Potwierdzone: perkozek wyginął
Najnowsza ocena liczebności najrzadszych ptaków świata potwierdza, że perkozek długodzioby (Tachybaptus rufolavatus) wyginął. Ostatnio widziano go w latach 80. ubiegłego wieku, a konkretnie w 1985 r. Występował wyłącznie na terenie jeziora Alaotra i w okolicach na Madagaskarze, stąd jego druga nazwa: perkozek z Alaotry. Eksperci utrzymują, że zniknął z powierzchni naszej planety przez kłusownictwo i drapieżne ryby.
Perkozek długodzioby jest pierwszym od 2005 r. ptakiem, w przypadku którego potwierdzono wyginięcie. Na szczęście poprawił się los innych rzadkich ptaków, np. gila azorskiego (Pyrrhula murina) czy południowoamerykańskiej papugi konury żółtolicej (Ognorhynchus icterotis).
T. rufolavatus był średniej wielkości ptakiem z niewielkimi skrzydłami. Z tego powodu nie był w stanie pokonywać dużych odległości i prowadził raczej osiadły tryb życia na jeziorze i pobliskich zbiornikach wodnych. Dwanaście perkozków długodziobych widziano na jeziorze Alaotra w grudniu w 1982 r., a dwa w pobliżu Andreby (również na jeziorze Alaotra) we wrześniu 1985 r. W 1985, 1986 i 1988 roku spotykano osobniki o cechach perkozków, ale uważa się, że były to hybrydy z innymi gatunkami, m.in. perkozkiem (Tachybaptus ruficollis).
Podczas spisu w 1999 r. i wizyty ekspertów w terenie rok później nie znaleziono ani perkozków długodziobych, ani żadnych przedstawicieli rodzaju Tachybaptus. Podczas ostatniej ekspedycji do pobliskiego jeziora Amparihinandriamabavy również nie napotkano jakichkolwiek perkozów. W aktualizacji Czerwonej Księgi Zagrożonych Gatunków znalazł się więc zapis, że T. rufolavatus to gatunek wymarły.
Badający status rzadkich ptaków na potrzeby Czerwonej Księgi dr Leon Bennun z Birdlife International mówi, że dla tego gatunku nie ma już, niestety, nadziei. Perkozek żywił się niemal wyłącznie rybami z Alaotry, jeziora brachicznego, w którym mieszają się słodkie wody rzeczne i słone morskie. Kiedyś jego brzegi porastał gąszcz papirusów i trzcin. Ostatnio rybacy przykryli większą część tafli sieciami, stanowiącymi zagrożenie dla ptaków nurkujących. Co prawda zastosowano je po znacznym przetrzebieniu pogłowia perkozków długodziobych, lecz jeśli jakieś tu wtedy pozostały, na pewno im to nie pomogło. Dodatkowo do wód wprowadzono drapieżne ryby (Micropterus i Ophiocephalus), pojawiły się też inwazyjne gatunki ssaków i roślin, które odebrały im pożywienie. Na domiar złego w okolicach rozpowszechniło się kłusownictwo.
Ustalenie, kiedy dokładnie dany gatunek wyginął, jest bardzo trudne. Trzeba to potwierdzić, dlatego odpowiednie orzeczenie wydaje się często po upływie wielu lat od śmierci ostatniego osobnika.
W 2005 r. za wymarłego uznano wyspiarka grubodziobego (Gallicolumba salamonis), ptaka z rodziny gołębiowatych, który występował endemicznie na Wyspach Salomona. Gatunek ten znany jest tylko z dwóch okazów: jednego z 1882 r. i drugiego z 1927 z wyspy Ramos. W XXI w. orzeczono również, że nigdy nie zobaczymy już m.in. Diaphorapteryx hawkinsi, ptaka z rodziny chruścielowatych, który występował na Wyspach Chathama.
Komentarze (15)
kocurxtr, 26 maja 2010, 13:05
najlepszą rzeczą dla tej planety byłoby wyginięcie homo sapiens gatunek ten jak wiadomo odpowiedzialny jest za niszczenie wszystkiego czego się dotknie...
uOSIu, 26 maja 2010, 13:25
nie chrzań - przed pojawieniem się człowieka gatunki też wymierały - to naturalny proces.
waldi888231200, 26 maja 2010, 13:34
Fajna rada , dzięki. Proponuję żebyś zaczął od siebie.
KONTO USUNIĘTE, 26 maja 2010, 18:06
kocurxtr,
jesteś radykałem,ale w Twoim stwierdzeniu jest ziarno słuszności.
waldi888231200, 26 maja 2010, 22:34
Spotkałem już takiego, co z tego powodu postanowił się nie rozmnażać ?
kocurxtr, 26 maja 2010, 23:08
chciałem jeno do refleksyji przywieść, chyba mnie się udało...
kocurxtr, 26 maja 2010, 23:10
mikroos, 26 maja 2010, 23:31
Ale wymieranie w takim tempie zachodziło w historii tylko ok. 5 razy.
waldi888231200, 26 maja 2010, 23:41
Widziałeś jakieś zwierze, ptaka , rybę lub robaka które s..ją do szamba?? Wszystko to z nich wychodzi plus ich szczątki spływa do rzeki lub jeziora skąd ludzie i wszystkie zwierzęta piją wodę tak jest od tysięcy lat ( a ty sobie jakąś winę przypisujesz).
Ps: Wszystkie zwierzęta, ptaki, ryby oddychają, pierdzą i chorują a ty potem wdychasz to powietrze a one oddychają twoimi wyziewami również i co?? i nic (tylko perkoz którego ktoś na pałę wpisał parę sztuk wyginął - zadziwiające).
KONTO USUNIĘTE, 27 maja 2010, 00:07
Przedstawiłeś NATURALNY obieg biomasy.Ale MY już mamy CYWILIZACJE : i do NATURY trzeba podchodzić w sposób CYWILIZOWANY !!!.
k0mandos, 27 maja 2010, 17:04
Teoretycznie natura sama powinna wyeliminować człowieka, gdyby ten jej zagrażał. Tylko jesteśmy co raz cięższym przeciwnikiem. Mamy mydło, ciepłą wodę, mądrych ludzi co tworzą szczepionki, ratują chore dzieci, które kiedyś nie miały szans na przeżycie, mamy samochody, żeby uciec jak tornado idzie.
Ja myślę, że albo sami ludzie się zorientują, że jak w tym tempie to będzie szło, to czeka nas krach ostateczny systemu korporacji, i zaczniemy się eliminować sami nawzajem względem pewnych przybranych kryteriów, albo dostaniemy za mało czasu, żeby wpaść na ten pomysł. No chyba, że nasze dzieci nie będą odczuwał potrzeby przejścia się po parku, wspinania na góry, prywatności i własności.
odalisques, 28 maja 2010, 01:05
Waldi wow, cisną się ostre słowa odnośnie Twoich wypowiedzi, ale prawdopodobnie wynikają one jedynie z wielkiej niewiedzy więc nie ma się co unosić... Niemal 90% pozycji na liście zagrożonych gatunków znajduje się tam wyłącznie na skutek działań człowieka. I nie ma to nic wspólnego z obiegiem naszych wydzielin w środowisku naturalnym (lol).
Człowiek jest też jedynym gatunkiem, kŧóry w przeciągu kilkunastu lat potrafi postawić w stan zagrożenia wyginięciem gatunek liczący sobie ponad pół miliona przedstawicieli. Północno-pacyficzna subtropikalna strefa konwergencji zapewnia świeże dostawy odpadów liczone w dziesiątkach tysięcy ton każdego roku m.in. do północno-zachodnich wysp Archipelagu Hawajskiego, który jest praktycznie jedynym na świecie miejscem rozrodu 3 gatunków kormoranów. A jakby tego było mało, to w latach 50-tych ubiegłego wieku naszemu upośledzonemu gatunkowi udało się na tenże Archipelag niechcący sprowadzić pewien niezwykle agresywny gatunek rośliny, która przez następne dekady zajęła ponad 40% jego obszaru (kwiat, nie pamiętam nazwy). Efekt? Dziesiątki tysięcy małych kormoranów palących się na słońcu przez kilka dni i umierających z wycieńczenia każdego roku (roślina rośnie tak gęsto, że nie są one w stanie opuścić gniazd).
O nielegalnym loggingu może słyszałeś? W tym przypadku chociaż ludzka głupota odbija się spowrotem na naszym gatunku (bo o zdziesiątkowaniu populacji goryla górskiego czy nosorożca białego już nawet nie mówię), bo to właśnie on był przyczyną wielkiej powodzi w Indonezji w 2002r, która zmyła sporą część kraju i zabiła kilkaset osób.
Dalej jest urolnianie coraz to nowych obszarów w strefie sub- i tropikalnej, wydobywanie surowców, wycieki tychże, bezmyślna irygacja terenów zamieszkałych... Mógłbym tak bez końca przytaczać przykłady, ale zapewne wywrze to zerowy wpływ na beztroskę co poniektórych forumowiczów. Gatunki zawsze wymierały i wymierać będą na skutek naturalnych procesów, człowiek natomiast przeniósł to wymieranie na zupełnie inny poziom, jaki nie miał miejsca nigdy wcześniej.
Jedyny inny gatunek szerzący destrukcję w takich samych proporcjach, choć na wiele mniejszą skalę to bodajże jakiś gatunek gąbek lub czegoś pokrewnego, żerujący na koralu. Doprowadza on to zniszczenia całej kolonii na danym obszarze po czym umiera z braku pożywienia. Świetne towarzystwo dla nas.
waldi888231200, 28 maja 2010, 03:03
I bardzo słusznie.
Teraz trochę szerszym niż Twoje spojrzeniem popatrzymy na sprawę człowiek - przyroda.
Każdemu z występujących gatunków w przyrodzie serdecznie zwisa los goryli podbiegunowych, muszek lodowcowych, pingwinów środkowo równikowych oraz fok o nierówno przyciętym wąsie. Są dla siebie tyle warte ile glikogenu można z nich wyciągnąć i szpiku z kości z równie trzeźwą wyceną patrzą na ludzi.
Tylko człowiek karmi żubry, kocha psy, opiekuje się łabędziami kiedy przymarzają im stopy do lodu na Wiśle, zarybia rzeki, martwi się tak jak ty o wymieranie gatunków wiec najdelikatniej mówiąc nie rozumie tych gości z rodzaju ludzkiego co pieprzą że wszystkiemu winien człowiek , rasa ludzka itd. Będą może łaskawi zakumać że fabryki i inne dobra są własnością 10% populacji, reszta żyje blisko i z szacunkiem do przyrody (nawet okruszków chleba do śmietnika nie wyrzuca tylko na parapet), systematycznie płaci za oczyszczanie ścieków i żywi się wędliną w której 50% to woda ( a żaden tygrys by tego syfu nawet nie powąchał).
Rodzaj ludzki zjada, ale i jest na bieżąco zjadany , 14 000 gatunków bakterii mieszka tylko w twoich ustach , 120 000 gatunków bakterii nakarmisz sobą zanim resztki pokarmu spuścisz w toalecie jako dar dla ich krewniaków którzy w tobie i na tobie nie mieszkają i nie żerują (jesteś ich domem i żywicielem za życia i po śmierci).
To dlatego przyroda cię nie kasuje bo jesteś jej niezbędny i jej jedyną nadzieją na zmianę , najwyższym jej produktem ( a rzeczy niepotrzebnych nie tworzy) .
Masz indywidualną świadomość i to jest to nad czym pracowała tysiące lat. Kiedy tylko zrobi kolejny krok do przodu możesz być spokojny zniknie wszystko co jej będzie niepotrzebne tak jak teraz znikają leworęczne wiewiórki i przytupujące kangury.
Przypomnę tylko że jednym zgrabnym ruchem skasowała metodą na tsunami 250 000 jednostek biznesowo-ludzkich parę lat temu a ostatnio zameldowała pyłem z wulkanu że samoloty ją drażnią.
Atlantyda, Lemuria, Mu , sodoma , gomora nawet po nich śladu nie ma.
Więc nie martw się o przyrodę ona sobie poradzi to co bym zalecił każdemu z osobna brzmi " martw się o siebie, by cię nie uznała za nieudany eksperyment bo zasilisz cmentarz".
To co napisałem już dawno zauważono i podjęto próby podniesienia jakości tworu o roboczym kryptonimie "ludzkość", temu miały służyć zbiorowe formy organizacyjne jak rodzina, plemię, państwo, religie, edukacja , nauka tylko że jakość i wydajność im dalej w czasie od założeń projektu tym słabiej z realizacją celu i jakością ( a to zawsze kończyło się selekcją najlepszych odpowiadających jednostek i kasacją całej reszty projektu).
Tak więc nie używaj słowa MY , Ludzkość powinna to, albo tamto tylko pomyśl co ty możesz zrobić wokół siebie i z sobą, bo z tego rozliczony będziesz indywidualnie , drobiazgowo, sprawiedliwie i bez możliwości odwołania (bo niema do kogo). Powodzenia .
PS. To nie jest żart.
odalisques, 28 maja 2010, 03:28
Mądrość tanzańskich ludów plemiennych od Ciebie bije. Gdyby to, co mówisz miało choć trochę sensu żylibyśmy w świecie, w którym byłbyś przykuty do ściany łańcuchem z rządowym numerem seryjnym. Na szczęście to tylko bełkot pełen frazesów pochodzący od egocentryka pełnego pierwotnych instynktów.
waldi888231200, 28 maja 2010, 03:40
Pewnie masz rację. Powodzenia.