Nie można "niewinnie naruszyć" praw autorskich?

| Technologia
Steffe

Amerykański sąd apelacyjny uznał, że Whitney Harper nie może powoływać się na zapis Copyright Act z 1976 roku, który opisuje kategorię "innocent infringment".  Pani Harper została oskarżona o nielegalne pobranie z sieci P2P 37 utworów. Sąd pierwszej instancji uznał linię obrony mówiącą o "innocent infringment" i zmniejszył minimalną grzywnę 750 dolarów za nielegalnie pobrany utwór do kwoty 200 USD.

Jednak sąd apelacyjny odrzucił taki wyrok. Stwierdził bowiem, że zasada "innocent infringment" dotyczy sytuacji, w której naruszający prawo autorskie wykaże, iż zrobił to nieświadomie i nie miał żadnych podstaw, by przypuszczać, że łamie prawo. Tymczasem, jak stwierdził sąd, ostrzeżenia o prawach autorskich są powszechnie znane i były wydrukowane na opakowaniu płyty, którą oskarżona nielegalnie skopiowała. Innymi słowy sąd uznał, że nawet w przypadku gdy nie mamy dostępu do samego opakowania - Harper przyznała, że kopiowała z sieci P2P - to powszechność ostrzeżeń i dostępność informacji na ten temat powodują, że nie można powoływać się na zasadę "innocent infringment".

Pani Harper będzie musiała zapłacić zatem 750 USD od każdego nielegalnie pobranego utworu.

prawa autorskie piractwo P2P innocent infringment