Szkopuł tkwi w szczególe, konkretnie w człowieku, który po ubraniu się w czarną sukienkę twierdzi że poznał słowo boże i je przekazuje biednym ludziom, którzy przecież nie potrafią czytać, ani nie posiadają odpowiedniego odbiornika w głowie.
Świadomy wybór byłby możliwy, gdyby w szkole przedstawiano choć kilka religii niech by i tylko 3, ale pokazując gdzie tkwią różnice oraz wytykając mocne i słabe strony założeń danej wiary.
Reasumując - jak już ktoś musi w coś wierzyć i chce chodzić do kościoła - niech tak robi, nie mnie tego zabraniać (tak samo jak wam mnie nakłaniać) jedyna prośba z mojej strony - nie ma po co chodzić do kościoła jedynie dla norm społecznych, tabernakulum itepe
Bóg(o ile istnieje) jest przecież wszędzie i zdecydowanie lepszą możliwością jest medytacja w domowym zaciszu, gdzie wiara nie jest na pokaz, nie dla sąsiadów ale dla siebie.
Ciekawi mnie też, jak uzasadnicie taki spadek uczestnictwa we mszach
w 2006 było 60%
http://wiadomosci.onet.pl/1245356,240,2,polak_katolik_ale_jaki,kioskart.html
teraz pozostało "aż"40%
http://dziennik.pl/polityka/article356634/Mniej_Polakow_chodzi_do_kosciola.html
toż to normalnie jest niemal jak wyrzeczenie się swej wiary ;D
A poza tym straszny offtop się zrobił.
Nie zastanawia was ta pozorna sprzeczność? jak dla mnie właśnie dłuższe jelito było by korzystniejsze, ponieważ umożliwiło by wychwycenie większej ilości składników odżywczych, dostarczonych w "mniejszym" żołądku. Przynajmniej tak imo powinna wyglądać optymalizacja. Zmniejszenie odczuwania głodu przez zmniejszenie żołądka i jednoczesne wydłużenie jelita celem lepszego wychwytywania białka.
MrVocabulary (WhizzKid), 8 lipca 2010, 08:41
Cóż, dlatego natura wynalazła bunt młodzieńczy :-)
deft, 8 lipca 2010, 12:15
Zasady ramowe w kościele są niezmienne - oszukiwanie ludzi na niespotykaną skalę i czerpanie z tego korzyści majątkowych, pedofilia, polityczne rozgrywki, zwolnienie z podatków. Skoro mowa o myśleniu to zawsze zaczynam od religii - bo dla mnie jest to kluczowa sprawa. Nie chcę nikogo obrażać, ale uważam, że ludzie chodzący do kościoła są upośledzeni umysłowo, skrzywdzeni nieświadomie przez najbliższych, którzy też nie są świadomi, bo zostali tak wychowani, że nie potrafią odróżnić fikcji od rzeczywistości. Wstyd, że w 21 wieku nadal wierzą w te bajki i ewolucję nadal traktują jak teorię.
MrVocabulary (WhizzKid), 8 lipca 2010, 16:46
Ach.
KONTO USUNIĘTE, 8 lipca 2010, 19:27
Może jakiś przykład badań?
Ateista nie "czuje" tego co "czuje" wierzący.Może ateiście brak jakiegoś zmysłu?
Wiesz,daltoniście kolorów logicznie się nie wytłumaczy.
MrVocabulary (WhizzKid), 8 lipca 2010, 19:30
Dokładnie. Zresztą nawet kit z tym, czy wiara ma sens - widać dla niektórych ma. Ale potem i tak będzie, że to chrześcijanie prześladują i piętnują ateistów i innowierców. W każdym razie dziękuję wszystkim zainteresowanym, że empirycznie dowiedli mojej racji.
Mariusz Błoński, 8 lipca 2010, 19:33
Nie przesadzasz? Równie dobrze mógłbyś nazwać upośledzonymi umysłowo ludzi, którzy wierzą, że Ziemia jest okrągła. To dokładnie taka sama wiara.
I wstrzmaj się z takimi opiniami, bo obrażasz wiele osób.
JakinBooz, 8 lipca 2010, 19:48
Jakoś mnie nie obraziłeś choć powinienem czuć się obrażony. Zamiast tego przytoczę anegdotę:
- Mistrzu - zagadnął Platon Sokratesa - dlaczego nie odpowiadasz tym wszystkim ludziom, którzy nas zaczepiają?
- A czy gdyby Ciebie zaczepił osioł, to też wdałbyś się z nim w dysputę?
deft, 9 lipca 2010, 10:00
Nie wiem czy dobrze rozumiesz tekst czytany, albo może za bardzo się spieniłeś po przeczytaniu mojego posta, w którym wyraziłem swoje subiektywne zdanie wyrobione na podstawie wieloletniej obserwacji ludzi. W domu matka kazała mi chodzić do kościoła i żyć wg jej zasad pod realną groźbą odebrania mi wszelkich środków do życia łącznie z jedzeniem. Nie będę tolerował łamania prawa człowieka do wolności życia, wyboru. Jak się z tym nie zgadzasz - ok, każdy ma swoje zdanie, ale jak chcesz ograniczać wolność ludzi jak robią to katolicy to mam nadzieję, że kiedyś pójdziesz za to siedzieć, bo tam jest miejsce dla oszustów. Mimo tej nienawiści do katoli i innych religii (chociaż z innymi bezpośrednio nie miałem styczności) współczuję ludziom, którzy w to wierzą, bo to są ludzie nieświadomie chorzy, zamknięci na "własne" poglądy. Psychika człowieka rozwija się tylko do ok 25 roku życia a na ten rozwój niestety ma wpływ kler i ślepe owce.
MrVocabulary (WhizzKid), 9 lipca 2010, 10:16
To połam sobie matkę zamiast łamać cudze prawa człowieka, skoro już na to zeszliśmy. Zresztą ja jestem w katolickiej rodzinie, a dostałem wybór - ba, takie przypadek, jak Twój, spotkałem dwa razy: raz w przypadku osoby z demencją starczą, raz w przypadku osoby z zespołem natręctw i schizofrenią.
Zresztą doszukujesz się powodu w symptomach. Nie znam Twojej mamy, ale zapytaj sam siebie, czy gdyby ona była ateistką, a Ty być chciał zostać katolem, to czy by się inaczej zachowała? Wg Jezusa miłość ma być bezwarunkowa. Przykro mi, że Twoja mama tego nie wie, widocznie nie jest katoliczką. Niemniej, nie przyrównuj całego świata do swojej - jakby nie patrzeć - patologicznej sytuacji.
Co do własnych poglądów to znów kula w płot. Jest dużo głupich ateistów biegających w dresach Firmy po osiedlach powtarzających "JP!!". Oni też wielcy nonkonformiści... Ogólnie rzec biorąc to LUDZIE (a nie: katolicy, ateiści, murzyni) dzielą się na tych mniej lub bardziej świadomych. Dla tych pierwszych w KRK są codzienne msze i medaliki, a dla tych drugich koła biblijne, gdzie się odwołuje do wszystkich nurtów filozoficznych po kolei. Tertium non datur.
I jeszcze jedna rzeczy: katolik to osoba wierząca w Boga, a nie w Kościół. Oczywiście wiąże się to z uznaniem pewnych poglądów Kościoła, ale Kościół nie narzuca Ci takich rzeczy, jak orientacja polityczna (przynajmniej w miastach się nigdy dotąd nie spotkałem, nawet statutowo tego nie wolno księżom robić).
A o upośledzeniu umysłowym porozmawiamy, jak zrobisz doktorat. Albo chociaż zdobędziesz jakieś minimum niezbędnej wiedzy na ten temat, ipso facto wychodzącej poza budynek, w którym mieszkasz. A mamę pozdrów i zauważ, że za takie zachowanie może jej grozić w skrajnym przypadku ekskomunika.