Miejskie ule zagrożeniem dla dzikich pszczół. Naukowcy apelują, by ich nie ustawiać
W ostatnim czasie bardzo modne stało się ustawianie uli w miastach. Jednak to nie jest dobry pomysł, Doktor Jacek Wendzonka z Wydziału Biologii Uniwersytetu Adama Mickiewicza ostrzega, że inwazja pszczoły miodnej w miastach zagraża dzikim pszczołom. A to one zapylają większość roślin.
Problem już widać np. na Cytadeli w Poznaniu. Na tak ograniczonym obszarze to jest jak potop szwedzki, mówi uczony serwisowi Uniwersyteckie.pl.
Naukowcy apelują do władz samorządowych polskich miast, by nie zwiększały liczby uli w mieście. Pszczoły wymierają, jednak proces ten nie dotyczy pszczoły miodnej. Dotyka on właśnie dzikich pszczół, w tym np. murarki. Zakładanie pasiek w miastach tylko pogłębia problem. Na terenach miejskich jest bowiem ograniczona liczba pożywienia, a olbrzymia liczba pszczół miodnych – w jednym tylko ulu może mieszkać kilkadziesiąt tysięcy osobników – stanowi groźną konkurencję dla dzikich pszczół. Dlatego też w czerwcu uczeni skupieni wokół inicjatywy „Nauka dla Przyrody” wystosowali do władz Gdańska list w tej sprawie.
Doktor Wendzonka mówi, że na terenie Cytadeli – największej enklawy zieleni w centrum Poznania – żyje około 100 gatunków dzikich pszczół. Znalazły się one w poważnych tarapatach od czasu, gdy w Cytadeli postawiono ule.
Problem jest tym większy, że wiele roślin uprawnych, jak np. lucerna, zapylanych jest przez samotnie żyjące pszczoły, a nie przez tworzącą roje pszczołę miodną. Najważniejsza jest naturalna bioróżnorodność i istnienie wielu gatunków. Tymczasem modne miejskie ule zagrażają tej bioróżnorodności.
Komentarze (7)
dajmon, 8 lipca 2021, 10:29
Dlaczego to właśnie pszczoła miodna przeważa w miastach i zajmuje stawiane ule, a nie samotne pszczoły?
Flaku, 8 lipca 2021, 11:36
Bo jak sama nazwa wskazuje, samotne pszczoły nie tworzą rojów, więc nie mieszkają w ulach? W dodatku pszczoły raczej same uli nie zajmują. Są tam "przesiedlanie"(nie znam fachowego pojęcia) przez ludzi.
dajmon, 8 lipca 2021, 15:58
Tak, już załapałem sam zaraz jak zapytałem.
Teraz jestem ciekaw czy tzw. domki dla owadów w miastach są siedliskiem dla dzikich pszczół, gdyż jest tych domków co raz więcej.
tempik, 8 lipca 2021, 19:28
Sporo gatunków pszczół korzysta z takiego lokum, ale jest też sporo gatunków budujących gniazda w ziemi, a przy obecnej betonozie dużych miast jest z tym problem
cyjanobakteria, 9 lipca 2021, 02:12
Czego byśmy nie zrobili, zawsze to jest ingerencja w naturę, która ma swoje konsekwencje. To już kolejny raz, kiedy słyszę, że próba rozwiązania czy załagodzenia jednego problemu, powoduje kolejne. Z każdej strony d*pa.
venator, 12 lipca 2021, 12:23
Tutaj:
https://dzicyzapylacze.pl/dzikie-pszczoly-a-pszczola-miodna-2/
artykuł szerzej poruszajacy omawiany problem.
Z powyższego artykułu wynika, że z pszczołą miodną nie ma problemu, jest wprost przeciwnie - ma się znakomicie. Ilość rodzin pszczelich w Polsce rośnie od ponad 20 lat w skali 3-4% rocznie, obecnie w Polsce szacuje się liczbę pszczół miodnych na ok 60 mld. Przekichane to mają te dzikie gatunki.
Ciekawy wywiad, o wadliwości ochrony gatunkowej i dlaczego powinniśmy dbać o środowisko trzmieli (nieco mniej wydajnych zapylaczy od pszczół miodnych, ale nie bedących, w przeciwieństwie do pszczoły miodnej, oportunistami kwiatowymi):
https://uni.wroc.pl/marcin-kadej-chcesz-pomoc-trzmielom-ratuj-siedliska/
A wracając do trzmieli… Nie wszystkie kwiaty są przystosowane do tego, żeby zapylała je pszczoła. Ze względu na ich budowę i głębokość kielicha, a co za tym idzie na długość języczka tych owadów. U pszczoły języczek, proboscis, ma długość 6,3-6,5 mm. W przypadku trzmieli krótkojęzyczkowych – bo dzielimy je na krótko-, średnio- i długojęzyczkowe – to 9 mm, podczas gdy u długojęzyczkowych nawet 15 mm. Kolejna bardzo ważna cecha trzmieli to tzw. zapylanie wibracyjne. Trzmiel zawisa przy kwiecie pomidora czy borówki wysokiej, łapie żuwaczkami fragment krawędzi płatka korony i pracą własnych mięśni, a co za tym idzie – skrzydeł, bo cały czas jesteśmy w zawieszeniu, wywołuje falę uderzeniową o częstotliwości 400 Hz, która powoduje otwarcie się pylników i wysypanie pyłku na ciało owada.
Wystarczy, że poprzez swoje działanie zmniejszymy populacje trzmieli (które w mieście czują się bardzo dobrze), a wpłynie to na dużą liczbę gatunków roślin. Tu widać jak skomplikowanym mechanizmem jest ekosystem, jak łatwo go zdemolować.
ps. W zeszłym roku, obok miejsca mojego zamieszkania, wiatr ułamał konar płaczącej wierzby. Na szczęście zarządca nie zrobił dalszej kosmetyki i pozostała wdzięczna dziupla. Szybko zagnieździła się w niej rodzina trzmieli, która dzięki temu, że pobliska łąka przestała być regularnie koszona, miała co robić. Takie drobne, ale sensowne kroki, lepiej wpływają na ekosystem niż stawianie uli.
venator, 18 lipca 2021, 02:30
Niestey, ale wygląda, że w temacie wierzby płaczącej zbyt optymistycznie oceniłem naszą polską rzeczywistość. Dosłownie 3 dni po napisaniu posta potężna wichura poważnie uszkodziła jeden z glównych konarów. Zgłoszone to zostało do administracji, bo taki konar jednak stanowi zagrożenie - usłyszeliśmy, że wierzba zostanie po prostu wycięta....cała. Trzeba będzie jakoś rozsądnie działać w jej obronie. Żeby chociaż te fragmenty zostały.