Koń wrogiem pandy
Pandom z Narodowego Rezerwatu Natury Wolong zaczęły zagrażać... konie. Szukając bezpiecznych inwestycji, rolnicy z prowincji Syczuan masowo kupowali właśnie konie i pozwalali im się paść w lesie, a te wyjadały stanowiące pokarm misiów bambusy.
Vanessa Hull, doktorantka z Uniwersytetu Stanowego Michigan, przez 7 lat mieszkała w Wolong i dość szybko zauważyła, że amatorami bambusa są nie tylko pandy. Gdy natknęliśmy się na uszkodzone przez konie fragmenty gajów, nie trzeba było mieć specjalnego doświadczenia z pandami, by wiedzieć, że coś jest nie tak. [Przetrzebione łaty] znajdowały się w środku niczego i wyglądały, jakby ktoś przejechał tu kosiarką do trawy.
Zaalarmowana postępującą degradacją Amerykanka stwierdziła, że rolnicy, którzy nie trzymali tradycyjnie koni, zaczęli rozmawiać ze znajomymi spoza rezerwatu, którzy zarabiali na ich hodowli. Ponieważ z powodu współzawodnictwa o pokarm nie wolno było ich wypasać razem z bydłem, puszczano je wolno do lasu. Kiedy farmerzy potrzebowali pieniędzy, tropili konie, a potem je sprzedawali. To pomysł na życie, który stawał się coraz popularniejszy. O ile w 1998 r. w Wolong mieszkało zaledwie 25 koni, o tyle do 2008 r. ich liczba wzrosła do 350 (powstało 20-30 stad).
By zrozumieć skalę problemu, zespół Hull założył nadajnik GPS jednemu koniowi w każdym z 4 badanych stad. Przez rok porównywano ich aktywność z działaniami 3 dorosłych pand z obrożami. Zestawiono to z danymi nt. habitatu. Okazało się, że konie interesowały się bambusami, w dodatku przyciągały je te same nasłonecznione, łagodne stoki, co pandy. Pandy i konie jedzą podobną ilość bambusa, ale można sobie z łatwością wyobrazić, że stado ponad 20 koni sieje prawdziwe spustoszenie.
Amerykanie przedstawili swoje wyniki menedżerom Wolong, którzy wydali zakaz wypasu koni w rezerwacie.
Komentarze (0)