Piractwo zmniejsza sprzedaż, zwiększa liczbę koncertów
Badania pt. Supply Responses do Digital Distribution: Recorded Music and Live Performances wykazały, że piractwo zmniejsza sprzedaż legalnych albumów, na czym cierpią przede wszystkim gwiazdy. Z drugiej jednak strony mało znane kapele dają więcej koncertów, co wskazuje, że dzięki nielegalnej wymianie plików rośnie zainteresowanie ich twórczością i mogą zyskiwać na koncertach.
Autorami raportu są Julie Holland Mortimer i Chris Nosko z Uniwersytetu Harvarda oraz Alan Sorensen z Uniwersytetu Stanforda.
Odkryliśmy, że wymiana plików zmniejsza sprzedaż albumów mało popularnych artystów, ale zwiększa ich wpływy z koncertów, prawdopodobnie dzięki temu, że stają się bardziej znani. Jeśli zaś chodzi o wpływ wymiany na koncerty gwiazd, to wpływ ten jest pomijalny.
Uczeni zwracają uwagę, że wymiana plików na wielką skalę rozpoczęła się w roku 1999, wraz z pojawieniem się Napstera. Badacze wzięli pod uwagę informacje na temat 227 230 koncertów z lat 1995-2004, podczas których wystąpiło 12 356 artystów. Byli w stanie powiązać te dane ze szczegółowymi informacjami na temat sprzedaży albumów 1806 artystów.
Jak dowiadujemy się z raportu, głównymi źródłami dochodów muzyków są sprzedaż albumów i wpływy z koncertów. W badanym okresie koszt produkcji przeciętnego albumu wahał się w granicach od 100 do 250 tysięcy dolarów. Do tego należy doliczyć koszty marketingu i dystrybucji, które bardzo często są wyższe, niż koszty produkcji.
Standardowy kontrakt z artystą przewiduje, że otrzymuje on tantiemy. Artysta otrzymuje odsetek od sprzedaży albumów. Z góry są mu też wypłacane pieniądze, które mają pokryć koszty wynajęcia studia nagraniowego oraz koszty utrzymania w okresie produkcji albumu. Tantiemy wynoszą 10-18% ceny detalicznej, zwykle jest to 12%. W rzeczywistości artyści otrzymują nieco mniej, ze względu na różne zapisy dotyczące liczenia wynagrodzenia. Możemy przyjąć, że w badanym okresie artysta otrzymywał około 1 dolara od każdego sprzedanego CD. W tym samym czasie kwoty ze wpływów z koncertów, jakie trafiają do studiów muzycznych, są pomijalne. Chociaż zazwyczaj koncerny nagraniowe częściowo opłacają początkującym artystom koszty koncertów i czasem wspomagają finansowo kampanię reklamową koncernów, to praktycznie nie otrzymują z nich pieniędzy. Koncerty są organizowane przez wyspecjalizowane firmy, które opłacają wszelkie związane z nimi wydatki. Artyści przeciętnie otrzymują 70-85% zysków z biletów oraz 70-80% zysków ze sprzedaży gadżetów. Artyści nie mają wpływu na ceny albumów, ale to oni głównie ustalają ceny biletów na koncerty.
Z badań wynika, że piractwo zdecydowanie zmniejsza sprzedaż albumów, a jednocześnie zwiększa konsumpcję muzyki. Coraz więcej osób jej słucha i spędzają przy tym coraz więcej czasu. Sytuacja taka wymusza na artystach zmianę sposobu prowadzenia interesu. Mniej uwagi przykładają oni do nagrywania muzyki, a bardziej skupiają się na dawaniu koncertów.
Szczegółowa analiza pokazuje, że w latach 1995-1996 liczba koncertów wzrosła (z 16 027 do 17 222), by w latach 1997-2000 spaść (z 16 971 do 15 065). Później rosła z 19 425 w roku 2001 do 24 103 w roku 2004. Jednocześnie jednak liczba artystów ciągle rosła z 2159 w roku 1995 do 4212 w roku 2004. Zatem średnia koncertów na pojedynczego artystę spadała z 7,42 do 5,72 rocznie. Nakładając na to dane o liczbie sprzedanych biletów na pojedynczy koncert, uczeni doszli do wniosku, że organizowanych jest coraz więcej małych koncertów, których część umyka statystykom. Ponadto obserwowany spadek liczby koncertów na artystę spowodowany był zapewne pojawieniem się, szczególnie w latach 2003-2004, dużej liczby nowych artystów. Ci mniej znani dawali średnio mniej koncertów.
Bardzo ciekawe jest zestawienie liczby koncertów i sprzedaży albumów w okresach przed pojawieniem się Napstera (w latach 1996-1998) i po rozpowszechnieniu się wymiany plików (lata 2000-2002). W pierwszym z tych okresów liczba koncertów rosła w tempie 4,4% (na rynkach z niską prędkością łączy) do 8,7% (rynki z łączami o wysokiej przepustowości) oraz w tempie 35,2% (rynki, gdzie pobierano mało danych) i spadała o 21,4% (duże pobieranie danych). W następnym okresie można zauważyć znaczący wzrost liczby koncertów. W latach 2000-2002, czyli po rozpowszechnieniu się internetowego piractwa średni roczny wzrost liczby koncertów wynosił 36,3% (rynki o słabych łączach), 69,8% (rynki o szybkich łączach) oraz o 50,4% (rynki, gdzie pobiera się niewiele danych) i 56,0% (rynki, gdzie pobiera się dużo danych).
Odwrotny trend widzimy w przypadków sprzedaży albumów. W latach 1996-1998 roczna sprzedaż albumów zwiększała się. Na rynkach o słabych łączach wzrost ten wynosił 20,2%, a o szybkich łączach 19,0%. Z kolei tam, gdzie pobiera się niewiele danych wzrost sprzedaży albumów wynosił 21,2%, a tam, gdzie pobiera się dużo danych wynosił 18,0%.
W okresie 2000-2002 sprzedaż albumów spada o 16,5% (rynki o słabych łączach), 15,0% (rynki o dobrych łączach) oraz o 16,1% (tam, gdzie pobiera się mało danych) i 15,4% (rynki, gdzie pobiera się dużo danych).
Widzimy również, że artyści coraz mniej chętnie wydają albumy. Jeszcze w roku 1995 aż 59,60% albumów było wydawanych w czasie nie dłuższym niż rok od wyprodukowania poprzedniego albumu. Dwa lata trzeba było czekać w przypadku 20,09% albumów, a trzy lata lub dłużej w przypadku 20,31%. Tymczasem w roku 2004 w ciągu roku od wydania poprzedniego ukazywało się 50,09% albumów, w ciągu dwóch lat 21,01%, a odsetek albumów, na których wydanie trzeba było czekać co najmniej trzy lata wzrósł do 28,90%.
Sprzedaż muzyki szybko spada. W latach 1995-2000 sprzedaż albumów wzrosła z 722,9 milionów do 942,5 milionów, by do roku 2004 spaść do 767 milionów. W tym samym czasie rosła liczba twórców. W roku 1995 było ich 3822, a w roku 2004 - 7931. Więcej aktywnych artystów to więcej nowych albumów. W roku 1995 wydano ich 7576, a w roku 15 941.
Komentarze (3)
Jurgi, 20 grudnia 2010, 21:08
Pytanie, na ile jest to związek przyczynowo-skutkowy, a na ile jedynie korelacja, spowodowana bardziej ogólnymi zmianami w podejściu do konsumpcji kultury (w tym na przykład pojawienia się muzyki darmowej).
To pewnie warto się zastanowić, czy warta skórka wyprawki i czy darmowa reklama, jaką jest „piracenie” lub świadome darmowe udostępnienie muzyki przez zespół, nie daje więcej zysku niż powoduje strat. Mam na myśli zamianę kosztownej kampanii na rzecz mniejszej lub większej dostępności albumu w sieci. Jak wynika z tegoż badania, przynajmniej małym zespołom się to może opłacać.
I co się dziwić, że odważniejsze zespoły rezygnują z „usług” wytwórni, które często na dodatek wydając na przykład kompilacje w ogóle nie raczą płacić artystom.
Tolo, 20 grudnia 2010, 22:35
Przecież to jest z grubsza wiadome dla każdego kto ma jakieś elementarne zdolności analityczne. Na płytach zarabia wytwórnia i tyle. Artysta zarabia na swoim wizerunku który jest wstanie puźniej "sprzedać" nawet wytwórni czy przy okazji rożnych mniejszych lub większych chałtur.
To jak z "trampkami" jak pojawia się na nich znaczek to nagle wzrasta ich wartość. Znaczek jest hroniony prawami autorskimi i tak dalej. Ale trampki pordukują Chińczycy.
Kryzys nie kryzys i tak produkują trampki i ich wzrost opiera się na trampkach za dolara bo ludzie boso chodzić nie będą. Przychodzi kryzys i ludzie kupują trampki bez znaczka a dalej produkują je Chińczycy. Za to właściciele znaczka bardzo dbają o ochronę praw autorskich bo to jest ich biznes choć z grubsza papierowy która byle iskra może puścić z dymem.
thikim, 21 grudnia 2010, 11:52
Małym, dużym, każdemu by się opłacało.
Wystarczyłoby tylko wprowadzić opłaty za ściągnięcie piosenki. Zrobić prosty sposób płacenia i miliony by kupowały. Tak w teorii.
W praktyce, wiekszość artystów nie zrobi takiego systemu bo się nie zna. Trzeba wynająć firmę informatyczną, ta swoje i tak ściągnie. Od muzyka weźmie 100 razy tyle co by wzięła od właściciela małej knajpy. Nie chodzi bowiem o to co się sprzedaje ale komu. Dodatkowo to jest też niewygodne dla artysty. Dostałby za efekty nie za płytę. Musiałby bardziej dbać o każdą piosenkę, złej by nie sprzedał na płycie z dobrą. No ale większa dynamiki. Praktyczine dwa dni po napisaniu artysta zaczyna zarabiać. Nie musi robić całej płyty co zajmuje miesiące albo i lata.