Ponad 100 plemion nie nawiązało kontaktu
Niedawno świat obiegła wiadomość, że żyjące w peruwiańskiej dżungli plemię Mashco-Piro próbowało nawiązać kontakt ze światem zewnętrznym. Dotychczas przedstawiciele tego plemienia unikali takich kontaktów. Takie wydarzenie rodzi pytanie, ile jeszcze plemion nie kontaktowało się z osobami z zewnątrz.
Rebecca Spooner z organizacji Survival International, która zajmuje się prawami autochtonów, ocenia, że istnieje ponad 100 grup, które nie nawiązały kontaktu ze światem zewnętrznym. Najbardziej wiarygodnych informacji na ten temat dostarczają badania przeprowadzone przez rząd Brazylii. Dzięki zwiadom lotniczym i rozmowom z plemionami, z których jest kontakt, oszacowano, że w brazylijskiej Amazonii znajduje się co najmniej 77 izolowanych plemion. Specjaliści oceniają, że około 15 grup ludności żyje na terenie Peru, a kilka kolejnych znajduje się na terenie innych krajów obejmujących swym zasięgiem Amazonię. Dwa plemiona zamieszkują Andamany, kolejnych kilkadziesiąt mieszka w indonezyjskiej części Nowej Gwinei. Spooner niewyklucza też istnienia takich grup w Malezji i centralnej Afryce.
Przedstawicielka Survival International mówi, że większość z takich grup ma jakiś kontakt ze światem zewnętrznym. Niewielki i pośredni, ale jednak. Zwykle bowiem kontaktują się z innymi plemionami, które z kolei mają szersze kontakty.
Spooner informuje, że większość plemion z Amazonii, które odmawiają kontaktu z zewnątrz, czyni tak, gdyż ma złe doświadczenia. Były one w przeszłości masakrowane przez poszukiwaczy złota, firmy zajmujące się zbieraniem kauczuku czy wydobywaniem ropy naftowej. Z tego też powodu wielu antropologów nazywa takie plemiona "dobrowolnie izolowanymi".
W Brazylii czy Peru istnieją przepisy chroniące obszary takich plemion czy zabraniające kontaktowania się z nimi. Jednak firmy naftowe czy górnicze wyszukują luki w prawie i wdzierają się na chronione tereny. Survival International udokumentowała przypadki, gdy całe wsie takich plemion były niszczone buldożerami, a mieszkańcy przepędzani lub zabijani.
Jednak często takie plemiona, gdy zaufają światu zewnętrznemu, same szukają kontaktu. Odnoszą bowiem z niego liczne korzyści. Medycyna czy dostęp do metalowych narzędzi są bardzo pociągające. Z drugiej strony, bardzo łatwo zapadają na choroby, z którymi się wczesniej nie zetknęli. Niejednokrotnie połowa plemienia umiera, zanim z zewnątrz zostaną dostarczone leki. Członkowie takich plemion najczęściej lądują na samym dole drabiny społecznej. Jednak, jak mówi Kim Hill, antropolog z Arizona State University, który pracował z kilkoma niedawno odkrytymi plemionami, gdy rozmawia z nimi w kilka lat po nawiązaniu kontaktu, nikt nie chce wracać do starego sposobu życia.
Komentarze (5)
tommy2804, 23 sierpnia 2013, 23:12
Kontakty ze światem zewnętrznym - jak zauważono w artykule - to zarówno szanse jak i zagrożenia. Jedno jest pewne: trzeba za wszelką cenę zachować ich unikalną kulturę i zwyczaje od zapomnienia.
Flaku, 23 sierpnia 2013, 23:44
Nawet jeśli im bardziej się spodoba nasza kultura i nie będą chcieli swojej? Przyszedł mi do głowy niedawny artykuł z mises.pl http://mises.pl/blog/2013/08/22/znamenski-rezerwaty-indian-jako-socjalistyczny-archipelag/ . Polecam poczytać przed wygłaszaniem tego typu wypowiedzi. Jeśli chcemy zachować ich kulturę, to zapiszmy ich zwyczaje/sami je kultywujmy. Nie można natomiast chcieć zachować ją za wszelką cenę(wbrew ich woli).
tommy2804, 24 sierpnia 2013, 12:08
Nie sugerowałem, że należy ją zachować wbrew ich woli i pod przymusem nakazywać im ją kultywować. Chodziło mi raczej o zachowanie różnorodności i unikalności takiej kultury. Nasz sposób życia wcale nie musi zdominować ich i go zastąpić, a może wiele wnieść do naszego. Wyobraź sobie, że ich kultura zawiera "zwyczajową" wiedzę zielarską na temat np. leku na raka albo specyfik mogący zastąpić silne leki przeciwbólowe (np. morfinę) nie powodujący przy tym skutków ubocznych. Czy przez to, że nasza kultura masowa jest tak ofensywna i mogłaby niechybnie spowodować zatarcie i zapomnienie tej wiedzy przekazywanej z pokolenia na pokolenie nie należałoby roztoczyć nad nimi swego rodzaju tymczasowego "parasola" ochronnego? Pomogłoby to lepiej poznać, udokumentować i uniknąć "zachłyśnięcia" się przez tą ludność "wielkim" światem, a przez to uchronić ją od jej destruktywnego wpływu. Stopniowe oswajanie ich kultury z naszą obu stronom wyjdzie na dobre.
Flaku, 24 sierpnia 2013, 13:59
Z tym się zgodzę, jednak przeraziło mnie sformułowanie "za wszelką cenę".
radar, 26 sierpnia 2013, 08:49
Wczoraj akurat oglądałem na BBC HD program "coś tam z planetą..." i było o takich plemionach mieszkających w buszu.
Pod koniec było o tych plemionach odizolowanych "jak to muszą monitorować żeby nie doszło do kontaktu" i pokazują kolesia w samolocie jak lata w kółko na wioską( robią to regularnie - "taka praca")... tubylcy stoją i pokazują sobie samolot palcami, dzieci z matkami spierdzielają gdzie pieprz rośnie... jaki to jest "brak kontaktu"?