Wieczny miesiąc miodowy to nie mit
Prawdziwa miłość nigdy nie rdzewieje. W świetle ostatnich odkryć zespołu Helen Fisher i Bianki Acevedo to nie powtarzany ku pokrzepieniu serc slogan, ale najszczersza prawda. Zakochane w sobie głęboko pary po ponad 20 latach małżeństwa doświadczają tej samej euforii, co kochankowie w pierwszej fazie związku. Skany ich mózgu nie mogą w końcu kłamać...
Jeśli zapytać ludzi na całym świecie, czy romantyczna miłość może przetrwać, przewrócą oczami i zapewne odpowiedzą: "prawdopodobnie nie". Większość autorów podręczników twierdzi to samo. My udowadniamy, że się mylą.
Amerykanie badali mózgi 7 mężczyzn i 10 kobiet. Przeciętny staż ich małżeństwa wynosił 21 lat. Wszyscy ochotnicy twierdzili jak jeden mąż, że partner nadal jest dla nich wszystkim i są mu całkowicie oddani. Funkcjonalny rezonans magnetyczny mózgu przeprowadzano w czasie, gdy wolontariusze przyglądali się fotografii ukochanego/ukochanej.
Uzyskane zdjęcia do złudzenia przypominały skany osób, które zakochały się w ciągu ostatniego roku. I u jednych, i u drugich szczególnie uaktywniał się pewien rejon: brzuszna część nakrywki śródmózgowej. To ważne spostrzeżenie, ponieważ jest tu wytwarzana zapewniająca poczucie szczęście dopamina.
Mimo podobieństw, zdjęcia nie były jednak identyczne. U świeżo zakochanych rozświetlał się obszar związany z lękiem i obsesją, a u osób "zabujanych" od lat rejony odpowiadające za hamowanie bólu i spokój.
Naukowcy podają nawet sposób na przetestowanie perspektyw swojego związku. Ludzie, którym udaje się stworzyć długotrwały związek, doskonale się komunikują. Używają przyjaznego tonu, uśmiechają się, żywo gestykulują i wplatają w swoje wypowiedzi wiele żartów. Źle rokujące sygnały to przewracanie oczami, krytycyzm, oziębłość oraz drwiny.
Komentarze (21)
waldi888231200, 19 grudnia 2008, 13:45
Chemia na wejsciu = udany zwiazek na wyjsciu.
http://www.youtube.com/watch?v=ItoI8mINIO0&eurl=http://sm.fki.pl/los/aaphprandompage.php
mnichv10, 19 grudnia 2008, 20:40
No nie wiem, parę razy zdarzyło mi się mieć "chemię" i nic z tego nie wychodziło...
Jarek Duda, 20 grudnia 2008, 00:30
Szczęściarze...
Chemia też jest ważna ... trick w tym żeby ją wykorzystać do zbudowania obustronnej wiary że to rzeczywiście to. Ale do tego potrzeba znacznie solidniejszych fundamentów - odpowiedniego kompromisu między uzupełniającymi różnicami a niezbędnymi podobieństwami ... żeby przy pełnym zrozumieniu, zaufaniu pozostawić entuzjazm do spontanicznej indywidualności ... powiedział teoretyk :\
Rowerowiec, 22 grudnia 2008, 10:09
Trzeba po prostu trafić dobrze:) tak jak ja trafiłem:D
Zatochi, 23 grudnia 2008, 09:49
Nie trzeba trafić, oboje muszą tego chcieć i nie zapominać, że oni też muszą się starać, a nie tylko ta druga połówka musi dawać z siebie wszystko. Nie tyle podobne domy, ale podobne recepty na życie obojga partnerów zaowocują długim i szczęśliwym małżeństwem. Musicie chcieć tego samego. Ważne jest również mówienie o wszystkim - nawet o najgorszej prawdzie, czy najbardziej intymnych sprawach. Wszelkie sposoby na zacieśnianie więzów rodzinnych są również bardzo dobre. Dzięki nim przetrwacie nawet największy kryzys - jakim jest zdrada - tylko wtedy zadajcie sobie pytanie czy to że ktoś was zdradził daje wam prawo do zdradzenia jego? Jeżeli uważacie że 'Tak' to zadajcie sobie następne pytanie - co tak właściwie chcecie dalej zrobić z waszym związkiem? wybaczyć i żyć dalej - kolejna zdrada tylko zniweczy ten plan...
wuszczyn-kawaX, 28 grudnia 2008, 17:53
Ale i w takich swietnych zwiazkach trafiaja sie "kukulcze dzieci".
thikim, 12 stycznia 2009, 20:28
Myślę że do takiego sukcesu jak w artykule opisano prowadzi mniej więcej:
20 % chemii
30 % trafienia
50 % pracy(w tym wypadku pracą nazywam świadomy wybór że to ta właściwa osoba i pracowanie nad tym aby związek trwał).
lililea, 14 stycznia 2009, 12:32
Ja bym dała tym trzem po równo, wszystko to warunki konieczne!!!
Nie ma chemii bez dopasowania i komu się chce pracować jak nie czuje(dopasowanie + chemia) że to ten/ta.
Gość macintosh, 14 stycznia 2009, 12:58
ja bym dał 70% trafienia
25% pracy
5% chemia sama przyjdzie i działa jak podniesienie do 5ej potęgi
Po równo oznaczałoby, że są tak samo ważne. Uważam, że na chemie trzeba zapracować. A trzeba jeszcze trafić jak jest się jakoś specyficznym.
Ogólnie uważam, że proporcje się zmieniają. Jeszcze powinniśmy dodać : Pragnienie - czyli wzajemny wpływ/zgoda/nie_zgoda
Zgadzam się z lilieą w tym sensie - że niczego nie można zaniedbywać(czyli nie dać się przpadkowi),
a to oznaczałoby:
100% praca(synergicznie z nadzieją i pragmatyzmem)
100% chemii
100% trafienia
I tu kojarzy mi się tekst z "Świętych z Bostonu": "We're sorta like 7-Eleven, we're not always doing business, but we're always open."
Co w luźnym tłumaczeniu:
-"Nie jesteśmy tacy z doskoku - raczej, powiedziałbym, że jesteśmy zawsze gotowi"
...
-"Dobrze powiedziane"
kuba00, 14 stycznia 2009, 18:11
Prawda że najlepsze związki są wtedy gdy oboje partnerów wkłada tyle samo wysiłku i zaangażowania w związek a nawet dodam że większość udanych związków jest wtedy gdy oboje partnerów jest podobnego stanu zamożności (Tak jakby bogaty ma większe prawdopodobieństwo bycia z kimś kto jest podobnie bogaty...) ale zawsze są wyjątki
Gość macintosh, 16 stycznia 2009, 16:16
Zdefiniujmy "chemie"
Bo mam wrażenie, że mam nieporozumienie.
lililea : "to jest pierwsze wrażenie/zachwyt"
macintosh : "to jest to co nazywa się przyjaźnią, a jak będzie się już pijanym tym poznawaniem to potem trzeba to na maksa rozwinąć"
Bo jeśli tak jak lililea - to wtedy trafienie powinno być znacznie większe niż chemia czy praca. Ale może być też tak, że lililea szybko dostrzega w jakimś człowieku jego indywidualność.
Gdybym miał powiedzieć pragmatycznie : Uważam, że mój sposób ma większe szanse na spełnienie.
Jeśli się mylę to chce kubła zimnej wody.
waldi888231200, 28 stycznia 2009, 23:45
,,Chemia'' to taki zespół (klucz-kombinacja) feromonów który u obojga partnerów wywołuje zalew endorfin w mózgu (z czasem) na samą tylko myśl o drugiej osobie , brak możliwości kontaktu personalnego wywołuje typowe objawy odstawienia narkotyków (głód) motylki w brzuchu, napady skrajnych emocji, zaślepienie, idealizacja, zdolność do wielkich poświęceń i czynów, napady natchnienia, rozkojarzenie a w skrajnych przypadkach samobójcze próby (oczywiście wszystko wynika z relacji PM - ale o tym innym razem).
Rowerowiec, 3 lutego 2009, 13:49
Nie popadajmy w Chemiczme bajki. Nie na każdego działa chemia w takim samym stopniu. Jednych tylko ciągnie, a innym pomaga i uprzyjemnia bycie z kimś.
Jak wytłumaczycie to że można się zakochać w kimś rozmawiając z nim przez GG lub telefon, a potem w realu jest tak samo.
Po prostu są ludzie pasujący do siebie, a inni nie. Nikt nie mówi że na jednego człwieka przypada jedna osoba przeciwnej płci. Można powiedzieć że jesteśmy ajk klocki Lego:) jest nas wiele i do jednego klocka pasują tysiące, lecz nie wszystkie i nawet jeśli te pasujące są ok to nie zawsze da sie z nich zbudować coś sensownego. Właśnie na tym polega miłość Wszystko ma grać blisko 100%.
Gość macintosh, 3 lutego 2009, 15:09
Zastanawiam się nad czymś:
Czy ludzie którzy są ze sobą(np w kawiarni).
I po prostu :
Dobrze czują się ze sobą i wiedzą, że nie zostaną zignorowani przez drugiego/drugą - wiedzą, że mogą mówić o wszystkim - czy takie poczucie bezpieczeństwa i komfortu rozmowy o tym, co w mózgu piszczy - czy to jest chemia?
mikroos, 3 lutego 2009, 16:38
Jeśli jeszcze nie masz pewności, to próbuj, aż będziesz wiedział na pewno
inhet, 4 lutego 2009, 22:00
Oczywiście. Bez chemii wszystko to byłoby zwyczajnie niemożliwe.
mikroos, 4 lutego 2009, 22:12
Pewnie, że nie. Komu chciałoby się zużyć tyle energii na jeden akt seksualny i wcześniejsze starania o podbicie serca partnerki?
Gość macintosh, 6 lutego 2009, 20:07
No to się przyznam Mam znajomość netową.
Żadna kawiarnia itp. - gadu-gadu po prostu ;D
I fajne w takich relacjach jest to, że :
- nie podejrzewa się drugiej strony o "jakieś tam" intencje
- tym bardziej jak taka wymiana trwa sporo czasu
- i poznaje się od środka zamiast od zewnątrz - i nie ma czegoś takiego jak brak czasu, czy jakiejś dyslokacji czaso-przestrzennej
- można się wypłakać w monitor i wiedzieć, że nie dostanie się ignora
Ale kiedyś trzeba się zobaczyć - bo przez gadu czasem niektórych rzeczy nie da się ustalić - literki są zbyt ubogie w treść.
Umówiliśmy się - nie wiemy gdzie, ale gdzieś pomiędzy naszymi miastami - żeby było sprawiedliwie i jeszcze nie wiemy kiedy
W ten sposób, zanim się wzajemnie zobaczymy: możemy zobaczyć czyste reguły, i mieć wyrazistą relację - zanim się zacznie
acha...Na prawdę wkurzające są ograniczone formy wyrazu przez neta.
waldi888231200, 7 lutego 2009, 16:53
Miałem znajomego który po takiej znajomości internetowej przeniósł się nad morze.
Napisz sobie na ręce, a nie na forum.
mikroos, 9 lutego 2009, 14:22
Trzymam kciuki, mac Poznawanie człowieka w taki sposób faktycznie ma mnóstwo zalet
cogito, 12 lutego 2009, 22:17
Ale ma tez mnostwo wad. Moje proporcje: 100% trafienia. jesli sie nie trafi-nie ma chemii. A jesli nie ma chemii to nie ma checi pracy.