Tu Dolly STOP wilk STOP
Już od jesieni zestresowane obecnością wilków górskie owce szwajcarskie będą mogły wysłać do właściciela SMS-a. A wszystko dzięki specjalnej obroży monitorującej tętno. Opracował ją dr Jean-Marc Landry z organizacji Kora.
Ofiarą drapieżników padają głównie owce z małych stad, których właścicieli nie stać na psa pasterskiego. Nawet gdy zwierzęta przeżywają atak, niszczą ogrodzenia i w popłochu pokonują wiele kilometrów. Szwajcarię nękają wilki z Włoch.
Prototypy obroży z monitorami tętna przetestowano na 12 owcach z okolic miejscowości Les Diablerets w Alpach Berneńskich. W eksperymentach wzięły też udział 2 wilczaki czechosłowackie. Choć należą one do grupy psów pasterskich i zaganiających, z wyglądu przypominają wilki, stąd pomysł na wykorzystanie ich do straszenia. Ustalono, że tętno spoczynkowe owcy to ok. 60-80 uderzeń na minutę, lecz gdy zwierzę się denerwuje, puls wzrasta niemal 3-krotnie.
Landry twierdzi, że pierwsze obroże zostaną wyprodukowane jesienią. Owce mają być chronione na 3 sposoby: 1) gdy tętno wzrośnie, chip wyśle właścicielowi wiadomość tekstową, 2) obroża może też emitować głośny dźwięk lub 3) rozpylać substancje drażniące.
Jeśli wszystko pójdzie z planem, niewykluczone, że obroże pojawią się też w innych krajach. Wstępne zainteresowanie wyraziły już Francja i Norwegia.
Komentarze (8)
scanner, 9 sierpnia 2012, 08:48
Jaki jest koszt utrzymania psa, a jaki zakupu odpowiedniej ilości tych gadgetów?
Anna Błońska, 9 sierpnia 2012, 12:14
Trafna uwaga. Niewykluczone, że jakiś czas po wprowadzeniu obroży do sprzedaży pojawią się takie dane. Z drugiej jednak strony można stwierdzić, że obrożę kupuje się raz (a jeśli jest wytrzymała i niezbyt złożona, to raczej się nie psuje), a pies to koszty zakupu plus utrzymania.
Piotrek, 9 sierpnia 2012, 14:14
Ale pies to nie rzecz i to też trzeba brać pod uwagę bo nie każdy na farmie kupuje bo musi
Tolo, 9 sierpnia 2012, 17:01
Psy pasterskie stróżujące są samoobsługowe. Starczy dać do michy i działają. Myślicie ze się bacowie owczarkami przejmują? To z tymi kosztami to jest bełkot marketingowy.
A obroża która się sprzeda raz to żaden geszeft. Musi być do tego abonament za pewne z opcją lokalizacji owcy na Google-maps.
mikroos, 9 sierpnia 2012, 18:23
Pulsometr kupisz za kilkadziesiąt złotych, aparacik wysyłający SMS-a kosztuje drugie kilkadziesiąt plus najtańsza karta SIM do komórki. Pozostaje oczywiście kwestia zmontowania tego w jeden aparat, ale nie wyobrażam sobie, żeby takie ustrojstwo miało kosztować np. kilkaset euro. Niczego nie przesądzam, ale widzę przyszłość dla tego wynalazku ze względu na możliwą opłacalność.
@Tolo - mimo wszystko cena musi być na tyle opłacalna, żeby gospodarzowi chciało się ten wynalazek kupić - tylko w takim przypadku ma on szansę na sukces rynkowy. Jeżeli więc obie strony mogą skorzystać, to dlaczego by nie?
Tolo, 9 sierpnia 2012, 18:53
mikros nie musi starczy ze dobry bajer wcisną potencjalnym klientom. Innymi słowy nie musi tak być starczy ze klient w to uwierzy. Poza tym w momencie wprowadzania towaru na rynek reklama jest targetoeowana bardzo dokładnie i wcale nie na ludzi który potrafią sobie te korzyści policzyć. Najpierw się kosi gazeciarzy a potem się zastanawia ile obniżyć cenę żeby inni też kupili.
W niektórych przyadkach nie obniża sie.
Koszt takiego urządzenia w hurcie nie przekroczy w Chinach 50 euro. Pytanie czy zapotrzebowanie będzie na tyle duże żeby zejść jeszcze niżej nie wiem bo starczy 2 owce w stadzie żeby miały. Jeśli założymy to każdej to jedyny sens to monitorowanie via gps każdej z osobna. Tylko ze wtedy owcy montujemy samochodowy akumulator żeby to działało chwilę. No i jak sobie państwo szlachta wyobraża wymianę baterii w urządzeniu które jednak musi być trochę hermetyczne bo owce trawę na deszczu też wpierniczają. Będziemy owce do ładowarek podpinać? A może dołożyć by im się pantografy dało
mikroos, 9 sierpnia 2012, 19:26
To się nazywa reklama/marketing i nie widzę w tym niczego złego.
I bardzo proszę, tu również nie widzę, żeby miała się komukolwiek dziać krzywda, dopóki kupujący będzie płacił, a sprzedający będzie wydawał towar zgodny z opisem. Sam jestem zresztą takim gadżeciarzem (ach, jakże uwielbiam mojego Garmina! ) i choć wg Twojej definicji dałem sie skosić, jestem zadowolony - a przecież właśnie z zadowalania klientów (a nie z samej sprzedaży towaru!!!) żyją sprzedawcy.
Myślę, że stanowczo przesadzasz. Mój Garmin (sam odbiornik GPS) pracuje na niedużej baterii przez 15 godzin i to przy włączonym non-stop wyświetlaczu dotykowym (całe urządzenie z baterią waży przy tym 80 g, a wersja "bezdotykowa" z nieco mniejszym wyświetlaczem waży ok. 50 g - a na co owcy wyświetlacz? ), nadajnik pulsometru wytrzymuje przez ok. pół roku trenowania na baterii zegarkowej CR2032, typowa komórka "bezdotykowa" trzyma na baterii nawet ok. tygodnia - bateria o rozmiarach nieprzeszkadzających owcy swobodnie może więc wystarczyć na co najmniej kilka tygodni. Do ładowania wystarczy przy tym używać gniazda USB zakrytego klapką zamykaną na 1-2 śrubki - myślę więc, że dość mocno wyolbrzymiasz.
romero, 10 sierpnia 2012, 00:55
A gdyby tak w tej obroży był panel słoneczny, całość pracowały by bezobsługowo, w końcu to Alpy a nie jakieś wyspy Szetlandzkie