Graczy zapraszamy na reklamę
Reklamy w grach nie są niczym nowym. Już przed ponad 20 laty można było w nich zobaczyć znaki firmowe czy banery stanowiące część grafiki gry. Teraz jednak reklamy w grach mogą przypominać to, co znamy z telewizji.
W połowie ubiegłego roku Sony złożyła wniosek patentowy Advertisement scheme for use with interactive content. Opisuje on technologię, która przerywa grę, by wyświetlić reklamę.
Najpierw w czasie gry pojawia się informacja, że zaraz zobaczymy reklamę. Następnie gra zwalnia i w końcu zatrzymuje się. Wyświetlana jest reklama, a gdy dobiega końca, otrzymujemy informację, że wkrótce rozgrywka będzie kontynuowana.
Można się spodziewać, że jeśli nie pojawią się prawne przeszkody, Sony uzyska patent w ciągu najbliższych kilku lub kilkunastu miesięcy.
Komentarze (4)
Przemek Kobel, 28 maja 2012, 12:30
Doskonale! Niech to opatentują i nie pozwolą używać nikomu innemu przez najbliższe 75 lat. Tego właśnie potrzebują użytkownicy PS3, PSN i co tam jeszcze w Japonii wymyślą.
wilk, 28 maja 2012, 14:43
Nooooooooo! Rozumiem jeszcze PP jako itemy w grach (napój/batonik/outfit), wplecenia w storyline czy w postaci bilboardów na budynkach przy drogach, ale przecież nikt nie będzie w coś takiego grał. Już teraz przesadą są reklamy na start każdego filmiku na niektórych portalach.
Jajcenty, 28 maja 2012, 15:04
Zapewne rynek wyreguluje. Zbójeckie prawo sprzedawcy sprzedać, Twoje prawo, nie kupić. Darmowe gry i tak już działają na zasadzie uzależniania darmowymi próbkami.
W tym przypadku bardziej mnie martwi oczywistość patentowa - takie coś nie powinno mieć szansy na patent. Za chwile ktoś spróbuje opatentować samą ideę grania czy reklamowania.
MaPaKi, 28 maja 2012, 18:28
Cóż, zanim obejrzę film w telewizji, zastanawiam się pięć razy, czy na pewno tego chcę, mając na uwadze właśnie reklamy przerywające - tymi denerwującymi dźwiękami - momenty największego napięcia.
Może odstraszy to część graczy; przeniesie ich na boisko czy skłoni do czytania.
Sony reaguje na informacje o spadającym czytelnictwie, bo jest wspomagany przez koncerny mające w ręku wydawnictwa i redakcje gazet na całym świecie
(naturalnie to tylko hipoteza)