Bo samochód był za cichy
Samochody z wyciszonym wnętrzem dają kierowcy fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Mark Horswill i Annaliese Plooy z Uniwersytetu w Queensland zauważyli, że w takich okolicznościach ludzie sądzą, że jadą wolniej niż w rzeczywistości (Perception).
Tworzenie jak najcichszych aut jako główna zasada projektowania motoryzacyjnego to de facto prawdziwe zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu – przekonuje Horswill. Australijczyk wyjaśnia, że inżynierowie i producenci starają się zmniejszać natężenie hałasu wewnątrz samochodu, ponieważ wychodzą z założenia, że rozprasza on kierowcę, zaburza odbiór muzyki czy przeszkadza pasażerom w oglądaniu filmu.
W ten sposób systematycznie eliminuje się wskazówki, na podstawie których ludzie oceniają rozwijaną prędkość. Przez to zaczynają się czuć bezpieczniej i mają wrażenie poruszania się z mniejszą szybkością. Ale samo zagrożenie, oczywiście, nie znika.
Badacze z Queensland pokazywali ochotnikom dwa nagrania. Ich zadanie polegało na ocenie prędkości. W jednej sytuacji słychać było rzeczywisty hałas, w drugim przypadku jego natężenie zmniejszono o 5 decybeli. Pierwszy scenariusz odpowiadał jeździe niewyciszonym samochodem, w którym otwarto okna, a drugi to przejażdżka dobrym wozem z zamkniętymi oknami.
Kiedy hałas w aucie jest mniejszy, ludzie sądzą, że jadą o jakieś 5 km na godzinę wolniej. Horswill opowiada, że wpadł na pomysł eksperymentu po jeździe luksusowym autem, które wypożyczono kiedyś jego zespołowi badawczemu. Bardzo szybko przekroczyli wtedy dozwoloną prędkość, w dodatku w ogóle o tym nie wiedząc, bo w środku było naprawdę przyjemnie, a ruch prawie niedostrzegalny.
Opisane rezultaty potwierdzają wyniki wcześniejszych badań. W przeszłości Horswill przedstawiał ludziom nagrania sytuacji jazdy samochodem z punktu widzenia kierowcy. Manipulowano dźwiękami słyszanymi wewnątrz, raz je przyciszając, raz podgłaśniając. Ochotników pytano, czy pojechaliby szybciej, czy wolniej od sfilmowanego kierowcy. Jak łatwo się domyślić, gdy dźwięki wyciszano, ludzie chcieli jechać prędzej, a gdy podgłaśniano, wybierali mniejszą prędkość.
Komentarze (18)
Gość cogito, 24 września 2008, 12:13
to dobrze ze moje autko halasuje. ostatnio podrozowalam z szefem i faktycznie wydawalo mi sie ze jedziemy dziwnie powoli.
mikroos, 24 września 2008, 12:59
Oj, zdecydowanie można potwierdzić to w praktyce.
thibris, 24 września 2008, 16:02
Po zmianie auta, też zauważalnie szybciej jeżdżę. Wcale nie z powodu przesiadki na jakiś szybszy model. Po prostu komfort (ten dźwiękowy też) w aucie się zmienił.
Niebezpieczeństwo zagraża także przechodniom (i zwierzętom) - dawniej przechodząc przez drogę nie musiałem się rozglądać. Na takiej spokojnej dzielnicy, nadjeżdżające auta było słychać ze 100 metrów. Dzisiaj niestety muszę się już rozglądać na boki - nic mnie nie ostrzega przed zbliżającym się niebezpieczeństwem.
mal, 24 września 2008, 18:49
Ameryki to oni nie odkryli, każde dziecko, które gra w gry komputerowe powie, że jeśli zmniejszy głośność systemu audio to ma większe szanse wygrać wyścig, bo odnosi wrażenie, że jedzie wolniej. Hehe.
Skafander, 25 września 2008, 00:48
Wielkie odkrycie to to nie jest. Nie uwzględnili dodatkowych czynników które również mają na to wpływ. Zazwyczaj w luksusowych samochodach (tych dobrze wyciszonych) montowane są mocne silniki co dodatkowo przyczynia się do szybszego nabierania prędkosci czy ogólnie szybszej jazdy. Ponadto nowe samochody posiadają coraz to mniejsze powieszchnie oszklone co prowadzi do złudzenia bezpieczeństwa w samochodach (jesteśmy otoczani ''bezpiecznym'' wnętrzem pojazdu). Uważam również że pewne stereotypy powodują iż ludzie pozwalają sobie na szybszą jazde (np w Szwecji stwierdzono kiedyś, że najczęściej przekraczają prędkość kierowcy prowadzący samochody Volvo, które uważa się powszechnie za bardzo bezpieczne).
Lobo, 25 września 2008, 11:42
Nie jeden z nas doswiadczyl tego zjawiska.
Pamietam kiedys kolega poprosil mnie zebym po niego przyjechal bo sie Upil. Wtedy bylem posiadaczem Opla ktory przy predkosci 110km/h trzasl sie jakby mial sie zaraz rozleciec
Kiedy wsiadlem w jego Nissana 2.0 TD 190KM to jadac sobie spokojnie prosta droga zorientowalem sie ze cisne 180km/h.
Ciary mnie przeszly i momentalnie zwolnilem
Nie wyobrazam sobie nowego Mercedesa clasy S gdzie to 250 km/h to nie problem
Swoja droga kiedys slyszalem taka nowinke, ze pewni naukowcy nagrali dzwiek przy czym w czasie rzeczywistym puszczali go lecz z odwrocona fala co w rezultacie dawalo efekt nakladania sie fal dzwieku prostujac je, co za tym idzie dzwiek byl o wiele slabiej slyszalny.
Podobno Mercedes chcial wykorzystac pomysl do nagrywania dzwieku silnika i tym sposobem ulatwiajac sobie wyciszanie "warkotu" wewnatrz samochodu.
Nie wiem czy pomysl doszedl do skutku ale to by bylo dopiero niebezpieczne, jedziesz dajmy na to 250 km/h a w srodku tak jakbys stal w miejscu, minimalny poziom halasu doslownie.
mikroos, 25 września 2008, 12:21
O tym tłumieniu fal też słyszałem, ale zastanawia mnie, jak miałoby to działać.
Jeżeli w real-time, chciałbym zobaczyć układ złożony z mikrofonu, procesora i głośników, który pozwoliłby na tak ekstremalnie szybką pracę.
Jeżeli wykorzystywałby samplowane dźwięki, pewnie nie byłby idealnie dopasowany do pracy silnika, przez co mógłby znacznie zakłócać odbiór bodźców dźwiękowych, co mogłoby jeszcze bardziej rozpraszać kierowcę.
Lobo, 25 września 2008, 14:49
Nawet jak to pisalem to generalnie sie zastanawialem nad opoznieniem i w ogole nad tym czy choc np. rozmowa wewnatrz samochodu nie klocilaby sie nie jako z odwrotnymi falami.
No coz, pisalem tylko tyle co uslyszalem z innego zrodla, kwestie praktyczna pozostawie juz ludziom ktorzy za myslenie biora duze wyplaty
Skafander, 25 września 2008, 18:06
hmmm... jakoś nie znam żadnego seryjnego Nissana z 2 litrowym silnikiem który ma 190KM. Chyba żaden producent nieuzyskał z 2 litrowego TDI 190KM 8)
Lobo, 25 września 2008, 21:02
Nikt nie powiedzial ze ten Nissan nie byl po przerobkach, a co do 2.0 TDI, nie wiem moze masz racje, nie znam sie tak bardzo aczkolwiek moj Opel COMBO CDTI 1.9 (z pracy) mial seryjnie 150KM a po przerobkach mial podobno okolo 190KM. No chyba, ze dalem sie pozadnie nabrac.
Z reszta to nie bylo istotne w tym temacie ktory prowdzilismy.
Gość cogito, 26 września 2008, 09:57
moje autko to tylko 130 wyciaga
mikroos, 26 września 2008, 10:03
I po co Ci więcej? Ja rozumiem, że nerki przydadzą się innym, ale żeby aż tak się poświęcać? btw. polecam: http://www.joemonster.org/filmy/7823/Po_obejrzeniu_tego_filmu_zwolnisz koniecznie z wysłuchaniem komentarza.
Gość cogito, 26 września 2008, 10:08
nie wiem czy komus sie przydadza moje niepelne nerki.
widzialam to juz.
nie jezdze szybciej niz 110. to sama swiadomosc posiadania auta ktore moze wiecej daje sadysfakcje
Lobo, 26 września 2008, 12:19
Jazda samochodem powzyej predkosci 120km/h jest nie oplacalna chyba ze naprwde jedziemy po niemieckich drogach na duzych dystansach.
Otoz gdy wezniemy np. odleglosc 30km to jadac 60km/h najzwyklej pokonany ja w 30 min natomiast jadac 120km/h jak prosto sobie policzyc przejdziemy w 15 minut, przy predkosci 3 razy wiekszej 180km/h pokonamy ja o 5 minut szybciej czyli w 10 min.
Roznica to tylko 5 min pomiedzy 120km/h a 180km/h natomiast samochod 3-krotnie bardziej sie zuzywa, paliwa leci dwa razy wiecej, a o niebezpieczenstwie jakim niesie ta predkosc juz nie wspomne.
Dlatego warto sie zastanowic czy warto dla 5 minut ryzykowac tak wiele.
patrykus, 26 września 2008, 16:46
Szybka jazda nie wynika raczej z oszczędności czasu, a sportowe samochody też nie są produkowane w tym celu
Gość cogito, 29 września 2008, 11:24
lobo- oswieciles mnie. nie bylam swiadoma tak prostej rzeczy.
w drodze do pracy mam odcinek prostej drogi (ok 20km) ktoru ja pzejezdzam przepisowo a jeszcze nie zdazylo mi sie zeby mnie ktos nie wyprzedzil. (to takie moje doswiadczenie)
mikroos, 29 września 2008, 14:04
Inna ciekawa rzecz na temat ruchu samochodowego jest taka, że w niektórych miejscach zwiększenie przepustowości ulic zyskuje się nie poprzez zwiększenie prędkości maksymalnej, ale przez jej obniżenie. To wymusza płynniejszą jazdę, dzięki czemu dodatkowo oszczędza się sporo paliwa.
Lobo, 29 września 2008, 14:56
Ja tu podchodze raczej pod katem dojezdzania do pracy:P
Czesto widze te same samochody jadace do tej samej miejscowosci i np. klient jadac taka Corsa '92 co za wszelka cene musi wszystko wyprzedzic jadac 160km/h jest dla mnie istna glupota.
Nie wspomne juz kilka innych samochodow co potrafia na zakrecie przeciac podwojna linie ciagla w dodatku wyprzedzajac 3-4 pojazdy a w tym autobus. Taki delikwent kiedys sie nadzieje i zabije takiego mnie co jezdzi rozsadnie i uwaznie bo woli pospac 5 minut dluzej nadrabiajac to potem predkoscia.