Samochody elektryczne mogą ułatwić przejście na odnawialne źródła energii
Rosnąca popularność samochodów elektrycznych (EV) często postrzegana jako problem dla sieci elektroenergetycznych, które nie są dostosowane do nowego masowego źródła obciążenia. Naukowcy z Uniwersytetu w Lejdzie oraz amerykańskiego Narodowego Laboratorium Energii Odnawialnej podeszli do zagadnienia z innej strony. Z analizy wynika, że w ciągu najbliższych lat EV mogą stać się wielkim magazynem energii ze źródeł odnawialnych, stabilizując energetykę słoneczną i wiatrową.
Energia z wiatru i słońca to najszybciej rosnące źródła energii. So to jednak źródła niestabilne, nie dostarczają energii gdy wiatr nie wieje, a słońce nie świeci. Z analizy, opublikowanej na łamach Nature Communications, dowiadujemy się, że rolę stabilizatora mogą odegrać samochody elektryczne. Obecnie większość ich właścicieli ładuje samochody w nocy. Autorzy badań uważają, że właściciele takich pojazdów mogliby podpisywać odpowiednie umowy z dostawcami energii. Na jej podstawie dostawca energii sprawowałby kontrolę nad ładowaniem samochodu w taki sposób, by z jednej strony zapewnić w sieci odpowiednią ilość energii, a z drugiej – załadować akumulatory do pełna. Właściciel samochodu otrzymywałby pieniądze za wykorzystanie jego pojazdu w taki sposób, wyjaśnia główny autor badań, Chengjian Xu.
Co więcej, gdy pojemność akumulatorów zmniejsza się do 70–80 procent pojemności początkowej, zwykle nie nadają się one do zastosowań w transporcie. Jednak nadal przez wiele lat mogą posłużyć do stabilizowania sieci elektroenergetycznych. Dlatego też, jeśli kwestia taka zostanie uregulowana odpowiednimi przepisami, akumulatory takie mogłyby jeszcze długo służyć jako magazyny energii.
Z wyliczeń holendersko-amerykańskiego zespołu wynika, że do roku 2050 samochody elektryczne oraz zużyte akumulatory mogą stanowić wielki bank energii o pojemności od 32 do 62 TWh. Tymczasem światowe zapotrzebowanie na krótkoterminowe przechowywanie energii będzie wówczas wynosiło od 3,4 do 19,2 TWh. Przeprowadzone analizy wykazały, że wystarczy, by od 12 do 43 procent właścicieli samochodów elektrycznych podpisało odpowiednie umowy z dostawcami energii, a świat zyska wystarczające możliwości przechowywania energii. Jeśli zaś udałoby się wykorzystać w roli magazynu energii połowę zużytych akumulatorów, to wystarczy, by mniej niż 10% kierowców podpisało umowy z dostawcami energii.
Już w roku 2030 w wielu regionach świata EV i zużyte akumulatory mogą zaspokoić popyt na krótkoterminowe przechowywanie energii.
Oczywiście wiele tutaj zależy od uregulowań prawnych oraz od tempa popularyzacji samochodów elektrycznych w różnych regionach świata. Autorzy badań zauważają też, że wielką niewiadomą jest tempo degradacji akumulatorów przyszłości, które będzie zależało m.in. od postępu technologicznego, czy też tempo rozwoju systemów zarządzania energią. Nie wiadomo także, czy nie zajdą radykalne zmiany w samym systemie transportowym. Nie można wykluczyć np. zmiany przyzwyczajeń i rozpowszechnienia się komunikacji zbiorowej czy systemów wspólnego użytkowania pojazdów, na dostępność samochodów i akumulatorów może też wpłynąć rozpowszechnienie się pojazdów autonomicznych.
Komentarze (31)
thikim, 23 stycznia 2023, 11:49
A ludzie będą ładować samochody w dzień czy w nocy?
A do wyprodukowania takiej ilości akumulatorów to nie trzeba zużyć dużo energii? I surowców - których nie ma w wystarczającej ilości?
Powolny rozwój w tym zakresie będzie następował. Ale niech następuje zgodnie z regułami rynku a nie przez dotowanie. Bo dotowanie oznacza że do czegoś ludzi trzeba zachęcić. Jeśli trzeba zachęcić to znaczy że jest jakiś problem. Inaczej ludzie by sami wybrali lepsze dla siebie. Nawet jeśli większość jest idiotami - to w przypadku wybierania tego co chcą - mają najwyższe możliwe preferencje.
ksalem, 23 stycznia 2023, 13:12
Ciekawostka z dziś odnośnie bezpieczeństwa przechowywania samochodu elektrycznego.
https://tvn24.pl/swiat/samochody-elektryczne-i-hybrydy-nie-beda-wpuszczane-na-prom-jest-decyzja-armatora-6642648
GROSZ-ek, 24 stycznia 2023, 10:47
I w nocy, i w dzień - stojąc na parkingu w pracy (cały czas mówimy o USA, a tam do pracy jeździ się samochodem, który przez pozostałe godziny stoi na parkingu w miejscu pracy).
Mariusz Błoński, 24 stycznia 2023, 13:58
Słusznie. Tylko jeszcze powiedz, w jaki sposób chcesz zapewnić równe warunki konkurencji raczkującej technologii nowych źródeł energii w sytuacji, gdy tradycyjne źródła energii są do kilku dziesięcioleci dotowane kolosalnymi kwotami.
peceed, 24 stycznia 2023, 21:14
Tzn. ktoś dopłaca do otworów z ropą? Wystarczy poczytać trochę historii z ostatnich 150 lat aby zrozumieć, że nikt do niczego nie dopłacał - przemysł wydobywczy płaci ogromne podatki.
Problemem odnawialnych źródeł energii są koszty: gigantyczne wiatraki nie budują się same i nie działają wiecznie, tak samo baterie słoneczne, i nie tworzą infrastruktury na której można polegać. A w sytuacji gdy ich produkcja pożera ogromne ilości energii (trzeba liczyć wydatki energetyczne pośrednie), to trudno o uzyskanie pozytywnego efektu.
Tam gdzie odnawialna energia miała sens - w wypadku hydroelektrowni - postęp był ogromny i samoistny.
Do tego w tej wypowiedzi znika gdzieś istota działania wolnego rynku: to nie jest schemat w którym mamy dawać równe szanse jakimś abstrakcyjnym ideom, tylko system zapewniający efektywność gospodarki przez dopasowanie jej do potrzeb ludzi. Zresztą nawet jeśli byłaby to kwestia uprzednich dotacji (a nie jest) to te koszty już zostały poniesione i nie zmienimy tego.
Ekologia stała się nową, bardzo agresywną religią która zawłaszcza politykę, gospodarkę i postęp naukowy. Słowa Seneki pozostają aktualne też w tym przypadku:
"Dla ludu religia jest prawdą, dla mędrców fałszem, a dla władców jest po prostu użyteczna".
Relacja wobec tej nowej religii pozwala nam zidentyfikować kto jest ludem, kto mędrcem a którzy ludzie (to najciekawsze) są naszymi prawdziwymi władcami.
Krzychoo, 25 stycznia 2023, 13:27
Problemem kopalnych źródeł energii są koszty: gigantyczne niedoszacowanie kosztów środowiskowych.
To jest oczywista nieprawda. Firmy przemyslu naftowego (np. w UK) dostaja dotacje rzadowe oraz ulgi podatkowe.
Porównanie ekologii do religii jest niemerytoryczną dewaluacją natomiast wiara w wolny rynek to jest dopiero religia.
Mariusz Błoński, 25 stycznia 2023, 15:54
Tak na szybko:
"The United States provides a number of tax subsidies to the fossil fuel industry as a means of encouraging domestic energy production. These include both direct subsidies to corporations, as well as other tax benefits to the fossil fuel industry. Conservative estimates put U.S. direct subsidies to the fossil fuel industry at roughly $20 billion per year; with 20 percent currently allocated to coal and 80 percent to natural gas and crude oil. European Union subsidies are estimated to total 55 billion euros annually."
https://www.eesi.org/papers/view/fact-sheet-fossil-fuel-subsidies-a-closer-look-at-tax-breaks-and-societal-costs
A mowa jest tu tylko o ostrożnych szacunkach subsydiów bezpośrednich.
peceed, 26 stycznia 2023, 05:32
Ekodemagogia.
Tak na szybko: ropa wydobywana w USA jest warta $400 mld/rok, gaz drugie tyle, węgiel $25 mld/rok, czyli te subsydia wynoszą 2.3% wartości rynku.
Nie chcę być złośliwy, ale przemysł który rozwija się wyłącznie poprzez subsydia ma czelność atakować takie niskie stawki u innych.
Za Forbs z "Why Is Solar Energy Getting 250 Times More In Federal Tax Credits Than Nuclear?":
No cóż, religie przynajmniej nie udają, że nie są religiami. Mechanizmy są dokładnie identyczne, wiara w aksjomatyczne prawdy objawione bez większej refleksji nad rzeczywistością. I do tego ta niepohamowana chęć zbawiania świata. Oczywiście nie za darmo.
Wolny rynek jest z kolei zjawiskiem emergentnym wynikłym ze swobody zawierania transakcji. Jest on absolutnie skorelowany z naszą wolnością.
Wszystkie eksperymenty usunięcia wolnego rynku przez ostatnie 100 lat skończyły się tragicznie. Ostatnim przykładem jest Wenezuela.
Mariusz Błoński, 26 stycznia 2023, 10:29
Ja tu raczej widzę odwrotne zjawisko. Przemysł paliw kopalnych i jego zwolennicy nagle stają się zwolennikami wolnego rynku twierdząc, że konkurencja nie powinna otrzymywać żadnych subwencji, podczas gdy sami z radością od dziesiątków lat otrzymują czy to różnego rodzaju obniżki podatków, dopłaty bezpośrednie, przerzucają koszty swojej działalności gospodarczej na innych, czy też otrzymują dotacje w postaci chociażby przywilejów emerytalnych, działań politycznych, gospodarczy czy wojskowych mających na celu uprzyjemnić im prowadzenie biznesu.
Powoływanie się na wolny rynek w przypadku energetyki jest, delikatnie mówiąc, nietrafione. A domaganie się, by konkurencja działała całkowicie na zasadach wolnego rynku, podczas gdy samemu otrzymuje się od dziesiątków lat gigantyczne dotacje pośrednie i bezpośrednie, jest - delikatnie mówiąc - obłudne.
Wolny rynek to odpowiedzialność, a nie przerzucanie jej na innych. To ponoszenie kosztów własnej działalności, a nie przerzucanie ich na innych. Jeśli mam piekarnię, w której dojdzie do wypadku, to w warunkach wolnego rynku powinienem ponieść całość kosztów likwidacji skutków wypadku oraz ew. odszkodowań. Jeśli produkuję chleb, który podtruwa ludzi, ale z chleba tego nie można zrezygnować, to powinienem podtruwanym wypłacać odszkodowania, a nie przerzucać na wszystkich związane z tym koszty itp. itd.
Wolność jest związana z odpowiedzialnością i uczciwością. A nie z brakiem odpowiedzialności i nieuczciwym przerzucaniem kosztów.
Więc nie, nie ma mowy o wolnym rynku w energetyce.
EDIT: przesadziłem pisząc o dziesiątkach lat subsydiowania. Trzeba mówić o setkach lat:
U .S. government subsidies for energy are as old as the nation, says Nancy Pfund, a managing partner at DBL Investors, a venture capital firm, and an anthropologist. In a recent study for DBL Investors, Pfund and coauthor Ben Healey, a Yale University economics graduate student and former Massachusetts legislative committee director, trace U.S. government energy incentives back to 1789, when leaders of the new nation slapped a tariff on the sale of British coal slipped into U.S. ports as ship ballast.
thikim, 26 stycznia 2023, 10:51
Czy ja jestem baby sitter żeby chronić jakieś nowe pomysły?
Jakoś się rozwija ten przemysł samochodów elektrycznych i bez ochrony. Jak jest dobry to się przebije. Jak jest zły to upadnie.
Jak jest dotowany to najpewniej jest zły i by upadł bez dotacji. Do dobrego interesu naprawdę nie trzeba dopłacać.
Państwa są na tyle skomplikowanymi tworami że w zasadzie niemal wszyscy jakieś tam dotacje dostają albo ulgi. Państwo potrafi jedną ręką dać milion na walkę z papierosami a drugą ręką dać milion na ulgi dla producentów papierosów. Oba miliony pochodzą i tak z kieszeni podatnika.
Natomiast kluczowe jest czy jakaś gałąź przemysłu rozwija się na bazie dotacji czy dotacje/ulgi są tylko nic nie znaczącym dodatkiem.
W normalnym państwie dotacje dotyczą najbardziej przemysłu obronnego - bo tu musi państwo być niezależne na ile jest w stanie od zagranicznych dostawców.
Elektryczne samochody mają pewne zalety i generalnie nie potrzebują dotacji. Ale też nie staną się w najbliższej przyszłości masowe - bez nacisków i dotacji ze strony państwa.
Bo ludziom się zwyczajnie elektryk nie opłaca. Dawanie dotacji oznacza przecież że trzeba tym ludziom najpierw te pieniądze zabrać. To dalej im się nie opłaca.
Przy czym obecnie w Polsce dotacje na zakup elektryka dostają głównie ci co je kupują czyli bogaci. Ponownie państwo zabiera biednym i daje bogatym
Oczywiście - odwrotnie też robi. Dlatego dotacje są złe - bo to odbieranie i biednym i bogatym i redystrybucja tego dobra żeby wygrać wybory.
Wciąż elektryki mają jeden słaby punkt zwany bateriami. Baterie to nie jest technologia którą wczoraj odkryliśmy i mamy potencjał do zwiększenia efektywności wielokrotnie.
Od ponad 100 lat intensywnie badamy baterie i ich potencjał w dużej mierze już wykorzystaliśmy. Pierwsze elektryki powstały ponad 100 lat temu i zostały wyparte przez spalinowce właśnie z tego powodu.
Rozwój komputerów i smartfonów doprowadził do tego że mamy technologie które sprawiają że elektryki są dużo lepsze niż kiedyś. Ale dalej patrząc z punktu widzenia klienta masowego - nie są lepsze od spalinowców bo są drogie a ich baterie za szybko tracą swoje właściwości.
Na elektryka może sobie obecnie pozwolić jedynie bogata osoba. Nie tylko bogaci żyją w Polsce. I tych nie bogatych jest więcej.
Być może jakieś chińskie elektryki - będą dużo tańsze. Ale tam dotacji chyba nie ma
To co się dzieje obecnie - że prawem zakazało się dużej części populacji od 2035 roku nabywać samochody na jakie ich stać - jest jakimś religijnym amokiem jak w ZSRR w latach 20-stych ubiegłego wieku. Mniejmy nadzieję że nie będziemy w tym bolszewizmie trwać tyle co ZSRR tylko rozleci się to zanim wejdzie w życie.
Zawsze dotacje zaburzają wolny rynek i interes obywateli, dlatego są generalnie złym pomysłem. Ale są sytuacje szczególne, że dotacje powodują wzrost potencjału obronnego - co jest w interesie obywateli. Dla elektryków jakoś nie widzę tego wzrostu potencjału obronnego. Czołgi, samoloty, wojskowe samochody są generalnie na paliwa a nie na baterie. USA nieraz wspomagały rynek ropy - bo to było w interesie USA i ich obywateli.
W interesie Polaków jest żeby było cieplej w Polsce
Mariusz Błoński, 26 stycznia 2023, 11:34
Byłoby to prawdą, gdyby konkurował na równych zasadach. W momencie braku równych zasad nie będziesz wiedział, czy upadł, bo był zły, czy też upadł, bo konkurencja była chroniona przed upadkiem, a dzięki tej ochronie mogła zaoferować klientom lepsze warunki. Sam to zresztą potwierdzasz w ostatnim zdaniu. Skoro konkurencja jest dotowana, to jest zła i bez dotacji by upadła. Wówczas istniałaby luka na rynku, a wejście w nią byłoby łatwiejsze i mniej kosztowne, gdyż nie byłoby tej konkurencji, która się utrzymuje, gdyż jest dotowana, czyli zła
Skąd taki wniosek? Kraje cieplejsze są krajami biedniejszymi
Cieplej oznacza susze, większą wilgotność, większą liczbę przejść przez punkt zamarzania, gwałtowne zjawiska pogodowe, więcej insektów i szkodników upraw, większe wydatki na chłodzenie itp. itd.
thikim, 26 stycznia 2023, 13:25
To prawda. Ale to taka sama prawda jak to że w świecie złodziei najlepszym człowiekiem jest najlepszy złodziei. Czy to oznacza że taki stan rzeczy należy utwierdzać?
Mimo tego - może jednak warto dążyć do świata bez złodziei.
Tak samo z dotacjami - w masie wszelkiego rodzaju powiązań i układów i dotacji - nie sposób wręcz dociec co od czego zależy i ile procent rozwoju jest z dotacji a ile z realnej potrzeby.
Światem lepszym byłby świat z mniejszą ilością dotacji. Tak samo jak świat złodziei byłby lepszy z mniejsza ilością kradzieży.
Dlatego możemy się kierować jedynie założeniami które powinny się spełnić statystycznie dla dużej liczby przypadków - czyli ograniczać dotacje.
Tak, nie i nie do końca.
Wyjaśniam. Rzeczywiście jest zależność pomiędzy bogactwem, biedą a temperaturą. I zestawiajac się z Afryką rzeczywiście wygląda na to że cieplej znaczy gorzej. Ale nie tylko w Afryce są państwa.
Wygląda to tak:
Wydaje się dość oczywiste i są na to badania że dla człowieka jest pewne optimum temperaturowe. Z tego wykresu wynika że optimum temperaturowe dla GPD leży w okolicy 14 st. C.
Przy czym sytuacja w Afryce związana jest z tym, że wzrost >15 powoduje dużo szybszy spadek GPD niż spadek o tę samą wartość poniżej 15. I Afryka jest już mocno poza optimum.
To teraz patrzymy na Polskę.
Średnia z lat 1961-1990 to 7,5 st., średnia z lat 2011-2020 to 9,1 st. Średnia za rok 2021 to 8,7 st.
Tak temperatura wzrasta. Tak - mamy ok. 5 st. do osiągnięcia optimum temperaturowego.
Stąd te wnioski: węgiel do pieca i jedziemy dalej
Nam globalne ocieplenie poprawiło już wiele ale wciąż jeszcze brakuje 5 stopni do optimum.
Mam nadzieję że nie będziesz podważał tej oczywistości że optymalne jest około 14 st. a nie 0.
Dla innych państw to oczywiście wygląda inaczej. Co ciekawe w takiej Francji czy Niemczech też mają jeszcze pewien zapas - chociaż mniejszy niż Polska.
Ale w Hiszpanii to jest 19 st. A to już jest ostry spadek z każdym stopniem.
I owszem lepiej mieć temperaturę o 5 st. niższą niż o 5 wyższą od optimum bo spadek ze wzrostem jest szybszy niż spadek ze spadkiem (od 14 stopni licząc).
Ale my mamy wciąż ok. 5 stopni zapasu.
I jeśli temperatura wzrośnie o 5 st. to my trafiamy do optimum a Niemcy i Francja zaczynają spadać.
Źródła:
https://media.rff.org/documents/RFF20WP-18-17-rev.pdf
https://naukaoklimacie.pl/aktualnosci/zmiana-klimatu-w-polsce-na-mapkach-468/
peceed, 26 stycznia 2023, 17:58
Przemysł paliw kopalnych zawsze działał w ramach wolnego rynku.
To nie subwencje są problematyczne tylko zakazy.
To można powiedzieć o energetyce odnawialnej. Jak wspomniałem, tam gdzie ma sens - w przypadku hydroelektrowni - działa znakomicie. Natomiast subwencje na
wiatraki i ogniwa słonecznych są szkodliwe. Jeśli się nie zwracają, to nie ma gwarancji że są w stanie wyprodukować więcej prądu niż zużyto ich wyprodukowanie - a do tego trzeba doliczyć bezpośrednią produkcję, surowców, kopalin, + całkowita energia zużyta przez pracowników na życie, również w postaci konsumowanych dóbr i jedzenia, i dalej pośrednio i rekurencyjnie. Ekoterroryści tego nie rozumieją, a potem przychodzi zdziwienie (czasami, częściej wyparcie) że elektryki są bardziej obciążające dla środowiska niż auta spalinowe.
Ekologia gwarantuje realne straty teraz w imię iluzorycznych zysków w przyszłości.
Wymiana na źródłą odnawialne przyszłaby sama gdy tylko staną się opłacalne. Można też patrzeć od drugiej strony - energetyka oparta na paliwach kopalnych stworzyła rynek, klientów i infrastrukturę do przesyłu prądu (i jeszcze B+R) , energetyka odnawialna przyszła na gotowe. Jeśli ktoś chce przyspieszyć moment transformacji, to powinien subwencjonować badania naukowe, zwrot z badań naukowych jest najwyższy. A tymczasem przepala się pieniądze na wdrażanie niedostatecznie efektywnej infrastruktury.
Energetyka już od dawna nie podtruwa. A co do chleba, to od momentu kiedy już wiadomo że podtruwa odpowiedzialność spada na klienta. Wystarczy istnienie konkurencji i swoboda wyboru.
thikim, 27 stycznia 2023, 08:24
Zgadza się.
Trochę zabawnie brzmi argument ekologów o tym że zły przemysł ropy naftowej nie pozwala się rozwijać elektrykom w chwili gdy państwa, organizacje narodowe - zakazują samochodów spalinowych i sypią kasę wszystkimi możliwymi strumieniami na elektryki w celu dokonania największej transformacji energetycznej w dziejach ludzkości.
No ale podobno złe lobby spalinowe nie pozwala się biednym elektrykom rozwijać.
Tu nawet Joe Biden - najważniejsza osoba na świecie - razem z najbogatszym państwem świata czyli USA - wspiera transformację energetyczną
https://obserwatorgospodarczy.pl/2022/08/26/biden-podpisal-inflation-reduction-act-ogromne-inwestycje-w-transformacje-energetyczna/
sypiąc 370 mld $ na to.
No ale to pewnie podstęp bo to na pewno firmy przemysłu naftowego za tym stoją idelolo.
Krzychoo, 27 stycznia 2023, 13:30
A ty nadal jak mantre powtarzasz bzdury;
Wiedząc o przykladowej wrecz przejrzystosci i uczciwosci firm olejowych te oficjalne dane to pewnie tylko czubek góry lodowej.
https://www.theguardian.com/oil-industry-fossil-fuels-air-pollution-documents
Dodatkowo ten "wolny rynek" wykreował globalne ocieplenie. Pewnie już ktoś policzył ile TO będzie kosztowało.
Nie jestem zwolennikiem aut elektrycznych, bo to będzie co najmniej taki sam koszt środowiskowy. Mało jest w mediach dyskusji o tym, że uratuje nas tylko transport zbiorowy.
thikim, 27 stycznia 2023, 17:12
Biden daje 370 mld $. A ile Ty dasz?
Państwa dotują coraz więcej - bo przez to mają wpływ na rynek. I coraz mniej tego wolnego rynku jest - a coraz więcej jest zawłaszczane przez państwo.
Krzychoo, 29 stycznia 2023, 14:22
Raporty IPCC czy ONZ powiedzą ci, jak bardzo się mylisz. To jest zbyt banalne, by się o to kłócić, więc to zignoruje.
Brytania nie jest w ogóle wyjątkowa pod tym względem, jeśli mam się zgodzić z twoim znaczeniem słowa socjalizm, czyli pomocy rządu dla ludzi biednych. Ma ona tą samą neoliberalną politykę cięcia wydatków i dochodów ludzi klasy pracujących. *Jak na przykład, po recesji w 2013 Welfare Benefits Uprailing Bill, który zmniejszył zasiłki dla ludzi pracujących, wpędzając setki tysięcy ludzi w biedę. Gdyby północ Anglii była osobnym krajem, to byłaby druga na liście do pomocy przez OECD.
Cały okres najnowszej historii można uznać za czas polityki protekcjonistycznej. Patrząc na ostatnie 40 lat, to miejsca, w których kraje zachodnie, Bank Światowy lub MFW miały pod kontrolą jak Ameryka Południowa czy Afryka stały się ekonomicznymi katastrofami.
Zachód zrozumiale się broni czy to subsydiami, czy obniżonymi taryfami lub takimi organizacjami jak GATT lub NAFTA gdzie amerykańskie firmy dominują i trzymają mocno własność intelektualną, by mieć pewność, że tylko ich firmy będą mogły korzystać z technologii i pomysłów na przyszłość. Za to kraje azjatyckie, które zaadoptowały politykę zachodu, utrzymując wysoki procent wydatków w stosunku do PKB, miały wielkie wzrosty w ostatnich latach właśnie dzięki temu protekcjonizmowi.
Technologie, z których korzystamy, często były tworzone na uniwersytetach z publicznych pieniędzy. Za to domy, jeśli chodzi o UK to do lat 80-tych były budowane przez instytucje rządowe, tak samo w Polsce, w Austrii czy Niemczech (trudno byłoby znaleźć przykład budowy prywatnej w tej skali i o takiej dostępności, która nie skończyła się porażką).
To pokazuje większy problem kapitalizmu. Thatcherowska idea, że „nie ma społeczeństwa, tylko osoby”, ma jeden wielki problem: nie myśli o konsekwencjach zewnętrznych. Gdy ja ci sprzedaję auto, to nie z myślami o tym, jaki to będzie miało efekt na ludzi wokół lub na środowisko. Co znaczy transport dla reszty społeczeństwa itd...
Tak naprawdę nawet w naszej zindywidualizowanej kulturze większość ekonomii czy życia opiera się na współpracy, czy też ‘kolektywizmie’. A jeśli wierzymy w demokracje, czyli że to ludzie powinni podejmować decyzje nad własnym życiem, gdy zauważamy, że nasz system transportu jest nie efektywny, nieodnawialny i zanieczyszczający to go zmieniamy. Interesy firm nie powinny być od tego ważniejsze.
Tak samo z tą całą kwestią ropy i węgla... Pieprzyć te wszystkie firmy. Jeśli tworzyli i nadal tworzą nam straszną przyszłość głodu, śmierci i biedy to albo sami przestaną (wątpliwe patrząc na ostatnie COPy) albo trzeba ich do tego zmusić. A my powinniśmy jak najprędzej i najwięcej inwestować w odnawialne technologie czy przez to rządy, czy przez niezależne demokratyczne organizacje kooperatywne.
I za nim ktoś powie „eee a kto za to zapłaci?” Mieliśmy dwie wojny światowe, byliśmy w o wiele gorszych warunkach. A dziś żyjemy w ogromnym bogactwie i produktywności, i jeśli byśmy chcieli, to przekształcilibyśmy nasz świat z 500 razy, I jeszcze by zostało.
thikim, 30 stycznia 2023, 15:58
Globalne ocieplenie to jest cały zestaw problemów.
1. Czy zachodzi globalne ocieplenie - TAK.
2. Czy gro globalnego ocieplenia ma antropocentryczny charakter - TAK.
3. Czy są kraje które skutek globalnego ocieplenia stracą bardzo dużo - prawdopodobnie TAK.
4. Czy Polska straci na skutek globalnego ocieplenia - prawdopodobnie NIE.
5. Czy działania jakie podejmują USA i UE w sprawie globalnego ocieplenia mają sens - NIE.
Część ludzi odpada już na 1, inni na 2, a jeszcze inni trochę wyżej - ale to nie znaczy że są mądrzejsi jakoś specjalnie.
Odnośnie przewidywania przyszłości to chciałbym zauważyć że przez dziesięciolecia byliśmy straszeni przeludnieniem.
A tu takie kwiatki:
https://oko.press/bedzie-nas-przybywalo-coraz-mniej-thomas-malthus
i już nam grozi wyludnienie
Krzychoo, 4 lutego 2023, 21:06
Cieszę się, że z czymś się zgadzamy. Wiadomo, że obecny system polityczny, zwany "demokracją", nie uwzględnia potrzeb zwykłych ludzi. Badania potwierdzają, że to elity i grupy interesów kontrolują nasze społeczeństwa, a nie głos obywateli. Jednak, kiedy mówiłem o demokracji, miałem na myśli coś więcej niż tylko obecny system. Po pierwsze, większość zmian w naszym społeczeństwie, takich jak 8-godzinny dzień pracy czy prawa obywatelskie, które dziś uważamy za coś oczywistego, wynikały z działania zorganizowanych ruchów społecznych. To byli zwykli ludzie, którzy zdecydowali się stanąć w opozycji do władzy i elit biznesowych.
Oto mi chodziło, kiedy wspomniałem o większej demokracji. O idee francuskiej rewolucji, niemieckiej czy hiszpańskiej, a także o hasło farmerów i młynarzy z USA w XIX wieku: "ci, którzy pracują w młynach, powinni je kontrolować".
Żyjemy w świecie, gdzie każdego dnia udajemy się do pracy i stajemy się niejako niewolnikami systemu, w którym nie mamy wpływu na decyzje organizacyjne i polityczne. To trudny układ rzeczy, który jest źródłem wielu problemów naszego społeczeństwa. Praca jest ważną częścią naszego życia i stanowi fundament naszych miast i wsi. Potrzebujemy przejąć kontrolę nad naszymi społecznościami i powierzyć ją ludziom, którzy w nich żyją.
peceed, 4 lutego 2023, 22:03
Nie da się zawyżać cen przy funkcjonującej konkurencji. Można je jedynie zaniżać. Ceny wzrosły wszędzie w Europie i na świecie. Z faktu że mamy określoną cenę wcale nie wynika, że benzyna która płynie z dystrybutora była za takową kontraktowana. Mamy transakcje futures, cykl transportu, rafinacji i dystrybucji paliwa trochę trwa. Do tego dochodzą kwestie ryzyka. Notabene Orlen jest spółką akcyjną a nie państwową, państwo ma poniżej 50%. Rolą Orlenu jest sprzedawać jak najdrożej.
Największym sukcesem odnośnie demokracji jest to, że jest ograniczona do wyboru wąskiej grupy ludzi na szczycie, i nikt nie próbuje demokratycznie zarządzać produkcja, rynkiem i mieniem. W sytuacji gdy ludzie na dole mogą sobie uchwalać zbyt wiele praw, dochodzi do patologii rodem z USA.
thikim, 10 lutego 2023, 19:15
Skarb Państwa posiada w Orlenie 49,90 % udziałów. Wedle strony Orlenu...
https://www.orlen.pl/pl/o-firmie/o-spolce/organy-i-struktura-spolki/struktura-akcjonariatu
Co przy rozproszeniu pozostałych udziałów oznacza jednowładztwo SP w Orlenie
Zresztą, część z tych rozproszonych udziałowców to są spółki zależne od SP.
Ale znajduje całą masę artykułów sprzed roku i więcej że SP miał tam tylko ok. 30 %. Aż tyle wykupili? Czy też napisali prawdę?
Niestety z tymi udziałami to nigdy nie dojdziesz bo z tych małych udziałowców to niejeden pewnie ma udziały SP.
Tak czy inaczej w Orlenie rządzi Skarb Państwa.
A z cenami paliwa Orlen bardzo nieładnie pokombinował. Orlen nie bierze bezpośrednio ceny zakupu ropy z futures. Orlen ma ceny ropy z jednej z giełd towarowych. Zapomniałem której.
Tam obniżki też już były jak Orlen brał.
Dla mnie to było ordynarne oszustwo co zrobili.
Dokładnie, chociaż nie miałeś chyba na myśli tego co ja napiszę. Orlen w Polsce nie ma konkurencji. Inne stacje mają paliwo od Orlenu. W Polsce jest rządowy monopol na paliwo.
peceed, 11 lutego 2023, 14:19
Zmień stację paliw. Tylko że najpierw dowiedz się skąd pochodzi benzyna na tych stacjach, możesz się nieźle zdziwić. Bo całkiem sporo wjeżdża z Niemiec.
Nikt Ci nie broni kupić za granicą choćby cysterny. Kup sobie stację paliw i sprowadzaj benzynę, skoro Orlen tak bardzo łupi.
Bezpośrednio jest chyba 30%, a reszta przez państwowe podmioty zależne.
Orlen nie jest od tego aby robić Ci dobrze, to spółka która ma maksymalizować zyski.
thikim, 11 lutego 2023, 17:31
Chyba nie znasz przepisów odnośnie handlu paliwami
Zakupić to może i bym mógł - ale szybko bym skończył w więzieniu bo żaden prokurator i sąd by nie przyjął wersji że to na własne potrzeby.
Nie musisz tak bronić Orlenu
jeśli twierdzisz że Orlen ma za zadanie: maksymalizować zyski to w takim razie akcja obniżki cen paliw w końcówce grudnia - była złamaniem tej zasady. Tak samo i inne akcje obniżek cen paliwa w 2022 roku.
I skończ z tym pieprzeniem że to spółka która ma maksymalizować zyski bo nie po to sterują rynkiem cen paliw w Polsce oraz dużą częścia mediów żeby maksymalizować zyski - tylko po to żeby realizować cele polityczne rządu - od którego są w pełni zależni.
Sorry, ale Orlenu nie da się obronić za to co robili. Trzeba nieźle być za PiSem żeby mieć wyrozumiałość dla niezrozumiałych gierek Orlenu na rynku.
Swego czasu Obajtek był poważnym kandydatem na premiera - Orlen jest umoczony w politykę aż po uszy. W tyłku mają misje biznesową. Oni są tylko dla polityki.
Może być i tak. A pozostałe 50,1 % jest w rękach różnych podmiotów. Posłów zarówno PO jak i PiS też zapewne. Zatem spokojnie nieoficjalnie 50 % przekraczają i decydują o wszystkim.
Dlatego właśnie Orlen jest państwowy - bo o każdym jego działaniu decyduje państwo poprzez swoich ludzi - takich jak Obajtek.
https://businessinsider.com.pl/biznes/uokik-przyglada-sie-rynkowi-paliw-ekspert-orlen-moze-wplywac-na-ksztaltowanie-sie-cen/e88wgfl
90 % rynku benzyny. 56 % rynku ON - tylko nie ma danych z ostatniego roku.
peceed, 11 lutego 2023, 20:00
Zgadza się. I należy za to Orlen ganić, że rezygnuje z zysków w imię robienia dobrze rządowi.
No a jak wygląda porównanie zysków z tymi osiąganymi za poprzednich rządów?