Francja odetnie piratów
Francuski Senat stosunkiem głosów 189:14 przyjął kontrowersyjne przepisy zezwalające na odcinanie piratów od Sieci. Nowe prawo przewiduje utworzenie rządowej agendy, której zadaniem będzie nadzorowanie przestrzegania praw autorskich w Internecie. To właśnie ta agenda będzie wysyłała ostrzeżenia do osób, które jej zdaniem pobierają z Internetu nielegalne kopie programów czy filmów. Po trzecim ostrzeżeniu podejrzanemu o piractwo zostanie odcięty dostęp do Internetu na rok. Ponadto osoba taka będzie musiała zapłacić grzywnę.
Socjaliści, którzy są obecnie we Francji w opozycji, zapowiedzieli złożenie skargi do Trybunału Konstytucyjnego. Nowe przepisy skrytykowała też Unia Europejska.
Komentarze (25)
odalisques, 13 maja 2009, 17:27
To chyba pierwszy na świecie akt ustawodawczy uderzający nie w udostępniającego treści łamiące prawa autorskie, ale w jego odbiorców. Administracja francuska postanowiła zmarnować znaczne sumy rocznie celem walki z czymś, czego nie są w stanie w żaden sposób kontrolować. Wynika to pewnie z ogólnej niewiedzy na temat działania i mechanizmów Internetu i mylnego przekonania, że kontrola sieci p2p może rozwiązać ten problem. A nie może.
Mariusz Błoński, 13 maja 2009, 17:43
Mieszasz dwie sprawy. To w Polsce jest tak, że prawo autorskie zabrania udostępniania, ale nie zabrania pobierania. W innych krajach prawo jest bardziej logiczne, czego przykładm USA i procesy przeciwko pobierającym.
Czy nie są w stanie kontrolować? Przypuszczam, że jeśli przepisy wejdą w życie, to piractwo gwałtownie się zmniejszy. Szczególnie po pierwszych doniesieniach o odcinaniu sieci i grzywnach. Całkowicie wyliminować się nie uda, ale całkowicie nie udało sie też wyeliminować morderstw, ale to nie jest argument przeciwko ściganiu tego typu przestępczości.
Ogólnie rzecz ujmując, to uważam, że sami użytkownicy Internetu są winni temu, że pojawia się i będzie się pojawiało coraz więcej przepisów krępujących Sieć. Z tej prostej przyczyny, że politycy i urzędnicy ze swej natury dążą do rozszerzania swej władzy. Społeczeństwo generalnie nie ma nic przeciwko, chociaż w poszczególnych wypadkach mu się to nie podoba. Jednak tutaj przekonać polityków mogą lobbyści, którzy mają świetny argument: biznes traci miliardy, państwo traci na podatkach. Obywatele chcą coraz większego socjalu, więc trzeba mieć coraz więcej kasy z podatków.
Jeśli w Sieci będzie panowało bezprawie, będą dążenia do regulacji. To taki sam proces, jak z blokowaniem reklam. Im więcej blokowania, tym mocniejszy trend ku płatnemu udostępnianiu treści. Już nawet twórca AdBlocka zauważył, że dodatek ten może niszczyć Internet.
Jeśli użytkownicy nie będą wykorzystywali Internetu rozsądnie, to tylko na tym stracą. Mają bowiem przeciwko sobie polityków, urzędników i lobbystów, którzy są dobrze zorganizowani i mogą prowadzić lobbing przez cały czas. A co mogą obywatele? Raz na kilka lat wrzucić kartkę do urny. A zgodnie z coraz powszechniejszym trendem w pewnych organizacjach ponadnarodowych, jak wrzucą karteczkę niewłaściwą, to się powtarza głosowanie do skutku
pogo, 13 maja 2009, 20:54
adblock i inne takei wynalazki nie byłyby do niczego potrzebne gdyby portale udotępniające miejsca reklamowe nie cisnęły takich ilości reklam na kupę... a w szczególności chodzi tu o toplayery i miejsca gdzie ilość mieszczących się na ekranie reklam jest większa niż treści... gdyby nagle powstało jakies prawo ograniczające ilośc jednocześnie wyświetlanych reklam na stronie w stosunku do jej całkowitej wielkości i delegalizacja niektórych form reklamy... tych najbardziej drażniących to szybko okazałoby sie że masa ludzi nawet nie myśli o adblockach i innych takich wynalazkach... a skuteczność reklam... cóż... trudno to przewidzieć... ale na pewno byłby niższy współczynnik irytacja konkretną reklamą...
odalisques, 13 maja 2009, 21:03
Mariusz: faktycznie nie wiem jak wygląda sytuacja prawna we Francji odnośnie tej kwestii. Jednak nie widzę możliwości, aby piractwo uległo długofalowemu zmniejszeniu z powodu opisywanych zmian (krótkofalowe może mieć miejsce z racji porzucenia sieci p2p i chwilowego braku odpowiedniej alternatywy dla niektórych użytkowników) - zmieni się jedynie forma redystrybucji nielegalnych plików. Nikt nie jest w stanie kontrolować social sharing-u (e.g. udostępnianie plików poprzez serwery pocztowe, już teraz dosyć popularne), bo jest to technicznie awykonalne.
mikroos, 13 maja 2009, 21:12
Paradoksalnie, im bardziej będą kombinowali internauci, tym gorszą może im się to odbić czkawką. Bo nagle może się okazać, że niektórzy operatorzy poczty wprowadzą np. ograniczenia wielkości wysyłanych plików.
Mariusz Błoński, 13 maja 2009, 23:47
Jest dokładnie tak, jak mówi mikroos. Internet nie jest "demokratyczny". Istnieje bodajże 13 węzłowych serwerów. Kto je kontroluje, kontroluje Sieć. Jest też ICANN, są wreszcie właściciele poszczególnych segmentów infrastruktury. Operatorzy są poddani regulacjom, tak jak operatorzy telekomunikacyjni. Wystarczy wprowadzić odpowiednie przepisy, zobowiązujące ich do pewnych działań pod groźbą utraty licencji.
Tomek, 14 maja 2009, 00:32
Gdybym miał teraz akcje w jakiejś firmie dostarczającej Internet we Francji, wycofałbym je na rzecz przenośnych dysków twardych
ФvХ, 14 maja 2009, 09:52
Czyli wysyłać można! LOL
pogo, 14 maja 2009, 10:15
piszą ze blokują notorycznych piratów.. a udostęniający to nie sa piraci?
no i znowu zacznie opłacać się sprzedawać lewe oprogramowanie na płytach... znowu wzrośnie na to popyt jak za czasów gdy mało kto miał neta... i mało kto udtstepniał soft... znowu na piractwie komputerowym zacznie się zarabiać...
najwięcej na tym zarobią firmy produkujące płyty
Tomek, 14 maja 2009, 12:37
Dyski twarde, lepiej będzie pójść do kolegi i pociągnąć od niego 100 GB, będzie taka wymiana... a do piratów będą chodzić po nowości, ewentualnie jak pisałem - do biblioteki.
Znów będzie na bazarze stał koleś w szeroko naciągniętej czapce, i szeptał przechodzącym do ucha: "płłłytyy"
mikroos, 14 maja 2009, 14:05
Ale sami doskonale wiecie, że obieg płyt tłoczonych będzie znacznie trudniejszy, a do tego droższy. Koncerny i tak osiągną swoje i ograniczą piractwo.
krwisty, 14 maja 2009, 22:29
Może 10 lat temu. Teraz za ok 150 zł 16GB pendrive i raczej żadne płyty nie będą potrzebne.
mikroos, 14 maja 2009, 22:40
Ale trzeba biegać do kolegów, a pierwszą kopię trzeba i tak od kogoś zdobyć.
krwisty, 14 maja 2009, 22:44
Zawsze się znajdzie ktoś kto ściągnie a co do biegania to jest szkoła, uczelnia, praca choć oczywiście najlepiej jest wygodnie siedzieć przed kompem i samemu ściągnąć.
mikroos, 14 maja 2009, 22:50
No i właśnie o to chodzi. Bo o ile raczej nie ma co liczyć na całkowite powstrzymanie problemu, o tyle zdobywanie cudzej własności intelektualnej będzie teraz wyraźnie bardziej uciążliwe. Inna sprawa, że niemal niemożliwa (lub przynajmniej bardziej utrudniona) stanie się wymiana plików, które nie są łatwo dostępne w obiegu i których kolega z pracy/szkoły nie ma akurat na półeczce na płycie. Nie będzie przecież możliwości wyszukania sobie człowieka w Peru czy innej Australii, który akurat posiada takie dzieło w kolekcji.
Przy okazji sami piraci na swój sposób skorzystają na nowym prawie, bo pewnie okaże się, że będzie tak, jak w Szwecji po wprowadzeniu IPRED - z dnia na dzień ruch w szwedzkich węzłach Sieci spadł o 10%, więc większość użytkowników odczuła zwiększenie szybkości połączeń.
Osek, 14 maja 2009, 23:24
Kwestia 5EUR miesięcznie i problem z głowy.
The Pirate Bay już teraz ma w fazie otwartych beta testów narzędzie IPREDador pozwalające każdemu połączyć się z VPN (zapewne z porządnym szyfrowaniem) i za wymienioną wyżej kwotę można będzie wykupić sobie święty spokój.
wilk, 15 maja 2009, 14:37
Tyle osiągną, że dawny, scenowy friendship powróci ze zdwojoną siłą. Najbardziej na tym ucierpią szarzy użytkownicy, którzy nie wiedzą nawet co i jak piracić. Aż strach pomyśleć co by było gdyby USA ugięło się przed wezwaniami UE do "oddania" Internetu.
thibris, 15 maja 2009, 14:41
Szary użytkownik straci ? A w jaki to sposób ? Skoro nie wie co i skąd ukraść, to spać może spokojnie - nikt mu neta nie odetnie
wilk, 15 maja 2009, 16:15
Ok, nie odetnie (o ile ktoś się nie pomyli i nie oskarży go, że przypadkiem ściągnął coś czego on sam nie chciał). Ale koszt monitorowania ruchu internetowego ktoś musi pokryć, prawda? ;-)
mikroos, 15 maja 2009, 16:23
Przypominam, że ustawa pozwala na odcięcie NOTORYCZNYCH piratów.
Jurgi, 15 maja 2009, 16:28
Właśnie — ile było przypadków błędnych oskarżeń? Osób, które nie miały w ogóle komputera, albo już dawno nie żyły?
Ale dziwne, że nikt z was nie zwrócił uwagi na badziej istotną rzecz: decyzja o winie będzie zapadać bez wyroku sądowego! To skandal dla mnie niebywały. Istne sądy kapturowe (zapewne złożone głownie z przedstawicieli organizacji „ochrony” praw „autorskich”), to zaprzeczenie demokracji i państwa prawa.
wilk, 15 maja 2009, 16:35
No tak, ale to niczego akurat nie zmienia, bo procedura zgłaszania/odcięcia wciąż jest trzyetapowa (mail, poczta, ciach) i trwa ok. półtorej roku. Natomiast słowo "notoryczny" nie jest umocowane prawnie - etap pierwszy zwyczajnie rozpoczyna się na wniosek pokrzywdzoengo właściciela praw autorskich.
mikroos, 15 maja 2009, 16:49
Bez komentarza...
chociaż przyznać muszę, że IPRED jest znacznie lepszym rozwiązaniem, bo zakłada udział sądu w podejmowaniu decyzji.
wilk, 21 maja 2009, 14:59
I jak można było przewidzieć, HADOPI, to tylko była rozgrzewka przed totalnym nadzorem, kontrolą i inwigilacją nie piratów, a wszystkich obywateli... Baza obywateli, szpiegowskie rządowe oprogramowanie, cenzura, system śledzenia pojazdów i rozpoznawania rejestracji. Więcej: http://webhosting.pl/Loppsi.2.kontroli.w.Internecie.nigdy.za.wiele
I na przetłumaczonych (choć dość kiepsko) podlinkowanych tam materiałach: http://tnij.org/loppsi2_lemonde i http://tnij.org/antyloppsi2_blog
Czasem mam przeczucie, że politycy z braku własnych ideologii tworzą prawo pod wizjonerskie filmy i książki o totalitarnych rządach i permanentnej inwigilacji oraz zamiast walczyć prawnie z osobami winnymi, to walczą z całym społeczeństwem. Chociaż... Z drugiej strony od jakiegoś już czasu z moich przemyśleń płyną konkluzje, że globalizacja i zacieranie granic państwowych np. na koszt regionów kulturowych nie byłoby takie złe. Zaś ostatnio coraz bardziej przekonuję się do zdania mikroosa, że człowiek uczciwy nie ma czego się obawiać, ale czy faktycznie nasza cywilizacja potrzebuje takich rozwiązań, by wszyscy chodzili jak w zegarku...?