Samochody jak ryby
Nissan pokazał robota-zabawkę, który może przyczynić się do zmniejszenia liczby wypadków samochodowych. Robot Eporo może poruszać się w grupie 7 podobnych urządzeń i jest w stanie unikać zderzenia z innymi robotami.
Każdy z nich używa laserów do pomiaru odległości pomiędzy przeszkodami, a informacje są na bieżąco wymieniane pomiędzy urządzeniami. Dzięki temu, gdy jedno z urządzeń gwałtownie zmieni kierunek, inne poruszają się tak, by uniknąć zderzenia z nim.
Toshiyuki Andou z Nissana zdradza, że jego zespół wzorował się na ławicach ryb. Każde ze zwierząt ma tam zapewnioną pewną swobodę ruchu i poziom bezpieczeństwa, który gwarantuje, że przy gwałtownych zmianach kierunku poruszania się, nie wpadnie na inną rybę z ławicy.
W przyszłości rozwiązania zastosowane w Eporo mogą zostać użyte w produkowanych seryjnie samochodach.
Komentarze (9)
Tolo, 5 października 2009, 14:15
Podobną prawidłowość zaobserwowałem kiedyś u much latających pod żyrandolem.
Latają dość powiedzmy chaotycznie a raczej w sposób nie powiązany z innymi osobnikami. Po jakiś tam swoich powtarzalnych w miarę torach. Do puki się nie zbliżą dwie muchy do siebie potem latają w dość przypadkowych kierunkach zgodnie z jedną zasadą zawsze w tej samej odległości I tak aż któraś się odłączy, czasem dołączy się jeszcze trzecia.
Podobna prawidłowość występuje w stadzie wron, bardzo ciekawie to wygląda. Tylko ze one starają się cały czas trzymać odległość,
Mam nadzieje ze panowie z nissana za bardzo nie wzorowali się na ławicy ryb bo ono m jeden minus w razie zagrożenia ta zasada przestaje działać i szyk jest łamany.
Kiedyś kilka lat temu chyba w PC World było na cd kilka programów do symulowania zachowań stadnych. W tym miedzy innymi stada ptaków.
Ale i tak z zabaw z tej serii moim faworytem jest "gra w życie" Johna Conwaya
Przemek Kobel, 5 października 2009, 14:38
Kiedyś, kiedy leżałem w szpitalu też to zauważyłem (:
marc, 5 października 2009, 14:44
I to bedzie przyszlosc. Absolutnym nieporozumieniem i jedna z najwiekszych pomylek ludzkosci bylo powierzenie kierowania pojazdami ludziom. Znakomita wiekszosc ludzi nie nadaje sie nawet do prowadzenia roweru, czy taczki; nie wspominajac juz o pojazdach, ktorymi moga zabic nie tyko siebie, ale - co najwazniejsze - innych. Prawo jazdy nic nie znaczy. Zbyt latwo dzis o nie, w szczegolnosci od momentu, w ktorym zaczeto traktowac proces jego uzyskania jako swoista "przepustke do doroslosci", rytual pelnoletnosci i bezrefleksyjny wymog pracodawcow. Niestety zwykle nie idzie to w parze z dojrzaloscia, swiadomoscia ogromnej odpowiedzialnosci, ktora spoczywa na kazdym kierowcy; a takze ogolna refleksyjnoscia kierowcow.
Paradoksalnie - trudniej jest uzyskac licencje na sterowanie pojazdami powietrznymi, choc szkody ludzkie, jakie mozna z ich uzyciem wyrzadzic sa nieporownywalnie mniejsze od tych, ktore mozna zaobserwowac w przypadku udzialu tradycyjnych samochodow.
"Dziwny jest ten swiat ..."
Przemek Kobel, 5 października 2009, 15:52
Może właśnie dlatego są mniejsze, bo jest lepsze szkolenie/selekcja pilotów? Kierowanie wymaga pewnej koncentracji oraz nawyków, które można łatwo zdobyć np. na skuterze albo motocyklu (tzw. oczy dookoła głowy). Potrzebne jest też odpowiednie reagowanie na różne dziwaczne sytuacje (tzw. instynkt). Przy odrobinie szczęścia można z tym dociągnąć do emerytury.
Swoją drogą, jestem ciekaw jaką decyzję podjąłby automat, gdyby miał do wyboru: huknąć w inny samochód, czy go ominąć, zgarniając z chodnika wycieczkę przedszkolaków... Chociaż nie, właściwie to nie chcę tego wiedzieć.
marximus, 5 października 2009, 15:54
a jak przy muchach mamy oftopa to jestem ciekaw dlaczego one latają pod żyrandolem
lucky_one, 5 października 2009, 16:07
Na discovery widziałem serię programów przedstawiających zawody takich samosterownych samochodo-robotów, projektu naukowców z czołowych uczelni i organizacji. I szczerze mówiąc, jeszcze minie sporo czasu zanim taki system będzie wydajny. Fakt, dużym sukcesem jest że te samochody same przejechały trasę, zaparkowały itd. Ale po pierwsze robiły to z prędkością rzędu 10km/h, a przy prędkościach używanych na drogach obecnie, ich czujniki i systemy komputerowe musiałyby wykonywać tysiąckrotnie więcej obliczeń w tym samym czasie. A po drugie, wielu z tych robotów zdarzało się dość często 'zawieszać' ze względu na jakiś konflikt algorytmów sterujących..
Niestety długo maszyna nie dogoni człowieka. Choć przyznaję - wielu kierowcom się powinno karki poprzetrącać za to jak jeżdżą. Wystarczyło by, żeby ludzie dostosowali się do przepisów albo chociaż przestrzegali elementarnych zasad zdrowego rozsądku, a tego typu zaawansowane systemy autonomicznie sterujące samochodami w ogóle nie byłyby potrzebne..
marc, 5 października 2009, 19:51
@Przemek Kobel - dylemat wyboru wlasciwej sciezki jest w przypadku zagadnien automatyki dylematem pozornym. Maszyna zawsze zareaguje lepiej od czlowieka, poniewaz nie jest podatna na stres, emocje ogolem. Maszyna nie wcisnie sobie 200km/h w terenie zabudowanym i nie bedzie krecic "szpanu" przed przechodniami/innymi kierowcami. W przypadku konkretnej przeszkody po prostu zahamuje, nie bedzie tez podatna na srodki odurzajace. Tyle w temacie.
Przemek Kobel, 6 października 2009, 09:25
To ja może podam przykład. Mokro, prawy łuk, dwa pasy, na obu wszyscy jadą w sznurku nieco ponad 60 na godzinę. Pod koniec łuku okazuje się, że na lewym pasie samochody stoją, bo ktoś skręca w lewo. Nie było tego widać, bo zasłaniały dostawczaki na prawym pasie. Automat ma 20 metrów na decyzję. Co będzie dalej?
1. Ostre hamowanie. Na mokrym wynosi cię na lewą stronę -> czołówka.
2. Łagodniejsze hamowanie. Samochód utrzymuje się na pasie, ale wjeżdża w tył samochodu poprzedzającego.
A może tak:
Hamulec, odczekać, puścić, prawo, lewo (przeskok o pół pasa w prawo), lewo, prawo (powrót na lewy pas).
Aha, to nie jest przykład wymyślony.
edit: między "lewo" a "prawo" musi być też przez chwilę "prosto", bo inaczej ucieknie tył.
waldi888231200, 6 października 2009, 18:30
Jest trzecie wyjście: w górę i czwarte: jechać pociągiem.
Tak, tak ... wiem że to mało popularne wyjścia.