Pływający puchacz wirginijski zawojował Sieć
W zeszłym tygodniu zagorzały fotograf ptaków Steve Spitzer opublikował na YouTube'ie nagranie pływającego puchacza wirginijskiego. Film zawojował Sieć. Na swoim profilu na Facebooku Spitzer wyznał, że gdyby wiedział, że zrobi taką karierę, nagrywałby dłużej.
Amerykanin zaznacza, że przelatująca nad jeziorkiem w chicagowskim Parku Loyoli sowa została zaatakowana przez bardzo terytorialne sokoły wędrowne.
Sytuacja była naprawdę niezwykła, bo doszło do spotkania dwóch gatunków, których tryby życia normalnie się rozmijają: nocnego puchacza i dziennych sokołów. Geoff LeBaron ze Stowarzyszenia Audubon wyjaśnia, że o tej porze roku młode puchacze wirginijskie opuszczają terytorium rodziców. Uczą się także szukać pożywienia i życia na własny rachunek, dlatego głód zmusza je czasem do podejmowania prób żerowania w ciągu dnia. Prawdopodobnie niedoświadczony ptak wtargnął na areał sokołów i po ataku ratował się nurem do wody.
Wg Spitzera, wezwano ekipę do ratowania ptaków, ale puchacz był w stanie odlecieć samodzielnie przed jej przybyciem.
LeBaron przyznaje, że choć takie wiosłowanie skrzydłami występuje czasem u ptaków drapieżnych [np. niezbyt zwinnych rybołowów zwyczajnych], które próbując schwytać rybę, na tyle nasiąkają wodą, że nie mogą się poderwać do lotu, pływającą sowę widział pierwszy raz. Ornitolog podkreśla również, że gdy kąsek jest zbyt duży do przenoszenia, ale jednocześnie zbyt kuszący, bielikom amerykańskim i innym ptakom zdarza się podpływać do zdobyczy.
O ile dla puchacza wirginijskiego, który żywi się małymi i średnimi ssakami, woda nie jest naturalnym środowiskiem, o tyle dla puchacza japońskiego gustującego w głównie rybach i innych zwierzętach słodkowodnych nurkowanie to część codzienności.
Komentarze (0)