Odkryto potężną, nieznaną wcześniej, kolonię pingwinów białookich
Eksperci z Woods Hole Oceanographic Institution (WHOI) poinformowali na łamach Scientific Report o odkryciu superkolonii pingwinów białookich. Okazało się, że na Danger Islands, łańcuchu wysp znajdujących się na północ od Półwyspu Antarktycznego, żyje ponad 1,5 miliona tych pingwinów.
Do niedawna nie wiedzieliśmy, że Danger Islands są ważnym habitatem pingwinów, mówi profesor Heather Lynch ze Stony Brook University. Naukowcy nie mieli pojęcia o istnieniu kolonii po części z powodu odizolowania Danger Islands, a częściowo z powodu otaczających je zdradzieckich wód. Nawet w lecie wyspy są otoczone grubym lodem, który utrudnia do nich dostęp.
W 2014 roku profesor Lynch i Mathew Schwaller z NASA odkryli na zdjęciach satelitarnych coś, co wyglądało jak pokłady guano, wskazujące na istnienie wielu ptaków. Lynch postanowiła zorganizować ekspedycję na wyspy. Gdy przybyła tam w grudniu 2015 roku wraz z grupą współpracowników odkryła tysiące gniazdujących ptaków. Uczeni zaczęli liczyć je ręcznie, wykorzystali też drona, który podczas lotu wykonywał jedno zdjęcie na sekundę. Zdjęcia takie są następnie łączone w jeden wielki obraz, pokazujący całość. Teraz, dzięki dostępowy do sieci neuronowych możliwe było przeanalizowanie zdjęć pikseli po pikselu. Wyniki są niezwykle pocieszające.
Na Danger Islands nie tylko wystepuje największa populacja pingwinów białookich na całym Półwyspie Antarktycznym, ale wydaje się, że populacja ta nie doświadczyła spadku liczebności, jak kolonie wzdłuż zachodniej części Półwyspu, którym zagraża globalne ocieplenie, mówi Michael Polito z Louisiana State University.
Nowe odkrycie ułatwi też przekonanie polityków do ustanowienia morskiego obszaru chronionego (MPA). Takie obszary są ustanawiane w oparciu o dowody naukowe. Istnienie dużej, zdrowej kolonii pingwinów, która – w przeciwieństwie do innych kolonii – nie doświadcza obecnie spadków populacji, to mocny argument za ochroną okolic Danger Islands.
Komentarze (0)