GMO na wolności
Amerykański Departament Rolnictwa poinformował o znalezieniu na farmie w Oregonie eksperymentalnych niezatwierdzonych ziaren genetycznie modyfikowanej pszenicy. Nad odmianą tą pracowało przed laty Monstanto, ale w 2004 roku firma zrezygnowała z projektu i zakończyła wszelkie próby polowe. Po raz pierwszy mamy do czynienia z sytuacją, w której niezatwierdzona genetycznie modyfikowana roślina uprawna trafia do użytku. Przypadek ten dowodzi, że procedury stosowane przez firmy biotechnologiczne są zawodne.
Incydent już doprowadził do zawirowań na rynku. Japonia odwołała duże zamówienie na pszenicę z USA. Może to przynieść amerykańskim farmerom poważne straty, gdyż USA wysyłają każdego roku do Kraju Kwitnącej Wiśni pszenicę o wartości 8 miliardów dolarów.
Pojawiły się też obawy, że wspomniana odmiana pszenicy została wymieszana z tradycyjnymi ziarnami. Problem jednak w tym, że nie istnieje żaden wiarygodny komercyjnie dostępny test, który pozwoliłby rolnikowi na zidentyfikowanie roślin GMO. Wielu ludzi jest zaniepokojonych. Nie możemy mieć pewności, czy do podobnych przypadków nie doszło na innych polach. Nie wiemy tego - mówi Mike Flowers z Oregon State University. Z kolei Bob Zemetra, również z OSU, stwierdza, że nie można w łatwy sposób wytłumaczyć pojawienie się zmodyfikowanego ziarna wiele lat po zaprzestaniu testów polowych. Uczony mówi, że mało prawdopodobne jest, by doszło do zapylenia, gdyż roślina ze zmodyfikowanymi genami to ozimina, a Monstanto modyfikowało odmiany wiosenne. Zemetra, który przed 10 laty brał udział w testach prowadzonych przez Monsanto mówi, że ziarna, których używano w próbach polowych miały być po ich zakończeniu palone, zakopywane w ziemi lub zwracane do Monsanto. "Mieli bardzo rygorystyczny protokół" - dodaje. Ponadto osoby biorące udział w testach musiały przez kolejne dwa lata po ich zakończeniu sprawdzać, czy nie doszło w okolicy do ponownego wzrostu roślin GMO.
Już w 2008 roku GAO [odpowiednik NIK-u - red.] informował, że w latach 2003-2007 doszło do 712 naruszeń przepisów dotyczących postępowania z roślinami GMO, a w 98 przypadkach naruszenia mogły doprowadzić do pojawienia sie nieautoryzowanych ziaren. Urząd skrytykował też Departament Rolnictwa za brak odpowiedniego nadzoru nad obszarami sąsiadującymmi z regionami uprawy GMO. Departament, z braku własnych zasobów, polega na dobrowolnym nadzorze sprawowanym przez firmy biotechnologiczne.
Jim Shroyer z Kansas State University przypuszcza, że pszenica GMO jest od lat uprawiana w Oregonie. Jego zdaniem w czasach, gdy Monstanto prowadziło badania, doszło do przypadkowego wymieszania ziaren GMO z ziarnami konwencjonalnymi i od tamtej pory rolnicy nieświadomie uprawiają zmodyfikowane rośliny.
Komentarze (37)
Flaku, 31 maja 2013, 19:06
"zakopywane w ziemi". Przypomniała mi się pewna bajka o tym jak diabeł chciał zaszkodzić ludziom ukrywając przed nimi ziarna pod ziemią.
A testy pewnie niedługo powstaną. Jak na razie nie było popytu na takie.
mikroos, 31 maja 2013, 21:02
Złamanie procedur jest bez wątpienia karygodne. W całej tej sytuacji jest jednak jakiś pozytyw: staliśmy się świadkami niezaplanowanych prób środowiskowych. Mało tego: nic nie wskazuje na to, by ziarna miały komukolwiek zaszkodzić, przynajmniej na krótką metę. Jednocześnie nieco utemperuje to oszołomów jednoznacznie i z całym przekonaniem (choć bez dowodów) stwierdzających, że GMO z definicji są śmiertelnym zagrożeniem, bo jak widać, wcale nie są.
Skoro już mleko się rozlało i nie cofnie się ekspansji tej konkretnej odmiany, pozostaje już tylko obserwować skutki jej oddziaływania na ludzi. Miejmy nadzieję, że skończą się dobrze.
radar, 1 czerwca 2013, 08:13
No, no, ciekawe podejście. DDT też było ok przez dekady, a najlepsze, że mamy do czynienia z odmianą, nad którą przestano pracować (i pewnie nie przebadano albo nie przeszła testów), a Ty mówisz, że jest fajnie. Wydaje się, że głupi nie jesteś, ale jednak "twarde" poglądy na pewne sprawy mogą przysłonić ludziom zdrowy rozsądek. To czy komuś nie zaszkodziło wyjdzie za X lat, a że nie widać było na razie efektów może być efektem skali, po prostu udział procentowy w rynku jest jeszcze za mały.
Jak chcesz to żreć, to droga wolna, ale ja chciałbym mieć wybór. Stać mnie, żeby płacić więcej za coś innego, a nie, że będą mi mieszać GMO. Mam prawo decydować co chce jeść i choćby takie podejście sprawia, że to co zrobili to przestępstwo. Oczywiście zdaje sobie sprawę z dość powszechnego używania takich roślin, choćby modyfikowana kukurydza, ale to nie oznacza, że mam się w ciemno (!) zgadzać na zwiększanie udziału GMO w moim pożywieniu.
Zobaczcie, tak jak u nas tak i na całym świecie. Nie trzeba przekupywać urzędników, namawiać do nieetycznych, nielegalnych działań, fałszowania wyników lub czegokolwiek innego, wystarczy lobbować za obcięciem funduszy i już można mieć spokój z "urzędem". Ciekawe czy inne też tak "dokładnie" sprawują nadzór nad firmami biotechnlogicznymi i jaki to ma wpływ na "nieszkodliwość" GMO.
mikroos, 1 czerwca 2013, 10:12
Nigdzie tego nie napisałem. Napisałem jedynie, że jest pozytyw w tej całej sytuacji.
A czy napisałem gdzieś, że jest inaczej? Napisałem bardzo wyraźnie: wygląda na to, że nie szkodzą na krótką metę. Drugi już raz wypraszam sobie.
Jedyne, co napisałem, to że oszołomstwem jest wg mnie jednoznaczne orzekanie o szkodliwości GMO, kiedy nie ma na to jednoznacznych dowodów (i to stanowisko podtrzymuję, bo jednoznaczne dowody nie istnieją). Niczego innego nie napisałem i proszę, abyś nie wciskał mi tego w usta.
A czy ja gdzieś napisałem, że jest inaczej?
radar, 1 czerwca 2013, 11:22
No super, to tak jakby nie przymierzając napisać, że w przypadku gwałtu pozytywem tej sytuacji jest zwiększenie przyrostu naturalnego.
I to już wg. Ciebie wystarcza, żeby karmić tym ludzi? Ja powtarzam też bardzo wyraźnie: chcesz to jedz, ale innych nie przymuszaj (czy to fizycznie czy werbalnie nazywając "oszołomami"). Niech będzie zaznaczone co jest, a co nie jest GMO, jeśli GMO jest tańsze to niech będzie, ale nie decyduj za innych.
hmm:
Twierdzenie, że nie są jest niestety nieprawdziwe i to właśnie piętnuję. "Krótkotrwałe" testy, brak kontroli nad rozprzestrzenianiem, brak badań nt. wpływu na środowisko naturalne, ba, brak badań na wpływ na ekonomię (tak, jeśli rolnik nie może posiać plonów z własnego ziarna to co to za przeproszeniem jest?)
Do tego, że "mleko się rozlało" doprowadzili m.in. ludzie tacy jak Ty, (tzw. "pożyteczni idioci", za przeproszeniem) którzy nieprzymuszani prowadzą jakieś dziwne kampanie "na rzecz", bo "na krótką metę nie szkodzi". Jak jaskiniowiec jakiś, bo kolega obok spróbował i od razu nie wykitował tzn. że to jest zdrowe. Gdyby nie tacy "obrońcy" jak Ty, byłaby nad tym większa kontrola, może lepiej, rzetelniej byłoby przebadane, sprawdzone, wtedy byłyby argumenty na tak. Nikt nie musiałby wciskać na siłę GMO (ani aranżować "niby wypadków").
Ja nie jestem zaangażowanym przeciwnikiem GMO, ale jak ktoś coś mi wciska na siłę (choćby brak oznaczeń) to od razu zapala mi się czerwona lampka.
mikroos, 1 czerwca 2013, 11:27
To Twoja interpretacja i Twoje słowa.
Nie wydaje mi się, abym to gdzieś napisał. Jeżeli jest inaczej, proszę o wskazanie.
Czy ja nazwałem gdzieś oszołomami ludzi, którzy nie chcą jeść GMO? Nie wydaje mi się. Jeżeli jest inaczej, proszę o wskazanie.
A czy decyduję? Nie wydaje mi się. Jeżeli jest inaczej, proszę o wskazanie.
Czy napisałem, że nie są? Nie wydaje mi się. Jeżeli jest inaczej, proszę o wskazanie.
Napisałem, że na ten moment nic nie wskazuje, aby w krótkim horyzoncie te uwolnione ziarna były szkodliwe, bo nie ma na to dowodów (jeżeli jest inaczej, proszę o wskazanie dowodu, że szkodzą). A to zupełnie co innego.
Odpuść, bo zaczynasz obrażać i pisać kompletne bzdury na mój temat. Już w pierwszym zdaniu napisałem, że złamanie procedur było karygodne.
Trochę przegiąłeś, radar. Najpierw czytaj ze zrozumieniem, potem rzucaj się na człowieka, bo grubo przesadziłeś z oskarżeniami w moim kierunku.
GODsaveTHEcat, 1 czerwca 2013, 12:46
Moim skromnym zdaniem GMO jest technologią zbyt nie dopracowaną by trafić do komercyjnego użytku. Wielu ludzi daje sobie wcisnać ciemnotę, że GMO można porównać do krzyżowania odmian i sztucznego doboru z których to metod człowiek korzysta od dawna. To oczywiście jest bzdurą, największym problemem w GMO jest to, że o ile wiemy jaki gen "wkładamy" to nie wiemy w którym miejscu łańcucha on się uczepi. Między innymi dlatego sama technologia tworzenia GMO jest wysoce niedoskonała. Brak testów długofalowych jest już podejrzany, przecież ta technologia jest już z nami od wielu lat, w tym czasie można było zrobić długofalowe testy na dziesiątkach pokoleń myszy karmionych GMO. Czemu nie przeprowadza się tych testów? Zastanawiający jest też wpływ na środowisko i ekonomię. To, że GMO wytrzymuje większe stężenia pestycydów nie dość że nie brzmi zbyt optymistycznie dla konsumenta to prowadzi do pojawiania się szkodników odpornych na te pestycydy. Nie dość że rolnik będzie musiał kupić o wiele więcej chemii to jeszcze co roku będzie musiał kupić ziarno na zasiew. Coś mi się wydaje, że GMO jest pożyteczne jedynie dla producenta a nie dla rolnika czy ostatecznego konsumenta
Panie mikroos, tekst z rozlanym mlekiem przypomniał mi sytuacje z moich okolic. Otóż ktoś w magiczny nie postrzeżony sposób wyciął 5ha lasu z otuliny rezerwatu Segiet. Nie ma drzew nie ma czego chronić, więc szybciutko teren został przekształcony pod działkę budowlaną i powstało tam piękne osiedle domków jednorodzinnych dla ludzi z grubszym portfelem.
Jeśli przez "przypadek" na pola dostanie GMO które w równie "przypadkowy" sposób przez zapylenie krzyżowe i inne procesy rozpełźnie się po wszystkich uprawach to też powiemy "No cóż GMO w sumie jest już wszędzie. Nie da się nic z tym zrobić, to teraz zalegalizujemy uprawę GMO". W opisanej w artykule sytuacji nie ma NIC pozytywnego, skoro MONSANTO nie potrafi nawet w bezpieczny sposób prowadzić badań nad GMO, to nie powinni ich wykonywać! Ta firma powinna dostać zakaz prowadzenia badań nad GMO za ten incydent.
mikroos, 1 czerwca 2013, 12:51
OK, więc jakie widzicie alternatywy? Pójść do kościoła i modlić się, żeby nic złego się nie stało? A może po prostu usiąść i zacząć lamentować, jaki świat jest zły? Czy naprawdę nie uważacie, że skoro ten jednoznacznie zły incydent się wydarzył, to należy chociaż częściowo go wykorzystać i przeprowadzić badania, żeby zdobyć niezwykle cenną wiedzę?
A może po wybuchu w Czernobylu Waszym zdaniem też należało nie prowadzić żadnych badań i źle się stało, że mamy dziś nieco większą wiedzę na temat wpływu promieniowania na ludzi? Chyba dobrze się stało, że pomimo tragedii ktoś pomyślał i przeprowadził badania, prawda?
Jeszcze raz, trzeci i ostatni: ani słowem nie napisałem, że dobrze się stało, że GMO zostały uwolnione do środowiska. EOT.
Na koniec tylko uwaga stricte merytoryczna:
Od co najmniej kilku lat nie jest to prawdą - dostępne są metody bardzo precyzyjnego wstawiania genów, podobnie dostępne są testy pozwalające na stwierdzenie, czy taki właśnie rodzaj modyfikacji udało się przeprowadzić.
Flaku, 1 czerwca 2013, 13:17
Krzyżowanie przez zapylenie faktycznie jest problemem, ale problem prawnego nakazu znakowania nie istnieje. Znakowanie produktów GMO jako wolnych od GMO jest przestępstwem, jeśli ktoś nie chce jeść GMO to niech się tylko takimi żywi. Zajmijmy się lepiej problemem krzyżowania.
radar, 1 czerwca 2013, 17:09
Ja nie mam zamiaru atakować Cię ad personam, ale piętnować takie zachowanie jak najbardziej.
Musisz się liczyć z tym, że rzucając inwektywy
i stosując takie środki erystyczne i do Ciebie coś wróci, nie ważne czy kierujesz je do obecnych czy nie. Wystarczyło napisać "przeciwnicy GMO" i skończyć przed "bo jak widać", a ja bym się nie odezwał. Albo szanujesz czyjeś odmienne zdanie albo nie i nikt nie musi posiadać dowodów żeby mieć odmienne zdanie. "Pożyteczny idiota" nie jest jednak inwektywą bezpośrednią, bo może po prostu wynikać z niewiedzy/nieświadomości o szkodliwości (swoich czynów/wypowiedzi).
A w czym niby gorsi od Ciebie są Ci, których nazywasz oszołomami? Bo mówią, że szkodliwe bez dowodów? A Ty masz dowody na nieszkodliwość? Myślisz, że te argumenty na brak dowodów są równoważne? Jeśli chodzi o zdrowie i życie ludzkie to powinniśmy się chyba kierować zasadą po pierwsze nie szkodzić, więc sorry, ale ludzie mówiący "nie, bo nie ma dowodów na nieszkodliwość" mają trochę więcej racji niż Ci, którzy mówią "nieszkodliwe, bo nie ma dowodów na szkodliwość"
No właśnie napisałeś i stąd ta dyskusja
Proszę:
Racja, ale to nie jest żaden pozytyw! tylko co najwyżej nauka na błędach (oby nie była droga).
Przede wszystkim wyciągnąć konsekwencje, firmy ukarać wysokimi grzywnami i/lub zakazami, znalezione ziarno palić komisyjnie (ewentualna kwestia odszkodować dla niewinnych niczemu rolników) żeby się nie rozprzestrzeniało. I najważniejsze wywierać presję na władze, aby surowo zajęła się tą sprawą, a nie tworzyć atmosfęrę "są i pozytywy" jak to robisz Ty.
Zmieniasz temat. Nikt z piszących nie mówi, że nie trzeba prowadzić badań, tylko, że źle się stało, że zostały uwolnione (a jest to efekt braku kontroli, a brak kontroli z braku presji...)
ale jednocześnie piszesz, że nie są ("jak widać") szkodliwe (umniejszając wagę sytuacji). I w tym cały myk. Bez presji opinii publicznej nie licz na to, że władze same z siebie zadbają o Twoje (ale Twoje jak widać masz gdzieś, bo interesują Cię tylko skutki krótkofalowe), ani innych bezpieczeństwo.
To, że teraz "nie widać" efektów nie znaczy, że ich nie ma. A może są tylko ich na razie nie potrafimy powiazać? Może to nie będzie choroba tylko osłabienie odporności, a może zmniejszenie IQ? Nie wiadomo... dlaczego po tylu latach wciąż nie wiadomo?
A propos krzyżowania. Skoro monsanto potrafi pozywać do sądu rolników za próbę sprzedaży ich ziarna (niezłe, prawda? Chłopu się urodziło na jego polu, ale nie jest jego) to chyba jakoś potrafią udowodnić, że to ich. Może jednak mają swoje testy na sprawdzanie tego?
Skoro są ludzie, którzy bez dowodów mówią OK (mimo, że chodzi o zdrowie), to co nimi kieruje? Komu to GMO do tej pory pomogło? Ile to biednych głodnujących dzieci w Afryce uratowało to "tanie, dostępne" GMO? Ilu to rolników krajów 3-go świata ucieszyło się z plonów, których nie można zasiać we własnym zakresie jeszcze raz ani sprzedać na ziarno? Hmmm. Nie wspominając o uzależnieniu ekonomicznym, patenty, brak ziarna zwłaszcza, że mamy ogólnoświatowy monopol.
mikroos, 1 czerwca 2013, 17:14
Wiesz co... naprawdę nie chce mi się tej dyskusji ciągnąć.
Nie mam, ale właśnie dlatego nie piszę o wszystkch GMO, że są albo nie są szkodliwe. Jedyne, co napisałem, to że nie ma konkretnych dowodów na szkodliwość tej konkretnej odmiany w krótkim horyzoncie (i gdybyś tylko nie wyrywał zdań z kontekstu, przy Twojej inteligencji mógłbyś to bez problemu odczytać). A reszta to już Twoje całkowicie błędne domysły.
lester, 1 czerwca 2013, 19:04
jesz GMO? umrzesz za 50 lat. nie jesz GMO? umrzesz za pół wieku. tyle w kwestii różnic.
radar, 1 czerwca 2013, 20:51
Masz rację, nie ma co jej ciągnąć.
Skoro jednak uważasz, że ja wyrywam zdania z kontekstu, a Ty tylko pisałeś o tej konkretnej odmianie to proszę napisz mi przykłady tych "oszołomów", którzy mówią o tej konkretnej odmianie i się mylili? Masz dowody, że się mylą? Mówisz o całości przeciwników GMO, oby tylko był "jakiś" argument, a swoją "nadzieję" na to, że nie ma skutków ubocznych opierasz tylko na tym, że nikt wprost tego nie powiedział/udowodnił. Skąd wiesz, że ta konkretna odmiana nikomu nie zaszkodziła? Nie wiemy ile tego ziarno wyszło, gdzie zostało wysłane, czy i w jakich proporcjach zostało wymieszane ze zwykłym ziarnem, czy może leży w magazynie czy poszło na pasze? Nic. A może Angelina jadąc z misją humanitarną zabrała ze sobą do Afryki parę ton i teraz masz tam podwyższoną śmiertelność urodzeń? Ale kto by się tam tym przejmował Afryką, tam ciągle ktoś umiera, ja żyję, sąsiad żyje, jest ok.
W sumie nic złego nie napisałeś, ale denerwuje mnie takie "bezmyślne" podejście ("przy Twojej inteligencji" sam to powinieneś napisać, a nie szukać "pozytywów", bo ich tam nie ma).
Dajmy spokój...
Kto wie, być może tak właśnie będzie...
mikroos, 1 czerwca 2013, 20:56
Otóż niestety chybiłeś.
To nie ja tutaj mam coś do udowodnienia, tylko ci, którzy krzyczą, że GMO są z definicji złe i szkodliwe. Ja zachowuję dokładnie odwrotne stanowisko: dopóki nie ma dowodów (a nie ma, stąd moje słowa, że nic nie wskazuje, aby szkodliwość była, a nie: ta odmiana jest nieszkodliwa - czujesz różnicę?), uważam sprawę za nierozstrzygniętą. W tej sytuacji straszenie ludzi rzekomą wiedzą, że na pewno szkodliwość będzie (choć oczywiście nie każdy przeciwnik czy sceptyk wobec GMO ma tak radykalne poglądy), to dla mnie właśnie oszołomstwo.
Teraz już naprawdę EOT.
radar, 1 czerwca 2013, 21:18
Oczywiście, że nie Ty, ale też nie Jan Kowalski ma udowadniać szkodliwość, tylko koncerny biotechnologiczne powinny udowodnić nieszkodliwość zanim coś wprowadzą na rynek. Nie rozumiem natomiast po co walczysz z ludźmi, którzy chcą zadbać o własne zdrowie, bo o ile masz częściowo rację, to moje stanowisko jest jednak takie, że w przypadku kiedy chodzi o zdrowie i życie ludzi powinno obowiązywać domniemanie szkodliwości (i daleko, bardzo daleko idąca ostrożność), a nie na odwrót.
Miłego weekendu
DonPedro69, 2 czerwca 2013, 10:52
Bardzo ucieszył mnie fakt, że Monsanto ukręciło na siebie bicz. Teraz trudno będzie zaprzeczyć, że ich wspaniałe procedury były tak na prawdę patykiem na wodzie pisane.
DonPedro69, 2 czerwca 2013, 11:14
To, że Ty ich nie znasz nie znaczy, że ich nie ma.
Dowody znajdziesz na stronie http://web.archive.org/web/20111117185132/http://zbrodniarze.com/
Już tylko w archiwum, ciekawe dlaczego?
romero, 2 czerwca 2013, 13:13
W cała ta dyskusja zakłada że przesunięcie może być tylko w jedną stronę, tzn żywność GMO musi być bardziej szkodliwa od zwykłej żywności lub co najwyżej równa. Nikt nie zakłada że żywność GMO może być zdrowsza od zwykłej.
Jeśli jedni powołują się na prawo do jedzenia jedynie tej "zwykłej i smacznej" żywności, to co z prawem innych do jedzenia "zdrowszej i smaczniejszej" być może żywności GMO? Może nie przykład z GMO, ale nowych (mało sprawdzonych?) krzyżówek jabłek- jakoś nikt nie zachwyca się jakimiś starymi odmianami typu kosztele czy jaśniepańskie, tylko na rynku istnieją same nowe gatunki championów, jonagoldów, ligoli i innych. Ja nie przypominam sobie potężnego lobbingu korporacji, a jedynie sadownikom bardziej opłacało się hodować smaczniejsze, plenniejsze i odporniejsze gatunki jabłek.
Tak samo może być z GMO oczywiście po sprawdzeniu czy nie mają szkodliwego wpływu.
Kwestia tylko jak długo trzeba czekać? Kraje rozwinięte mają czas, ale w tych rozwijających walka z głodem spowoduje że ludzie będą woleli odmiany plenniejsze być może mniej zdrowe, ale niekoniecznie, niż tradycyjne, postęp jest raczej nie unikniony, najwyżej wejdzie do nas tylnymi drzwiami z Afryki.
Tak naprawdę sami zepsuliśmy sobie żywność tzw. chemią, a ciekawi mnie ile z protestujących kupuje jedynie w sklepach z ekologiczną żywnością. Czyżby GMO to tylko strach przed nowym, bo tak naprawdę wszystkich interesuje kaska, jedzonko ma byc tanie nieważne z czego robione?
A jakiś wiek temu w G.B. powstała ustawa "red flag act" chroniąca społeczeństwo przed możliwym zgubnym wpływem motoryzacji - przed autkiem miał iść człowieczek i machać czerwoną chorągiewką i krzyczeć: uwaga nadjeżdża automobil. Nie zapobiegło to oczywiście dzisiejszym wypadkom na drogach (w tym ta ustawa się nawet nie myliła), jedynie spowodowało zapóźnienia Anglików w konstrukcji aut przez kilkanaście lat w stosunku do reszty świata, bo postęp jest niezatrzymywalny.
Tak więc tworząc prawo ludziom do jedzenia tradycyjnej żywności, nie da się ograniczyć prawa plantatorów do większych zarobków, konsumentów do tańszej żywności i prawa ludzi do wyboru, pomiędzy tą a tamtą żywnością i nikt nie wie która będzie smaczniejsza i zdrowsza.
radar, 2 czerwca 2013, 21:02
@ romero:
Oczywiście masz rację, zauważ zatem, że przy takim niekontrolowanym procesie, braku odpowiednich oznaczeń i/lub prawodastwa łamane są prawa konsumentów do żywności jednej i drugiej. Dlaczego będąc zwolennikiem dobrego, taniego jabłka GMO mam "ryzykować", że to jakaś krzyżówka z "syfiastą papierówką"?
Ja osobiścię nie bronię rozwoju GMO gdziekolwie, o ile nie łamie to praw do świadomego wyboru. Niech sobie będzie na metce "tanie, świeże, smaczne, niepotrzebujące pestycydów jabłko GMO" i każdy kto zechce to kupi, a nie jak teraz (m.in. w PL) że nie wiesz co jesz. Ciekawe ile by tych pysznych było kupowane z takimi metkami? Ludzie poprostu nie wiedzą co jedzą albo nie rozumieją co jest napisane, bo jak w innym wątku wspomniałem w większości do debile (lub co najwyżej konformiści).
Co do chemii w jedzeniu to podobna kwestia. Osobiście omijam sklepy, gdzie nie ma oznaczeń na "wędlinach" oraz tam gdzie skład wyrobu przekracza 2 linijki drobnego tekstu Kupuję od "chłopa". Czy to oznacza, że jem zdrowo? NIE! Pasza pewnie była najtańsza (pestycydowo-hormonalno-zmodyfikowana), świnia pewnie na antybiotykach etc. ale to jest jedyne co mogę w tej chwili zrobić, próbować jeść najzdrowiej jak się da. Nie stać mnie na to żeby teraz jeść inaczej, co nie oznacza, że nie jestem świadomy tego, że jestem truty. Jak mnie będzie stać to sam będę miał [edit]hodowlę[/edit - w mordę, nie powiem co tu napisałem, wstyd], wiem czym będę karmił i ile wody (nie)dodałem do mięsa. Zasadnicze pytanie: Skoro jem chemię czy to oznacza, że mam się od razu zgadzać na jeszcze większe (imho), dodatkowe zagrożenie?
Od "naturalnej" żywności się nie zatruję, a "smaczna GMO" mi na razie nie jest potrzebna.
Kwestia "potrzeby GMO" i głodu. Czy my naprawdę potrzebujemy GMO, bo zginiemy z głodu? Coś mi się wydaje, że więcej głodu na świecie jest z tego, że w krajach nie-trzeciego świata ponad 50% żywności ląduje na śmietnisku, a nie dlatego, że brakuje GMO. GMO nie będzie tańsze, monopol to monopol, a w Afryce i tak będą ginąć z głodu i tak. Polsce to nie groziło i nie grozi.
mjmartino, 3 czerwca 2013, 09:06
@mikroos
Łap może to zmieni trochę Twoje podejście
TUTAJ szczególnie video
I TUTAJ
Generalnie nie od dziś wiadomo że spożywanie owej żywności przysparza nie lada kłopotów naszemu organizmu. A samo GMO na pewno wpływa na nasze komórki.. a skąd taki wniosek a no stąd TUTAJ
Sorry ale idąc do sklepu zawsze ale to zawsze sprawdzam etykietę.. aby wiedzieć ile jest mięsa w mięsie
Dla mnie wszelkie takie znaleziska powinny być palone.. również uprawy, jak się gdzieś na polu znajdują .. aby się nie rozprzestrzeniły..
Badania jeszcze raz badania .. co to za badania przez 3 miesiące .. cały cykl a nawet cykl pokoleń powinien być zbadany aby mieć pewność że taka czy taka roślina / pestycyd / chemikalia nie wpływają negatywnie na nasz organizm.
Ale nie może być tak że badania wykonuje firma która produkuje owe GMO i w dodatku wybiera sobie personel do tego.. lub opinie piszą opłaceni naukowcy bo to jest dla średnio rozgarniętego człowieka po prostu śmieszne
mikroos, 3 czerwca 2013, 09:21
I zapewne nie rusza Ciebie fakt, że praca, na którą się powołujesz, została odrzucona (co zdarzyło się już drugi raz temu samemu autorowi) z powodu błędów metodologicznych? http://www.agbioworld.org/newsletter_wm/index.php?caseid=archive&newsid=2945 ? I nie zapala się Tobie czerwona lampka, kiedy powołujesz się na źródło piszące m.in. o "komórkach wirusa HIV", "pestycydach systemicznych", "aluminium" (jako pierwiastku) oraz "odporności na chemikalia", pisane w formie internetowego tabloidu?
Jak znam życie, jest to oczywiście dowód na poparcie teorii spiskowej: grono oszustów zmówiło się, aby zniszczyć autora, którego praca raz na zawsze zmieniła historię?
Naprawdę nie chce mi się dyskutować na ten temat.
michalwy, 3 czerwca 2013, 10:38
Raczej potrzebujemy, bądź będziemy potrzebować. http://bit.ly/Zl7cHs
ratzing, 3 czerwca 2013, 12:50
Mjmartino dając link do tego wynaturzenia, jakim jest ta "praca naukowa" strzeliłeś sobie w stopę. Liczba niepoprawności w metodyce i etyce w tej jednej pracy jest zatrważająca, wyniki bez obróbki statystycznej, brak poprawnego opisu grup kontrolnych, generalna masakra. W dodatku szczury które miały te straszne guzy powinny być długo przed tym uśpione - to było czyste męczenie zwierząt i granie pod publiczkę. Swoją drogą, badania były na gatunku szczurów laboratoryjnych z których 95% osobników po kilku latach dostaje nowotworu, także nie miało to żadnego związku z dietą.
Czerpanie wiedzy z wp.pl pozostawię bez komentarza.
Co do nie jedzenia GMO - z jednej strony mamy lobbing żeby je wprowadzić, bo zysk, z drugiej mamy lobbing żeby go nie wprowadzać, bo dla innych straty. Zdrowie człowieka jest daleko w tle.
Zresztą, ludzie mają teraz jakąś przeklętą obsesję na punkcie zdrowej żywności i zdrowego żywienia i zdrowego stylu życia. 60-70% z nas umiera przez palenie fajek, żarcie bez umiaru i pomyślunku (także "zdrowej" żywności) i styl życia który odpowiada metabolice leniwca (w sensie siedzę siedzę nic nie robię palce latają po klawiaturze). Ale i tak będziemy martwić się, że zabije nas pomidor bo ma gen odporności na jakiegoś grzyba. Zamiast przestać dużo jeść, troszkę zróżnicować dietę i się trochę poruszać, szukamy dziury w całym i naprawiamy świat.
Ludzie mają tendencję do zamartwiania się pierdołami do tego stopnia, aż z tej chmury ledwie istotnych rzeczy wyjdzie rzeczywistość i nie trzaśnie ich w pysk.
radar, 3 czerwca 2013, 12:57
Ciekawa propaganda.
Jak to jest, że przyrost naturalny jest ujemny, a jedzenia potrzebujemy coraz więcej?
Tak jak napisałem, zajrzyjcie do swoich śmietników, jakby tak nie wyrzucać tego jedzenia to i pół Afryki by sie najadło.
Część na pewno tak, a część na pewno nie, tego nie wiesz. Ja wiem natomiast, że chcę mieć wybór bez konieczności uzasadniania i dowodzenia.
Mniej obsiewać pola rzepakiem na biopaliwa to i Polska by pół Europy wykarmiła... a nie, że nagle GMO potrzebne. Było 40mln obywateli i żyli bez GMO, teraz jest 38 i nagle bez GMO się zagłodzą... co za bezsens.