Paracetamol wpływa na produkcję testosteronu przez męskie płody
Długotrwałe zażywanie paracetamolu przez ciężarne może zmniejszać produkcję testosteronu u męskich płodów. Ograniczona ekspozycja na androgen w łonie matki powiązano zaś z podwyższonym ryzykiem niepłodności, raka jądra, a także niezstąpienia jąder.
Paracetamol to lek pierwszego wyboru w przypadku bólu i gorączki w czasie ciąży. Autorzy studium z Science Translational Medicine podkreślają, że ciężarne powinny przestrzegać zaleceń, by w ciąży zażywać najniższą skuteczną dawkę przez jak najkrótszy okres.
Zespół z Uniwersytetu w Edynburgu badał wpływ paracetamolu na produkcję testosteronu u myszy, którym przeszczepiono ludzką tkankę jąder (wykazano, że przeszczep symuluje wzrost i działanie jąder w czasie ciąży).
Na przestrzeni 24 godzin lub 7 dni naukowcy podawali gryzoniom typową dzienną dawkę paracetamolu. Godzinę po podaniu ostatniej dawki mierzyli ilość testosteronu wytwarzaną przez ludzką tkankę.
Okazało się, że 24-godzinne leczenie paracetamolem nie miało wpływu na produkcję hormonu, jednak po tygodniu ilość androgenu spadała o 45%.
Teraz zespół dr. Roda Mitchella chce dotrzeć do mechanizmu, za pośrednictwem którego paracetamol wywiera taki wpływ.
Komentarze (55)
Cretino, 22 maja 2015, 09:28
obnizony poziom testosteronu u plodu - szczegolnie u chlopców moze meic o wiele wiecej dziwnych skutków z zaburzeniami identyfikacji plci, chorobami psychicznymi, zaburzeniami uczenia itd. włącznie
ja sie zastanawiam - jak kobiety zyly 200lat temu kiedy nie byl osrodkow przeciwbolowych? paracetamol przeciez dzis lyka sie garsciami przy byle miesiaczce (wraz z ibupromem)...
niech mi ktos sprobuje zobrazowac taka sytuacje i jej skutki:
dwoje dzieci rozwijajacych sie z tych samych genów w tym samym lozysku i jedna roznica meidzy nimi - jedno ma w jakis sposob zablokowany lub obnizony poziom testosteronu w zyciu plodowym, nie duzo - tak z 15%?
skutki?
widzicie jakies korelacje z epidemia gender?
dolaczajac do tego paraestrogeny, papierosy, alkohol, inne leki i substancje aktywne wobec plodu a keidys zupelnie nieobecne w jego srodowisku juz wiem dlaczego im mlodsze pokolenie tym wieksze zdechlaki i dlaczego dzisiejsi chlopcy gdy dorosna maja srednio 20% mniejsze czlonki/jadra i o ok. 25% nizszy poziom testosteronu niz ich dziadkowie
wlawsciwie to nie umiem dostrzec zadnego pozytywnego wlywu medycyny/farmacji/farmakologii na zdrowie i kondycje w rozumieniu populacyjnym i ewolucyjnym i wydaje mi sie, ze postep jedynie przyczynia sie do ogolnego spadku jakosci populacji poprzez umozliwienia przezycia i rozmnazania sie zdechlakom, ktorzy normalnie by nie przezyli/nie rozmnozyli sie.
tym silym i przystosowanym do warunków zycia na plus nic nie daje bo im nie trzeba pomagac - i tak by przetrwali a gdyby nie takie przypadk ijak ten z paracetamolem (talidomidem i innymi rewelacjami, ktore po latach wychodza w przypadku zazywania leków - patrz prozac w ciazy) nie niszczono by i nie uszkadzano (zmniejszajac tym samym ich "jakosc") zdrowych plodów ...
Jajcenty, 22 maja 2015, 09:37
Kto ocenia jakość i według jakich kryteriów?
Na milcząco zakładasz, że półnagi drwal z sześciopakiem, któremu czelabińskie niedźwiedzie schodzą z drogi jest jakoś "lepszy" od np. Hawkinga.
Użytkownik-7423, 22 maja 2015, 09:57
Przetrwają ci, którzy są przystosowani, a nie jakaś pojedyncza cecha, wydumana przez "kompleks niedoboru testosteronu".
W swojej historii straciliśmy dużo agresji, siły, testosteronu i pochodnych, obniżyliśmy metabolizm i temperaturę ciała, straciliśmy owłosienie i czworonożność.
A co zyskaliśmy?
Jesteśmy.
Kiedy zmieni się ciśnienie selekcyjne otoczenia, znaczna część populacji wymrze, ale duża też zostanie, to normalny proces.
Na razie ewolucja przepuszcza przez swoje sito takich "ułomków", potem może będzie promować jeszcze większych.
W każdym razie niezniszczalny fizycznie Kromaniończyk zostawiony w centrum ruchliwego miasta, nie przeżyłby kilku dni, a taki przecież z niego twardziel.
Astroboy, 22 maja 2015, 10:30
Bo ja wiem, czy aż tak dużo? Nie narzekam na brak testosteronu – z czelabińskimi niedźwiedziami się nie próbowałem, ale patrzy na ciekawe wyzwanie.
Myślę, że pokłady pure rage są w nas jednak spore. Czy "zachowania społeczne" zwyczajnie nie maskują dużej jej części?
Użytkownik-7423, 22 maja 2015, 11:03
Nie narzekasz na brak, ale wg jakich kryteriów?
Komórki Leydiga w jądrach produkują u przeciętnego, 80 kg, faceta 3-5 mg testosteronu na dobę, 0,5-1 mg pochodzi jeszcze z produkcji nadnerczowej.
U 50 kg szympansa jest to odpowiednio 8-10 i 1-2 mg.
Brak danych u naszych antenatów.
Tyle, że w naszych organizmach testosteron jest raczej prohormonem, prekursorem dla estrogenu i dihydrotestosteronu. Estrogeny łagodzą nam obyczaje, a DHT odpowiada za "męskość". U szympansów estrogenu jest ponadtrzykrotnie mniej, a DTH dwukrotnie więcej.
To nie są drobne różnice.
Podobnie jest np. ze środkami usypiającymi, szympans potrzebuje ich dużo więcej do skutecznego uśpienia, bo jego nadnercza produkują takie olbrzymie ilości adrenaliny.
Oczywiście u nas psychika odgrywa niebagatelną rolę, ale biologię też mamy dopasowaną do sytuacji.
Samo to, że ojciec zaangażowany w wychowanie dzieci traci na ten czas ponad połowę produkcji testosteronu już o czymś świadczy.
Astroboy, 22 maja 2015, 14:24
Wystarcza mi zwykłe porównanie z przedstawicielami HS – zbyt często łamię kręgosłupy innym; co gorsza, z satysfakcją.
Co do reszty Bastard, to
Zaangażowany w wychowanie dzieci ojciec? A może nieco o zaangażowanych w niezliczone gwałty, odcinających na wszelakie możliwe sposoby członki ciała, zadających cierpienie metodami, których w życiu bym nie wymyślił? Mam przy tym na myśli naszą współczesną historię, po WW2.
Użytkownik-7423, 22 maja 2015, 15:23
Akurat wysokie poziomy androgenów niczego nie warunkują, testosteron uspokaja i zwiększa pewność siebie (tym samym zmniejsza agresję), wg mnie to niskie stężenie MAO (oksydazy monoaminowej) i kłopoty z serotonią odpowiadają za samczą agresję.
Nie od czapy jest też wysoki poziom insuliny, niska glikemia, która uszkadza mózg.
http://www.psychiatria.med.pl/darmowy_pdf.phtml?indeks=5&indeks_art=40&VSID=19cbe0dd0a756931035ffc1da5add85a
Największe szanse na powodzenie we współczesnym społeczeństwie mają spokojni mężczyźni o przeciętnym poziomie testosteronu, wysokim poziomie serotoniny, niskim tętnie spoczynkowym, dosyć wysokiej glikemii i niskich wahaniach insuliny.
Taki mamy klimat.
Wysoki poziom testosteronu wolnego w plazmie krwi, to raczej następstwo poczucia wygranej u niezrównoważonego agresora.
U mężczyzn po wygranej poziom testosteronu rośnie, u przestępców samo zachowanie agresywne daje poczucie zwycięstwa i pik testosteronu.
U zrównoważonych żołnierzy po wygranej walce (uśmierceniu przeciwnika) rośnie poziom kortyzolu, u skłonnych do przemocy i gwałtów (niestety bardzo częstych wśród żołnierzy) rośnie poziom testosteronu.
Agresja jest też często wynikiem strachu, poczucia niskiej wartości i ograniczenia umysłowego.
Astroboy, 22 maja 2015, 17:25
Ostatnio bywam tu z doskoku, ale wbijając się na wyżyny obiektywizmu nie mogę Bastard przypisać sobie ni "ograniczenia umysłowego", ni "poczucia niskiej wartości" (szczególnie! ), ni jakiegokolwiek "poczucia strachu" (tu obawiam się, że posiadam jakąś dysfunkcję ). Za "niezrównoważonego agresora" również nie mogę siebie uznać, bo nigdy w życiu nie złamałem nikomu kręgosłupa ot tak, "samo z siebie".
Nawiązałbym jeszcze do:
Najwyraźniej jako ignorant miałem kortyzol na myśli – widocznie w moim organizmie jest zawsze na stabilnie wysokim poziomie.
Użytkownik-7423, 22 maja 2015, 17:39
Kortyzol jest hormonem stresu i jest uważany za normalne tło hormonalne po konfrontacji z niebezpieczną sytuacją.
O ile bezsensowna agresja (żołnierze są tutaj jednak chyba kiepskim przykładem, bo wymaga się od nich zupełnie czego innego, niż od reszty populacji, tym samym formacje militarne przyciągają ludzi o pewnych skłonnościach) i czerpanie z niej przyjemności to patologia w dzisiejszym społeczeństwie, o tyle obrona konieczna to zupełnie inna sytuacja i wręcz powinna być szybka, brutalna i bezlitosna, bo chodzi o naruszenie naszego osobistego życia i zdrowia.
Pewnie Glaude znajdzie jakieś różnice w pobudzaniu mózgu przy napastliwości i self defence.
Astroboy, 22 maja 2015, 17:52
Intryguje mnie jeszcze wielce ów ojciec, czyli kraina łagodności. A matka? Spotkałeś kiedyś w lesie lochę z warchlakami?
Czekam z niecierpliwością. Może moja skromna osoba będzie jakimś ciekawym do zbadania przypadkiem klinicznym?
Pokrótce: zero agresji, zawsze "luźna guma", pozytywny wielce stosunek do ludzi. Czasem niestety, pomóc można im tylko w bolesny dla nich sposób…
glaude, 22 maja 2015, 17:55
Z psychopatologii jestem kiepski.
Z tego co pamiętam to u sadystycznych psychopatów jest obniżona aktywność ciał migdałowatych i kory przedczołowej- ale fMRI nikt nie bada zbrodniarzy, poza ośrodkami akademickimi. W Polsce do tej pory jest chyba wciąż tylko jeden czynnościowy rezonans, jeśli dobrze pamiętam? I służy tylko do badań teoretycznych- a nie kliniczno-sądowych.
Z parametrów lepiej mierzalnych potobno patognomoniczne są (i to od dzieciństwa): niskie tętno spoczynkowe- nawet w sytuacjach ekstramalnie emocjonalnych, oraz brak odczucia obrzydzenia- nawet przy wyjątkowych odorach i wrodzony brak empatii. Ten ostatni łatwo stwierdzić u dzieci, bo nie potrafią jeszcze udawać. Dorośli psychopaci potrafią nabrać najbardziej doświadczonych psychologów sądowych, więc należałoby ich badać fMRI pod kątem ich aktywności neuronów lustrzanych i amygdali. A tu wracamy do punktu wyjścia.
Użytkownik-7423, 22 maja 2015, 18:26
Gdzieś czytałem, że monitorując aktywność mózgu u psychopaty trudno dostrzec różnicę w jego pracy przy pokazywaniu alpejskiej łąki i pieczonych niemowląt z grilla.
Trzeba też pamiętać, że w pewnych warunkach silnie zaznaczona agresja jest korzystna dla populacji, np. przy zasiedlaniu nowego terenu już zajętego przez lokalsów.
A jeśli chodzi o dobór płciowy, to podobno samice preferują samce skrajnie agresywne lub łagodne, kiedy jest jednych lub drugich w populacji niewiele, kiedy jest z grubsza rozkład normalny, preferowane są zrównoważone samce.
Astro, nie widziałem lochy z warchlakami, ale widziałem kotkę z kociętami w akcji z owczarkiem niemieckim.
Ale tutaj rolę gra prolaktyna i progesteron.
Astroboy, 22 maja 2015, 19:28
Zauważyłbym, że przy normalnym rozkładzie właśnie tych skrajnie agresywnych i łagodnych jest niewiele.
Swoją drogą, jak populacja jest spora, to te skrajne nie obrobią chyba takiego poletka.
Podejrzewam, że rozkładów like delta Diraca chyba w naturze się nie spotyka (Nihilo, dla Ciebie: ). Rozkład normalny chyba nieprzypadkowo tak się nazywa.
Nie tyle, że mnie uspokoiłeś (jestem niezmiennie spokojny), ale szersza alternatywa niż testosteron vs. kortyzol jakoś bardziej jest mi po myśli.
Użytkownik-7423, 22 maja 2015, 19:59
Jeśli skrajności spadną poniżej wartości dla krzywej dzwonowej, to samice zaczynają się nimi interesować bardziej, dzięki temu, w następnych pokoleniach liczba agresywnych i spolegliwych wzrośnie, a preferencja samic w populacji zmieni kurs na bardziej wszechstronną stabilność charakteru samców.
Astroboy, 22 maja 2015, 20:13
Ależ sprytne te suczki. Jaki test statystyczny mają zakodowany w swojej główce?
Co zdecydowanie "spłaszczy" rozkład, czyniąc go zdecydowanie pojeba*ym, znaczy się nienormalnym Obawiam się, że Natura nie wycyrklowawszy odpowiednio mogłaby pojechać tylko w jeden "ogon"…
Stabilność charakteru nie może być wszechstronna. Stabilność jest "bezjajeczna".
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/7/72/Podkowi%C5%84ski-Sza%C5%82_uniesie%C5%84-MNK.jpg/500px-Podkowi%C5%84ski-Sza%C5%82_uniesie%C5%84-MNK.jpg
Użytkownik-7423, 22 maja 2015, 20:32
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że jednak stabilność jest preferowana przez samice, może źle pojmujesz stabilność (słup jest wtedy stabilny, kiedy obie liny są naprężone z taką samą siłą).
Przy rozkładzie normalnym agresji w watasze wilków, samica parzy się tak samo często z samcem alfa, jak i innymi zrównoważonymi samcami (tak, tak, puszcza się). Kiedy struktura stada jest zagrożona przez brak odpowiedniej ilości agresywnych lub wycofanych samców (agresywne są potrzebne do przewrotu i uwolnienia alfy od przywództwa, spolegliwe, kiedy alfą jest agresor i trzeba tłumić jego zapędy) wtedy samica parzy się częściej z tymi deficytowymi, aż do ustalenia równowagi lub rozpadu stada.
Nie wiem jakich indykatorów używają samice, ale to obserwowalny fakt u szczurów, różnych psowatych i małp, u ludzi oczywiście nie jest to takie łatwe, bo i co przyjąć za populację?
Ale jest faktem, że brutalni gwałciciele czy mordercy w więzieniach otrzymują dużo ofert matrymonialnych, niekiedy kończących się skutecznie, a i chorobliwie nieśmiali mężczyźni znajdują amatorki.
Astroboy, 22 maja 2015, 20:44
Być może, nie polemizuję, ale jako człek odpowiednio ścisły wskaż mi CO w mózgu (? – może trzewiach) o tym zawiaduje. "Znaki" Gibsona, owszem, podobały mi się, ale to znaki.
Jakoś optowałbym za trzema linami. Przy dwóch spokojnie może jebn*ć…
No patrz, jakoś nie ogarniam znaczenia pierwszej litery alfabetu greckiego.
Dobrze, że nie dodałeś częstości parzenia się się owej samicy z innymi samicami.
A jak ich nie ma? Trzeba ustalić w nowym rozkładzie, co znaczy być agresywnym, a co spolegliwym.
Bo ja wiem? Jakieś parę miliardów jest do wyboru…
Jest, i owszem. SZAŁ! Dziki szał…
pogo, 22 maja 2015, 22:14
Astroboy, 22 maja 2015, 22:45
Może jestem naiwny, ale wyznaję selekcję. Prędzej czy później, drwal z sześciopakiem zwycięży…
Cóż, moja wieś zapewne stoi otworem. Jakoś kiepski materiał badawczy.
ex nihilo, 23 maja 2015, 02:12
Hmm...zakładając normalny rozkład wszystkich rozkładów normalnych, to i delta Diraca wśród nich trafić się może Podejrzewam, że gdyby dobrze poszukać, to w naturze (tej "żywej" - dlaczego "-", to później) coś by się znalazło, przynajmniej like. W nieżywej naturze trochę tego jest (ładunki itd.)
Spotkałem... nawet kilka razy. Najciekawiej było, kiedy w Białowieskiej fociłem grzybstwo fajne między dwoma zwalonymi pniami. Usłyszałem trzaski, chrumkania i ciamkania... wystawiłem łeb, a z drugiej strony pnia, czyli ok. metr ode mnie, pokazał się ryj... Stara z kilkoma młodymi, które zdążyły już okrążyć pnie i mnie w środku. Popatrzyliśmy na siebie przez kilka sekund, i zgodnie, z pełnym spokojem, zabraliśmy się do swojej roboty - ja do focenia, ona do żarcia. To był jeden z ogonków krzywej. Środek jest taki, że widzi się najwyżej (jeśli w ogóle) chowające się w krzakach tyłki. Atak to też ogonek krzywej, ten drugi.
Trochę to chyba bardziej skomplikowane. Trzebaby wziąć pod uwagę nie tylko krzywą dla samców, ale i dla samic. Wyjaśnienie może być wtedy czysto matematyczne.
I czwarta by się przydała, od góry, bo bez niej może jebn*ć jak maszt w Gąbinie
"Życie"?
A może taki przepis na definicję ŻYCIA byłby skuteczny:
1. porzućcie logikę klasyczną
2. przejdźcie do rozmytej
3. dodajcie zbiorom ze 2-3 wymiary i...
4. może w miarę sensowną definicję dałoby się zmontować
Użytkownik-7423, 23 maja 2015, 08:04
Dokładnie to miałem na myśli, jak jesteśmy "biologiczne" czy "psychicznie" ustawieni, na kilkunastoosobową grupę z paleo, na kilkudziesięcioosobową wioskę rolniczą czy może małe miasteczko typu Kazimierz Dolny nad Wisłą z kilkuset osobami w centrum i kilkoma tysiączkami dokoła?
Astroboy, 23 maja 2015, 11:18
Czy można zatem prosto przetłumaczyć nasze rzezie jako konflikt "nastawienia" na małą grupę z rzeczywistością liczebną? Jakoś tak "spokojnie" ludzie chodzą sobie na Bronksie. W Warszawie nie zauważyłem np. codziennych rzezi choćby w zatłoczonym metro.
Użytkownik-7423, 23 maja 2015, 11:49
Jasne, bo my jesteśmy "cywilizowani".
Znaleźliśmy sobie czynności zastępcze: sport, rywalizacja w pracy, zobojętnienie, ale w ciasnym metrze warczymy na siebie jak szczury w za małej klatce, a nie przytulamy jak pszczoły w ulu.
W Baltimore ostatnio się jednak źle działo...
Astroboy, 23 maja 2015, 11:54
Nie tylko tam się działo, czasem tak bywa. Dla mnie nieistotne statystycznie zdarzenia.
Ooo… Tegom oczekiwał.
Może jakieś w tym względzie refleksje na temat "nastawienia"?