Purpura biblijnych królów. W Izraelu odkryto fragmenty tkanin z czasów Dawida i Salomona
Tron uczynił sobie król Salomon z drzewa libańskiego, podnóżek zrobił ze srebra, oparcie ze słota, siedzenie wyścielone purpurą, a wnętrze wykładane hebanem, czytamy w Pieśni nad Pieśniami. I to właśnie ta królewska purpura jest znaleziskiem, które zaskoczyło naukowców badających tkaniny znalezione w Dolinie Timna w Izraelu. Po raz pierwszy bowiem znaleziono zafarbowaną na purpurowo tkaninę, pochodzącą z czasów króla Dawida i Salomona.
W starożytności w Dolinie Timna istniał ośrodek wydobycia i produkcji miedzi. Pozyskiwano ją tutaj już w 6. tysiącleciu przed Chrystusem. Znaleziono tam też najstarsze poza Półwyspem Arabskim ślady na obecność udomowionych wielbłądów, egipskie rysunki naskalne czy pozostałości niewielkiej świątyni bogini Hathor. W Dolinie od kilkudziesięciu lat trwają prace archeologiczne.
Naukowcy z Uniwersytetu w Tel Awiwie, badający tkaniny znalezione w Dolinie, odkryli wśród nich trzy fragmenty zafarbowane purpurą, kolorem zarezerwowanym dla władców. Badanie radiowęglowe potwierdziło, że tkanina liczy sobie około 3000 lat, pochodzi zatem z czasów królów Dawida i Salomona. To najstarszy w całym południowym Lewancie przykład obecności najcenniejszego barwnika, zwanego purpurą tyryjską. Królewska purpura, wytwarzana była z mięczaków zamieszkujących Morze Śródziemne, którego wybrzeża dzieli od Doliny Timna 300 kilometrów. Barwnik ten często wymieniany jest w Biblii.
To bardzo ekscytujące i ważne odkrycie. Po raz pierwszy znaleźliśmy tkaninę z czasów Dawida i Salomona, która zabarwiona jest na purpurowy kolor. W starożytności purpura była powiązana ze szlachectwem, stanem kapłańskim i rodziną królewską. Wspaniałe odcienie purpury, fakt, że kolor nie blakł oraz trudności produkcyjne związane chociażby z jego minimalną zawartością w ciele mięczaków powodowały, że barwnik był cenniejszy od złota. Dotychczas znajdowaliśmy jedynie pozostałości muszli mięczaków oraz naczynia z resztkami barwnika, co wskazywało, że w epoce żelaza wytwarzano purpurę. Teraz, po raz pierwszy, mamy bezpośredni dowód w postaci zabarwionej na purpurowo tkaniny, która przetrwała 3000 lat, mówi doktor Naama Sukenik, kurator znalezisk organicznych w Izraelskiej Służbie Starożytności.
Dzięki niezwykle suchemu klimatowi w tej okolicy zachowały się pozostałości tekstyliów, sznurów czy skóry z epoki żelaza, z czasów Dawida i Salomona, która dają nam niezwykłą okazję wglądu w czasy biblijne. W Jerozolimie nawet przez 100 kolejnych lat wykopalisk nie znaleźlibyśmy tekstyliów sprzed 3000 lat. W Dolinie Timna zachowały się one wyjątkowo dobrze, a ich stan można porównać jedynie z odkryciami z Masady i jaskiń Pustyni Judzkiej. W ostatnich latach rozpoczęliśmy wykopaliska na Wzgórzu Niewolników. To myląca nazwa, gdyż pracujący tutaj ludzie byli wysoko wykwalifikowanymi robotnikami przemysłu metalurgicznego. Timna była ośrodkiem produkcji miedzi, która w epoce żelaza miała takie znacznie, jak obecnie ropa. Proces wytopu miedzi wymagał zaawansowanej wiedzy technologicznej i był ściśle strzeżonym sekretem. Osoby potrafiące go przeprowadzić to ówcześni eksperci najwyższej klasy. Wzgórze Niewolników to największy obszar wytopu miedzi w całej dolinie. Pełno jest tutaj miejsc składowania szlaki i innych odpadów. W jednym z takich miejsc znaleźliśmy trzy fragmenty tkaniny. Jej kolor natychmiast przyciągnął naszą uwagę, ale trudno było uwierzyć, że to prawdziwa purpura pochodząca z tak dawnych czasów, stwierdza profesor Erez Ben-Yosef z Wydziału Archeologii Uniwersytetu w Tel Awiwie.
Najcenniejszym z barwników była tzw. purpura tyryjska (jej nazwa pochodzi od fenickiego Tyru). W biblijnej hebrajszczyźnie spotykamy dwa określenia na szlachetne królewskie kolory. Purpurę nazywano agraman, a błękit królewski – nieco tylko tańszy od purpury tyryjskiej – to tekhelet. Barwniki wytwarzano z trzech gatunków drapieżnych ślimaków zwanych potocznie purpurowcami lub szkarłatnikami. Te gatunki to rozkolec pasiasty (Hexaplex trunculus), rozkolec farbiarski zwany też purpurodajnym (Bolinus brandaris) oraz szkarłatnik (Stramonita haemastoma).
Pozyskanie barwników wymagało znajomości skomplikowanego wielodniowego procesu chemicznego, który pozwalał na wydobycie z ciał ślimaków śluzowatego wytworu gruczołów hypobranchialnych, która służy zwierzętom do znieczulania ofiary oraz obrony. Złowione ślimaki wyjmowano z muszli, rozgniatano i przez kilka dni podgrzewano w roztworze soli w specjalnych, ołowianych lub cynowych kadziach. W pozyskanym roztworze zanurzano tkaniny i suszono na słońcu. W zależności od receptury, techniki, gatunku ślimaka i czasu ekspozycji na światło, uzyskiwano różne odcienie szlachetnych kolorów. Do zabarwienia niewielkiego fragmentu tkaniny potrzebne były tysiące ślimaków. Stąd też wysoka cena królewskich kolorów.
Izraelscy naukowcy wykorzystali wysokosprawną chromatografię cieczową (HPLC) i potwierdzili, że znaleziona przez nich purpura pochodziła wyłącznie z niektórych gatunków ślimaków. Większość tkanin znalezionych w Timna i w ogóle na innych stanowiskach archeologicznych, kolorowano barwnikami roślinnymi, które są łatwiej dostępne i łatwiejsze w obsłudze. Użycie barwników zwierzęcych jest uznawane z bardziej prestiżowe i było bardzo ważnym elementem podkreślenia statusu społecznego i ekonomicznego osoby ubranej w taką tkaninę. Sądzimy też, że w przypadku jednego z fragmentów zidentyfikowaliśmy skomplikowany proces podwójnego barwienia, wykorzystywany do wzbogacenia koloru. Technologię taką opisał Pliniusz Starszy, a uzyskany tak barwnik był uznawany za najbardziej prestiżowy, mówi doktor Naama Sukenik.
Profesor Ben-Yosef przypomina, że centrum produkcyjne w Dolinie Timna należało do biblijnego Królestwa Edomu. Jego zdaniem odkrycie zrewolucjonizuje postrzeganie nomadów epoki żelaza. Znalezisko dodaje wagi naszym przypuszczeniom, że w Dolinie Timna przebywała elita społeczna, co świadczy o rozwarstwieniu społecznym. Ponadto, jako że ślimaki występowały na wybrzeżu, mieszkańcy doliny musieli utrzymywać kontakty handlowe z mieszkańcami wybrzeży. Dotychczas jednak nie mamy dowodów na istnienie stałych osad w Królestwie Edomu. Było to królestwo koczowników. Gdy myślimy o koczownikach, przychodzą nam na myśl współcześni Beduini i trudno sobie wyobrażać tutaj królów i ich pałace oraz otoczone murami miasta. Jednak w pewnych okolicznościach nomadzi mogą tworzyć złożone struktury społeczno-ekonomiczne, które biblijni autorzy mogli nazywać królestwami.
Znalezisko ma też też olbrzymie znaczenie dla badania Izraela. Archeolodzy od dawna poszukują pałacu króla Dawida. Teraz widzimy, że Dawid mógł okazywać swoje bogactwo i znaczenie nie za pomocą wspaniałych budowli, ale przedmiotów bardziej pasujących do koczowniczego trybu życia, jak ubiór czy inne przedmioty.
Błędem jest zakładanie, że skoro nie znaleźliśmy wielkich budynków i fortec, to biblijne opisy Zjednoczonego królestwa Izraela (Zjednoczone królestwo Izraela i Judy) ze stolicą w Jerozolimie są fikcją literacką. Najnowsze odkrycie w Timna pokazuje, że nawet bez obecności wielkich budynków mogli istnieć królowie, którzy rządzili złożonymi społecznościami, budowali przymierza, stosunki handlowe i walczyli między sobą. Bogactwa koczowników nie mierzy się pałacami i kamiennymi pomnikami, ale rzeczami, które w starożytności były nie mniej cenne – takimi jak miedź produkowana w Dolinie Timna, czy purpurowy barwnik wymieniany z producentami miedzi.
Szczegóły odkrycia opisano na łamach PLOS ONE.
Komentarze (0)