Płonie największy park narodowy w Polsce. Sytuacja jest coraz bardziej dramatyczna
W niedzielę 19 około godziny 19.30 jeden z mieszkańców Kopytkowa zauważył uciekające łosie, a następnie unoszący się słup dymu. Rozpoczął się potężny pożar Biebrzańskiego Parku Narodowego – największego parku narodowego w Polsce. Sytuacja jest coraz bardziej dramatyczna, a pożaru dotychczas nie udało się opanować. Park co roku zmaga się z pożarami, jednak nie przekraczają one 200 hektarów. Obecnie spłonęło już ponad 1400 ha.
Z pożarem walczą Ochotnicze Straże Pożarne, Państwowa Straż Pożarna, Lasy Państwowe użyczyły samolotów gaśniczych, jednak pożar zagraża kolejnym bezcennym terenom. Dramatyzm sytuacji najlepiej oddaje oświadczenie dyrektora Biebrzańskiego Parku Narodowego, Andrzeja Gregoruka.
Dziś płonie największy polski park narodowy, jedne z najlepiej zachowanych torfowisk w Europie. To ptasi raj. Tysiące gęsi, kaczek, wiele batalionów, rycyków, kulików zatrzymywało się tu na wiosennych migracjach, by się wzmocnić przed dalszą wędrówką. W nieprzebytych bagiennych lasach są ostoje rzadkich dzięciołów, sów, bielików, czy orlików grubodziobych - najrzadszych orłów Europy. Odnotowano tu ponad 280 gatunków ptaków, w tym wiele rzadkich i gdzie indziej ginących, takich jak dubelt, cietrzew, wodniczka. To miejsce, gdzie mogliśmy podziwiać łosie, bo tu właśnie jest ich najwięcej w całym kraju i tutaj przetrwały okres nadmiernych polowań. Żyją tu rysie, kilka rodzin wilków...nie czas wszystko wymieniać... Mszyste torfowiska tworzyły się tu powoli od tysięcy lat, tworząc mokrą, bagienną gąbkę, dającą najlepszy, bo naturalny magazyn retencyjny, w tak suchych ostatnio latach. To przyrodnicza perła, bo w ostatnim stuleciu osuszono aż 86% wszystkich torfowisk Polski. Rzadkimi roślinami zachwycają się naukowcy całej Europy.
Biebrza fascynuje ogromem przestrzeni i otwartym krajobrazem. Ten, kto choć raz przeszedł biebrzańskim szlakiem, chce tu wracać. Tymczasem ten tragiczny pożar trawi wszystko... dziś rano miał powierzchnię blisko 1,5 tys. ha, to prawie tyle, co 2 tysiące boisk piłkarskich! A tak bardzo się powiększył. Ptaki tracą w ogniu swoje lęgi! Pisklętom grozi głód, bo ich żerowiska pełne do niedawna drobnych zwierząt, po przejściu żywiołu będą pustynią.
Park organizuje zbiórkę na walkę z żywiołem i doposażenie dla Ochotniczych Straży Pożarnych. Wzruszeni jesteśmy Państwa postawą podczas pożaru i zrozumieniem, że Biebrzański Park Narodowy to nasze narodowe dobro. By je uratować potrzebujemy wsparcia. Nasze środki zabezpieczane na wypadek pożarów (150 tys. w tym dofinansowanie z Funduszu leśnego Lasów Państwowych) skończyły się już wczoraj. Pożary nękają nas co roku, zwykle mają jednak powierzchnię do 200 ha rocznie, tymczasem spalony tylko w kwietniu ogniem obszar to blisko 2 tys. ha! teraz intensywnie staramy się o dodatkowe wsparcie i dotacje na pokrycie kosztów nalotów samolotami gaśniczymi, jeden kurs to koszt ok. 10 tys.zł A tych kursów było wiele, końca nie widać...
Prosimy o Państwa finansowe wsparcie, by lepiej wyposażyć GASZĄCYCH OBECNIE POŻAR DRUHÓW OCHOTNICZYCH STRAŻY POŻARNYCH Z POBLISKICH WSI I MIASTECZEK. Ochotnicy są na każde wezwanie, dniem i nocą z narażeniem życia walczą z ogniem w dolinie Biebrzy. Ale rozmiar tragedii i ilość wyjazdów powoduje zużycie najpotrzebniejszych sprzętów do gaszenia.
Zebrane środki przeznaczone zostaną na zakup:
- tłumic do ręcznego gaszenia,
- małych motopomp, które można przenosić w niedostępny teren, służących do pobierania i gaszenia wodą z bagien, cieków wodnych,
- paliwa na dojazdy, niezbędnych kosztów gaszenia pożarów.
Darowizny na doposażenie ochotniczych straży pożarnych i gaszenie pożarów w Biebrzańskim Parku Narodowym można wpłacać na specjalne konto Bank BGK 31 1130 1059 0017 3397 2620 0016 wpłaty tytułem: "darowizna pożar 2020"
Komentarze (8)
Sławko, 22 kwietnia 2020, 12:55
Przykro patrzeć, gdy płonie taki piękny Park, gdy giną zwierzęta i rośliny. Wsparcie dla strażaków jest bardzo potrzebne, ale jedna rzecz nie daje mi spokoju.
Nie rozumiem, dlaczego straż pożarna musi w takich sytuacjach prosić zwykłych ludzi o pomoc? Co w tym czasie robi Rząd? Gdzie są środki finansowe, które powinny być w rezerwie na wypadek takich sytuacji? To nie jest sprawa tylko tego pożaru. Od kilku lat, jeśli nie kilkunastu sytuacja staje się coraz gorsza. Brakuje pieniędzy w służbie zdrowia, w ratownictwie, w tym w straży pożarnej i wielu innych służbach. Co chwila jakieś służby błagają zwykłych ludzi o pomoc! A co robią ludzie w urzędach, w ministerstwach w Rządzie? Dlaczego ta pomoc nie idzie z Budżetu Państwa? Co się dzieje z pieniędzmi, które wpłacamy w postaci podatków? Podatki to przecież ok. 50% zarobków każdego z nas! To OGROMNA ilość pieniędzy! Jak to jest, że na propagandę w TVP rząd jest w stanie wydać lekką ręką 2 miliardy zł, a nie ma 2 milionów zł aby dofinansować straż, która próbuje ratować nasze dziedzictwo narodowe? Jak to jest, że Rząd Polski wydaje w ciągu 10 lat na organizacje katolickie tyle pieniędzy, ile kosztował cały naukowy ośrodek CERN(!), a służby ratownicze muszą ŻEBRAĆ o pomoc u zwykłych ludzi? Jak to jest, że Rząd zapewnia wszystkich, że dysponuje rezerwami finansowymi, a tych rezerw nie uruchamia, gdy są rzeczywiście potrzebne? Jak można mieć zaufanie do Rządu, który na każdym kroku pokazuje swoją nieudolność, kłamstwa, arogancję i niegospodarność, żeby nie powiedzieć wręcz kradzież w imię samo-tworzonego prawa, a jednocześnie wmawia nam, że musimy płacić podatki? Po co płacimy te podatki, skoro te pieniądze są potem rozkradane, zamiast zostać rozdysponowane na finansowanie państwowych służb, a my musimy potem i tak wspierać te służby dodatkowymi wpłatami? Na co nam taki Rząd, który nie potrafi rządzić? Na co nam taki Rząd, który nie zna się na ekonomi, który nie potrafi gospodarować budżetem kraju, który nie potrafi zadbać o zapewnienie rezerw finansowych na wypadek klęsk żywiołowych? Jedyne co potrafią, to opowiadać nam bajki na dobranoc o 19:30, jacy to są wspaniali.
Rowerowiec, 22 kwietnia 2020, 15:04
Rozumiem twój ból. Ale zastanawianie się nad tym czemu na świecie rządzą głupcy, niczego nie daje, a jedynie zabiera czas, traci nerwy i powoduje ogólne zwątpienie i złe samopoczucie. Tak zawsze było i będzie i to naturalna rzecz człowiecza. Jesteśmy jeszcze na początku cywilizacji, a można powiedzieć że dopiero za linią startu. Z tego właśnie wynika ogólny stan tego świata, że wydaje się większości że jesteśmy już daleko rozwiniętą cywilizacją. Technologicznie i tak i nie, bo jednak nie panujemy nad prawie niczym. Codziennie mamy sygnały że jednak oprócz ujarzmienia ognia i prądu elektrycznego nie mamy żadnej władzy.
Mariusz Błoński, 22 kwietnia 2020, 16:50
Państwo to niezmiernie zbiurokratyzowana struktura. Przeznaczenie pieniędzy na coś nieprzewidzianego, w sytuacji, gdy takich nieprzewidzianych rzeczy jest od groma, a jeszcze w dodatku przeznaczenie ich na OSP, które nie są pod bezpośrednim nadzorem państwa i do tego jeszcze w sytuacji, gdy typowy urzędnik jest biernym wykonawcą poleceń i nie ma zamiaru się z niczym wychylać, a jego głównym pragnieniem jest zapewnienie sobie dupochronu i bezpieczne dotrwanie do emerytury, nigdy nie będzie zbyt szybkie. Tym bardziej, że pewnie trzeba by zorganizować przetarg itp. itd.
Dlatego też trzeba zbierać pieniądze wśród ludzi. To znacznie bardziej skuteczne, niż czekanie, aż państwo łaskawie ruszy d...
Daniel O'Really, 22 kwietnia 2020, 18:08
Daje sporo, tak jak każde inne zastanawianie się, jeśli prowadzi do konstruktywnych wniosków, po których następuje działanie, a nie służy tylko pobudzeniu emocji. Gdyby nikt nigdy nie zaczął się nad tym zastanawiać, do tej pory rządziłby nami prawdopodobnie jakiś potomek jednego z królewskich rodów Europy. Ja tymczasem czym prędzej wrzucam garść monet na Park, bo tu trzeba gasić a nie filozofować.
tempik, 22 kwietnia 2020, 21:19
Problem jest taki że wszelkie służby są skrojone na czas pokoju, inaczej duża część medyków, policjantów, strażaków itd. przez lata lub dłużej pobierała by wypłaty za nic oczekując na rzadki kataklizm przy którym się przydadzą.
Nie mniej państwo które przeżera wszelkie rezerwy przeznaczone na awaryjne sytuacje to głupie państwo...
Daniel O'Really, 24 kwietnia 2020, 12:11
Skąd ten pesymizm? Przecież gatunek homo nie takie katastrofy przeżywał jak ta, przed którą stoimy, mając zdecydowanie mniej wiedzy i możliwości dostosowania. Nasi przodkowie w przypadku nieurodzaju, suszy czy jakiejś epidemii mieli do wyboru, wyruszyć na poszukiwanie lepszego miejsca, albo umrzeć. My możemy stworzyć dosłownie raj na pustyni. Odsalać wodę z oceanu, wiercić na kilometry wgłąb ziemi, budować niemal niezniszczalne konstrukcje. Nie ma szans, żeby nas coś zabiło (jako gatunek). Czy to będzie wzrost czy spadek temperatur, damy radę. Nawet totalna pandemia ze śmiertelnością 100% nie wszystkich wybije, bo są jeszcze odizolowane grupki ludzi, które nie miałyby szans zarazić się od reszty.
Daniel O'Really, 24 kwietnia 2020, 14:45
W całej historii świata, żaden z licznie wymyślonych przez człowieka bogów nikogo przed niczym nie ustrzegł (chyba, że kapłanów tychże bogów przed koniecznością pracy). Mówiąc o raju miałem raczej na myśli raj w sensie ogrodu/habitatu, nie miejsca wiecznej szczęśliwości. Jeśli chodzi o próby stworzenia raju jako miejsca, gdzie każdy jest cały czas szczęśliwy, zgadzam się, że muszą koniecznie prowadzić do porażki.
Ja nie widzę realnej szansy wybicia/wyginięcia wszystkich ludzi na ziemi a ty? Jak wyglądałby scenariusz takiej apokalipsy (wziąwszy pod uwagę takie ludy jak Bajau - żyjący na oceanie, których w najmniejszym nawet stopniu nie skrzywdziło ostatnie wielkie tsunami, czy inne spośród tysiąca plemion, które nie mają do tej pory styczności z cywilizacją)?
cyjanobakteria, 26 kwietnia 2020, 13:22
Musieli by chyba wrócić do sprawdzonych metod średniowiecznych, czyli wyhuśtać delikwenta przy rogatkach aż sam odpadnie, a całą wioskę puścić z dymem. Nie sądzę, aby nawet dotkliwe kary finansowe ukróciły ten proceder, bo poważni rolnicy się tym nie zajmują chyba, że się mylę. Edukacja potrwa jeszcze kilkaset lat.